profil

Rozwiń słowa Anouilh'a: "Bez małej Antygony wszyscy żylibyśmy spokojniej"

poleca 85% 447 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Sofokles

Gdy w 440 roku p.n.e. przed naszą erą Sofokles pisał swe największe dzieło- „Antygonę”, nawet nie przypuszczał, że w prawie 2500 lat po jego śmierci będzie ono nadal aktualne, iż będą po nie sięgać tysiące ludzi. Nie sądził, że tematyka, którą przedstawiał, będzie poruszać i intrygować filozofów. Utwór ten zainspirował także Anhouille`a, którego słowa: „Bez małej Antygony wszyscy żylibyśmy spokojniej”, są tematem głównym mojej pracy. Zanim jednak przystąpię do rozważania jego słów pozwolę sobie pokrótce przypomnieć historię stworzoną przez Sofoklesa.

Aby w pełni zrozumieć istotę sofoklesowskiej tragedii należy sięgnąć do korzeni. Powstała ona na kanwie tebańskiego mitu o Edypie. Antygona jest bowiem jego córką. Otóż królowi Teb, Lajosowi, wyrocznia przepowiedziała, że z woli bogów zginie z ręki własnego syna, a ten poślubi swą matkę, Jokastę. Gdy królewskiej parze urodził się syn, władca, nie chcąc poddać się losowi przekuł noworodkowi pięty i porzucił w górach. Chłopczyka znaleźli pasterze, nadali mu imię Edyp i zanieśli do bezdzietnej królowej Koryntu. Gdy „podrzutek” dorósł, wyruszył do Delf, by u wyroczni poznać imiona swoich rodziców. Po drodze wychowanek korynckiego dworu napotyka możnego pana, którego dworzanie nakazują mu przepuszczenie powozu. Wynika bójka, w której Edyp zabija nieznajomego. Był to jego ojciec, Lajos. W Tebach rządy obejmuje Kreon, a w okolicznych górach pojawia się Sfinks-Potwór o głowie kobiety, ciele lwa i ogonie węża. Sfinks pożera wszystkich, którzy nie potrafią rozwiązać jego zagadki. Kreon ogłasza, że kto rozwiąże zagadkę Sfinksa, otrzyma królestwo tebańskie i za żonę Jokastę, wdowę po Lajosie. Edyp zna odpowiedź na pytania bestii i Sfinks rzuca się w przepaść. Edyp żeni się z Jokastą, która rodzi mu córki Ismenę i Antygonę oraz dwóch synów. Nad Tebami wisi jednak klątwa bogów, więc wezwano Terezjasza, wieszcza. Ten wyjawił prawdę o Edypie. Kazirodca z rozpaczy wykłuł sobie oczy i porzucił Teby, a Jokasta powiesiła się. Ród Edypa spotkało jeszcze wiele nieszczęść (jego synowie Polinejkes i Eteokles wzajemnie się pozabijali), zanim bogowie cofnęli swoją klątwę. Tragedia Sofoklesa nawiązuje do tych wydarzeń, gdyż rozpoczyna się rozmową Antygony i Ismeny o śmierci ich brata Polinejkesa, którego Kreon zabronił pogrzebać. Ismena lęka się naruszyć zakaz Kreona. Natomiast dla Antygony ważniejszy jest nakaz moralny oraz prawo boskie, zabraniające zostawić ciało zmarłego psom i ptakom. Po tym prologu następuje pięć epejsodionów przerywanych pieśniami Chóru (stasimonami) i zakończonych eksodosem (wyjście Chóru po końcowej pieśni).
Powróćmy jednak do głównego tematu pracy, bo streszczenie „Antygony” nim nie jest. Zastanawiającym jest fakt, dlaczego Anhouille w swojej wypowiedzi określił główną bohaterkę utworu przymiotnikiem „mała”? Czyżby chodziło mu o jej wzrost? Ale czy jest to kwestia na tyle ważna, aby zastanawiać się nad nią? Nie, nie wydaje mi się. Sądzą, że pod sformułowaniem „mała Antygona” kryje się coś zupełnie innego a mianowicie wolna wola człowieka, jego sumienie, moralność.

Antygona była obywatelką królestwa Teb, i mimo iż pochodziła z królewskiego rodu była podległa prawom swej ojczyzny. Jednak w chwili, gdy Kreon zabronił grzebania zwłok zdrajcy, ona nie mogła być posłuszna tym rozkazom. Były one zaprzeczeniem tego, w co wierzyła. Przez wiele lat wpajano jej, iż najważniejsze są boskie nakazy, iż święte obrządki należy spełniać, aby uzyskać łaskę u nieśmiertelnych. Nie mogła uszanować woli władcy. Potajemnie pochowała szczątki swego brata, za co została skazana na śmierć.

W tym momencie pojawia się pytanie: a może Antygona nie wiedziała, co ją czeka, gdy złamie prawo, a może gdyby w pełni znała konsekwencje tego uczynku nie odważyłaby się wystąpić przeciw władzy? Otóż główna bohaterka tragedii doskonale zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa, lecz mimo to zaryzykowała. Dlaczego? Bo miała wolną wolę, sumienie, które nakazywało jej tak postąpić i jasno określone zasady moralne, bo przecież tylko to pozwala nam na bycie tak naprawdę wolnym. Dziwić jednak tu może stwierdzenie filozofa, „ że bez małej Antygony wszyscy żylibyśmy spokojniej”, przecież wyżej wymienione przeze mnie cechy są bardzo pozytywnymi. A może lepiej jest żyć bez sumienia, bez zasad moralnych, w kraju gdzie o dobrze ogółu decyduje jeden człowiek? Nie sądzę, aby takie rozwiązanie było korzystne dla nas, dla ludzi, „zwierząt” obdarzonych inteligencją i wieloma innymi „znamionami” charakterystycznymi tylko dla nas. Gdy bytujemy we wspólnocie, która nie pozwala nam na podejmowanie jakichkolwiek decyzji, pozornie czujemy się znakomicie. Nie mamy problemu, czy nasze postępowanie jest słuszne, czy nasze czyny nie poniosą za sobą jakichś okropnych wydarzeń. Brak zasad moralnych jest równoznaczny z brakiem sumienia, ponieważ jeżeli naszym życiem nie rządzą jakieś prawa ustalone prze nas samych, nie można ich łamać, więc nigdy nie odezwie się w nas głos pytający: „Czy uważasz kochanie, czy dobrze zrobiłeś??!” I jest dobrze. A może nie...Może dlatego zostaliśmy stworzeni na podobieństwo bogów, abyśmy mogli decydować o sobie? Czy nie, dlatego nasi praojcowie cierpieli wygnani z raju, było im zimno, byli głodni, po omacku uczyli się samych siebie (nie chodzi mi tu anatomię), aby teraz którykolwiek z nas zachowywał się jak cielę (!!!), bezwiednie podążając za stadem.

Wiele lat przed moimi narodzinami jakiś (zapewne bardzo mądry) człowiek powiedział: „Bez małej Antygony wszyscy żylibyśmy spokojniej”. Mimo całego szacunku, jakim darzę starszych nie mogę się z nim zgodzić. Bo czym że było by nasze życie bez możliwości wyboru, bez naszych (własnych) przekonań, bez wiary w coś wyższego, niezniszczalnego. Było by niczym, jednym mignięciem chwili...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut