profil

Stosunek papiestwa do powstania listopadowego

poleca 86% 104 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze
powstanie listopadowe

Watykan wobec polskich zrywów narodowościowych— to jeden z najbardziej fascynujących, tajemniczych i edukacyjnie zaniedbanych tematów w historii politycznej Polski. Czy dyplomacja watykańska sprzyjała Polakom w walce o wolność? Czy Watykan darzył jakimś szczególnym uczuciem naród, który przez wieki deklarował bezwzględną wierność Kościołowi?
Przed powstaniem listopadowym Polacy nie mieli najprawdopodobniej zbyt dobrej opinii w Rzymie. Żyły tu zapewne wspomnienia Polaków, którzy walczyli pod Rzymem i stojących w nich załogą w 1798r. W rok potem wraz z Francuzami zdobywających Gaetę, stale pod koniec XIII w. Przebywających we Włoszech w towarzystwie jakobińskich Francuzów. Ci sami Polacy stali – na – ogół po stronie Napoleona, który nie był zbytnio lubiany w Watykanie. Polacy brali też udział w walce z katolicką Hiszpanią, która w Rzymie była bardzo szanowana. Księstwo Warszawskie było tworem Napoleona, miało zaś konstytucję, która musiała razić dwór papieski.
Pierwsze echa o powstaniu w Watykanie doszły już 4 grudnia przez nuncjusza wiedeńskiego, Spinalę. Nuncjusz nie orientował się zupełnie w sytuacji, wprowadzał w błąd swoich przełożonych, powtarzał bezkrytycznie to, co mu szeptali inni. Wierzono mu jednak w Watykanie. Spinola początkowo uradował Papiestwo wiadomością, że polski kler nie wziął udziału w ruchach buntowniczych, a nawet przeciwstawiał się im. Nuncjusz nie wiedział, że pisał zupełną nieprawdę - radość kardynałów trwała krótko. Spinola wyprowadził ich z błędu.
Rząd warszawski niewiele troszczył się na razie o dobre stosunki z Watykanem. Za to nie zaniedbywał tej sprawy rząd rosyjski. Gagarin – poseł rosyjski – był na miejscu, miał dostęp do pro sekretarza stanu i dyplomatów papieskich. Mógł działać więc swobodnie. Chciał, aby papież nie oświadczył się na rzecz sprawy polskiej; by wypowiedział się przeciw niej, co ze względu na katolicki charakter mieszkańców Królestwa byłoby rządowi rosyjskiemu bardzo na rękę. Gagarin podburzał papieża najeżdżając na jego ambicję.
Papież po rozmowie z Gagarinem obiecał porozumieć się z kardynałem Bernetti w sprawie wysłania listu do biskupów polskich, wyzywającego ich do zachowania ściśle biskupich obowiązków.
Brewe z 15 lutego 1831 r. Było zredagowane bardzo ostrożnie. Papież pisał, że bunty są obce duchowi kościoła, dlatego też Kościół wyraźnie zakazuje swym sługom mieszania się do spraw naruszających spokój publiczny. Brewe zawierało tylko naukę kościelną, aluzja do
spraw aktualnych była słaby, przypominało, że księża nie mogą brać udziału w walce. Że obowiązkiem ich jest nauczanie posłuszeństwa dla władzy. Rzeczą szczególną jest, że nie wysłano go do żadnego biskupa, który wziął czynny udział w powstaniu, lecz do biskupa, który unickiego w Rosji, gdzie według Rzymu nie mogło być powstania, oraz do biskupa, który już nie żył od paru miesięcy. Co ciekawsze, Rzym wiedział o śmierci Burzyńskiego.
Na usilne żądania rządu rosyjskiego – pisał Bernetti do nuncjusza w Wiedniu – papież wydał brewe, ale w ten sposób, aby nikogo nie skompromitować. Gagarin prosił w Rzymie, by mu przysłano od razu kilka kopii tego brewe, tak by można było je wprost przesłać wyższemu, polskiemu duchowieństwu. Jakoż natychmiast z Petersburga, nie zwracając na adres brewe, posłano je głównodowodzącemu armią rosyjską w Polsce, marszałkowi Dybiczowi, by zrobił z niego użytek. Ten jednak osądził, ze w danym momencie jest ono zupełnie bez wartości. Austriacki poseł w Petersburgu Ficquelmont tłumaczył sobie w ten sposób, że Dybicz jako protestant nie ufał intencjom papieża. Dzięki Dybiczowi, zatem brewe z 15 lutego 1831r. (Impensa Charitas) skutku żadnego nie osiągnęło.
Metternich (kanclerz wiedeński) umyślnie straszył Spinolę widmem powstania polskiego, by w Watykanie wzbudzić do niego niechęć, a zarazem by pomoc swą przedstawić jako bardziej wartościową, bo połączoną z trudnościami. Znaczenie Metternicha rosło ogromnie w Watykanie. Nie był on zbyt dobrym katolikiem. Był to raczej racjonalista, uważający Kościół za środek w walce z ruchami wolnościowymi, czyli anarchią – jego zdaniem.
Nuncjusze donosili Papiestwu, że powstanie w Polsce zostanie szybko stłumione. Bernetti z upragnieniem czekał na wiadomość od nuncjuszów o końcu powstania. Humory w papiestwie jak na razie dopisywały, ponieważ Spinola bezkrytycznie posyłał do Watykanu tylko te wieści, które mu podsyłały urzędowe sfery wiedeńskie; większość o porażkach Polaków. Jeśli zaś trzeba było pisać o zwycięstwie powstańców, zawsze starał się wiadomości osłabić.
Po wielu sukcesach polskich buntowników, Spinola uważał, że rezultat wojny był coraz bardziej niepewny. Czuł nawet swego rodzaju małą sympatię do powstańców. Sprawę powstania w państwie kościelnym dyplomaci papiescy wiązali z powstaniem polskim. Nawet w momencie, gdy powstanie włoskie upadło, rady Metternicha i postępowanie państw, które brały udział w Konferencji Rzymskiej, wiążą się ze sprawą polską.
Sytuacja w Polsce stawała się trudna. 8 września do Warszawy weszli Rosjanie. Wieść o upadku Warszawy wywołała ogromne wrażenie w całej Europie. Lamennais x pisał o całej sytuacji: „Ludu szlachetny, gdyś walczył o życie, mogliśmy ci pomóc tylko swymi życzeniami, a obecnie, gdyś padł na arenie, możemy ci dać tylko łzy. Oby mogły one pocieszyć cię przynajmniej w twym bólu ogromnym... Powiedziałeś sobie: nadchodzi czas wybawienia ... I omyliłeś się ... Ludu bohaterów, ludu umiłowany przez nas, spoczywaj spokojnie w grobie, który wykopała ci zbrodnia jednych, lekkomyślność innych. Ale nie zapominaj, że grób ten nie jest beznadziejny, jest na nim krzyż proroczy, który mówi: będziesz żył znowu”.
Wiadomość o zdobyciu Warszawy przyjął z zadowoleniem Bernetti. Przegrana Polaków była dla rządu papieskiego nie tylko nieunikniona, jak dla dyplomatów austriackich, francuskich czy angielskich, ale była także pożądana. Pożądana nie ze względu na niechęć do narodu polskiego i nie ze względu na sympatię do Rosji, ale po prostu z powodu sytuacji w państwie kościelnym.
Rząd Polski wcześnie zaczął myśleć o akcji w Watykanie. Pomyśleli o niej ks. A. Czantoryski i G. Małachowski. Pismo rządu Polskiego do papieża zawierało skrót bieżącej historii w Polsce; a mianowicie przedstawiało Polskę bez niepodległości, ludzi bez wolności osobistej... . W piśmie proszono Ojca Świętego o pobłogosławienie „broni podniesionej w obronie wolności i religii danej przez Jezusa Chrystusa”. Adres ten przedstawiał zatem powstanie jako walkę w obronie wolności i religii. Jego autorzy nie wiedzieli, że Watykan nie uznawał takiej walki, że niechętnie patrzył na wywieszanie hasła: wolność i religia. Rzym uznawał tylko walkę niekrwawą, powstania zaś w obronie wolności nie uznawał. Prośba adresu, by papież pobłogosławił broń Polaków, nie liczyła się nie tylko z pokojowym charakterem instytucji papiestwa, ale i z faktycznym stanem rzeczy. Papieżowi zależało bardziej na zwycięstwie Rosjan, interweniowanie u monarchów europejskich narażało papieża wobec cesarza rosyjskiego.
Po ułożeniu tego pisma rządowi polskiemu chodziło o to, kto ma je zawieźć do Watykanu. Znano bowiem drażliwość kurii rzymskiej. Ułożono, więc zręczną instrukcję( Małachowski), a posłem, który miał według niej działać był hr. S. Badeni. Chciał on sobie zjednać nuncjusza, między innymi na potrzebę wjazdu i wizy do państwa kościelnego. Nuncjusz Spinola miał dość pochlebne informacje o Badenim. Uważał go za człowieka uczciwego, rozumnego, ambitnego, prawego, który jest patriotą i liberałem. Jednak Badeni nie otrzymał wizy od nuncjusza. Mimo to nie zraził się odmową i postanowił przeczekać. Miejscem czekania nie był Wiedeń, ponieważ chciał uniknąć czujnego oka ambasady rosyjskiej oraz nie chciał narażać się władzą austriackim. Nie przestawał starać się o zmianę decyzji nuncjusza. Kolejne próby, tym razem przez osoby trzecie, również zakończyły się niepowodzeniem. Nuncjusz dał radę Badeniemu, aby ten przerwał swoją podróż do Rzymu.
W końcu Spinola przesłał Badeniemu radę przeciwną tej, jaką dał przedtem – już, zatem 1 lipca uzyskał on audiencję u papieża, na której wręczył mu adres rządu polskiego. Papież wyraził swoją życzliwość dla Polaków, choć nic konkretnego nie przyrzekał. 2 lipca Badeni wręczył Bernettiemu przygotowany zapewne uprzednio memoriał. Mówił, że „Naród Polski pokłada nieograniczoną ufność w poparciu stolicy św. i dodawał, że tak światłemu ministrowi, jakim jest sekretarz stanu, nie trzeba nawet dowodzić o całkowitej niepodległości dla Polski. Dlatego też z całą szczerością proponowałby jego świątobliwość raczył zachęcić inne państwa wprost, albo za pośrednictwem tego, które zdaje się być najbardziej zainteresowane w przewróceniu Polski, by mianowały swych pełnomocników, którzy bez zwłoki zebraliby się w jakimś mieście i zajęli się wyłącznie sprawą Polską.” Badeni miał zapewne na myśli konferencję londyńską z końca 1830r., Anglii, Francji, Austrii i Rosji. Sprawa belgijska przedstawiała się jednak inaczej niż polska. Powstanie belgijskie znalazło poparcie u sąsiadów ( Francji, Anglii), Polska zaś takiego poparcia nie miała. Istnienie niepodległego państwa Polskiego było z pewnością celem, którego realizacji pragnął Watykan. Nic jednak nie mógł zrobić w tej sprawie, zwłaszcza, że powstanie Polski zaczęło się na drodze rewolucji, toteż wszystko to musiało być dla Watykanu obojętne; nie obojętny był tylko ucisk religijny, ale rząd nie miał pod tym względem opinii zbyt dodatniej, jak to wskazywano, zresztą w Rzymie niezbyt wierzono w religijny charakter powstania.
Papiestwo wiedziało jednak, że musi coś zrobić dla sprawy polskiej, że należy spełnić obietnicę daną Badeniemu. Zwlekano z tym jednak, choć powstańcy walczyli już resztkami sił. Wreszcie wykonano obietnicę, ale bardzo zręcznie. Papież miał spełnić rozpaczliwe błagania wysłańca rządu polskiego, ale tak spełnić, by do niczego to spełnienie obietnicy nie zobowiązywało i nie kompromitowało. Skłanianie Austrii do interwencji bardzo rozciągało się w czasie – taki pewnie był zamiar papiestwa.
Watykan nie mógł jednak dosłownie dotrzymać obietnic, jakie dał Badeniemu. Badeni prosił o interwencję, która by doprowadziła do zaprzestania wojny polsko – rosyjskiej, ale nie na podstawie poddania się Polaków cesarzowi rosyjskiemu. Watykan miał na myśli tylko prośbę do cara, zaniesioną przez cesarza austriackiego, aby darował Polakom przerywając krwawy „zatarg”, choć głównie chodziło o to papieżowi, aby car, darowując Polakom ich winy, naprawił sytuację religii katolickiej w Królestwie Polskim. O prośbie do cesarza austriackiego, by starał się o zgodę cara na utrzymanie niepodległości Polski, nie było mowy.
Patrząc na ogólne zachowanie Watykanu, można zauważyć, że ten postąpił wyczekująco wobec sprawy polskiej.
Moim zdaniem sytuacja była by inna, gdyby Papiestwo nie było zależne od Rosji. Papież, chociaż w małym stopniu próbował interweniować w Polsce, myślę jednak, że mógł zrobić więcej.










Bibliografia:
1. Mieczysław, Żywczyński – „ Watykan wobec powstania listopadowego”
2. Encyklopedia PWN
3. Świat Wiedzy




Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 9 minut

Podobne tematy