profil

Mój sąd o moralnej wartości ludzi, poznanych w dziełach Stefana Żeromskiego.

poleca 87% 104 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski

Barykowie w „Przedwiośniu”, Tomasz Judym w „Ludziach bezdomnych”, tytułowy doktor Piotr i jego ojciec, chłop w „Rozdziobią nas kruki, wrony”, a także Gibałowie w „Zmierzchu” – wszyscy ci ludzie przyjęli pewną postawę, dokonywali w życiu różnych, mniej czy bardziej trafnych wyborów. Łączy ich jedno – kierowali się zasadami moralnymi, które stanowią o ich człowieczeństwie. Jakie te zasady były, wskutek czego się wykształciły, ile są warte?

Moją ocenę zacznę od bohaterów życiowego dzieła Żeromskiego – rodziny Baryków.
Seweryn Baryka, ojciec Cezarego, jak i jego żona Jadwiga, to ludzie, którzy wychowali się w domach z tradycjami patriotycznymi. Seweryn wziął udział w walkach I wojny światowej, jego dziadek zaś uczestniczył w powstaniu listopadowym. Baryka był silnie związany z Polską. W Rosji, do której musiał uciec, nie czuł się dobrze. Podobnie jak Jadwiga, która wciąż tęskniła za rodzinnymi Siedlcami. Seweryn był idealistą-utopistą. Do końca wierzył w wizję wspaniałego, niepodległego kraju, gdzie żyją szczęśliwi ludzie. Upust swoim marzeniom dał on podczas podróży pociągiem, opowiadając Cezaremu o „szklanych domach”.

Barykowie to dobrzy rodzice. Starali się dać synowi wszystko, co najlepsze – miłość, troskliwość, opiekę i wykształcenie. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że zbyt mocno rozpieszczali swojego jedynaka, czego skutkiem były późniejsze problemy wychowawcze, jakie Czarek sprawiał matce. Jadwiga jednak nigdy nie odwróciła się od syna, nawet wtedy, gdy wydał rodzinny majątek rewolucjonistom. Kobieta ta była wrażliwa na krzywdę innych, o czym świadczy pomoc księżnej Szczerbatow-Mamajew i jej córkom. Zrobiła to, chociaż zdawała sobie sprawę z możliwych konsekwencji tego czynu.

Rodziców Cezarego oceniam więc stanowczo jako ludzi niezwykle wartościowych. Ocena postawy samego Cezarego nie jest już jednak taka prosta.

Pierwsze lata życia Czarka są spokojne, upływają w dostatku i szczęściu. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy wybucha rewolucja. Młody Cezary zafascynowany przewrotną ideologią, nie zauważa krzywdy, jakiej ona z sobą niesie. Ślepa wiara w hasła rewolucji sprawia, że buntuje się on przeciwko temu wszystkiemu, co wpojone zostało mu w latach dzieciństwa. Chłopak staje po stronie siły, nienawiści, pogardy dla człowieka. Lekceważy rozpacz i bezsilność matki, przyczyniając się mimowolnie do jej śmierci. Zwrot w światopoglądzie następuje dopiero, gdy Cezary zostaje sam. Pojmuje on wtedy nonsens tego, co się wokół niego dzieje.

Dotychczasową postawę życiową Cezarego trudno więc nazwać wzorem do naśladowania. Nie zapominajmy jednak, że były to lata, w których szukał on dopiero życiowej drogi, nie miał jeszcze w pełni ukształtowanego światopoglądu, charakteru i osobowości. Niemniej jednak ocenić możemy jego późniejsze działania, a te również nie były pozbawione trudnych wyborów i sytuacji. Cezary chciał ułożyć sobie życie osobiste – przeżył jednak nieszczęśliwą miłość. Próbował też angażować się w sprawy narodowe – interesowała go przyszłość Polski
i programy jej odbudowy.

Wartości moralnej Cezarego, jak już mówiłem, nie można określić jednoznacznie. Działał on często pod wpływem impulsu – najpierw coś zrobił, a dopiero potem zastanowił się czy postąpił słusznie. Usprawiedliwia go jednak tragiczna sytuacja: dorastał w czasie trwania rewolucji, stracił rodziców w jednym z najważniejszych etapów życia, był praktycznie pozbawiony ojczyzny – Polski nie znał wcale, z Rosją też niewiele go łączyło. Cezary stał nieustannie na rozdrożu., bez wskazówek w którą stronę iść dalej.

W podobnej sytuacji, chociaż w zupełnie innych realiach, znalazł się Piotr Cedzyna, który, tak jak Cezary, nie wiedział w jakim kierunku w życiu pójść, był wewnętrznie rozdarty. Miał dylemat – pracować za granicą i dużo zarabiać czy wrócić do Polski i żyć skromniej. Wybrał to drugie, wrócił do ojca. Tutaj się jednak zawiódł. Okazało się, że Dominik wypłacał robotnikom, którymi zarządzał, mniej niż powinien, aby zaoszczędzić na studia syna. Piotr ku rozpaczy ojca, powrócił do Anglii, gdyż nie zgadzał się z nim – nie chciał krzywdy uczciwie pracujących ludzi.

Z punktu widzenia współczesnego człowieka, Piotr to człowiek uczciwy i honorowy, a postawa Dominika-wyzyskiwacza, zasługuje jedynie na potępienie. Należy jednak wziąć pod uwagę zachodzący konflikt pokoleń. Dominik to przedstawiciel starego, odchodzącego pokolenia, gdzie liczyła się przede wszystkim pozycja społeczna, Piotr natomiast był reprezentantem nowej epoki, gdzie do głosu dochodzili ludzie bez szlacheckiego pochodzenia, ale za to z fachową wiedzą. Ojciec tego nie rozumiał.

Oboje mieli szlachetne intencje, zadając sobie, niestety, równocześnie ból. Jest to więc nierozwiązywalny konflikt moralny.
Inną postawę moralną przyjęli natomiast bohaterowie „Zmierzchu” – Gibałowie. Ich etyka była ściśle uzależniona od sytuacji materialnej. Zmuszeni oni byli do ciężkiej pracy, zatracając z czasem cechy ludzkie. Macierzyńskie uczucia Gibałowej musiały zejść na dalszy plan wobec konieczności zarabiania na życie i prowadzenia skromnej egzystencji. Jednak o ile Gibałowa okazywała jeszcze przejawy człowieczeństwa – troszczyła się o dziecko, pozostawione w domu – o tyle Walek Gibała wydaje się być całkowicie pozbawiony wszelkich uczuć. Wspiera co prawda rodzinę finansowo, ale żona nie ma w nim żadnego duchowego oparcia. Walek bowiem pije, a gdy wpadnie w desperacki szał, bije ją.

Sadzę, że postępowanie Gibałów można częściowo usprawiedliwić biedą, w której żyli. Jednakże zachowanie Walka nie znajduje z moim przekonaniu głębszego uzasadnienia – los skrzywdził jego najbliższych, ale nie znaczy to, że on musi robić to samo.

Zupełne zatracenie ludzkiej godności zaobserwować można także u chłopa z opowiadania „Rozdziobią nas kruki, wrony”. Szakal, hiena, nieludzki, bezduszny – to chyba najdelikatniejsze określenia, które rodzą się w myślach na widok człowieka, żerującego na trupie powstańca. Tym bardziej, że ów chłop sam powinien brać udział w powstaniu. Co jednak myśleć o nim, jeżeli okaże się, że tak naprawdę mści się on za „tylowieczne niewolnictwo, za szerzenie ciemnoty, za wyzysk, za hańbę i za cierpienie ludu”? Taki bowiem był stosunek wielu chłopów do powstania styczniowego i do szlachty w ogóle. Chłopi czuli się oszukani i wykorzystani. W pewnym sensie to wina inteligencji, która nie uświadomiła im, na czym właściwie polegała ustawa uwłaszczeniowa.

Postępowanie chłopa z opowiadania Żeromskiego jest wobec tego poniekąd uzasadnione. W moim mniemaniu jest to jednak postać negatywna, niewrażliwa na ludzkie (i nie tylko) cierpienie, kierująca się wyłącznie własnym dobrem.

Takiej oceny z pewnością nie można wystawić Tomaszowi Judymowi, jednego z „Ludzi bezdomnych”. Doktor Tomasz to wierny ideałom altruista, kierujący się w życiu nonkonformizmem. Starał się być niezależny, chciał zmienić otaczającą rzeczywistość – walczył ze społeczną krzywdą i niesprawiedliwością. Był więc, podobnie jak Seweryn Baryka, idealistą – miał marzenia, które nigdy się nie spełniły. Nie poddawał się jednak
w swoich działaniach na rzecz najuboższych. Przeciwnie, poświęcił im całe życie, szczęścia osobistego nie wyłączając.

O Judymie można powiedzieć, że miał bogaty system wartości. Swój zawód lekarza traktował jako nakaz moralny, czuł się odpowiedzialny za innych. Był także indywidualistą, co w jego przypadku wiązało się z trudnościami w pozyskiwaniu sojuszników do realizacji swoich idei. Odrzucił między innymi uczucie Joasi, która wyrażała chęć pomocy w leczeniu ubogich. Judym działał, kierując się często nadmierną emocjonalnością, co jest cechą charakterystyczną również dla Cezarego Baryki.

Doktor Tomasz to postać pozytywna - szlachetna, honorowa, zasługująca bez wątpienia na szacunek i uznanie, choć nie idealna. Któż z nas jest jednak doskonały?
Joseph Conrad powiedział kiedyś, że „człowiek jest zdumiewający, ale arcydziełem nie jest”. To prawda. Miarą, którą mierzymy innych, jest stopień ich człowieczeństwa, człowiek zaś
z definicji zdolny jest do słabości i błędów.

Łatwo jest nam oceniać ludzi wokół nas, na przykład bohaterów dzieł Żeromskiego, gorzej, gdy zauważymy ich niedoskonałości u siebie.

Podsumowując, chciałbym przytoczyć słowa Zofii Nałkowskiej:

„To czym jesteśmy dla ludzi, jest ważniejsze niż to,
czym jesteśmy we własnych oczach”.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut