profil

Portrety par małżeńskich w literaturze i malarstwie od czasów najdawniejszych po współczesne. Zaprezentuj na wybranych przykładach.

poleca 85% 501 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Jan van Eyck

Małżeństwo to trwały, egalitarny związek mężczyzny i kobiety, powstały z ich woli i regulowany przez prawo. Zwykle kojarzy nam się z ogromnym szczęściem i radością. To także podział praw i obowiązków pomiędzy dwojgiem ludzi. W naturze ludzkiej leży pragnienie głębokiej więzi z drugim człowiekiem, koniecznie połączonej miłością, bo bez tego uczucia człowiek jest nikim. Ludzie, decydujący się na małżeństwo, powinni się nawzajem uzupełniać, stanowić jedną nierozerwalną całość. W małżeństwie jest przecież ważne dobrać się nie tylko zaletami ale i wadami. Jest ono Bożym darem, który powinno się jak najlepiej wykorzystać. To przecież Bóg stworzył mężczyznę i niewiastę na Swój obraz, aby w przyszłości stali się jednym ciałem. Później Chrystus pobłogosławił małżeństwo w sposób szczególny, uświęcił je oraz podniósł jego godność, ustanawiając je jednym z sakramentów: "Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela!"
Przedstawiony przeze mnie obraz małżeństwa jest niewątpliwie wizją piękną, lecz to niestety tylko ogólny zarys związku, który w rzeczywistości jest sprawą bardziej skomplikowaną i trudną. Aby pełniej przeanalizować podany temat, warto sięgnąć do literatury i sztuki, gdzie małżeństwo jest częstym motywem wykorzystywanym przez twórców. Śmiało można zaryzykować twierdzenie, że przedstawiciele różnych epok, tworząc obraz życia człowieka i opisując wszelkie jego przypadki, za jedną z ważniejszych wartości uznali małżeństwo, dostosowując je jednak do wymagań epoki, w której żyli. W związku z tym małżonkowie literaccy tworzą galerię zróżnicowanych i ciekawych typów. Na przykład w średniowieczu najważniejszą ideą był Bóg. Dlatego też mąż wolał zostawić żonę i "iść służyć temu, cóż jest w niebie". Z kolei oświeceniowy model małżeństwa nakazywał budować związek oparty na rozsądku, prawości obywatelskiej i szczególnie surowo gani " żony modne". Natomiast romantyczny małżonek musiał zakochać się nieszczęśliwie, bo tego wymagał od niego przyjęty i zaakceptowany model bohatera bajronicznego. Stojący tuż za nim bohaterowie - pozytywiści nauczyli się wiele na jego błędach i uznali, że lepiej pracować, uczyć się i żyć w zgodzie z otaczającym światem, dlatego też zbudowali małżeństwa wzorowe; oparte na partnerstwie, wzajemnym szacunku, wspierające się, wypełniające hasła pracy organicznej i pracy u podstaw. Młoda Polska i XX-Iecie międzywojenne to czasy prawie współczesne i dlatego też pisarze tych okresów nie poszukują wzorów małżeństwa uzależnionych od sytuacji politycznej kraju, ale podobnie jak ponadczasowy Szekspir, ukazują małżonków uzależnionych od namiętności, własnej głupoty, po ludzku uwikłanych w siedem grzechów głównych.
W mojej pracy chciałabym przedstawić kilka znanych portretów par małżeńskich, na podstawie których udowodnię, że bardzo trudno stworzyć udany, szczęśliwy związek.
Małżeństwo - karykatura. Ten rodzaj małżeństwa jest bodaj najchętniej opisywany przez literaturę komediową i prezentuje charakterystyczne postawy małżeńskie, które w każdej epoce odbijać się będą w krzywym zwierciadle. Klasycznym przykładem będzie tu "Żona modna" I Krasickiego. W satyrze mamy dwa przedmioty krytyki. Po pierwsze w sposób niezbyt ostry zostało napiętnowane małżeństwo dla zysku. Trzeba tu zaznaczyć, że tego rodzaju kontrakty małżeńskie były ówcześnie czymś zupełnie normalnym. Ale i w takich wypadkach należy kierować się rozumem, i mieć na uwadze również inne względy – zdaje się pouczać Krasicki – jak np. zgodność charakterów czy upodobań. Po drugie mamy tu do czynienia z ostrą satyrą na modne życie – większość utworu poświęcona jest właśnie szczegółowemu opisaniu tego zjawiska poprzez analizę sposobu zachowania tytułowej „żony modnej”. Znamienne, że w utworze aż się roi od wyliczeń, satyra ta jest swoistym katalogiem atrybutów modnej damy. Małżeństwo to, tak na prawdę nic nie wiedziało o uczuciach, jakie powinny łączyć dwoje ludzi, gdyż oparte było na przedślubnej intercyzie.
Mąż - pantoflarz z bierną uległością zgodził się na dziwactwa płytkiej i nieskomplikowanej niewiasty, gdyż jak sam przyznaje, ożenił się z uwagi na „owe wsie dziedziczne”.
„Szliśmy drogą romansów, a czym się uśmiechał,
Czym się skarżył, czy milczał, czy mówił, czy wzdychał,
Wiedziałem, żem niedobrze udawał aktora,
Modna Filis gardziła sercem domatora.
I ja byłbym wzgardził; ale punkt honoru,
A czego mi najbardziej żal, ponęta zbioru,
Owe wioski, co z mymi graniczą, dziedziczne,
Te mnie zwiodły, wprawiły w te okowy śliczne.”
Tytułowa bohaterka poślubiła szlachcica, pana Piotra, podporządkowała go sobie całkowicie i próbowała narzucić swój kosmopolityzm. Zwolniła szybko starą, oddaną służbę, szlachecki dworek zamieniła w pałac, wyśmiała męża, który pokazał jej wspólną sypialnię. W końcu urządziła wielki bal, na który zjechali liczni goście z miasta, wśród których nieszczęsny pan Piotr musiał się uganiać „jako jaki sługa”, a żona bawiąc gości łaskawie na niego spoglądała i uśmiechała się. W czasie pokazu fajerwerków podpaliły się stodoły pełne zboża, lecz pożar gasił sam pan Piotr, gdyż reszta gości traktowała to jako dodatkową atrakcję. Krasicki jak każdy pisarz oświeceniowy pragnął skrytykować model małżeństwa modnego, często zawieranego z chęci wzbogacenia się, a przy okazji postawił pomnik głupocie ludzkiej, która często wkrada się do małżeńskiej alkowy.
Małżeństwo destrukcyjne - tragiczny model związku dwojga ludzi, często uzależniony od czynników emocjonalnych, psychologicznych. Bohaterowie literaccy mieszczący się w tym modelu wikłają się w sidła własnych namiętności i ułomności. Banalny trójkąt małżeński i jego konsekwencje to oczywiście "Granica" Z. Nałkowskiej i przypadki Zenona Ziembiewicza, który nie tylko jest osobą publiczną -prezydentem miasta - ale także osobą prywatną, uwikłaną w romans. Jeszcze w czasie pobytu w gimnazjum poznaje swoją przyszłą żonę Elżbietę Biecką, której pomagał w nauce matematyki. Wówczas Elżbieta nie odwzajemniała jeszcze uczuć Zenona, który w czasie ostatniego wakacyjnego pobytu w Boleborzy nawiązuje romans z młodziutką córką kucharki Justyną Bogutówną. Jest to w pewnym stopniu zaskakujące, gdyż Zenon potępiał liczne i tolerowane przez matkę romanse ojca z młodymi służącymi. Tymczasem sam bardzo szybko wszedł w schemat boleborzański. Starania o rękę Elżbiety, nie przeszkadzają mu w kontynuowaniu romansu z Justyną. Oświadcza się Elżbiecie i zostaje przyjęty, chociaż narzeczona próbuje zerwać zaręczyny, dowiedziawszy się o istnieniu Justyny i jej ciąży. Uczucia jednak są tym razem silniejsze od rozsądku i poczucia moralności, toteż uzyskuje on przebaczenie Elżbiety. Zrozpaczona Justyna decyduje się na przerwanie ciąży, po czym nigdy już nie powraca do równowagi psychicznej. Zenon mógłby bez przeszkód cieszyć się miłością swej żony i małym synkiem Walerianem, gdyby nie Justyna, która dla Ziembiewiczów staje się bardzo sekretnym ciężarem. Kiedy próbuje popełnić samobójstwo, Zenon zapewnia jej opiekę lekarską, lecz zawiedziona kochanka wdziera się do gabinetu prezydenta Ziembiewicza i oblewa jego twarz żrącym kwasem. Oślepiony i skompromitowany Zenon popełnia samobójstwo. Został ukarany za to, że własne szczęście chciał budować na krzywdzie drugiego człowieka. Granicę odpowiedzialności moralnej przekroczył w pewnym niedostrzegalnym momencie, a jej istnienie uświadomiła mu dopiero żona Elżbieta, kiedy już oboje nie mogli zapanować nad piętrzącymi się trudnościami.
„Na razie nie wyglądało to jeszcze na porażkę. W jakimkolwiek miejscu zastawał samego siebie, zawsze tuż w pobliżu leżało coś gorszego, czemu się nie można było w najlepszej wierze przeciwstawić. Jednakże granica ostateczna tych przeciwstawień – granica odporności moralnej – odsuwała się niepostrzeżenie coraz dalej.”
Bezwzględny Ziembiewicz złamał wszelkie normy ludzkiego postępowania i zniszczył, mimo starań i zabiegów żony, swoje małżeństwo, przekroczył granicę, "której nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą".
Zarówno Ignacy Krasicki jak i Zofia Nałkowska w swoich dziełach literackich uświadomili nam, że nie można budować szczęścia na cudzej krzywdzie. Miłość bowiem nie jest egoistyczna, miłość polega na pragnieniu szczęścia dla drugiej osoby. Co za tym idzie – szczęśliwe małżeństwo nie jest kwestią przypadku lecz wynikiem wzajemnego szacunku i wsparcia oraz przede wszystkim miłości.
Tacy właśnie kochankowie, którzy świadomie kreowali swoje szczęście, stali się inspiracją nie tylko dla twórców literatury, ale także dla malarzy m.in. dla Jana van Eyca, który w swoim arcydziele Małżeństwo Arnolfinich ukazuje zaślubiny młodych ludzi znajdujących się na pierwszym planie.
Skupiłem się na tym obrazie nie tylko ze względu na niezwykły kunszt malarski ale przede wszystkim ze względu na wiele symboli oraz ukryte znaczenie. Realizm jest tu tylko podstawą, na której artysta buduje głęboki system symboliki. Wszystko jest powiązane w niezwykle harmonijny i logiczny sposób. Zarówno postacie, ich szaty i gesty oraz zestawienie przedmiotów codziennego użytku świadczą o ogromnej powadze szczególnego sakramentu. Na pierwszym planie, między małżonkami stoi wypielęgnowany piesek, symbolizujący lojalność i wierność. Duży czarny kapelusz męża oraz jedwabno - koronkowe nakrycie głowy małżonki, w których pozostają w sypialni symbolizują wzniosłość tej chwili. Po lewej stronie bezładnie rzucone drewniane chodaki, przywodzące na myśl domowe zacisze, podkreślają świętość ceremonii. Jabłka, czyli owoce z raju symbolizują płodność. Różaniec świadczy o ich pobożności. Po prawej stronie znajduje się symbol czystości- miotełka. Na oparciu krzesła znajduje się figurka św. Małgorzaty, która jest opiekunką kobiet w ciąży. Kształt lustra jest nawiązaniem do wieczności, a rama zawiera przedstawienie dziesiątej stacji drogi krzyżowej. Ich lustrzane odbicie zdaje się zamykać krąg czasu i przestrzeni. Wszystkie otaczające ich przedmioty są symbolami wierności małżonków. W tym przypadku nie ma wątpliwości iż zaślubiny są wyrazem prawdziwego uczucia, jakim oboje wzajemnie się darzyli.
Na koniec postaram się zaprezentować model małżeństwa kreatywnego. Mowa tu o związkach ludzi, którzy obiecują sobie, ze będą wieść życie oparte na miłości, zgodzie, wzajemnej tolerancji, szczęśliwe wbrew czynnikom zewnętrznym i opinii ogółu, pełne szacunku dla ideałów drugiej strony - i dotrzymują słowa. Odnajdujemy takie przykłady w dobie pozytywizmu, epoce uporządkowanej, oczywistej, narzucającej model rodziny zgodnej i szczęśliwej. Najlepszy przykład takiego małżeństwa ukazany został w "Kamizelce" B Prusa, mimo iż kończy się śmiercią jednego z bohaterów. Tytułowa kamizelka staje się symbolem ważnych i bolesnych spraw ludzkich, cząstką miłosnego życia. O losie małżeństwa dowiadujemy się od Narratora, który kupił od handlarza starą kamizelkę, należącą do jego zmarłego sąsiada. Małżonkowie mieszkający naprzeciwko Narratora, to para darząca się wielką miłością. Mężczyzna to skromny urzędnik podziwiający swych zwierzchników, a żona udziela lekcji, wieczorami szyje. Ich spokojne wręcz sielankowe życie dotyka nieszczęście. Urzędnik zaczyna chorować, dostaje krwotoku. Lekarz pociesza i uspokaja małżonków, że to może być katar oskrzeli, ale niestety choroba nasila się. Pan opada z sił i robi się bardzo nerwowy. Zadręcza żonę aluzjami na temat swej śmierci. Ona natomiast spokojnie i czule stara się go uspokoić. Któregoś dnia mężczyzna, zakładając kamizelkę stwierdza, że jest za luźna. Dochodzi do wniosku, że chudnie coraz bardziej i nie chcąc, aby żona dowiedziała się o tym, przesuwa sprzączkę ściągacza. Pewnego dnia zauważył, że kamizelka jest za ciasna. Wierząc w wyzdrowienie, ujawnia żonie swoje szachrajstwo. Chory wkrótce umiera, a żona sprzedaje wszystkie rzeczy i wyprowadza się. Narrator, patrząc na kamizelkę, bez trudu domyśla się, że przy kamizelce pracowały dwie osoby.
„Dziś patrząc na starą kamizelkę widzę, że nad jej ściągaczami pracowały dwie osoby. Pan - co dzień posuwał sprzączkę, ażeby uspokoić żonę, a pani co dzień - skracała pasek, aby mężowi dodać otuchy.
Niby banalne, a mimo to aż heroiczne w swojej prostocie. Autor podkreślając, iż więzi rodzinne stanowią najcenniejszą wartość w życiu odwrócił sens moralny kłamstwa dodając mu wartości pozytywnej. Przedstawił przykład małżeństwa, które dzięki wielkiej miłości i wzajemnym wsparciu potrafiło przetrwać trudny okres dla obojga. Jest to doskonała opowieść o miłości, cierpliwości i wytrwałości dwojga zakochanych w sobie ludzi.

W literaturze i sztuce motywy małżeństwa, nieuchronnie muszą przeplatać się z motywami miłości. Niestety opierając się na przytoczonych przykładach można zaryzykować stwierdzenie, że portrety par małżeńskich dość rzadko bywają zupełnie szczęśliwe. Miłość destrukcyjna i powstałe przez nią związki mogą być dla nas przestrogą, powinny przypominać, że ostatecznie możemy zawrócić ze złej drogi i wybrać miłość kreatywną, która inspiruje bohaterów do tworzenia związków wręcz wzorowych, idealnych. Pamiętajmy, że jak powiedział pewien francuski pisarz: Małżeństwo bez konfliktów jest prawie tak samo nie do pomyślenia jak społeczeństwo bez kryzysów.
Podsumowując małżeństwa literackie są różne, jak różne są losy człowieka, czasami mniej, a czasami bardziej udane. Każda z par jest inna, ma różny stosunek do siebie i domowników, spełnia określone funkcje we własnym „stadzie”. Jedne małżeństwa możemy ocenić pozytywne, a innymi gardzić. Patrząc na nie z dystansem znajdujemy w ich zachowaniu cechy typowe dla nas samych. Dlatego nie tylko powinniśmy oceniać ich czynów i zachowania, ale uczyć się od nich czegoś mądrego, bo przecież nie wszystko co robią jest z góry pozbawione sensu.

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 12 minuty