profil

BOLESNE DOŚWIADCZENIA ROZDŹWIĘKU MIĘDZY MARZENIAMI A RZECZYWISTOŚCIĄ

poleca 88% 105 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Johann Wolfgang Goethe Stefan Żeromski Leopold Staff Adam Mickiewicz

Pragnąc osiągnąć jakiś ideał, zbliżamy się do urzeczywistnienia swoich marzeń. Często wierzymy w przepowiednie, które mają odkryć przed nami przyszłość. Zagubieni ludzie szukają w gwiazdach swojego przeznaczenia, obrazu dalszego życia. Nie zauważają jednak, że gwiazdy, wpływające na losy człowieka, tkwią bezpośrednio w nim. Są to jego ideały, marzenia, które tworzą obraną przez nas drogę życiową. Do nich wciąż dążymy, czasami nawet nie zdając sobie z tego sprawy. W rzeczywistym świecie rzadko jednak mamy okazję zbliżyć się do naszych marzeń. Idealny świat, idealny człowiek - to pojęcia nieistniejące w życiu, nierealne. W młodości, dążąc do spełnienia marzeń, cierpimy z powodu swojej nieudolności, ale ważne jest samo zmierzanie do celu - często bolesne, ale konieczne — następuje wtedy rozwój naszej osobowości. Już samo to, że jesteśmy na drodze prowadzącej do celu, jest wielkim osiągnięciem. W wierszu Odys, nawiązującym do nietzscheańskiej idei wiecznego powrotu — Leopold Staff chce natchnąć czytelnika wiarą w sens podążania obraną drogą, by każdy z nas był Odysem, co wraca do swej Itaki, i nie poddawał się mimo przeciwności losu. Już w pierwszych wersach mówi: Niech cię nie niepokoją cierpienia twe i biedy... Ważne jest to, aby każdy miał cel w życiu i potrafił naprzód wciąż iść śmiało, choć zawsze się dochodzi gdzie indziej niż się chciało. Niezależnie więc od tego, dokąd dojdziemy, liczą się nasze starania, próby.
Już w starożytności odnaleźć można bohaterów, dla których dążenie do celu skończyło się tragicznie. Ich marzenia przegrały w zderzeniu z rzeczywistością. Świetnym przykładem może być mityczny Ikar, który pragnąc uwolnić się, wznieść się na skrzydłach jak ptak, doprowadził do własnej śmierci. Jego droga ku ideałom została na zawsze przerwana.
Jednak należy próbować spełniać swoje marzenia. Tak dzieje się w Fauście J. W. Goethego. Główny bohater mozolnie stara się poznać prawdę o świecie, o życiu. Jego ideałem, a jednocześnie marzeniem, jest człowiek wszechwiedzący, człowiek-bóg. Początkowo Faust szukał odpowiedzi, wytłumaczenia wszędzie, zgłębiał wszystkie nauki i mówił: Wiem, ze wiedzieć nie nam jest dane. Jednak on się nie poddaje - poświęca się magii i zdesperowany zawiera pakt z diabłem. Błądzi, czyni wiele złego. Dla Fausta spotkanie z rzeczywistością było brutalne, człowiek jednak ma prawo się mylić, dopóki nie zatrzymuje się i nie rezygnuje. Sam Bóg mówi: Błądzi człowiek, póki dąży.
Dużo Faustowskich cech odnaleźć możemy w Konradzie z Dziadów części III A. Mickiewicza. By uszczęśliwić ludzi, spełnić swoje marzenia, sprzeniewierza się Bogu w Wielkiej Improwizacji i znajdzie się pod wpływem złych mocy. Marzenia Konrada nie mogą się spełnić, gdyż Bogu nie można się przeciwstawiać, a tym bardziej próbować go zastąpić.
Czy jednak zawsze postępowanie według obranych wcześniej zasad, marzeń, podporządkowywanie im całego życia może nam wyjść na dobre? Co się dzieje, gdy ideały wydają się wybrane „na siłę", gdy człowiek, który stara się im poświęcić, stoi w miejscu jak Poeta w Nie-Boskiej komedii Z. Krasińskiego? Układa on swoje życie według romantycznych wzorców, krzywdzi rodzinę, a tajemniczy głos Boga, diabła czy własnego sumienia mówi mu: dramat układasz. Bohater jednak, nie zważając na przeszkody, dąży do zrealizowania swych marzeń, jednak życie jego kończy się dramatycznie — samobójczą śmiercią. Takie ideały gubią człowieka wraz z jego duszą, pożerają całe życie i prowadzą donikąd. Nie trzeba być zresztą romantycznym poetą, by ulec złudzeniu, zacząć konstruować życie wedle wzorca, który wydaje się piękny, lecz którego realizacja w otaczającej rzeczywistości nie wyjdzie nam na dobre.
Potwierdzają to dzieje Raskolnikowa, bohatera Zbrodni i kary F Dostojcw-skiego. Buduje on swój światopogląd na fundamencie czysto intelektualnego przewartościowania moralności. Jego zdaniem ludzie wyjątkowi mają prawo do zbrodni w imię swojego rozwoju.
Jak się okazuje, wystarczy przenieść jego koncepcję w rzeczywistość, by doszło do tragedii.
Nadużycie i zdeformowanie ideałów, marzeń, pragnień widać też - choć oczywiście w inny sposób - na przykładzie reżimów totalitarnych. Każdy z nich zaczynał od idei szczęścia ludzi, jednak kończył na stworzeniu państwa przerażającego, utrzymywanego tylko dzięki sile, w którym zapomina się o szczęściu obywateli. Nie można narzucać ideałów czy marzeń nawet dla osiągnięcia tak szczytnych, jakby się zdawało, celów jak dobro powszechne, tym bardziej że szybko potrafi się ono przeistoczyć w powszechny koszmar. Dowiedzieliśmy się o tym między innymi dzięki doświadczeniom z czasów komunizmu, kiedy to literatura socrealizmu starała się upowszechnić na siłę ideały ustroju. Przewidział to także G. Orwell w powieści Rok 1984. W skrajnej, wydawałoby się nierealnej rzeczywistości, w której znalazł się jego bohater, reżim zmusza ludzi do życia według narzuconych schematów, kształtuje zachowania, kontroluje myśli. Nie ma tu miejsca na indywidualność, liczy się tylko działanie dla dobra ustroju. „Wielki Brat" dzięki teleekranom w każdym pomieszczeniu i na ulicach „czuwa" nad wszystkim. Nawet ucieczka w miłość jest niemożliwa. Świat jest sztuczny, a człowiek sprowadzony do roli maszyny. Nie ma miejsca na realizację własnych marzeń. Jest to koszmarna wizja życia społecznego, w którym człowiek boi się człowieka, w którym wszystko jest narzucone. W dodatku totalny brak wolności, potworna rzeczywistość totalitaryzmu powodują, że całe życie skupia się na przetrwaniu. Gdzie w takim razie miejsce na własną drogę, własne wybory? Po cóż w takim razie cele, marzenia, ideały? Po cóż takie życie...
W literaturze odnaleźć także można utwory, w których bohaterowie kosztem realizacji jednego z marzeń musieli zrezygnować z innego. To właśnie otaczająca rzeczywistość nie pozwala czasami na realizację wszystkich swoich planów. Przykładem może być lektura Ludzi bezdomnych S. Zeromskiego. Bohater powieści, doktor Tomasz Judym, wybrał swoją drogę - próbuje zrealizować swoje plany, ale tylko do pewnego stopnia. Poświęcił swe jednostkowe potrzeby dla dobra powszechnego, dla służby ludziom. Wyraźnie widać, że jego wybór jest w pewnym sensie tragiczny, że wiąże się z wyrzeczeniem ponad miarę zwykłego człowieka i kto wie, czy też nie ponad miarę samego Judyma.
Każda epoka rządzi się własnymi prawami, wynosi na wyżyny inne cechy i motywy działania. Jest to bardzo dobrze ukazane w literaturze średniowiecznej, pełnej wzorców osobowych, marzeń o doskonałości.
W dzisiejszych czasach coraz trudniej o tak dokładne określenie ogólnoludzkich ideałów. Każdy ma inne marzenia i postępuje według innych zasad. Relatywizm moralny i skrajnie różne postawy życiowe zmuszają nas do kompromisów. Obowiązują jedynie prawa moralne, zakazujące krzywdzenia innych, czasami budzi się tęsknota za światem w bardziej jednolitej tonacji - jak w średniowieczu, gdy wiadomo było, jak żyć, jaką pójść drogą. Niestety — kto wie, może i na szczęście — świat dzisiejszy nie jest taki. Już Cezary Baryka stał na rozdrożu i nie widział żadnego drogowskazu, nie wiedział, komu i czemu zaufać. Był idealistą bez ideału, zagubionym w świecie. Znacznie dalej niż Zeromski w analizie tego problemu poszedł A. Camus. Doktor Bernard Rieux wybiera walkę z dżumą na przekór egzystencjalnej tragedii. Marzenia się spełniły, ale kolejny raz tylko do pewnego stopnia; doktor Rieux leczy ludzi — tak jak chciał — pomaga im, ale wie, że przegra z rzeczywistością, jaką jest dżuma. Przegra, gdyż nie będzie mógł pomóc wielu potrzebującym.
Tragizm naszego losu, wynikający z braku jakiejkolwiek pewności, nigdy nie zostanie przezwyciężony w zupełności, co jednak nie przeczy konieczności poszukiwania.
Człowiek ma w życiu dwa wyjścia: kształtować rzeczywistość lub poddać się jej (J. Brodski). Właśnie to kształtowanie rzeczywistości możliwe jest dzięki dążeniu do spełniania marzeń, a to jest esencją istnienia, radością, smutkiem. To dzięki temu wciąż czujemy się nienasyceni, a życie ma prawdziwą wartość, bo możemy choćby zbliżyć się do doskonałości. Jak łkar wzlatujemy wciąż wyżej i wyżej w stronę słońca, ale może się jednak okazać, że nasze skrzydła są za słabe i zbyt kruche...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut