profil

Rządy polskie na emigracji

poleca 85% 138 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wiadomości o przekroczeniu wschodniej granicy Rzeczypospolitej przez wojska radzieckie zastała władze polskie w Kołomyi, w pobliżu granicy rumuńskiej. 17 września 1939 r. podczas narady z udziałem premiera Felicjana Sławoja - Składkowskiego, ministra spraw zagranicznych Józefa Becka i Naczelnego Wodza marszałka Edwarda Rydza - Śmigłego postanowiono domagać się od rządu rumuńskiego prawa tranzytu (tzw. droit de passage) dla władz Rzeczypospolitej i żołnierzy polskich do Francji, w celu dalszego prowadzenia wojny. Także ambasador francuski zapewniał o lojalnym stosunku swojego rządu do władz polskich (miały one zgodnie z prawem międzynarodowym i precedensem belgijskim z wojny poprzedniej zapewnione we Francji tzw. droit de residence, czyli prawo pobytu i funkcjonowania). Tego samego dnia zapadła decyzja o przejściu władz i wojska do Rumunii, a dalej do Francji. Wydano orędzie do obywateli polskich, informujące o przeniesieniu władz państwowych do jednego z państw sojuszniczych i zapowiadano dalsze prowadzenie wojny. Naczelny Wódz, marszałek Rydz - Śmigły wydał "dyrektywę ogólną" do wojska, nakazującą wycofanie wojska i sprzętu do Rumunii i na Węgry oraz unikanie walki z Armią Czerwoną poza obroną konieczną. W nocy z 17 na 18 września 1939 r. rząd polski przekroczył granicę rumuńską(z najwyższych władz polskich jedna osoba nie miała prawa opuścić własnego terytorium: był nią Naczelny Wódz, który jako wojskowy podlegał w każdym wypadku internowaniu, jeśli nie przechodził na terytorium kraju również związanego walką. Rumunia zaś już 6 września ogłosiła neutralność. Marszałek Śmigły, niestety nie zwrócił na to uwagi). Polskie najwyższe kierownictwo państwowe zachowywało się ze zdumiewającą lekkomyślnością. Droit de passage, obiecywane przez Rumunów prawo tranzytu, mogło zagrać tylko w wypadku zachowania przez ekipę polską jak największej powściągliwości. Rumunia nie była przecież mocarstwem, zdolnym do lekceważenia nacisków ze strony potężnych partnerów. Tymczasem prezydent Mościcki już z terytorium Rumunii wystosował orędzie do narodu polskiego, Beck przyjmował oficjalnie w Czerniowcach akredytowanych przy rządzie polskim ambasadorów a marszałek Śmigły usiłował z rumuńskiego pogranicza wpływać na bieg bitew toczonych jeszcze w Polsce. Władze polskie zachowywały się tak, jak gdyby Rumunia była państwem zespolonym z Polską w wojnie z Niemcami. Ale Rumunia była państwem neutralnym, które niefrasobliwość polskiej ekipy rządowej mogła wpędzić w sytuację beznadziejną. Berlin wystąpił od razu z gniewnymi ostrzeżeniami. I trudno było się spodziewać dotrzymania obietnic udzielanych przez Rumunię w warunkach zupełnie innych. Rząd Rumunii wbrew uprzednim deklaracjom usiłując odwrócić od siebie niebezpieczeństwo niemieckie internował prezydenta, rząd i wodza naczelnego (internowanie miało miejsce w rumuńskich miejscowościach: Bicaz, Slanic i Craiova). Również Francja chciała zatrzymać władze RP w Rumunii i doprowadzić do powstania nowych. Konstytucja polska z roku 1935 dawała prezydentowi Mościckiemu prawo wyznaczania następcy. Był nim aktualnie marszałek Śmigły, który w roku 1940 miał przejąć pełnię władzy w charakterze już właściwie dyktatora. Trącąca autokracją konstytucja niespodziewanie przydała się obecnie dla utwierdzenia bardziej demokratycznego rządu polskiego. W sytuacji, w której Śmigły był tak samo ubezwłasnowolniony jak Mościcki, prezydent miał prawo mianować innego następcę. Orientując się w sytuacji, dla państwa bardzo niebezpiecznej, nie zorientował się jednak w nastrojach sojuszników. W dniu 23.09.1939 r. mianował następcą generała Bolesława Wieniawę - Długoszewskiego, człowieka inteligentnego, z wykształcenia lekarza, z powołania ułana i poetę, który długo zadziwiał Warszawę wyczynami o podłożu alkoholowym i podbojami w świecie płci przeciwnej. Obecnie Wieniawa, dość już zresztą ustatkowany, był ambasadorem w Rzymie. Miał tam doskonale stosunki. Tego właśnie zaakceptować nie mogli Francuzi, akurat coraz ostrzej ścierający się z Włochami i coraz gwałtowniej napastowani przez Mussoliniego. Podana do świadomości Francuzów kandydatura Wieniawy została natychmiast oprotestowana.
Mościcki przychylił się do protestów strony francuskiej i anulował swą decyzję. Za zgodą przebywających w Paryżu przedstawicieli opozycji przekazał swe uprawnienia prezesowi Światowego Związku Polaków Władysławowi Raczkiewiczowi, który już we Francji był. 30 września 1939 r. Władysław Raczkiewicz został zaprzysiężony jako nowy prezydent RP. Tego samego dnia Raczkiewicz powołał nowy rząd z generałem Władysławem Sikorskim na czele, który jednocześnie objął funkcję Naczelnego Wodza Armii Polskiej we Francji. W skład rządu weszli przedstawiciele głównych partii opozycyjnych w stosunku do sanacji: Stronnictwa Narodowego, Stronnictwa Pracy, Stronnictwa Ludowego i Polskiej Partii Socjalistycznej oraz niektórzy politycy sanacyjni. Był to zatem gabinet koalicyjny. Podstawą prawną działalności rządu emigracyjnego została konstytucja kwietniowa, przy czym prezydent Raczkiewicz uznał, że będzie korzystał ze swoich uprawnień w ścisłym porozumieniu z premierem. Owa "umowa paryska" stanowiła odtąd podstawę działania władz RP na emigracji. Siedzibą polskiego rządu emigracyjnego był Paryż, a od 22.11.1939 r. Angers. 09.12.1939 r. prezydent Raczkiewicz po formalnym rozwiązaniu Sejmu i Senatu RP 02.11.1939 r. stworzył Radę Narodową RP, która miała pełnić funkcję organu doradczego, opiniującego sprawy wnoszone przez rząd oraz opracowującego zasady przyszłego ustroju państwa i polskie postulaty na konferencję pokojową. W skład Rady zamierzano powołać przedstawicieli wszystkich partii rządowych. Przewodniczącym Rady został Ignacy Paderewski. Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na wychodźstwie powołał swoje przedstawicielstwo w okupowanym kraju (postanowienia z 16 04 i 08.05.1940 r.), tj. Delegaturę Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na Kraj. Na czele Delegatury stał Delegat Rządu RP na Kraj, utrzymujący stałą łączność z władzami na emigracji. Powstanie i działalność rządu polskiego na emigracji miały duże znaczenie polityczne. Pomimo rozbioru ziem polskich przez III Rzeszę i ZSRR powstanie tego rządu i uznanie go przez mocarstwa zachodnie i państwa neutralne było w świetle prawa międzynarodowego utrzymaniem ciągłości państwa polskiego. Reprezentował on państwo polskie w stosunkach międzynarodowych i kontynuował wojnę przeciw Niemcom. Tym samym Polska, mimo że poniosła klęskę militarną, nie mogła być uznana za państwo podbite.
Zasadnicze cele polityki zagranicznej rządu gen. Sikorskiego zostały przedstawione w oficjalnej deklaracji rządowej z 18.12.1939 r. W myśl założeń deklaracji rząd polski na emigracji uważał za "naczelne swoje zadanie, przez najwydatniejszy udział Polski i jej armii w wojnie, wyzwolić ziemie Rzeczypospolitej z wrogiej okupacji i zapewnić Polsce, obok bezpośredniego i rozległego dostępu do morza, granice dające rękojmię trwałego bezpieczeństwa". Dla realizacji tych zadań główny wysiłek rządu i osobiście gen. Sikorskiego skoncentrowany był na utworzeniu poza granicami kraju armii polskiej, która zapewnić miała ciągłość polskiego wysiłku zbrojnego u boku armii sprzymierzonych. Podstawą organizowania armii polskiej na obczyźnie stały się umowy z Anglią z 18.11.1939 r. i Francją z 04.01.1940 r. Armia polska we Francji miała być tworzona pod naczelnym d.owództwem RP, choć w czasie wojny podlegałyby naczelnemu wodzowi Francji. Organizacja i szkolenie oddziałów polskich odbywało się głównie w Coetquidan. Ochotnicy do Armii Polskiej rekrutować mieli się spośród Polaków zamieszkałych stale we Francji, liczono na napływ Polonii amerykańskiej; rozwinęła się akcja ewakuacji żołnierzy polskich z krajów, gdzie zostali internowani. Najwięcej, bo 40 tys. żołnierzy znalazło się na Węgrzech (w tym 5500 oficerów, prawie cała Brygada Pancerno - Motorowa gen. Stanisława Maczka i około 9 tys. lotników), w Rumunii internowano około 30 tys. żołnierzy polskich. Oblicza się, że do czerwca 1940 r. ewakuowano z Rumunii 22 tys. Polaków, z Węgier 21 tys., a z państw bałtyckich około 500 Polaków. Dzięki ogromnemu wysiłkowi organizacyjnemu w maju 1940 r. Armia Polska we Francji pod naczelnym dowództwem gen. Sikorskiego liczyła około 84 tys. żołnierzy i oficerów. Od września 1939 r. w Anglii znajdowały się też trzy polskie kontrtorpedowce oraz dwie łodzie podwodne. Zarówno w Londynie, jak i w Paryżu klęskę wrześniową sojusznika polskiego traktowano jako dowód słabości jego armii. Anglia i Francja uważały jednak, iż wskrzeszenie Polski jest ważne ze względu na utrzymanie równowagi między Niemcami a Rosją. Gorzej wyglądała sprawa udziału Polski w angielsko - francuskiej Najwyższej Radzie Wojennej, przeciw któremu opowiadała się zwłaszcza Francja pragnąc wyłącznej kontroli nad wojskiem polskim. Delegację polską dopuszczono jedynie do udziału w posiedzeniach bezpośrednio ją dotyczących. Związek Radziecki ignorował istnienie rządu emigracyjnego RP. Ponieważ poprzednie władze RP nie stwierdziły stanu wojny z ZSRR, nie wprowadził go oficjalnie i rząd Sikorskiego, sądząc że po ustaniu działań było by to pozbawione sensu. Rząd RP uznał, że stan wojny istnieje de facto na skutek agresji radzieckiej. Początkowo Paryż i Londyn łudziły się, że uda się przyciągnąć ZSRR do współpracy przeciw Niemcom. Nie znano wówczas tajnych protokołów do układów niemiecko - radzieckich, a sytuacja w Polsce nie była dla dyplomacji obu krajów jednoznaczna. Przyjazne gesty Anglii i Francji pod adresem Kremla napotkały na zupełną obojętność. W wyniku napaści Związku Radzieckiego na Finlandię w listopadzie 1939 r. podczas jesiennej sesji Ligi Narodów wykluczono ZSRR z tej organizacji (żadne z państw członkowskich Ligi nie protestowało przeciw obecności delegacji Polski - państwa bez terytorium). Była to ostatnia sesja Ligi. Rząd RP nie wypowiadał Włochom wojny, gdyż władze włoskie przymykały oczy na tysiące "turystów" polskich przejeżdżających przez Włoch do Francji, gdzie wstępowali do armii polskiej. Akcji tej patronował ambasador Wieniawa - Długoszewski. Dopiero po przystąpieniu Włoch do wojny przeciw Anglii i Francji w czerwcu 1940 r. ambasador RP otrzymał polecenie opuszczenie Rzymu. Przychylne Polsce stanowisko zajął Watykan. 30.09.1939 r. papież Pius XII wypowiedział wobec uchodźców z prymasem Polski kardynałem Hlondem na czele słowa współczucia i pociechy. W encyklice Summi Pontificatus z października 1939 r. Pius XII wymienił Polskę jako kraj, który oczekuje "upragnionego dnia, gdy z racji sprawiedliwości i trwałego pokoju, będzie mógł się wydobyć jakby z powodzi". Nie mając silniejszych środków nacisku oraz biorąc pod uwagę interesy Kościoła w Niemczech, papież unikał jednak oficjalnego potępienia polityki Hitlera. Po rozbiorze Rumunii w lecie 1940 r., gdy Kreml odebrał jej Besarabię i Bukowinę, Węgry Siedmiogród, a Bułgaria południową Dobrudżę, rząd rumuński zawiesił na jesieni 1940 r. stosunki z rządem RP. Pełen sympatii stosunek do sprawy polskiej wykazywała Turcja. Poważne trudności wyłoniły się w stosunkach rządu RP na emigracji z państwami neutralnymi, które pod presją niemiecką lub radziecką nie przysłały swoich przedstawicieli do Angers. Opór Szwecji i Norwegii udaremnił szerszy udział wojsk polskich w korpusie interwencyjnym, który miał być wysłany do Finlandii. 10 maja 1940 r. ruszyła niemiecka ofensywa przeciw Holandii, Belgii, Luksemburgowi i Francji. 22 czerwca Francja poddała się Niemcom, dwa dni potem Włochom, a następnie została podzielona na strefę okupowaną i obszar rządzony przez marionetkowy rząd w Vichy. Klęska Francji była wysoką ceną za bierną politykę w okresie międzywojennym, niezdecydowanie lat 1939 - 1940 oraz lekceważący stosunek do doświadczeń militarnych polskiego września. 10 maja 1940 r. ruszyła niemiecka ofensywa przeciw Holandii, Belgii, Luksemburgowi i Francji. 22 czerwca Francja poddała się Niemcom, dwa dni potem Włochom, a następnie została podzielona na strefę okupowaną i obszar rządzony przez marionetkowy rząd w Vichy. Klęska Francji była wysoką ceną za bierną politykę w okresie międzywojennym, niezdecydowanie lat 1939 - 1940 oraz lekceważący stosunek do doświadczeń militarnych polskiego września.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 10 minut