profil

Portret dekadenta słowem malowany.

poleca 85% 120 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Zastanawiałem się jak można „namalować” portret dekadenta i doszedłem do wniosku, że słowa to tylko jeden z wielu środków przekazu tej postawy, niekoniecznie najlepszy.

Różnie możemy definiować dekadentyzm ale jedno wiemy na pewno – ta postawa odegrała bardzo ważną rolę w kształtowaniu ówczesnego „kultu pesymisty”.

Pokazywała przede wszystkim beznadziejność, stan beznadziejności jakim jest ludzkie życie, jego zmierzch i upadek, rozumiany szerzej jako upadek cywilizacji europejskiej.

Ludzkie wartości takie jak szczęście, przyjaźń, zdrowie, miłość itp. stanowią tylko element większego bezsensu życia, człowiek – dekadent, zdaje sobie sprawę, że ważniejsze są wady, a nie zalety czegokolwiek co istnieje na tym świecie.

Ta nagła „eksplozja” (zauważmy, że za każdym nowym poglądem, dotyczącym ludzkiego istnienia, pojawia się kolejny i tak naprawdę już niewiadomo czy wcześniej uważany za słuszny nie koliduje przypadkiem z nowopowstałym i na odwrót) zawładnęła ludzkim umysłem i cała „filozofia beznadziejności” przelana została na pojedynczą jednostkę – na człowieka, człowieka zagubionego, człowieka wiedzącego, że w gruncie rzeczy szuka tylko sensu życia, którego nigdy nie znajdzie. I tu koło się zamyka tworząc zupełnie nową istotę – dekadenta...

Charles Baudelaire – jego poezja była twórczą inspiracją dla wielu innych poetów. Był prekursorem odważnego, a jednocześnie pozostawiającego wiele do rozmyślania stylu. Podstawę właściwości poezji Baudelaire’a stanowił sprzeciw wobec bezsensu ludzkiej egzystencji, ludzkiej istoty życia. Pokazywał on czytelnikowi absurd istnienia ludzkiego, któremu towarzyszy nieustanny strach przed śmiercią:

„Śmierć przygląda się tobie, pocieszna Ludzkości!
I – jak ty – na swe ciało zlewając wonności,
Miesza swoją ironię z obłąkaniem twojem.”

Baudelaire podkreśla bieg czasu, który nieuchronnie zbliża nas do śmierci – ten temat stanowił swoistą obsesję poety i jednocześnie potwierdza jego przekonania o bezsensie ludzkiego życia, przekonania, że życie jest w dodatku przeniknięte cierpieniem; wewnętrznym bólem, wynikającym z faktu, iż towarzyszy mu nieustannie lęk:

„Gorzka wiedza, jaką się wyciąga z podróży!
Świat monotonny, mały jak dzisiaj tak wprzódy,
Jutro – wiecznie – jednaki obraz nam powtórzy:
Jest to oaza zgrozy na pustyni nudy!"

To podsumowanie sensu ludzkiego życia jest dość wyraźnym przykładem poglądów Baudelaire’a. Poeta przewiduje katastrofę ludzkości, której skutkiem będzie zanik życia duchowego i „upodlenie serc”.

Baudelaire nie pokazywał dekadenta jako pojedynczą istotę, kierującą się pewnymi przekonaniami; pokazywał go jako część „większego chaosu”, w której dominuje lęk i cierpienie, czyli ogólnie rozumując zło, a raczej wizje zła.

Prawie każdy jego utwór należało kilkakrotnie przeczytać aby zrozumieć chociaż część przesłania, które kierował do czytelnika.
Styl Baudelaire’a, z początku niezrozumiały dla wielu, krył w sobie szaloną brutalność, jaskrawą i przejrzystą, która ukazywała ludzką nędzę moralną i materialną przez pokazywanie tego, co dla człowieka absurdalne, zaskakujące i w pewnym sensie niecodzienne:

Przypomnij sobie, cośmy widzieli, jedyna,
W ten letni tak piękny poranek:
U zakrętu leżała plugawa padlina
Na ścieżce żwirem zasianej.

Z nogami zadartymi lubieżnej kobiety,
Parując i siejąc trucizny,
Niedbała i cyniczna otwarła sekrety
Brzucha pełnego zgnilizny.

Słońce prażąc to ścierwo jarzyło się w górze,
Jakby rozłożyć pragnęło
I oddać wielokrotnie potężnej Naturze
Złączone z nią niegdyś dzieło.

Zauważmy, że Baudelaire pokazuje „coś”, co kiedyś żyło, funkcjonowało, posiadało własne szczęścia, własne obawy, a teraz...wraca tam skąd przyszło i to w swojej najobrzydliwszej formie, w formie padliny, czyli nieżywego dekadenta, którego życie nic nie znaczy, ponieważ cokolwiek by nie robił, zawsze na końcu czeka na niego śmierć. Ta w pewnym sensie ludzka depresja, opisywana przez Baudelaire’a trafiała do ludzi w formie brutalności, która miała zastąpić część ludzkich obaw, czyli jednym słowem „pustka”, która wypełniała w człowieku „pustkę” pozostałą po czymś, co niegdyś nazywano duchem, nadzieją.

Dekadent – jako odrzucenie wszystkiego, co dobre, co pozytywne.

Kazimierz Przerwa – Tetmajer założyciel modelu „ideowej próżni”, podobnie jak Baudelaire nie zna dla człowieka żadnej szansy, żadnej nadziei. Każdy optymistyczny pogląd pozytywisty spotyka się nieustannie z klęską, która powoduje zniechęcenie, niewiarę i niechęć do życia. Te przejawy pesymizmu poznawczego były dla Tetmajera siłą napędową dla jego twórczości. Jednak Tetmajer znalazł sposób na ukojenie,
bynajmniej nie w śmierci... ale w nirwanie. Ucieczka w nirwanę stanowiła jedyne rozwiązanie dla dekadenta.

Nirwana, czyli oderwanie się od świata zewnętrznego, zagłębienie się w rozmowę z własnym duchem, stan uniesienia; różnie możemy definiować to pojęcie, zaczerpnięte z filozofii indyjskiej. Niektórzy widzą w nirwanie śmierć...

Według mnie śmierć dla dekadenta oznacza koniec egzystencji, a wydawało by się, że nirwana to dopiero jej początek.

Różnie możemy interpretować nirwanę; Tetmajer robi to „śpiewając” do niej hymn:

Z otchłani klęsk i cierpień podnoszę głos do ciebie, Nirwano!
Przyjdź twe królestwo jako na ziemi, tak i w niebie, Nirwano!
Złemu mnie z szponów wyrwij, bom jest utrapion srodze, Nirwano!
I niech już więcej w jarzmie krwawiącym kark nie chodzę, Nirwano!
Oto mi ludzka podłość kałem w źrenice bryzga, Nirwano!
Oto się w złości ludzkiej błocie ma stopa ślizga, Nirwano!
Oto mię wstręt przepełnił, ohyda mię zadusza, Nirwano!
I w bólach konwulsyjnych tarza się moja dusza, Nirwano!

To ukojenie jakim ma być nirwana (pisana tu z dużej litery) jest zakończeniem męki, życiowej męki, nie kończąc egzystencji duchowej, aby była odczuwalna. Autor szuka jej na niebie i na ziemi, czyli dla dekadenta nieważne jest gdzie jej szuka, ważne jest czy ją znajdzie...i to jest jedyny powód, dla którego żyje. Wydawałoby się to absurdalne w dzisiejszych czasach, przecież przeciętny katolik może zawsze znaleźć ukojenie w swojej wierze – istnieje jakiś sens jego życia, dla dekadenta nie było sensu, była tylko...NIRWANA.

Tetmajer „nie wierzy w nic”; nie ma sensu wierzyć, co to w ogóle jest ta wiara...?

Czemu wierzymy? Czy jest to konieczne? Po co wierzyć w coś, czego się nigdy nie osiągnie?

Czemu dekadent zadaje sobie te pytania? – to proste – pyta, bo nie wie, pyta, bo szuka odpowiedzi, a jeśli szuka jej w taki sposób to znaczy, że nigdy jej nie znajdzie, jeśli rzeczywiście nie będzie wierzył, że ją znajdzie...na tym polega beznadziejność stanu dekadenta, pytanie w pytaniu i brak wiary w odpowiedź:

Nie wierzę w nic, nie pragnę niczego na świecie,
Wstręt mam do wszystkich czynów, drwię z wszelkich zapałów:
Posągi moich marzeń strącam z piedestałów
I zdruzgotane rzucam w niepamięci śmiecie...

„Śmiecie” jako wspomnienia, „śmiecie” jako czyny, które niegdyś były dla mnie ważne.

Ta kompletna degradacja pozytywistycznej idei istnienia wspaniale pokazuje, że dekadent jest „ślepy na świat”, chce widzieć tylko to, co chciałby widzieć, a tak naprawdę to nie chciałby widzieć nic, czyli w takim razie co „ON” chce widzieć...?

Evviva l’arte! Człowiek zginąć musi –
cóż, kto pieniędzy nie ma, jest pariasem,
nędza porywa za gardło i dusi –
zginąć, to zginąć jak pies, a tymczasem,
choć życie nasze splunięcia niewarte:
evviva l’arte!

...najwyraźniej sztukę.
Życie niczego nie warte, a jednak niech żyje sztuka!

Ogólnie mówiąc dekadent nieustannie kłóci się ze sobą i nie jest to żadna zwykła kłótnia, jest to kłótnia o sens istnienia – co „JA” tu właściwie robię? Jakie mam zadanie do spełnienia?

Sytuacja moralna człowieka schyłkowego była beznadziejna; trudno się dziwić poetom takim jak Tetmajer, czy Francuzi – Baudelaire, Rimbaud i Verlaine za ich niekonwencjonalne środki przekazu cennych opisów ludzkiego życia.

Tendencja do codziennego rozmyślania nad sobą nie była niczym nowym, jednak nie aż w takim stopniu...może dlatego miała takie olbrzymie skutki.

Dekadentowi naprawdę potrzeba było tej małej optymistycznej nutki, nutki, która nadawałaby się do oparcia na niej całego ciężaru istnienia i wcale nie musiałaby być wielka, gdyż człowiek był wtedy niesłychanie mały...

DEKADENT – CZŁOWIEK – ŻYCIE – SENS.

Adam Biały
Kl. III „i”

Bibliografia:

1. T. Weiss „Młoda Polska”, WSiP
2. R. Zimand „Dekadentyzm” warszawski, Warszawa 1978
3. M. Niemojowska „Zapisy zmierzchu”, Warszawa 1983
4. Multimedialna Encyklopedia Powszechna PWN

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 7 minut

Teksty kultury