profil

"Prymas" - recenzja filmu.

poleca 85% 209 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Dwudziestego drugiego września 2000 roku, wszedł na ekrany naszych kin, długo oczekiwany film pt. „Prymas, trzy lata z tysiąca.” Najnowsze dzieło Teresy Kotlarczyk, powstałe według scenariusza Jana Purzyckiego, jest opowieścią o aresztowaniu i wiezieniu przez komunistyczne władze PRL, Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Te dramatyczne wydarzenia z lat 1953-55, kiedy to ważyły się losy Kościoła w Polsce, stanowią w filmie punkt wyjścia do rozważań nad obecnością wartości uniwersalnych w życiu, fenomenem wiary, czystości i dobra. Film ten został wyreżyserowany, jak już wcześniej wspomniałem przez Teresę Kotlarczyk, znaną także z reżyserii filmów dokumentalnych, a scenariusz do niego napisał jeden z bardziej cenionych scenarzystów – Jan Purzycki. Scenarzysta ten jest również autorem scenariusza do serialu pt. „Złotopolscy”, a także wielu publikacji w prasie i telewizji. Napisał wiele książek, m.in. „Wielki Szu”, czy „Prezydencki poker”. Muzykę napisał Zygmunt Konieczny, związany z krakowską „Piwnicą pod Baranami.”

„Prymasa” rozpoczyna scena uprowadzenia Kardynała Wyszyńskiego, granego doskonale przez Andrzeja Seweryna, z Pałacu Prymasowskiego. Równocześnie z więzienia w Rawiczu zostaje zabrany, wieziony tam za nauczanie religii, ksiądz Stanisław, którego rolę kreuje Zbigniew Zamachowski, a z więzienia w Grudziądzu współpracująca ze strażnikami, zastraszona zakonnica Leonia, którą gra Maja Ostaszewska. Oboje będą stanowić swoistą „świtę” Prymasa, w miejscu odosobnienia w Stoczku Warmińskim.

Kardynał w miejscu, w którym jest uwięziony, skłaniany jest do zrezygnowania z pełnienia funkcji kościelnych. Wychudzony, skupiony i dostojny Seweryn, nie pozwala widzom ani przez chwile zapomnieć, po której stronie barykady znajduje się moralna racja. Podsłuchiwany, szpiegowany i manipulowany przez Komendanta, granego przez Grzegorza Sikorę, ma się załamać i zrzec praw kościelnych. Mimo tego Prymas pozostaje nieugięty. Dlatego też plan władz PRL zawiera coraz to bardziej drastyczniejsze środki. Kardynał Wyszyński próbuje zrozumieć dramatyczną sytuację, w której się znalazł on, Kościół Katolicki i cała Polska. Nie ocenia, nie szuka także winnych. Ksiądz Stanisław, wbrew woli Prymasa, nie tylko podejrzewa Leonie o współpracę z Komendantem, ale znajduje na to dowody. Udaje mu się przekazać, przez swojego ojca, kreowanego przez Jerzego Trelę, na zewnątrz, informacje o miejscu uwięzienia Wyszyńskiego. Liczy, że dzięki temu, plany oprawców ulegną zmianie. Czy diabelski „wariant trzeci” wprowadzony przez Bieruta uda się zrealizować?

Do najbardziej przejmujących i najlepszych scen filmu uważam, scenę kazania prymasa w kościele św. Anny w Warszawie, wygłoszonego krótko przed aresztowaniem. Słowa Kardynała Wyszyńskiego, który od dawna spodziewał się aresztowania i był na nie przygotowany, znakomicie oddają atmosferę zagrożenia, w jakiej działał, troski o Kościół i wiernych. Ksiądz doskonale zdaje sobie sprawę, do jakich manipulacji zdolna jest władza, dlatego też na zakończenie kazania mówi: „Gdyby mówili, że Prymas ma nieczyste ręce, nie wierzcie. Nigdy się nie sięgnąłem po nic dla siebie. Gdyby mówili, że Prymas stchórzył, nie wierzcie. Nigdy nie byłem tchórzem. Gdyby mówili, że Prymas działa przeciw własnemu narodowi, nie wierzcie.”

Premiera „Prymasa” z pewnością należy do najważniejszych wydarzeń filmowych ostatniej dekady z wielu powodów. Jednym z nich jest już sam wybór bohatera filmu, Kardynała Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski, człowieka, który w najtrudniejszych dla społeczeństwa i Kościoła czasach PRL-u, swoją niezłomną postawą podtrzymywał nadzieje na ocalenie najcenniejszych wartości – polskiej tożsamości chrześcijańskiej.

Uważam, iż jest to film bardzo ciekawy i warty obejrzenia. To film niezwykły, poruszający się pomiędzy światem realnych i historycznych faktów, a światem wartości duchowych.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat nie powstał właściwie żaden film, który w sposób poważny, rozliczyłby się z tamtym okresem. Podobnie, jak gdyby twórcom filmowym i dzisiaj brakowało odwagi, by zmierzyć się z tym tematem – odległym, lecz bardzo uniwersalnym. Film ten przesyła nam bardzo ważne wartości i przybliża fakty, o których już dawno zapomnieliśmy, a o których niektórzy nawet nie słyszeli. Myślę, że ten film powinien obejrzeć każdy młody człowiek, aby zdać sobie sprawę z tego, co działo się w Polsce w latach 50-tych.

Na koniec mojej recenzji chciałbym przytoczyć słowa scenarzysty Jana Purzyckiego, z którymi się w pełni zgadzam:
„Fascynuje mnie wpływ pojedynczego człowieka na historie. Ileż w niej dramatów spowodowanych przez niemądrych, chwiejnych, czy wręcz naznaczonych zbrodnią przywódców. Są tez przykłady przeciwne. Stefan Kardynał Wyszyński był człowiekiem mądrego kompromisu, ale był też człowiekiem nieugiętym, kiedy komuniści zapragnęli zawładnąć Kościołem. „Non possumus” spowodowało internowanie Prymasa. I tu, w tych trzech latach zbliżamy się do tajemnicy sprawiającej, że człowiek kompletnie odizolowany, unicestwiony, bezsilny, odnosi nad barbarzyńcami zwycięstwo duchowe, którego wpływ na nasze współczesne dzieje jest nie do przecenienia. W filmie chcieliśmy dotknąć tej Tajemnicy.”

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty

Gramatyka i formy wypowiedzi