Przeciwieństwem Boga nietolerancyjnych chrześcijan, ukazanego w Pieśni o Rolandzie czy w Trylogii Sienkiewicza, jest Pan miłosierny, adresat Modlitwy Pana Cogito – podróżnika Zbigniewa Herberta. To Bóg, który stworzył „świat piękny i różny” – świat, w którym różnica jest źródłem szczęścia i radości, a nie niepokoju i zbrodni. To Bóg, do którego Pan Cogito – podróżnik modli się o rozumienie innych ludzi, innych języków, innego cierpienia. To Bóg absolutnej miłości, a zarazem Bóg niezwykle wymagający, który każe wybaczać prześladowcom („– pozwól o Panie abym nie myślał o moich wodnistookich szarych niemądrych/prześladowcach kiedy słońce wschodzi w Morze Jońskie prawdziwie nieopisane/żebym rozumiał innych ludzi inne języki inne cierpienia”). Ten wymagający, kochający Pan potępia egoizm, gnuśność, lenistwo („– wybacz, że myślałem tylko o sobie gdy życie innych okrutnie nieodwracalne/krąży wokół mnie”). Co ważne – to Bóg wszystkich kultur i wszech czasów, który z jednaką miłością traktuje zapewne „Miss Helen z mglistej wysepki Mull na Hebrydach”, „dobrego studenta z Berlina” i „siwego staruszka który nie proszony przyniósł mi/owoce ze swego ogrodu na spalonej słońcem ojczystej wyspie syna Laertesa”. Wreszcie – to Bóg stojący ponad religiami; poeta nazywa go niekiedy imionami chrześcijańskiego Boga, ale też Jowiszem (który jest wszędzie obecny!).