profil

Mowa końcowa obrońcy Stanisława Augusta Poniatowskiego.

poleca 84% 2799 głosów

Treść Grafika Filmy
Komentarze
III rozbiór Polski Tadeusz Kościuszko

Stanisław August Poniatowski, ostatni król Polski jest postacią bardzo kontrowersyjną. Niektórzy historycy twierdzą, że mógł zatrzymać upadek państwa polskiego, co wymagało jednak silnego charakteru i dużej determinacji, których to cech niewątpliwe mu brakowało. W tym zakresie był władcą bardzo nieudolnym, całkowicie uzależnionym od woli carycy Katarzyny II.
Mimo to, dzięki wybitnej inteligencji, zdolnościom, podróżom na Zachód Stanisław w wieku młodzieńczym stał się pełnym kultury, mówiącym wieloma językami kandydatem do osiągnięcia świetnej kariery w swoich czasach. Ten dystyngowany, doskonale wykształcony arystokrata w drugim pokoleniu czuł wyraźny dystans wobec świata, który jeszcze jego dziadom mógł wydawać się bliski. Był politykiem pełnym umiaru, tak jak umiarkowany był system polityczny podziwianej przez niego Anglii. Człowiekiem ceniącym piękno, błysk myśli i wytworność manier.
"Nowe świata polskiego tworzenie" - jak to sam określił - szeroko rozumiana kultura, mecenat artystyczny, edukacja społeczeństwa, literatura rozwijały się pod jego patronatem wspaniale. Kształtował linię artystyczną i polityczną pisma "Monitor", krytykującego sarmackie obyczaje i styl życia szlachty. Był inicjatorem powstania i fundatorem w 1765 r. Szkoły Rycerskiej, która na wzór podobnych jej w Europie kształciła obywateli nowego społeczeństwa. To, co i dzisiaj wydaje się tak trudne, zmiana postaw, przyzwyczajeń i mentalności, ucywilizowanie, było słusznie uznawane przez niego za podstawę koniecznych reform politycznych i społecznych. Stanisław August zdawał sobie sprawę z tego, że bez sprzyjającej sytuacji politycznej Rzeczpospolita skazana jest na wybór między pozostaniem protektoratem Rosji a podejmowanymi również z inicjatywy Prus rozbiorami. Trzeba było zaspokoić te dwie potęgi albo przekonać je o tym, że istnienie zreformowanej i wzmocnionej Rzeczypospolitej leży w ich własnym interesie.
Króla postrzegano na początku jego panowania niemal jako namiestnika rosyjskiego. Sam Stanisław August zaakceptował przeprowadzone reformy, był też bez wątpienia tolerancyjny, nieodległy od wolno-myślicielstwa, i został okrzyknięty za wroga ojczyzny, wiary katolickiej i wolności szlacheckich.
Wielkość Stanisława Augusta w następnych latach polegała jednak na wyczuciu, skąd płynie prąd naprawy Rzeczypospolitej. Konstytucja 3 maja 1791 r. i pozostałe reformy Sejmu Wielkiego uczyniły Rzeczpospolitą innym państwem. Król zdawał sobie z tego sprawę - był wówczas inicjatorem budowy świątyni Opatrzności w Warszawie. Wybuchła wojna w obronie Konstytucji i całości Rzeczypospolitej. Narzuconą przez Rosję Radę Nieustającą, która miała ograniczyć rolę króla, przekształcił Stanisław August za pomocą przeprowadzonych w 1776 r. na skonfederowanym sejmie reform w organ wzmacniający jego władzę. Był to już jednak koniec jakichkolwiek ustępstw Rosji na rzecz Polski. Popierane przez króla sadowe i społeczne reformy, przygotowane przez kanclerza A. Zamojskiego, upadły wobec braku zrozumienia w szlacheckim społeczeństwie, z powodu niechęci kleru i zdecydowanej postawy Rosji. Król był osamotniony. Myślał o stworzeniu własnego stronnictwa. Zorganizował stałą służbę dyplomatyczną. Popierał gospodarczy rozwój kraju, powstanie poczty, banków i handel czarnomorski - mający ograniczyć straty gospodarcze spowodowane pruską polityką celną. Król widział słabość swojej armii oraz odwagę jej dowódców (książę Józef Poniatowski, Tadeusz Kościuszko) i żołnierzy. Nie stając osobiście na czele armii, gdy wszystko wydawało się już stracone, ustanawia medal Virtuti Militari - za męstwo. Jednak koniec był nieuchronny. Król po III rozbiorze został więźniem. "Ten władca stał zawsze w poprzek naszym interesom" - pisze rosyjski ambasador Repnin. Wkrótce po tych wydarzeniach Stanisław August Poniatowski umarł. Mógł ratować symbol, swoją koronę, ale był świadom, że nowy porządek polityczny - jakikolwiek byłby - już nie przez niego będzie tworzony.
Przeciwnicy Stanisława Augusta zwracają uwagę na to, że przystąpił do Targowicy i sygnował III rozbiór. Poniatowski stał się więc królem - marionetką, zależnym od wprowadzonej przez zaborców Rady Nieustającej. Mimo to nie zaprzestał usilnych starań o odzyskanie niezawisłości, wykorzystując każdy nadarzający się moment.Działania ostatniego polskiego króla trafnie oddają jego własne słowa, napisane w akcie abdykacji: "nie szukając w ciągu królowania naszego inszego korzyści lub zamiarów, jak stać się użytecznym Ojczyźnie naszej".Król nie podejmował decyzji popularnych, ale takie, które dawały szansę reformy i wzmocnienia samodzielności Polski. Nie wchodził w otwarty konflikt z Rosją zdając sobie w pełni sprawę z nieuniknionej klęski takiego postępowania. Nie był tylko biernym wykonawcą poleceń potężnego sąsiada, ale tak dalece jak to było możliwe działał na rzecz reform i umocnienia kraju. Ponieważ to właśnie za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego Polska uległa rozbiorom, wielu zarówno współczesnych, jaki i późniejszych historyków automatycznie obwiniało króla za to.
Ja jednak jestem przekonana, że w warunkach ekonomicznych, politycznych, militarnych i geograficznych w jakich znalazł się ówczesny władca (nie rządził nawet w pełni suwerennym państwie) Polskich rozbiorów uniknąć nie można było. Król Stanisław zrobił dla swego kraju bardzo wiele w ramach istniejących możliwości.
Król wprawdzie przystąpił do konfederacji targowickiej („obóz zdrady”), która jest jednym z najbardziej niechlubnych momentów w historii Polski, ale zrobił to pod groźbą Rosji, która groziła królowi, że będzie musiał pokryć ogromne osobiste długi oraz pod groźbą jeszcze bardziej dotkliwych restrykcji wobec kraju.
Z powodu tego posłuszeństwa rosyjskiej władczyni, z powodu oportunizmu, z powodu pięknoduchostwa - ostatni z królów Polski został okrzyknięty zdrajcą. Przeciwnicy tej teorii usprawiedliwiają króla złymi czasami. Mają częściowo rację; Rosja była wtedy państwem bardzo potężnym, prawdziwym imperium i zadzieranie z nią, kiedy miała za sojuszników Prusy i Austrię, mogło się skończyć tragicznie. Ale przecież tak się skończyło! - zakrzykną opisujący króla jako leniwego, beztroskiego sybarytę. Tak, ale zabory mogły odbyć się wcześniej i mieć przebieg bardziej krwawy. Dobrze, zostawmy zabory; dlaczegóż ten marionetkowy król nie zajmował się rządzeniem, ale budową Łazienek, kosztownych pałaców czy galerii - zapytają narodowcy. Rządzeniem? A o jakim rządzeniu mogła być wtedy mowa, kiedy nikt nie chciał narazić się Rosji, kiedy Polska była tylko małym ziarenkiem pomiędzy - elegancko mówiąc - żarnami trzech czarnych orłów? Tyle dobrze, że włączył się w redagowanie Konstytucji. Tyle dobrze, że zostały nam po nim chociaż zabytki klasy 0, unikaty na skalę światową. Gdyby nie jego sprowadzenie do Polski zagranicznych malarzy, Canaletta na przykład lub Bacciarellego, to czy dałoby się odbudować Warszawę powojenną z gruzów? Tak, tak, Canaletto, gruzy, wszystko racja - ale do Targowicy przystąpił, a to kompletnie pogrążyło kraj! - zaperzą się przeciwnicy. Cóż, że przystąpił - przecież decyzja o trzecim rozbiorze zapadła bardzo późno. Król ufał kobiecie swojego życia i sądził, iż Polska pozostanie na mapach. Może i szczątkowa, w postaci kilkuset kilometrów kwadratowych ziemi tylko, ale jednak z własnym rządem i armią. I nie był człowiekiem głupim, ani też ślepym. Po prostu był niewłaściwym człowiekiem na niewłaściwym miejscu, urodzonym o dwieście lat za wcześnie na swoje idee. Zawdzięczamy mu literaturę i sztukę z okresu Oświecenia i nienawidzimy go za zniszczenie Polski. Kochamy za łagodność i tępimy za niezdecydowanie i rusofilstwo...
W pamięci pokoleń pozostał negatywny obraz króla Stanisława. Współcześni pisali o nim zgryźliwe fraszki. Poniższy anonimowy wierszyk napisany został w 1788 roku na wieść o wzniesieniu w Warszawie pomnika Jana III Sobieskiego:
„Sto tysięcy na Pomnik! Ja bym dwakroć łożył,
gdyby Staś był skamieniał, a Jan Trzeci ożył.”
Jestem przekonana, że gdyby królowi Stanisławowi dane było działać w innym czasie i w innych warunkach historycznych mógłby zasłużyć na przydomek Wielki oraz na miłość i wdzięczną pamięć współczesnych i potomnych.
Dlatego każdy sam musi wyważyć, co naprawdę w tamtych czasach było konsekwencją decyzji wcześniejszych władców, co dziejową koniecznością a co rzeczywiście trzeba zapisać na konto ostatniego króla Polski: Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut

Teksty kultury