profil

Sztuka mówienia

poleca 85% 277 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Jest coś, co uderza nas jako interesująca okoliczność dotycząca mowy: z jednej strony zauważamy, że mowa jest trudno dostępna analizie, z drugiej zaś, że wywiera ona znaczny wpływ na nasze aktualne doświadczenia. W niniejszej pracy będę opisywać język o. Ryszarda Stolarczyka, karmelity bosego z Lublina. Nasza znajomość rozpoczęła się ponad pół roku temu. Zaintrygował mnie specyficzny styl jego mówienia.
Ojciec Ryszard urodził się w 1957 r. w Zakrzewie, w powiecie Maków Mazowiecki na północnym Mazowszu, niedaleko rzeki Orzyc, północny skraj ziemi ciechanowskiej. Od strony północno – wschodniej graniczy z Kurpiami Zielonymi ( m.in. Myszyniec, Baranowo, Ostrołęka), zaś od strony południowej z Kurpiami Białymi ( m.in. Ciechanów, Pułtusk ). Uczył się języka od pokolenia, które żyło jeszcze przed wojną. Była to ludność, która na stałe osiedliła się, nie przemieszczała się, nie emigrowała, żyła w swojej społeczności obok Niemców oraz Żydów. W pobliskiej wiosce mieszkał starszy mężczyzna, który spisywał baśnie i legendy z regionu*. Miał jedną zasadę pisał tak, jak słyszy, nie zmieniał nic, nie porządkował. Tak właśnie zarysowuje się wyjątkowość, używanego języka o Ryszarda.
Tato o. Ryszarda wywodzi się ze stron Kurpiów. Używał słów, których etymologię trudno ustalić, gdyż jej zastosowanie można było zaobserwować na obszarze Kurpi i Mazowsza.
Oto kilka przykładów:

Andzia buzować - palić
arenda bujać - kłamać
bysiek – cielak, uparty chłopak bajoro – kałuża
blachowka – chleb prostokątny śturchać – szturchać, popychać
bateryjka – latarka obśtalował - obstalować
bez tołku – bez sensu zaślachtował – zaszlachtował, zabił
barłóg – bałagan wyśtorcował – powykręcał (szwab.)
bełg - brzuch

Skończywszy Szkołę Podstawową, wyjechał do Warszawy. Tam uczył się w technikum kolejowym, do którego uczęszczało wiele osób z terenów Podlasia ( Siemiatycze, Hajnówka). Nie można jednak stwierdzić ,że to właśnie tam zaczął kształtować się jego język. Sam wskazuje na to, że zauważał pewne różnice w sposobie komunikowania się ludzi. W kontaktach z innymi ograniczał używanie słów gwarowych, ponieważ był świadomy tego, że może być nie do końca jasna jego myśl, którą chciał przekazać. Nie miał problemu z przestawianiem się z języka gwarowego na ogólny. O. Ryszard miał świadomość, że nic nie zyska przyjeżdżając do miasta. Wiedział, że wykształcenie wiele znaczy, jednak ojcowizna była centrum świata.
Studia podjął również w Warszawie, w Wyższej Szkole Pożarniczej, na specjalności profilaktycznej - zapobiegania pożarom. Zajmował się opiniowaniem dokumentów na budowę, analizą technologii budowanych zakładów. Po ukończeniu studiów ok. trzech lat pracował w Ostrołęce. Mieszkała tam ludność mieszana, z regionów północnych, głównie Mazowsza. Praca wymagała się częstych wyjazdów w teren ( 16 zakładów), spotykania się ze środowiskiem pracującym w tych zakładach. W tym okresie posługiwał się językiem bardziej profesjonalnym.
W jego rodzinie wszyscy kończyli studia, co spowodowało wprowadzenie języka ogólnego i osłabienie gwary. Szkoły, spotykanie się z ludźmi, spowodowały, że zwiększył się zasób słów oraz wyparcie tych wyrazów gwarowych, które z powodzeniem mogły być zastąpione nowymi. Ojciec zauważył, że nastąpiło nałożenie się na siebie języków – ogólnego i gwarowego.
Chyba najbardziej widoczne spotkanie z odmiennością językową miało miejsce na Wschodzie, głównie Ukrainie ( Lwów, Kijów). Spotkał się z językiem ukraińskim, rosyjskim, także z miejscowymi gwarą np. hucułami, pewnymi wpływami języka polskiego na ukraiński. Poznał ludzi mieszkających pod Żytomierzem, którzy potoczne zwani byli Mazurzy. Gdy używał pewnych wyrazów, które stosował tylko w domu, miał świadomość, że oni są z jego stron, ponieważ poznali te słowa, ponieważ zachowali język swoich przodków. Co ciekawe, spotkał wszystkie charakterystyczne nazwiska z rodzinnych stron. Ojciec na Ukrainie spędził czternaście lat non stop. Języka rosyjskiego uczył się w kraju. Po dłuższym pobycie zauważył inne słowa np. On żyje w Kijowie zamiast On mieszka w Kijowie. Wciąż ma żywy kontakt z językiem. Czyta po rosyjsku, ludzie dzwonią do niego, piszą, on też im odpowiada. Potrafi rozmawiać dwie godziny przez telefon po rosyjsku.
Po wielu latach spędzonych na Ukrainie, najpierw we Lwowie, potem Kijowie, ojciec powrócił do Polski, na Podkarpacie. Zamieszkał przy pobliskiej parafii i na co dzień zajmował się duszpasterstwem. Do jego zadań należała także posługa w szpitalu i katecheza. Praca w szkole okazała się najbardziej wymagająca. Podczas katechezy było widoczne zróżnicowanie w języku i budowę zdań. Dodatkową trudnością było to, że ojciec nie do końca wyzbył się tamtej mentalności, myślenia. Aktualnie przebywa w Lublinie.


***
Ze względu na to, że ojciec Ryszard wychowywał się na naleciałościach gwary mazowieckiej, słychać w jego wymowie charakterystyczne cechy: mazurzenie, fonetyka międzywyrazowa ubezdźwięczniająca. Z innych ważniejszych cech należy wymienić asynchroniczną wymowę spółgłosek wargowych palatalnych (zmiękczonych). Oto kilka przykładów:
• mazurzenie:
idzies – idziesz
piso - piszą
zuna – żona
we zniwa – w żniwa
wysed – wyszedł
tys - też
pocekaj – poczekaj
wybebesyć ocy – wybebeszyć oczy
dostanies – dostaniesz
cekaj - czekaj
udusi
mas – masz
wiepsa – wieprza

• wymowa z przydechem, rozłożenie spółgłosek wargowych miękkich np.:
mjasto
pjana
mjała
mjesiąc

• pomieszanie ke z kie oraz ge z gie:
kedy
kelich
uwag'e
kerować
kerownik
grzesznykem
niewolnykem
głębokiego
apostolske
czlowiekem
ludzkiego

• ogólne zrównanie „i” z „y”:
śmiely się
plastelyna
cukerky
malyna
niewoly
Ewangely
człowekowy
psychologyczny
lypa


• Końcówki narzędnika liczby mnogiej „–amy”:
łaskamy
czasamy
pannamy
rzeczamy
sprawamy
zajęciamy
latamy znakamy
trawamy pomcnykamy
stróżamy


• Zaimki me 'mnie' oraz my 'mi', np.:
ogól me – ogól mnie
tak me dusi – tak mnie dusi
tak my kazał – tak mi kazał

• We fleksji rzeczownika zwraca przede wszystkim uwagę występowanie końcówki „-oju” w celowniku liczby pojedynczej na rodzaj męski, np.:
synoju,
dzieciakoju,
chłopoju
króloju itd.

• Przejście „y” w „i”. Nie miękczy ono poprzedzającej spółgłoski, np.:
ribi,
sin,
bik
chiba itp.

• uproszczenia grup spółgłoskowych, np.:
on się dar
on umar

• wąska wymowa „–e”:
do tygo – do tego
tys – też

• W celu zapobiegania zbyt daleko idącym zmianom w grupach spółgłoskowych na całym terenie pojawia się wtórne „e” w przyimkach i przedrostkach „w”, „z” w typie połączeń:
we wodzie,
ze sokiem,
(mleko się) zesiadło.,
we żniwa

• realizacja „o” pochylonego jak „u”:
moja zuna – moja żona
uni – oni
un – on
uny - one
kuni – koni

• ubezdźwięcznienie międzywyrazowe:
jado bes wieś – jadą przez wieś
ido bes las – idą przez las

• denazalizacja nosówek w wygłosie:
piso
chco
tako
sobo
wojne
swojo
bojeli

• zmiany k na ch, spotyka się więc też wymowę:

chto, ( jak by je chto – jak by je kto )
chtury
dochtur
podichtui - podyktuj

• przejście nagłosowego „ja> je”:
jepko – jabłko
jadzie w znaczeniu jedzie ( oboczność)


• dyftong „y” + „j”:
bilyj go - bili go (kijem)
kyij – kij ( najprawdopodobniej jest to genetycznie wielkopolska dyftongizacja samogłosek)
liyter – litr
doświadczyliy

• brak zmiękczenia głoski „l”:
lyczba
lyczyć
kotlyna
modlytwa
plyszka
lytania
klymat

• dźwięczne „g” w śródgłosie:
wielgi
vielgolut
Vielganoc

• cecha idiolektalna, występowanie w nagłosie „ćś-„ typu:
ćśklep
ćśklepowa
ćśklanica – duża szklanka, puchar
ćśklanki
ćśpadel


Przykłady ze słownika o. Ryszarda.


akuratnie - dokładnie
ćeminga – nieporadny
cmokać – pocałować, mlaskać
drałować – bieg, jechać rowerem
denka – przykrycie
dil – kloc, bal
dudi – płuca
dudłać – robić coś, np. na drutach
dziamgoł – krzyczeć
dziurgem leci kref – strumieniem leci krew
fajtać – przewracać
fcas – w porę
flikać – pociągać nosem
frikać – połykać
ftroić – zjeść
fufel – nos
gacić – ocieplić np. dom
galak – drzewo
gil – katar
chlip – chleb
chliwek – chlew
chałapa – rozdziawa
chulstać – podskakiwać do kogoś
chachmeńcić – ukraść
jucha – krew
fajga – lękliwy
syrszaniak – zmarznięty( tu człowiek)
turzyca – sierść
kerknuł – zmarł
wiecheć – wiązka słomy
łobza – wiąznie do krowy
zaper – zamknął
na sage – na ukos
reja – gromada ( kartofli, kamienie itd.)
wytyłować – wycofać
kolibka – kołyska, kolebka
bachur – bękart
to tamuj – to tam
jak toto – jak to
skuzy – skąpcy
klekta – plecie (mówi)
kotlyna – kuchnia
klumpy – ciężkie buty
klumpa – ociężały człowiek
w dublet – podwójnie złożyć
szkulnik – szkoła
szmurgel – zaburzenia psychiczne
trok – sznurek u spodni i kaleson
nie moge tigo radzić – nie mogę tego unieść
dostałem na wcale – dostałem na zawsze
psy docierajo, dojadajo – psy ujadają
śkubel - szkubel (zamek w formie zasuwy)
i prec płakała – i ciągle płakała
ne pomerła – nie zmarła
una go wziena – ona go wzięła ( na coś, np. na majątek)
jem – im
ziaba – żaba
gula – indyczka
wedle – wedle, wzdłuż drogi
mizgła – kręci
pomalu – pomału
okuńczyna – koniczyna
ściaw - szczaw
na pzybość– na bosaka




Ubi mi n’e zgup – abyś mi nie zgubił
To i łuno i razem złunczuno – ni to baba, ni chłop
Naciźknuł wody – zaczerpnął wody
Dau co tilo ma – dał ile ma
Kedy bedo buty zrobione – kiedy buty będą zrobione, gotowe


***
„Kultura w najszerszym znaczeniu to świat myśli ( kultura duchowa) i rzeczy ( kultura materialna), kształtowany przez ludzi, ich kolejne pokolenia w toku ich współżycia i współdziałania – pisze Stanisław Gajda” . Dodaje także, że treści kulturowe nie są jednolite, a jedno z najważniejszych ich zróżnicowań łączy się z narodem i językiem narodowym. Uniwersalizm ludzkiego poznania przełamuje się m.in. przez pryzmat narodowy. Człowiek zachowuje się i komunikuje w sposób kulturowo wyznaczony, zgodnie z treściami ( w tym normami, wzorcami ) przyjętymi przez społeczność narodową ( a także inne typy społeczności) .
Nie tylko cechy dialektalne świadczą o wyjątkowości języka ojca, także częste używanie rusycyzmów. Czternaście lat spędzonych na Ukrainie, zmieniło jego sposób mówienia. Chcąc wtopić się w tamtą rzeczywistość, należało nie tylko zmienić tok myślenia, również ograniczyć dobór słownictwa, gdyż ludzie, którzy mówili dobrze po polsku, nie rozumieli ojca ( np. podczas kazania). Teraz, kiedy jest w kraju, zdarza mu się, nieświadomie, podczas rozmowy powiedzieć coś po rosyjsku. Język rosyjski, jest językiem żywym. Ojciec nie tylko czyta rosyjską literaturę, rozmawia przez telefon, również ludzie do niego piszą a on im odpowiada. W wymowie można usłyszeć m.in.:

• dźwięczne h w wymowie
herarchia
Heronim

• Brak a pochylonego i maksymalne ściśnienie e → i y
chlib
chliw – chlew

• Zaimki osobowe jako wykładniki kategorii osoby czasowników w czasie przeszłym
ja myślał
ja robiłem
ja pracowałem
ja mówił

• Inne użycie przyimków
na pracy – w pracy
przy komunizmie – w czasie komunizmu
przy Kazimierzu Wielkim - za panowania Kazimierza Wielkiego.
zaraz // teraz; on zaraz pracuje na poczcie – tzn. on teraz pracuje na poczcie

• Należałoby wymienić rusycyzmy m.in.
su uma saszoł - zszedł z rozumu (zwariował)
ciudo w pierjach – śmieszna kobita, cudak w piórach
proleteł kak faniera nad Paryżom' - przeleciał jak tektura nad Paryżem – pojawił się i zniknął, wpadł jak po ogień ( mazowiecki)
galopem po Europie – szybko, na miasto sprawy załatwić
gwiezdna choroba – to przypadek kiedy ktoś chce być gwiazdą, czyli chore ambicje i dlatego choroba gwiezdna)
w swoim sosie – w swoim żywiole
nie będę targował sumieniem – nie będę wbrew sumieniu
hibitny - szybki, sprytny, zręczny (z gwary)
'stiażanie błogodati' (bogadaczi) - akumulacja łaski
'bez rula' – człowiek nie opanowany,
'rula'- kierownica
podriad – porządek
jupka – sukienka
prunelki – buty ( źródło z francuskiego)
naśledztwo – dziedzictwo
łoszadź – koń
elektorwiek - miotła elektryczna – szybki, dużo robiący, zręczny
'pałki w koła' - pałki w kolosa – ktoś ci przeszkadza, kijek w szprychy w rowerze
'ja gawarił a Pakrowje Preswiatoj Djewy Maryi' – ja mówił o płaszczu Przeczystej Maryi Dziewicy
ukr: 'ludi dobri szczo ce bude' - ludzie dobrzy co to będzie
'nie może być (nie możet bytć)' - niemożliwe
'seło i ludy' – wieś i ludzie ( obraźliwe)
Ne pomerła – nie zmarła

Mazowieckie pochodzenie ojca, także typ szkoły średniej, potem studia techniczne, co najważniejsze przebywanie na obszarze graniczącym z Prusami, wciągnęły go w sferę wpływu języka niemieckiego. Zapożyczenia z tego języka dotyczyły głównie narzędzi, ale nie tylko.
Oto kilka przykładów:


rant – krawężnik
mesel – przecinak
kasta – skrzynka
cangi – obcęgi
na sztors – na poprzek
hebel – strug
gable – widły do kartofli
wichajster – jakieś ( niedokładnie, nieokreślone) narzędzie lub rzecz
szterben – umierać
sztarbnął się – postarzał się
tretować - treten - ugniatać
o rety – pomocy
rajzefiber – choroba lokomocyjna

Pojawiają się także niektóre zwroty z języka włoskiego np. pecyna – coś małego np. kawałki cegły lub małe kamienie używane przy budowie, francuskiego: pardon – przepraszam, sacvouage – torba podróżna, łacińskiego: habeta – wynędzniały ( np. o koniu).


***
Idąc za Klemensiewiczem, można przyjąć, że styl mówienia o. Ryszarda jest stylem samorzutnym, który wynika z osobniczych właściwości mówiącego, który nie zajmuje postawy świadomie oceniającej własne wypowiedzi, a tym mniej postawy wyborczej, przejawiającej się w umyślnym użyciu pewnych sposobów mowy dla osiągnięcia określonych i pożądanych jej skutków u słuchacza .
Język o. Ryszarda jest jego bogactwem, własnością. Nie było sytuacji, w której mógłby ukryć mowę. Uświadomił sobie, że mowa jest czymś więcej niż samym aktem, świadczy o pewnej kulturze, tożsamości. Podczas pobytu na Ukrainie uzmysłowił sobie, co zrobiono z człowiekiem, któremu odebrano język, jak człowiek jest osłabiony, bez swoich korzeni, bez tożsamości.


ANEKS


Powieści i opowiadania ludowe z okolic Przasnysza
zebrał Stanisław Chechłowski.


47. O LWIE.

W jednem mieście lew wyjad wszystkich ludzi, tylko cworo zostało, ale za jakiś cas mniał i tych cworo zjeść. A te cworo byli: dwoje ojców i dwoje dzieci. Te ojce mówio raz do siebie:
- Kiedy mamy zginąć wszyscy, zebyśmy choc jakiem prawem mogli te swoje dzieci uratować.
Dopiero wzieni i wsadzili te swoje dzieci w tako wielko banie i zrobili tak, zeby jem dobrze było i zakopali ich pod progiem w dumu. Jak lew przyleciał, to oboje ludzi pozer, ale węsy za temy, co siedzieli w bani; ale nijak nimoze ich znaliźć. Dopiro złapiuł dłuto i mówi:
- Ciebie zawse w łeb walo, to ty wis, gdzie tu ludzie so i powis mi.
Ono dłuto jemu powiedziało:
- Przerzuć mnie przez twojo głowe, to gdzie ja utchne, tam sukaj ludzi, to ich najdzies.
Jak przerzucił przez siebie te dłuto, ono trafiło w te same mniejsce, gdzie te dzieci siedzieli w bani i on ich wygrzebał ten lew. Ale oni go uprosili te ludzie, zeby jem darował zycie na chwilke, zeby sie mogli przyszykować na śmirć. On jem pozwoli jesce chwilke zycia, a sam odysed. A do nich przylata takie wielkie byczysko i mówi:
- Siadajcie, moi ludzie, na mnie, a ja jak bede móg, tak was bede ratował od tygo drapieznego lwa.
I oni posłuchali go i wsiedli na niego, a on zacon z niemy lecieć; leci, leci, ale oglądajo sie, a tu juz ich dogania ten lew. Tak ten byk mówi do ty dziewcyny:
- Mas ty chustecke?
Ona odpowiada, ze mam.
- No to mi przewlec jo przez usy.
Jak mu przewlók, tak się stała za niemy taka woda syroka i głęboka, ze ten lew w zaden sposób ni móg sie przez nio przeprawić.
Ale zara noc zasła i ten byk mówi do nich:
- Ja teraz wam zdechne, to wy weźcie i ze mnie flaki wybebeście i sami się układźcie we mnie.
Oni płaco na tego byka, a on jem mówi:
- Nie płaccie, jakem mówił, tak musi sie stać.
Zara tyz sie i tak stało. On zdech, oni go wybebesyli i układli sie w niego i śpio. Nazajutrz wstajo, patrzo, a tu taki dwór stoi prześlicny i stoi taki słup, a na niem je tablica, a na ty tablicy jest napisane, ze ten dwór to dla nich. Oni jeśli do dworu, w niem wszystko gotowe: dla ni posługacki, dla nigo dubeltówka wisi na ścianie i psy polowe lezo i wszystko, co tylko brak, to jest. Tak oni uzywają w tem dworze świata i dobrze jem. Ale raz ta dziwcyna posła do ty ogromny wody prać chusty; patrzy, a za to wodo tak pieknie cłowiek gra. Ona mówi do niego:
- Jak ty, cłowieku, pieknie gras!
On odpowiada na to:
- Zeby mnie panienka tylko majtnie chusteczko na te wode, to ja przejde.
Jak ona majtnęła, a tu sie przez wode taka droga zrobiła i on przelaz. A to nie był cłowiek, tylko ten lew, co sie obrócił w cłowieka. On mówi zara do ni:
- Tera to twoja śmirć bedzie.
Ona go prosi, zeby jy pozwolił przysykować sie na śmirć i pozegnać z bratem. On przystał. Jak posła się sykować, powiedziała o wszystkiem swojemu bratu. Ten brat wzion dubeltówke i zastrzelił tygo lwa. I w taki sposób obronili sie od śmirci i zostali dziedzicamy tygo dworu.

( Opowiedział Mateusz Osłowski)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 17 minut

Typ pracy