profil

Na czym polega miłosierdzie gminy - analizujemy nowelę Konopnickiej.

poleca 85% 343 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Maria Konopnicka

Miłosierdzie gminy Marii Konopnickiej to tekst ironiczny. Tytułowe miłosierdzie to jedynie powierzchowna miłość na pozór idealnego społeczeństwa. Początek nowelki przedstawia jedno ze Szwajcarskich, pięknych miasteczek w XIX wieku. Dowiadujemy się, że jego mieszkańcy to zżyci z sobą mili ludzie, "sami swoi". Autorka opowiada nam o nowym budynku urzędu, którym mogą pochwalić się mieszkańcy, kreuje w nas obraz bogactwa, porządku i wzajemnego szacunku w miasteczku. Akcja noweli rozpoczyna się gdy do gmachu wchodzi radca, przystojny szatyn w średnim wieku, a za nim dwie grupy ludności: jedna, która chce wziąć udział w licytacji, oraz druga - ciekawa przebiegu sprawy. Radca rozpoczyna spotkanie przemówieniem dotyczącym miłosierdzia w miasteczku. Przedstawia ludności swe idee, żałuje że nie wygłasza swojego doskonałego przemówienia przed większą grupą ludności. Przemówienie dotyczy postępowania gminy z ludźmi chorymi, starcami, niepełnosprawnymi. Radca zapewnia wszystkich że władze starają się aby nikt z tej grupy społecznej nie został bezdomnym lub żebrakiem, każdy dzięki miłosierdziu odnajduje swój dom, w którym pozostaje do końca swojego życia. Następnie w przebiegu sprawy na salę wchodzi "kandydat" - stary niedołężny mężczyzna, który czeka na swój dom. Nie jest on jednak opisany jak człowiek - do sali wchodzą poszczególne jego części(oznacza to, że jest traktowany przedmiotowo). Po reakcji ludności dopiero dowiadujemy się prawdy. Starca wcale nie dosięga żadne miłosierdzie, zostaje on wystawiony na licytację wśród ludności. Kto weźmie niedołęgę za najmniejszą dopłatą roczną od gminy, ten kupi sobie pracownika, z którym właściwie może poczynić, co zechce. Ludność reaguje na kandydata (kandydat to również ironiczna nazwa nieszczęśnika, nie jest on bowiem dobrowolnym kandydatem, a ofiarą!) bardzo negatywnie. Rzuca w niego serię wyzwisk, bo kto chciałby takiego "trupa"? Mężczyzna musi pokazać się z jak najlepszej strony, aby ktoś z własnego "miłosierdzia" i "porywu serca" wziął go do siebie. Starzec traktowany jest jak zwierzę - mieszkańcy oglądają mu zęby, nogi, ręce. Nieszczęśnik nie odbiera jednak tego jak odebranie mu godności - dotychczas sam był mieszkańcem miasteczka, w którym akt "przygarnięcia" nie jest uważany za pogwałcenie prawd boskich, a akt największego zmiłowania się nad człowiekiem. Oznacza to, że społeczeństwo ma w sobie tak bardzo zakorzenione złe wartości, że nie dostrzega prawdy, jaką niesie to całe przedstawienie.
Kiedy to na licytacji pojawia się syn starca, kandydat zamiera. Dopiero teraz możemy w nim dostrzec ostatki odebranej mu godności - mężczyzna wstydzi się, że licytować go będzie jego własny syn! Postać syna to również podkreślenie przez autorkę "miłosierdzia gminy" - każdy akceptuje fakt, że syn nie utrzymuje sam swojego ojca, a trafiając na licytację, żąda od gminy dopłaty za trzymanie go w domu. Obraz idealnego miasteczka z pocztówki rozpada się. Poznajemy prawdziwe oblicze tych ludzi, ich motywy i brak szacunku do drugiego człowieka. Syn przegrawszy licytację, opuszcza salę. Wtedy nadzieja starca na ostatnie dni swojego życia wśród swojej rodziny wygasa. Licytacja jednak nadal trwa. Ludność jest wzburzona dowiedziawszy się że ubranie nie należy do kandydata. Licytują przygarnięcie go za niską cenę nie dawszy mu żadnego odzienia na zimę, co wzbudza przerażenie w nieszczęśniku. Widać tu okrucieństwo, jakim posługują się ludzie na sali. Licytacja wzrasta, nikt nie chce wziąć mężczyzny za niską cenę. Zobaczywszy jego stare, niedołężne ciało każdy chce dostać jak najwyższą dopłatę. Wtedy do sali wkracza Probst. Rzuca on najniższą kwotę wygrywając licytację. Nowela kończy się przyrównaniem losu starego mężczyzny do psa - zostaje on zaprzężony w szleję.
Tekst Konopnickiej ma za zadanie wzbudzić w nas przede wszystkim oburzenie. Jak w pozornie idealnym społeczeństwie może dochodzić do takiej zbrodni? Ludność tego miasta dobrobytu możemy porównać do "społecznej machiny", z której jakikolwiek "trybik" wypadnie, ten jest na siłę wdrażany do niej z powrotem. Kuntz jest więc urzeczowiony (reifikacja), staje się on postacią wykreowaną przez Konopnicką, która zdziera z nas wszystkie aluzje w państwie, miasteczku. Każe nam otworzyć oczy, zastanowić się czy i w naszym otoczeniu nie uważamy złych zachowań za "miłosierdzie gminy"?

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty