profil

Nazizm i komunizm to ideologie pogardy i śmierci

poleca 87% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

?Nazizm i komunizm to ideologie pogardy i śmierci?

?-Na rozkaz Reichstfuhrera SS i Policji, Himmlera ? tłumaczył na polski wyznaczony więzień ? zostaliście tu skierowani do pracy dla Wielkiej Rzeszy Niemieckiej. Pamiętajcie, że to obóz koncentarcyjny, a nie sanatorium ? mówił z iroinią, ale szczerze. - Porządnie pracujący więzień może tu przeżyc trzy miesiące (...) Ale ? podreślił na zakończenie ? droga na wolność prowadzi stąd tylko przez komin! A jak się komuś coś nie podoba, to może od razu iść na druty!- zakończył, wskazując ręką w stronę kloczastego ogrodzenia...? - Tak w swom pamiętniku Jerzy Bielecki pisze wspomnienia o ?powitaniu? w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Bielecki opisuje w tej książce swoje losy - losy Polaka dręczonego przez Niemców oraz siebie jako numeru 243.
W swojej pracy chciałabym głównie skupić się na ideologii nazistowskiej oraz na działaniach podjętych przez III Rzeszę na terenie okupowanej Polski. Na temat II wojny światowej powstało wiele dzieł literackich, pamiętników, opowiadań, a także filmów i adaptacji filmowych książek. Chciałabym oprzeć się na kilku z nich, aby potwierdzić tezę, która jest myślą przewodną tej pracy.
?Najgłębsza prawda o Auschwitz jest ukryta pod jej popiołami?
Od dramatu, który rozgrywał się na terenia Auschwitz ? Birkenau minęło już przeszło pół wieku. Przekazywanie tej okrytnej historii słowami, jakimi dzisiaj się posługujemy, jakimi w ogóle posługują się ludzie, jest prawie niemożliwe. Jak wielki jest ból wywołany śmiercią setek tysięcy ludzi? Czy ludzki umysł jest zdolny wyobrazic sobie śmierć w ?skali przemysłowej?, śmierć zorganizowaną i zaplanowaną ? śmierć przeliczaną na wydajność kominów i rusztów krematoryjnych, a gdy ich było za mało ? wielkością stosów paleniskowych? Po przeczytaniu wielu książek na tematy zbrodni hitlerowskich można wielokrotnie dopatrzeć się swoistej bezsilności autora w momentach opisywania kar i mordów. Aż chciałby wykrzyczeć, że ten uraz pozostaje na całe życie, że nawet to, co za chwile napisze nie odda nawet w połowie tego, co tam naprawdę się działo. Jak pisze Bielecki: ?Jeśli my ? więźniowie Auschwitz, świadkowie tych okropności, nie potrafimy dziś z właściwą wyrazistością i mocą wydobyć z pamięci owej przeszłości ? to jakże trudno jest pojąć współczesnym, co to znaczy okrutne, nieznane przedtem językowi ludzkiemu słowo: ludobójstwo...? Cóż więcej można powiedzieć? Jakie znaleźć słowa, nowe formuły na oddanie dramatu, którego nieszczęsnym bohateram jest całe pokolenie, cała prawie populacja kontynentu europejskiego pierwszej połowy XX wieku? Przecież prawie każdy kogoś stracił. Cała historia obozu nie tylko w Oświęcimiu, ale także w innych obozach sieje prawdziwy lęk. Więźniów upokarzano już na początku, gdy po odebraniu nazwiska stawali się oni już tylko numerem, tylko maszyną do pracy, tylko kimś, kto gdy już nie będzie nadawał się do pracy zosatanie zlikwidowany. Przed umieszczeniem w obozie było przesłuchanie w ?Geheime ? Staats ? Polizei?. Bielecki opisuje: ?Mój oprawca pienił się, obrzucając mnie stekiem najgorszych wyzwiskm wśród których takie, jak świnia, pies, czy bandyta w kółko się powtarzały. (...) -Du!* Rozsiekam na drobno twój głupi pysk, jeśli dalej opowiadać mi będziesz banialuki! (...) Błyskawicznie odchylił się ku tyłowi i całą siłą twardo zwiniętej pięści wyrżnął mi między oczy. Zanim zdążyłem otworzyć usta, razy zwaliły się jak grad na całe ciało. Pejcz ciął ze świstem powietrze. (...) Ocknąłem się na krześle z głową leżącą na kolanach. (...) Nade mną z rewolwerem stał gestapowiec.? Wiele ludzi ginąło już na przesłuchaniu. W książce ?Kto ratuje jedno życie? czytamy zapiski ze wspomnień Jerzego Bieleckiego: ?Już na korytarzu cywil odezwał się niespodziewanie: -No, masz ty bracie szczęście, żeś trafił na porządnego człowieka, inny by tak z tobą nie rozmawiał...? Każdy zapewne uznałby to za absurd ? człowiek, który katuje, ale nie zabija jest ?porządny?. Esesmani posiadali nieograniczone prawo karania, maltretowania i mordowania. Fragment ?powitania? w obozie widnieje na początku pracy. Obóz oznaczał prawdziwą gehennę. Więźniów zmuszano do niewolniczej pracy, wymierzano racje żywnościowe, stosowano terror fizyczny jak i psychiczny. Szczególnie niebezpieczne dla psychiki więźnia były pierwsze dni w obozie. Zautomatyczowane były: praca, najczęściej wykonywane w biegu jedzenie, zasypianie, zabijanie wszy (i innych insektów jak np. Karaluchów) wstawanie na gwizdek, ścielanie ?łóżek? apel, musztra, załatwianie naturalnych potrzeb fizjologicznych w ciągu ułamka sekundy w odpowiednim miejscu i porze. Z książkowcyh rekacji oraz z filmów można wymienić jeszcze inne czynności, które były na porządku dziennym jak np.: zdejmowanie czapki na widok przechodzącego esesmana oraz odpowiadanie na jakiekolwiek jego zawołanie ?jawohl?. Taki ?schematyczny więzień? - cały blok, czy też cały obóz był ideałem hitlerowskiego narodowego socjalizmu. Każde odchylenieod ściśle, choć zbrodniczo nakreślonych ram, stanowiło przestępstwo, za które bito, niszczony i zsyłano na śmierć. ?Sport? - jak nazywali to Niemcy był to kolejny punkt dnia, w którym mogli oni wyżyć się na swoich podwładnych. Był to swoisty ?chrzest? w obozie. Niemcom udawało się nie tylko połamać im zęby, ale także złamać nie jednego ducha. ?-Hinlegen! Auf! Padnij! Powstań! - i tak z dziesięć minut bez przerwy. Pośród ciasno ustawionego kilkusetosobowego oddziału do krwi rozbijano nosy i twarze, wybijano butami zęby. Chaos, jaki przy tym powstał, sprzyjał użyciu pałki albo bykowca. Kapowie i esesmani, jak wściekłe psy, rzucali się na upatrzone ofiary depcąc leżących po głowach. (...) Więźniów, którym brakło już sił, pędzono niemiłosiernie biciem i kopniakami. (...) Uświadomiłem sobie po czasie, że gęste z początku szeregi zrzedły zastaraszająco. Już wcześniej zauważyłem, że omdlałych i zbitych do utraty przytomności odciągano gdzieś na bok.? Po tak koszmarnych męczarnich obozowiczów czekała także nauka śpiewu hymnu ?Im Langer Auschwitz?, by dopiero późnym wieczorem ?biegiem marsz? udać się do ciasnego pomieszczenia, w którym mieli odbywać noce. Było w nich bardzo duszno, ponieważ nie można było uchylić okna, a wartownik miał prawo zastrzelić każdego, kto się poruszył w oknie. W książce pt.: ?Polscy robotnicy przymusowi w III Rzeszy? Włodzimierza Bonusiaka czytamy na temat warunków mieszkaniowych: ?Essen: 24 łóżka, 2 stoły, kilka szafek i od 10-120 taboretów. Bremen: W małej izbie mieszkało 16 robotników. Leverkusen: w barakach mieszkało 280 ludzi, gdzie podłoga była betonowa i okropnie zimno w zimie, a do tego brud, insekty różne, a do spania mieliśmy siennik i po dwa koce.?. Doczytałam się również o warunkach panujących w łagrach: ?Polacy musieli utrzymywać porządek w całym łagrze. Rano o piątej pobudka zamiatać cały plac, w umywalni, wychodkach itp.?. Jednak moim zdaniem sprawa, która najbardziej odciskała piętno na robotnikach to wyżywienie, a raczej jego brak. Pewien Polak zatrudniony w rolnictwie pisze: ?...Na majątku, gdzie pracowałem zaopatrywano nas w padlinę, latem okropnie cuchnącą. (...) Zupy składały sie przeważnie z brukwi, marchwi, buraków. (...) Upomnienie się o dokładkę jedzenia groziło pobiciem.? Żywienie padliną jest naprawdę niegodne żadnego człowieka, nawet największego grzesznika. W większości relacji przewijają się te same fakty ? jedzenie ? już nawet nie niedobre ? a wręcz obrzydliwe, choć i tak w ciągu chwili wszystko z talerza znikało. Po prostu po tak ogromnym całodniowym wysiłku brak jedzenia był to ?najlepszy? sposób na wykończenie więźniów. Ci z dnia na dzień coraz bardziej zmęczeni ludzi przypomiali bardziej bandę obłąkańców, niż ludzi. Twarze wychudły i poszarzały, oczy zapadły się głęboko, a wszystkie kości można było policzyć bez prześwietlenia Roentgena.
Dużo można by się rozpisywać na temat tego, jak traktowani byli więźniowie w obozach koncentracyjnych. W rezultacie tylko niektórym udało się przeżyć piekło i męczarnie, jakie zgotowywali Niemcy nie tylko dla Żydów i Polaków, ale także dla Czechów, Romów, Amerykaninów i wielu ludzi różnych narodowości. Corocznie w samym tylko Oświęcimiu-Brzezince na 100 tys. Ludzi 70 tys. Umierało.
?Nikt nie będzie w stanie powiedzieć o Oświęcimiu całej prawdy, kiedy odejdą jej ostatni świadkowie. Jest ona niewyobrażalna, przerasta granice percepcji każdego człowieka, jeśli sam tego nie przeżył. Tysiące tych ludzi tam zamordowanych, zmienionych w dym i popiół są dzisiaj dla większości tylko martwą liczbą, martwą jak cmentarny nagrobek, mimo gigantycznych rozmiarów tego cmentarza.? [Mieczysław Kieta]
Kolejno chciałabym zająć się sprawą wydawania przez III Rzeszę absurdalnych dekretów i zakazów dla ludności okupowanej, aby pokazać i przyzwyczajać ich do tego, że są gorsi i mogą być jedynie niewolnikami swoich panów. Wszyscy Polacy byli zmuszeni do noszenia w miejscu widocznym znaku ?P?. Początkowo znkaczki takie z gwiazdą Dawida musieli nosić Żydzi na znak swojej ?gorszości?. Sądzę, że Polacy myśleli wtedy podobnie jak ich okupanci, że Żydzi to naprawdę najgorsza chołota świata, lecz gdy sami zostali nakryci rozporządzeniem noszenia oznakowania ich stosunek do Żydów zapewne się zmienił, lecz najbardziej chyba zmienił się ich stosunek do swojej narodowości, którą zaczęli nienawidzić i przeklinać. Bycie Polakiem oznakowanym literą ?P? i różniącym sięw zasadniczy sposób od reszty przechodniów pociągało za sobą wiele niemiłych konsekwencji. Z wyznań wielu ludzi polskiej narodowści wynika, że w pierwszym rzędzie odczuwało się to w sklepach i na targu. Skierowany do przynusowej pracy w Bytomiu mężczyzna napisał: ?Godziny zakupów dla Polaków u nas nie były wyznaczone, lecz kto nosił na kurtce ?P?, ten się nigdy nie doczekał w sklepie swojej kolejki.? Również w innych miejscowościach we wszystkich zakładach piekarskich wisiały wywieszki: ?Polakom i Żydom ciasto nie będzie wydawane?. Kolejną uciżliwością dla ludzi z ?P? było poruszanie się po ulicach i kłanianie się umundurowanym Niemcom oraz schodzenie im z drogi. ?Jako Polacy musieliśmy stale się kłaniać i czapkować Niemcom, a raz nawet za nienależyte ukłonienie się żandarmowi otrzymałem od niego dwa policzki, że się krwią oblałem i pięć niedziel pracowałem na posterunku żandarmerii, cały dzień bez jedzenia i picia, wykonując najbardziej podłe i ciężkie prace.? Inną formą dyskryminacji Polaków było tworzenie dla nich stref zakazanych. Wiele parków było oznaczonych napisem nad bramą: ?Polakom wstęp wzbroniony!?, a także ławek z napisem: ?Fur Polen verboten!?. Polscy robotnicy przynusowi byli pod stałą kontrolą. Sąsiedzi i współpracownicy - Niemcy stale donosili policji np., że Polacy się ciągle wspierają i coś knują. Groziła za to conajmniej nieprzyjemna rozmowa ostrzegawcza. Z kolei policjanci mniej więcej trzy razy w tygodniu składali wizyty Polakom, kontrolując mieszkania i wypytując gospodarzy o opinie na temat swoich lokatorów. Wyżej pisałam o marnym wyżywieniu więźniów obozów koncentracyjnych, lecz na wolności niejednokrotnie było tak, że zarobki były zbyt małe, iż nie starczały na dożywianie. W tej sytacji niektórzy robotnicy ryzykowali okradanie swoich pracodawców. Każda kradzież i przyłpanie delikwenta na gorącym uczynku przez majstra groziła bardzo poważnymi konsekwencjami. Zazwyczaj takowego oddawano do dyspozycji gestapo, skąd do obozu koncentracyjnego. Zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami Polakom nie przysługiwało zaopatrzenie w odzież. Dopóki przywiezione z domu ubrania nie zniszczyły się, Polak wyglądał jako tako. Jednak w kwestii odzieży między Polakami tkwił handel wymienny. Większe problemy stwarzał brak obuwia. Tutaj w zasadzie trzeba byo radzić sobie samemu, tworząc ciężkie chodaki z resztek gumy i drewna. Inne zakazy dotyczyły: zakazu udziału w życiu kulturalnym i duchowym Niemców (2 lipca 1940r. Wyszło zarządzenie ograniczające częstotliwość uczęszczania Polaków na nabożeństwa oraz zakazanie używania języka polskiego w świątyniach, później zakazano w ogóle chodzenia do kościoła, nawet przez odrębne wejście, które było specjanie utworzone dla tych ?gorszych?), oddzielne korzystanie przez Polaków i Niemców z wybranych restauracji i barów, nietolerowanie obijania się w pracy, konieczność posiadania osobnego zezwolenia na przejazd koleją i innymi środkami komunikacji publicznej, przyznawanie urlopów tylko za zgodą urządu pracy, możliwość opuszczania kwater tylko za pozwoleniem władz policyjnych. Niemcy, którzy utrzymywali kontakty seksualne z polskimi robotnicami mieli być kierowani do obozów koncentracyjnych, ponieważ byli już uważani za równego Polakowi, czyli niewolnikowi. Natomiast Polaków za to samo przewinienie należało oddać w ręce gestapo i surowo ukarać, aż do kary śmierci włącznie. Non ? stop trwał nadzór policyjny, a za wszystkie odstępstwa od podanych przepisów miały być karane grzywną lub aresztem. W dniu 23 grudnia 1939r. Heinrich Himmler wydał rozporządzenie ?O traktowaniu niechętnych do pracy Polaków?, które zalecało korzystanie z bezpośredniego przymusu wobec Polaków dopuszczających się poważniejszych uchybień w toku pracy. Rzecz dotyczyła samowolnego opuszczenia miejsca zatrunienia, odmowy świadczenia pracy, sabotażu ? świadomego lub nieświadomego lub niedozwolonych kontaków z ludnością niemiecką. Za dopuszczenie się tego rodzaju ?przestępstwa? w najlepszym razie groziło kilkutygodniowe uwięzienie, a dalej skierowanie do obozu koncentracyjnego, sąd połączony z kilkuletnim wyrokiem odsiadki lub kara śmierci. Gestapo miało prawo do sądzenia więźniów, wówczas odbywały się parodie sądów, poprzedzane maltretowaniem ofiar, nierzadko kończące się kalectwem lub śmiercią aresztowanych. Potem Niemcy, z tego, co można było zauważyć z braku sensownych zakazów zaczęli wymyślać coraz to nowsze, a im bardziej głupie i poniżające, tym lepiej. W 1941r. Uniemożliwiało się Polakom korzystania z usług niemieckich fryzjerów, w 1940r. Zakaz grupowego przebywania Polaków na ulicach miast, śpiewania przez nich polskich pieśni w miejscach publicznych oraz ogólny zakaz wstępu na miast robotnikom zatrudnionym na wsi. Polacy musieli żyć w całkowitej izolacji od miadomości zewnętrznych oraz w żadnym przypadku nie mogli dokumentować, swego pobytu na robotach w Rzeszy, dlategoteż w 1941r. Wyszło rozporządzenie w sprawie zakazu posiadania przez robotników aparatów fotograficznych. Brak higieny, duże stłoczenie więźniów, głód i zimno powodowały częste występowanie chorób. Wszyscy chorzy i ranni zdani byli W Rzeszy wyłacznie na niemiecką opiekę medyczną. Pierwszeństwo w obsłudze mieli zawsze Niemcy. Polakom wyznaczano krótkie terminy przyjęć i tylko od życzliwości i podejścia lekarza, zależało, czy usługa był rzetelna.
Wszytskie te zakazy wpływały na to, że Polacy istotnie uważali siebie za gorszych i sami siebie utwiedzali w tym przekonaniu.
W miarę upływu czasu ? coraz bardziej oddalają się i bledną w pamięci czasy hitlerowskiego ludobójstwa. Nie możemy jednak dopuścić do zapomnienia. Pamięć nasza jest bowiem cząstką tego niespłaconego nigdy długu, jaki ludzkość zaciągnęła wobec ofiar hitleryzmu. Gdybyśmy o nich nie pamiętali staliby się nieobecnii w historii. A cóż byłaby warta historia XX wieku bez ich milczącej obecności?
Uważam, że mimo, iż nie opisałam wszystkich zbrodni, jakich dopuścili się okupanci na ziemiach Polski, to sądzę, że wystarczająco udowodniłam, że teza zawarta w temacie pracy jest jak najbardziej słuszna i zgodna z prawdą.
?

Do napisania pracy korzystałam z następujących książek:
? ?Kto ratuje jedno życie? Jerzego Bieleckiego
? ?Polscy robotnicy przymusowi w Trzeciej Rzeszy? pod redakcją Włodzimierza Bonusiaka
? ?Ucieczki Oświęcimskie? Tomasza Sobańskiego
? ?Golgota Warszawy? Aleceo Valcini

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 13 minuty