profil

„Dziecko może nauczyć dorosłych trzech rzeczy: cieszyć się bez powodu, być ciągle czymś zajętym i domagać się – ze wszystkich sił – tego, czego pragnie” – stwierdził Paulo Coelho. Czego, Twoim zdaniem, dorośli mogą nauczyć się o

poleca 86% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Dochodziła już godzina jedenasta. O wpół do dwunastej powinnam jechać po moją córkę do szkoły, ale dzisiaj było inaczej, bo Ilona trafiła do szpitala. Od razu zadzwoniłam do mojego męża z tą informacją. Byłam bardzo roztrzęsiona, więc moja przyjaciółka z pracy zaproponowała mi pomoc i zawiozła mnie do córki.
Wbiegłam do szpitala i skierowałam się do recepcji.
- Dzień dobry, moja córka została tu przewieziona. Gdzie mogę ją znaleźć? – spytałam niespokojnym głosem.
- Jak się pani nazywa? – recepcjonista patrzyła w monitor komputera. Bardzo mnie to zdenerwowało, ale nie dałam tego po sobie poznać, bo najważniejsza w tym momencie była Ilona.
- Elżbieta Kruk – odpowiedziałam pośpiesznie.
- Proszę przejść do poczekalni. Za chwilę doktor Turek przyjdzie z panią porozmawiać.
- Dziękuję – odrzekłam i odeszłam w kierunku korytarza, w którym stał rząd krzeseł. Obejrzałam się do tyłu i zobaczyłam recepcjonistkę, dzwoniącą gdzieś służbowym telefonem.
Usiadłam i obserwowałam swoje nogi, które wbrew mojej woli strasznie dygotały. Po godzinie do szpitala przyjechał mój mąż. Usiadł koło mnie i dotknął mojej dłoni.
- Co się właściwie stało? – spytał, przerywając ciszę.
- Nie wiem. Zadzwonili do mnie ze szkoły, a potem ze szpitala i powiedzieli, że Ilona została tu przewieziona.
- Będzie dobrze – Michał objął mnie ramieniem.
Nic więcej nie zdołaliśmy sobie powiedzieć, bo do korytarza wszedł mężczyzna w białym fartuchu i z identyfikatorem przypiętym na piersi.
- Zapraszam do swojego gabinetu panią Elżbietę Kruk – powiedział lekarz, a ja wstałam, ciągnąc Michała za rękaw.
Weszliśmy razem do małego pokoju i usiedliśmy przed biurkiem. Doktor Turek zajął miejsce naprzeciwko nas.
- Co się stało z naszą córką? – spytałam od razu lekarza.
- Jak dziewczynka zachowywała się przez ostatni miesiąc? – Doktor Turek nie odpowiedział na moje pytanie.
- Czasami wymiotowała – powiedział szybko Michał. Spojrzałam na męża dziwnym wzrokiem.
- I po szkole często bolała ją głowa – przypomniałam sobie.
- Mówiła, że kiedy pisze, pojawiają jej się białe plamki przed oczami.
Wszystko, co mówiliśmy, lekarz notował w jakimś zeszycie i co chwilę kiwał głową.
- Dlaczego nasza córka została przewieziona do szpitala? – spytałam.
- Jej nauczycielka, która przyjechała razem z nią, twierdzi, że Ilona na lekcji dostała ataku drgawek. Na razie nic nie wykryliśmy, ale ja mam już pewną tezę. Zostawimy dziewczynkę na obserwacji. Muszą państwo tylko podpisać zgodę – doktor Turek zaczął przewracać kartki na swoim biurku. Po podpisaniu papierów w wyznaczonych miejscach, zostaliśmy odprawieni.
- Czy możemy się zobaczyć z Iloną? – zadał pytanie Michał.
- Oczywiście, ale tylko na moment, bo dziewczynka zostanie zaraz przewieziona na oddział obserwacji. Zawołam pielęgniarkę, która zaprowadzi państwa do córki – Doktor Turek odszedł od nas pośpiesznie.
Pracowniczka szpitala zaprowadziła nas na oddział dziecięcy. Weszliśmy do dużego pomieszczenia, w którym było kilkanaście łóżek. Na jednym z nich leżała nasza córka i czytała gazetę.
- Hej, kochanie – powitałam ją. Uśmiechnęła się do nas i odłożyła czasopismo. Miała dopiero dziewięć lat, a była zaskakująco bystra i inteligentna. Wyglądała normalnie i zachowywała się tak jak zawsze.
- Wiecie już, co ze mną jest? – spytała Ilona.
- Nie, zostaniesz na obserwacji do jutra, a potem wrócimy razem do domu – uśmiechnął się do niej Michał.
- Pojedziemy razem do Zoo?
- Oczywiście, kochanie. A potem zjemy razem duże lody – odpowiedziałam córce.
Chwilę potem do pomieszczenia wszedł doktor Turek i powiedział:
- Zabierzemy teraz dziewczynkę na obserwacje. Mogą państwo spokojnie jechać do domu i wrócić jutro o te samej porze. Myślę, że wtedy podamy diagnozę – ponownie odprawił nas lekarz. Pożegnaliśmy się z Iloną i wróciliśmy do domu.
Następnego dnia z uśmiechem przekroczyłam próg szpitala i zostałam skierowana do gabinetu doktora Turka.
- Dzień dobry – powitałam go.
- Lepiej będzie, jak pani usiądzie – powiedział, a ja przestraszyłam się. – Państwa córka ma złośliwego raka mózgu. Niestety jest już za późno na leczenie go. Nie mamy szans na wygraną. Jeszcze jej o tym nie powiedziałem, bo pomyślałem, że pani sama będzie chciała to zrobić.
Zatkało mnie. Nie potrafiłam nic powiedzieć, tylko pokiwałam tępo głową. Doktor dodał jeszcze:
- Ilonie zostało około dwunastu godzin.
Wstałam, pokiwałam głową i ruszyłam w stronę wyjścia z gabinetu. W oczach miałam tylko łzy.
Poszłam do pokoju, w którym leżała Ilona i usiadłam na jej łóżku. Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Kochanie… - szepnęłam i rozpłakałam się.
- Mamo, co się stało? Możesz mi wszystko powiedzieć – zachęciła mnie uśmiechem. – Każda prawda jest lepsza niż kłamstwo.
- Lekarz powiedział, że wykrył u ciebie bardzo poważną chorobę, której nie da się wyleczyć i… - przerwałam. Nie potrafiłam powiedzieć, że jej życie dobiega końca.
- Umrę? – skrzywiła się, a ja pokiwałam głową. – I tylko dlatego jesteś smutna?! To przecież nic strasznego. Zobaczę aniołki i porozmawiam z Panem Bogiem. Nie będę czuła bólu.
- Nie boisz się? – spytałam zdziwiona.
- Oczywiście, że nie! Będę mogła cię obserwować i chodzić wszędzie za tobą. Zostanę twoim aniołem stróżem! Dlaczego płaczesz? Będziesz tęsknić czy żałujesz tego, że nie możesz mi pomóc? Spójrz na to z innej strony, mamo. Przecież spotkamy się kiedyś w niebie. Wtedy przypomnimy sobie to, co się stało i będziemy się z tego śmiać! Obiecaj mi, że wyprawicie mi z tatą ekstrawagancki pogrzeb, a potem wrócicie do porządku dziennego. Nie będziecie za mną płakać. Możecie mnie wspominać i śmiać się ze mnie, ale nigdy nie rozpaczajcie. To jest moja jedyna prośba przed śmiercią.
Resztę dnia przesiedziałyśmy razem, opowiadając sobie kawały. Ilona umarła późnym wieczorem.
Moja córka nauczyła mnie jednego – nigdy nie można żałować tego, co się stało, bo po śmierci, gdy Bóg pokaże nam naszą przeszłość, będziemy się z tego śmiać.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut