Nie pamiętasz hasła?Hasło? Kliknij tutaj
Jaki był ten Paryż? Cóż za nazwa niezmierzona! Powtarzała ją sobie półgłosem dla przyjemności. Dźwięczała jej w uszach jak wielki dzwon katedry, jaśniała na etykietach nawet słoików z kremami. W nocy, kiedy handlarze ryb przejeżdżali na wozach pod jej oknami śpiewając Marjolaine, budziła się i słuchając, jak turkot okutych żelazem kół cichnie nagle, gdy zjeżdżali z bitego gościńca: „Jutro tam będą!” – mówiła sobie. I myśl jej biegła za nimi, wspinała się na wzgórza i zjeżdżała z nich,...