profil

Szczenięce lata.

poleca 85% 370 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Szczenięce lata to czas, gdy mamy różne przygody i szalone pomysły. W wieku siedmiu lat nie miałam żadnych problemów, mało obowiązków, a dużo wolnego czasu i mnóstwo energii. Właśnie w tym okresie mojego życia wydarzyły się najciekawsze przygody. Całe dni spędzałam bawiąc się z najlepszą przyjaciółką Agnieszką i innymi dziećmi. Gdy była ładna pogoda przesiadywałyśmy na podwórku do wieczora , wracając do domu tylko po to by cos zjeść. W pochmurne dni też się nie nudziłyśmy, gdy padał deszcz bawiłyśmy się w domu, lub skakałyśmy po kałużach i robiłyśmy sobie buty z błota. Ja i Aga miałyśmy wiele pomysłów na wykorzystywanie wolnego czasu.

Pewnego słonecznego dnia postanowiłyśmy wymyślić jakąś inna rozrywkę niż dotychczas. Znudziło nam się nasze miejsce zabaw przed blokiem, więc postanowiłyśmy pojechać w „podróż w nieznane” na sąsiednie podwórko. W tym celu spakowałyśmy do plecaków wszystkie niezbędne zabawki, kanapki, oraz owoce i wyruszyłyśmy na wycieczkę rowerową. Już na samym początku naszej wyprawy spadł mi łańcuch z roweru i musiałyśmy zawrócić do domu by tata go naprawił. Gdy rower sprawnie funkcjonował, to po raz drugi wyruszyłyśmy na upragniona wycieczkę. Pech chciał, że tym razem łańcuch spadł mojej koleżance. Nie chciało nam się wracać do taty, wiec same postanowiłyśmy naprawić rower. Nakładanie łańcucha zajęło nam 30 minut, ale w końcu się udało. Byłyśmy już zmęczone i zajechałyśmy zaledwie parę metrów dalej, gdzie zrobiłyśmy sobie odpoczynek. Zjadłyśmy kanapki, a potem bawiłyśmy się lalkami, robiłyśmy babki w piaskownicy i bawiłyśmy się w wiele innych „dziewczyńskich” zabaw.

Zaobserwowałyśmy chłopców chodzących po drzewach, więc też chciałyśmy zobaczyć jak to jest patrzeć na chodnik z tak wysoka. Moja towarzyszka zabaw podsadziła mnie i wdrapałam się na drzewo. Oczywiście potem ona sama nie mogła wejść, a ja nie mogłam zejść, ale jakoś sobie poradziłyśmy. Przezwyciężyłam strach i zeskoczyłam z drzewa, a potem podsadziłam Agę aby ona tez mogła sobie posiedzieć na gałęziach. Byłam podrapana i roztrzepana, nie widziałam sensu w wchodzeniu na drzewa, ale mimo wszystko podobało mi się to. Potem znowu zasiliłyśmy się ciasteczkami i myślałyśmy co by tu dalej robić, aby ten dzień był inny od wszystkich. Nie mogłyśmy wymyślić już żadnej oryginalnej zabawy, więc wsiadłyśmy na rowery i pojechałyśmy w poszukiwanie przygód. Krążyłyśmy po mieście do czasu, aż zauważyłyśmy stary samochód - syrenkę. Weszłyśmy do środka, i zaczęłyśmy udawać, że jedziemy po autostradzie. Zabawa była świetna, ale zaczęło się ściemniać i wiedziałyśmy, że musimy wracać już do domu. Niestety okazało się że nie możemy otworzyć drzwi od auta. Agnieszka była ode mnie starsza i sprytniejsza, więc zwinnie wyszła przez okno samochodu. Ja bałam się szkła od porozbijanych szyb i zaczęłam panikować. Próbowałam otworzyć drzwi ale nie mogłam, dlatego Agnieszka wzięła rower i pojechała po pomoc. Ja zostałam całkiem sama w starym samochodzie. Bałam się i płakałam. Całe szczęście zauważyłam starszych chłopców z mojego podwórka i poprosiłam o pomoc. Oni jednym naciśnięciem na klamkę otworzyli drzwiczki. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jak to się mogło stać, że nie mogłyśmy otworzyć drzwi, a oni zrobili to tak szybko!? I gdzie się podziała moja przyjaciółka!? Zebrałam manatki i zamiast czekać na nią w miejscu gdzie się rozłączyłyśmy, to wyruszyłam w poszukiwania. Robiło się coraz ciemniej, a ja nie mogłam jej znaleźć. Byłam zmęczona po tylu wrażeniach, więc pojechałam do domu. Zaszłam również do mieszkania Agi, ale jej tam nie było! Nie wiedziałam co robić, znowu się rozpłakałam. Martwiłam się, że moja najlepsza przyjaciółka jest gdzieś, całkiem sama o tak późnej porze. Pobiegłam do rodziców. Tata wsiadł w samochód i pojechał poszukać Agnieszki. Na szczęście nie musiał długo szukać, Aga się znalazła. Okazało się, że gdy pojechała po pomoc i sama się zgubiła!

Nasza przygoda zakończyła się. Z perspektywy czasu to była naprawdę śmieszna przygoda, choć wtedy wcale nie chciało nam się śmiać.
Już nigdy więcej nie wyruszyłyśmy same na taką wycieczkę rowerową. Nie nauczyłyśmy się, jednak by nie wchodzić tam gdzie nie trzeba, ponieważ parę dni później wlazłyśmy do starego piecyka, po czym koszulka Agi, która w rzeczywistości była biała stała się czarna.
Choć już dorosłyśmy, nadal mamy takie szalone pomysły. Może z niektórych rzeczy nigdy się nie wyrasta, albo porostu nie chcemy być dorosłe. Teraz często spotykam się z koleżankami i wspominamy stare czasy. Fajnie jest zapomnieć o szarej rzeczywistości i przypomnieć sobie chwile ze szczenięcych lat.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty