Lecz wówczas stało się to, czego się nikt nie spodziewał. Oto nagle spomiędzy rycerzy wystąpił Powała z Danusią na ręku i krzyknął: „Stój” (...) pan z Taczewa zbliżył się do Zbyszka i podał mu białą ubraną Danusię.
Ów mniemając, że to pożegnanie, chwycił ją, objął i przycisnął do piersi – lecz Danusia, zamiast przytulić się do niego i zarzucić mu na szyję rączęta, zerwała co prędzej ze swych jasnych włosów, spod rucianego wianka, białą zasłonę, i owinęła w nią całkiem głowę Zbyszka, a jednocześnie poczęła wołać z całej siły rozpłakanym dziecinnym głosem:
– Mój ci jest! Mój ci jest!
– Jej ci jest! – powtórzyły potężne głosy rycerzy (...)
Był stary, polski i słowiański obyczaj, mocny jak prawo, znany na Podhalu, w Krakowskiem,a nawet i w innych krajach, że gdy na prowadzonego na śmierć chłopca rzuciła niewinna dziewka zasłonę na znak, że chce za niego wyjść za mąż, tym samym zbawiała go od śmierci i kary. (...)
– Niech żywie młoda para! – zawołał na widok klęczących Powała z Taczewa.
– Niech żywie! – powtórzyli inni.
A sędziwy kasztelan zwrócił się do księżny i rzekł:
– Już też, miłościwa księżno, zrękowiny muszą być zaraz, bo ów obyczaj tak każe.
– Zrękowiny uczynię zaraz – odpowiedziała z rozpromienioną twarzą dobra pani – ale pokładzin bez ojcowej woli Juranda ze Spychowa nie dopuszczę.
(Henryk Sienkiewicz, Krzyżacy)
Zaręczyny – przedsmak ślubu, wstępna umowa narzeczonych o przyszłym małżeństwie, obietnica, którą raczej się spełnia, ale łatwiej się z niej wycofać niż z małżeństwa, są wydarzeniem dość często rejestrowanym w literaturze. Podobnie – zerwane zaręczyny, z których niekiedy trudno wycofać się bohaterowi bez szwanku na honorze.