profil

Ogniska - schroniska dla bezpańskich dzieci?

poleca 85% 307 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W naszej szkole kilka tygodni temu zorganizowana została przez Samorząd Szkolny akacja zbierania środków czystości dla ogniska wychowawczego.
- Ogniska? – dziwili się wszyscy – A może schroniska? Takiego dla zwierząt ?
Ja również nie mogłam pochwalić się większą wiedzą na ten temat. Zdecydowałam się to zmienić.


NA PAPIERZE...

Według rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej „Ognisko wychowawcze (...) jest placówka mającą na celu zapobieganiu niedostosowaniu i sieroctwu społecznemu dzieci i młodzieży oraz zapewnianie pomocy rodzicom mającym poważne trudności w wychowaniu dzieci„ (z Ramowego Statutu Ogniska Wychowawczego, 1.), jak również „(...) tworzenie właściwych dla prawidłowego rozwoju dzieci i młodzieży warunków wychowawczych, materialnych i zdrowotnych” (Dz.U.94.41.156 z 21.02.1994r.). Postanowiłam sprawdzić jak to wygląda w rzeczywistości.


O HISTORII

W roku 1994 było w Polsce 107 ognisk, do których należało 5 104 dzieci, a już dwa lata później, w 1996r. ich liczba wzrosła do 176 placówek opiekujących się 8 485 wychowanków (wg danych GUS-u z 1997r.). Obecnie w samej Warszawie i okolicach jest ich 8: „Praga”, „Świder”, „Muranów”, „Starówka”, „Gocław”, „Włochy”, „Mokotów” i „Żoliborz”.

Historia warszawskich ognisk zaczęła się w latach dwudziestych, kiedy to Kazimierz Lisiecki, zwany Dziadkiem zainteresował się losem małych Warszawiaków – głównie gazeciarzy – znajdujących się w bardzo trudnej sytuacji finansowej i rodzinnej. Stworzył dla nich drugi dom, starał się zapewnić im godne życie. Takie były początki Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Ulicy, przemianowanego w latach pięćdziesiątych ze względów ideologicznych na Państwowy Zespół Ognisk Wychowawczych. Dzidek swa działalność prowadził przez blisko 45 lat, również w czasie II Wojny Światowej. Kiedy w 1971r. odszedł na zasłużoną emeryturę jego obowiązki przejęła M. Łopatkowa, która zreformowała ogniska i przystosowała do aktualnych potrzeb. Również wielu byłych wychowanków Dziadka kontynuowała jego dzieło.

Najstarsze z warszawskich ognisk znajduje się na Pradze – dzielnicy szczególnie zagrożonej przestępczością i patologią w rodzinach. Ognisko „Świder” ze względu na swoje malownicze położenie (14-hektarowy teren nad Świdrem) jest letnią bazą wypadową dla warszawskich ognisk. Znajduje się tu też Akademia Ogniskowa. Ognisko „Muranów”, działające od 1957r., systema- tycznie współpracuje ze swoimi byłymi wychowankami, zrzeszonymi w Rodzinach Muranowskich. Na Skarpie Wiślanej w 1965r. wybudowano obiekt specjalnie dla potrzeb ogniska „Starówka”; są tu: hoteliki dla dzieci, budynki mieszkalne pracowników, korty tenisowe, sala gimnastyczna i boisko. Jest to najliczniejsze ognisko w Warszawie, obejmuje opieką 150 dzieci i młodzieży. Przy ognisku dział teatr „Opty”. Ognisko „Gocław” działa od 1989r., wyróżnia się bardzo ścisłą współpracą z rodzicami wychowanków. Dzieci i młodzież z ogniska „Włochy”, istniejącego od 1991r., szczególnie interesuje się przyrodą, hoduje gady, rybki i kwiaty, a w warszawskim ZOO sponsoruje papugę Arę. Ognisko „Mokotów”, założone w 1993r., może pochwalić się bogatą ofertą zajęć organizowanych dla ogniskowców: plastycznych, krawiecko-dziewiarskich, komputerowych, sportowych i kulturalnych. Najmłodszym spośród ognisk jest „Żoliborz”, otwarty kilka tygodni temu.



...W SERDECZNEJ ATMOSFERZE WZAJEMNEGO ZROZUMIENIA...

Informacje te przedstawiają sytuację ognisk w różowych barwach. Chciałam zweryfikować te wiadomości, toteż udałam się do ogniska „Gocław”. Szłam tam z mieszanymi uczuciami, nie byłam pewna, czy ktoś z ogniska zechce oprowadzić mnie po budynku i odpowiedzieć na moje pytania. Przed samymi drzwiami ciągle miałam wątpliwości, ale powiedziałam sobie w duchu: „Teraz przecież nie możesz się cofnąć!” i weszłam.
Jak zwykle okazało się, że moje obawy były niepotrzebne; bardzo sympatyczna pani psycholog pokazała mi ognisko „od kuchni”. Zobaczyłam jadalnię, świetlicę i łazienki, pozwolono mi również zajrzeć do kuchni. Warunki nie były luksusowe – zwłaszcza w łazienkach, świetlica i jadalnia urządzone były bardzo skromnie, ale nie zauważyłam brudu czy grzybów na ścianach (oprócz wspom- nianych łazienek, gdzie po suficie niewinnie pełzła pleśń). Potem uzyskałam odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania.

- Czy mogłaby Pani opowiedzieć o działaniu ogniska?
- Pani Teresa, psycholog z Ogniska Wychowawczego „Gocław”: Trafiają do nas dzieci i młodzież w wieku od 7 do 18 lat z problemami szkolnymi, domowymi i ogólnie życiowymi. Ponieważ te problemy zazębiają się o siebie, pracujemy zarówno z dziećmi, ich nauczycielami i rodzinami. Działają u nas trzy grupy dochodzące i jedna hotelikowa. Dzieci i młodzież z tej ostatniej przebywają u nas cały czas od poniedziałku do piątku, wyłączając lekcje w szkole, na weekendy wracają do domów.
Grupy dochodzące spędzają w ognisku czas od przyjścia ze szkoły do godziny 19.00. Każda grupa liczy 14-15 ogniskowców.
- Jakie zajęcia oferuje ognisko?
- Nie ma stałego rozkładu zajęć. Zawsze w poniedziałki grupy spotykają się ze swoimi wychowawcami i wspólnie ustalają plan zajęć na bieżący tydzień, później przedstawiają go reszcie na zebraniach społeczności ogniskowej. O 15.00 jemy wszyscy obiad, następnie do godzimy 17.00 jest tzw. „odrabianko”, czyli przymusowe odrabianie pracy domowej. Wtedy także jest czas, by uzupełnić braki z przedmiotów, z którymi dzieci mają trudności lub czegoś nie rozumieją. Wychowawcy zawsze starają się im pomagać. Potem w grupach odbywają się zajęcia, które wcześniej zaplanowali; mogą to być warsztaty plastyczne, muzyczne, zajęcia sportowe, rożnego rodzaju wyjścia, np. do parku, do kina, także dyskoteki, które organizujemy dla całego ogniska. O godzinie 19.00 jest kolacja. Dodatkowo oferujemy szeroki wachlarz zajęć dostosowanych do grupy lub indywidualnych potrzeb wychowanków: redukacyjno-wychowawcze, socjo-terapeutyczne, uczące rozładowywania agresji dla młodszych i specjalne programy o dojrzewaniu, o uzależnieniach dla młodzieży dorastającej. Wszystko odbywa się w serdecznej atmosferze wzajemnego zrozumienia i zaufania. Każdy członek naszej ogniskowej rodziny wie, że może przyjść po radę lub do swojego wychowawcy i zostanie wysłuchany, wsparty. Między nami, wychowawcami i wychowankami jest zdecydowanie bliższy kontakt niż w szkole, dzieci mówią do nas „ciociu”, „wujku”.
- A jak spędzacie Święta Wielkanocne?
- Wszelkie tego typu święta są dla nas bardzo ważne. W Boże Narodzenie przygotowujemy wieczerzę wigilijną, oczywiście kilka dni przed ta właściwą. Śpiewamy kolędy, dzielimy się opłatkiem, na stole stoją tradycyjne potrawy, jest też pięknie przystrojona choinka, Mikołaj z drobnym upominkiem dal każdego, a także jasełka przygotowane bardzo starannie przez dzieci i młodzież. Podobnie w Święta Wielkanocne wychowankowie wystawili spektakl po uroczystym śniadaniu. Oprócz świąt obchodzimy Andrzejki, Mikołajki, Halloween, a 1 listopada organizujemy Nostalgiczny Wieczór Poetycki. Poza tym na połowę czerwca przypada nasz Dzień Rodziny, powstały w wyniku połączenia Dnia Dziecka, Matki i Ojca w jedno święto, zapraszamy wtedy rodziców naszych wychowanków do wspólnej zabawy, np. rozgrywek sportowych czy konkursów wiedzy. Stałym punktem naszego kalendarza imprez jest wiosenne „Wielkie Wycie” – Miedzyogniskowy Festiwal Piosenki.
- W jaki właściwie sposób dzieci tu trafiają?
- Najczęściej kierują je do nas szkolni pedagodzy, wychowawcy, ale także rodzice zaniepokojeni np. wagarowaniem lub znacznym opuszczeniem w nauce. Zdarza się też, choć zdecydowanie rzadziej, że to koledzy – ogniskowcy zachęcają innych do przyjścia tutaj. Nigdy nie dzieje się tak, by dziecko trafiło do nas z polecenia prokuratury, bowiem my przestępczością wśród nieletnich się nie zajmujemy, choć oczywiście staramy się jej zapobiegać. Ale, jak już mówiłam, nie ma u nas dzieci z wyrokami.
- Czyli młodzież przychodzi do ogniska zupełnie dobrowolnie?
- Tak, oczywiście. Bez zgody samego zainteresowanego nie możemy na siłę przyjąć go do ogniska. Ważny jest też kontakt rodzic – wychowawca, który jest umożliwiony dzięki regularnym comiesięcznym spotkaniom informacyjnym, Dzielimy się wtedy wiadomościami o postępach i osiągnięciach dziecka, ew. jego wybrykach, choć generalnie staramy się nie krytykować naszych wychowanków. Jednak najważniejsza, powtarzam, jest relacja dziecko – wychowawca.
Każdy nowo przyjęty członek naszej społeczności przechodzi miesięczny okres próbny. My decydujemy, czy możemy mu pomóc, a on czy tego chce. Na ogół zostają. Większości tak się tu podoba, że nawet po pokonaniu problemów nie rezygnują z przychodzenia do ogniska. Również byli wychowankowie nas odwiedzają. Stajemy się dla nich prawdziwą drugą rodziną.
- Działacie również w wakacje?
- W ferie organizujemy akcję „Zimę w mieście”, kilkoro wychowanków w ramach nagrody za dobre wyniki w nauce zawsze wyjeżdża na narty. W wakacje wszystkim chętnym oferujemy 2-tygodniowy wyjazd za niewielkie pieniądze: 200-250 zł.
- A co z finansami?
- Pieniądze na działalność ogniska otrzymujemy z gminy. Niestety nie jest to wystarczający budżet, dlatego organizujemy zbiórki makulatury i środków czystości w szkołach i instytucjach. Z tym problemem boryka się większość takich placówek jak nasza. Taka jest nasza smutna, polska rzeczywistość...
- Jeszcze jedno standardowe pytanie: lubi Pani swoją pracę?
- Tak, bardzo lubię pracę z młodzieżą i dziećmi. Nie powiedziałabym, że jest to trudna czy wyczerpująca praca, przynajmniej dla mnie.
- Dziękuję za rozmowę.

W czasie naszej pietnastominutowej rozmowy kilku chłopców zajrzało do pokoju pani Teresy z gorącymi prośbami o pomoc w „matmie” czy fizyce. Sprawiło to na mnie miłe wrażenie, ale czułam się jak intruz przeszkadzający a bardzo ważnych obowiązkach.

Uzyskałam również pozwolenia na rozmowę z najmłodszą grupą siedmio-dziesięciolatków, Niestety nie budziłam w nich respektu i gdy tylko pani psycholog wyszła, dowiedziałam się, ze nie jestem tam mile widziana. Mocno zdziwiło mnie, że nawet siedmioletni chłopcy znają i używają rynsztokowego języka.


...WYGLĄDAŁ BARDZO ŹLE...

Rozmowa z panią psycholog teoretycznie potwierdziła prawdziwość zdobytych przeze mnie wcześniej informacji o działalności ognisk. Jednak, gdy dowiedziałam się, że jedna z moich koleżanek znała chłopca z ogniska, postanowiłam z nią porozmawiać, słyszałam bowiem od wielu złe opinie o ogniskach i panujących tam warunkach.
Manuela* - moja rozmówczyni, stwierdziła, że Klaudiusz – chłopiec z ogniska „ nie krytykował ogniska, ale widać było po nim, że nie panują tam przyzwoite warunki”.
- Przyszedł kiedyś do szkoły schorowany, miał chyba gorączkę, spał na lekcjach, wyglądał bardzo źle, był brudny. Nasza wychowawczyni zainteresowała się tą sprawą – ciągnęła Manuela – Zadzwoniła do ogniska, bo było przerażona jego stanem. Podobno te kobiety były oburzone, że śmie im zwracać uwagę. Zero kultury.
Dowiedziałam się też od niej, ze ojciec – alkoholik (jakżeby inaczej...) bił go, a matka zostawiła go zaraz po porodzie. Według mojej koleżanki Klaudiusz nie miał też nigdy pracy domowej, co nie zgadzało się z ideą „odrabianka” o której wspomniał pani Teresa. Na moja sugestię, że te informacje nie są do końca wiarygodne, Manuela żachnęła się:
- To niemożliwe! Moja wychowawczyni bardzo się martwiła o Klaudiusza!
Stwierdziła też, że był bardzo wulgarny, co potwierdzało moje obserwacje. Jednak, gdy zapytałam się, czy jej kolega nie chwalił ogniska i czy uważa, że istnienie ognisk jest zbędne, odpowiedziała, że Klaudiusz bardzo cieszył się, że może tam mieszkać, że miał co jeść i nie przebywał na co dzień z ojcem.
- Więc dobrze, że istnieją, bo przynajmniej dzieci mają z kogo wziąć dobry przykład, kogo naśladować– orzekła na koniec.

* * *
Dane GUS-u nie kłamią: liczba ognisk w całej Polsce z roku na rok wzrasta. Potrzeba istnienia takich placówek jest bardzo wyraźna. Niestety jak na większość takich inicjatyw w naszym kraju i na ogniska brakuje pieniędzy. Jak działają ogniska wychowawcze naprawdę wiedzą sami ogniskowcy, ale jeśli chcą tam przychodzić , oznacza to, że działają wystarczająco dobrze i to jest istotne.


*niektóre imiona, dla dobra osób występujących w reportażu, zostały zmienione.

Marta Wasąg, II d

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 10 minut