profil

Rozważania o kobiecej naturze na podstawie dowolnie wybranych utworów

poleca 89% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze
wojna trojańska

‘Kobieto, królowo, szatanie, aniele, motylu, głazie, kwiecie. Duchu z niebios w ludzkim ciele, nie ze świata, a na świecie’ (Kraszewski)

Zrozumieć kobietę, to musi być bardzo trudne. Co prawda jest mężczyzna, który ponoć poznał myśli kobiet. Tym facetem jest Mel Gibson w filmie – ‘O czym marzą kobiety?’, ale to zupełnie odmienna historia od problemów i pragnień bohaterek literackich. Kobiety w literaturze na przestrzeni wieków nie zmieniły się bardzo. Zawsze były... kobietami, czyli istotami, które były stworzone po to, żeby mężczyźnie w żadnym przypadku życie lżejsze od snu nie było. No a skoro mowa już o stworzeniu, to nie sposób nie obarczyć winą boga i chociaż jestem raczej przychylny teorii Darwina, to tak jakoś fajnie zrzucić wszystko ‘na pogodę’. A więc skupię się teraz na pierwszej kobiecie na Ziemi, na biblijnej Ewie.

Ewa powstała z żebra Adama, który prosił boga, żeby ten stworzył mu w raju towarzystwo. I to był błąd.
Głupi Adam, gdyby wiedział jak mu to towarzystwo służyć będzie, spokojnie pasłby baranki po ogrodach Edenu po dzień dzisiejszy. Niestety, dobry bóg usłuchał próśb niedoświadczonego życiowo Adama i stworzył mu kobietę – Ewę. Ewa była stworzeniem bardzo wdzięcznym. Duuużo mówiła i Adamowi już się nie nudziło. Miała jednak bardzo przykrą wadę – była nazbyt ciekawa. Pragnienie zaspokojenia ciekawości doprowadziło ją i Adama do wypędzenia z raju. Otóż szatan pod postacią węża tak zamotał Ewie w głowie, że zgodziła się skosztować jabłuszko z zakazanego drzewa. Nie dość, ze sama zjadła, to jeszcze namówiła do występku Adama, który będąc na pewno w stanie niemocy duchowej, wolał ulec gadatliwej Ewie, niż narazić się na i tak nadmiernie obficie występujące krzyki. Tak wiec przez kobiecą ciekawość (myloną błędnie z intuicją) ród ludzki został wygnany z błogiego miejsca powszechnej golizny (czyt. z raju) i po dzień dzisiejszy musi cierpieć na tym szarym padole łez i niedoli. Na pocieszenie można powiedzieć, że Ewa nie była ostatnią kobietą, przez którą porządni mężczyźni musieli cierpieć, a nawet ginąć. Lecz jakże marna w tym pociecha.

Kolejną kobietą fatalną w literaturze, teraz już świeckiej, była piękna Helena, zwana Trojańską. Swoją drogą musiała być naprawdę piękna skoro Parys postanowił ją porwać. Chociaż ja jestem zdania, ze to nie tyle była wina Parysa, co Heleny, która - co tu dużo mówić - po prostu ‘to zła kobieta była’. No ale abstrahując od tego, ciekawi mnie co też ta Helena miała w sobie takiego szczególnego, że tak potrafiła oplatać sobie mężczyzn wokół paluszka? Bo nie sądzę, żeby robili to dla samej przyjemności podziwiania jej urody... w każdym razie, niezależnie od tego, co miała i co potrafiła Helena, faktem jest, że za jej sprawą doszło do krwawej 10 letniej wojny, zburzenia Troi i rzezi jej mieszkańców. Helena zaś, jakby nigdy nic, wróciła do swego męża Menelaosa, który wzruszony jej pięknością (no właśnie, czy to tylko była piękność, czyli też coś więcej?) darował jej wszystkie winy, w tym wielokrotne złamanie przysięgi małżeńskiej.
Czym się kierowała Helena? Trudno powiedzieć, niewątpliwe jest jednak, że jej myśli i pragnienia nie były zbyt szlachetne, skoro postępowała w tak mało szlachetny sposób.

Zupełnym przeciwieństwem pięknej Heleny jest natomiast Antygona z dramatu Sofoklesa. Ta jest bardzo szlachetna, a jej problemy i pragnienia są bardzo mało kobiece. Nie wiążą się bowiem ani z wypiekiem ciast, ani z szydełkowaniem. Antygona musi rozstrzygnąć ważne problemy związane z życiem i śmiercią, honorem i hańbą, posłuszeństwem wobec władzy i wiernością wobec bogów. Surowy zakaz króla Teb uniemożliwił bowiem sprawienie pochówku Polinejkesowi, który był bratem Antygony. Stanęła ona przed problemem wyboru – czy wierną być siostrzanej miłości, czy też ugiąć się wobec woli Kreona i zostawić brata na pastwę dzikiego ptactwa. Antygona zdecydowała się poświęcić, aby ocalić swój honor i ludzką godność. Dlatego pochowała brata, choć przez to została skazana przez Kreona na karę śmierci. Postąpiła szlachetnie i odważnie – zupełnie jak mężczyzna (dlatego w dzisiejszych czasach coraz to rzadziej używa się określenia ‘niewiasta’ w odniesieniu do kobiet).
Całkowicie inną kobietą była znowu Lady Makbet z szekspirowskiej tragedii. Nie należała do tych najbardziej pokornych i łagodnych z gatunku niewiast. Bo przecież nie kto inny, tylko ona, namówiła swego mena do królobójstwa. Makbet sam z siebie nigdy by się na czyn tak występny nie zdobył. Z natury był dobry. Nawet przepowiednia czarownic nie skłoniłaby go do zbrodni. Ale ambitna żona drążąca mu dziurę w brzuchu i umiejętnie grająca na jego ego, sprawiła, że ten z gruntu miły pan zabił. Po dokonanej zaś zbrodni Lady M. okazała się słabsza od męża. Podczas gdy Makbet brnął w dalsze zbrodnie, próbując utrzymać się gwałtem przy zdobytej władzy, jego małżonka brnęła w obłęd. Okazała się kruchą kobietką. Pragnienie władzy, które było jej niesamowitą pasją, przywiodło ją do zguby i przedwczesnej śmierci. Smutne.

Przytoczone przeze mnie przykłady kobiet, ich losów, problemów i pragnień, chociaż odrobinę przegięte, wyraźnie dowodzą, że nie sposób wysunąć jakiejś jednej, ogólnej prawdy o kobiecej naturze. Z natury są one pełne tajemnic, wątpliwości, sprzecznych pragnień. Życie ich nie zawsze usłane jest różami, nawet jeśli z pozoru mogłoby na takie wyglądać. Potrafią być szlachetne, ale i też nikczemne, jak każdy zresztą człowiek. Mają może tylko tego pecha, ze my – mężczyźni z reguły jesteśmy silniejsi. Ale chociaż mówi się, że światem rządzimy my, to ponoć nami władają kobiety. Ile jest w tym prawdy? –tego jeszcze nie wiem.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut