profil

Postawą człowieka dzisiejszego wobec jawnego zła jest często naiwność i nieodpowiedzialność.

poleca 84% 2760 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Postawą człowieka dzisiejszego wobec jawnego zła jest często naiwność i nieodpowiedzialność.”

Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że świat idealny nigdy nie był, nie jest i zapewne nie będzie. Kto ponosi za to odpowiedzialność? Tu definitywnie mogę stwierdzić, iż ludzie. Gatunek homo sapiens, który zdołał opanować całą planetę, a i to mu już nie wystarcza. Czemu zawdzięczamy swoją aktualną władzę nad światem? Niewątpliwie naszym pierwotnym przodkom, od których się wywodzimy, lecz także bliższym nam człekokształtnym. Jak wyglądała nasza historia? W tym przypadku odpowiedź nie jest trudna; setki tysięcy lat temu za sukces uważano upolowanie mamuta za pomocą dzidy, kilka wieków temu uznanoby za marnotrawstwo laskę dynamitu, podłożoną pod słonia, w celu szybkiego uśmiercenia, dzisiaj standardem jest za to wystrzelona strzykawka z wiadomą zawartością… Czasy zmieniły się dość diametralnie, ale czy wraz z nimi zmienili się ludzie? Oczywiście, nie mogliśmy pozostać tacy sami przez wieki, opierając się jakimikolwiek innowacjom. Od starożytności po współczesność nastąpiły znaczące przemiany kulturowe, mające miejsce praktycznie w każdej dziedzinie życia. W jaki sposób zmieniła się nasza mentalność?
Należałoby zastanowić się nad niegdysiejszym zachowaniem cechującym pradawne ludy. Trudno mi porównać czy byli lepsi bądź gorsi od nas, wiem za to jedno, - kierowały nimi takie same uczucia z jakimi obecnie spotykamy się na co dzień. Świadczy o tym chociażby tak stara księga jak biblia, w której jesteśmy w stanie odnaleźć prawdziwy natłok zarówno pozytywnych jak i negatywnych przykładów zachowań różnych ludzi. Każdej znaczącej postaci przypisano określone cechy charakteru, typ postępowania, według którego toczą się ich losy. Czy nastąpiły aż tak znaczące zmiany? A może nic się nie zmieniło? Nie jestem zdolny do tego, by ocenić czy, i w jaki sposób mogłyby wyewoluować, ale mam podstawy podejrzewać, iż nie mogły się one zanadto zmienić. Bo niby jakie uczucia kierowały ludźmi w czasach przed Chrystusem, a jakie kierują obecnie? Jedyne co mogło ulec zmianie to ich nazewnictwo i określenia stosowane do sprecyzowania konkretnych wrażeń i uczuć.
Teraz należałoby przejść do sedna sprawy, mianowicie wszechobecnej obojętności na krzywdy i nieszczęścia innych. Oczywistym wydaje się fakt, iż każdy najbardziej martwi się o swoje sprawy. Działa w sposób, by jak najwięcej korzyści spotkało jego, nie bacząc na dobro innych. Jednak i to ma swoje granice, przecież często spotykają nas sytuacje wymagające pewnej ingerencji. Jaka będzie reakcja oraz dalsze postępowanie, zależy od indywidualnych zasad i reguł danej osoby. Teraz spróbujmy zastanowić się, co zrobilibyśmy w chwili, gdyby przydarzyło się nam być uczestnikiem, bądź bezpośrednim świadkiem poważnego wydarzenia, stawiającego w stan zagrożenia zdrowie, a nawet życie innych ludzi. Tutaj znowu możemy posłużyć się nieco naszą wyobraźnią i skonstruować pewną scenę; Zainscenizujmy to tak: Zmierzasz sobie spokojnym krokiem do domu. Zrelaxowany, spokojny o własny los, mijasz kolejne przecznice, po chwili skręcasz w jakiś słabo oświetlony zakamarek. Nagle twoim oczom ukazuje się następujący widok: dresiarz trzyma jakąś kobietę, lewą ręką lekko podsuszając, w prawej dzierżąc scyzoryk i maczetę. | Pojawiamy się jako jedyny świadek tego zajścia. Co zrobimy w powyższej sytuacji? Jest to moment wyboru, kiedy musimy podjąć decyzję co począć dalej; przejść obojętnie, nie zwracając na to uwagi, jak gdyby nigdy nic, albo zainterweniować. Od tego jak się w tej sytuacji zachowamy zależeć może ‘być, albo nie być’ zaatakowanej kobiety. Motyw naszego postępowania musi być jasny i klarowny, abyśmy mogli w jakikolwiek sposób zareagować, by dopomóc poszkodowanej. Jeśli już naprawdę ktoś odważy się na tak bohaterski i śmiały czyn, będzie to niewątpliwa oznaka przejawu ludzkich uczuć; bezinteresowna pomoc nieznanej osobie, może nawet z narażeniem własnego życia. Takie działanie to dziś prawdziwa rzadkość. Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek z moich znajomych zdecydował zaoponować w podobnej sytuacji… Przecież obojętne przejście obok przestępstwa nie zostanie przez nikogo zauważone i zgłoszone do służb porządkowych. Prawdopodobieństwo, że bandyta sam się nawróci, po czym wyzna swoje grzechu jest jeszcze mniejsze. Już prawie wszystko wydaje się jasne; bandyta zdobył to co chciał, my nie zawracaliśmy sobie niepotrzebnie głowy… ale przecież został jeszcze ktoś inny! Czy kogokolwiek obchodzi los zaatakowanej kobiety? Owszem, niektórym może być jej nieco żal, ale czy tragedia jednej osoby znaczy cokolwiek z perspektywy całego społeczeństwa? Co znaczy śmierć jednego osobnika z sześciu miliardów, żyjących na ziemi? Teoretycznie jest to mniej niż igła w stogu siana, lecz praktyka bywa różna od ‘suchych’ statystyk, ukazujących jedynie rzędy pustych liczb… Do czego zmierzam? Do uświadomienia, tego dość ważnego faktu, którym jest ogólne zobojętnienie wobec rażących krzywd innych. Nie interesuje nas nic, co nie dotyczy bezpośrednio naszej osoby. Wszystko co wystaje choćby centymetr ponad końcówkę naszego nosa, już nic nie znaczy. A może jednak powinno choć nieco zainteresować?
Droga wybierana przez nas w niektórych momentach może zaważyć o losie ‘bliźnich’, a jeśli reszta społeczeństwa oprócz ciebie samego nic cię nie obchodzi, no cóż, nikt już nie jest w stanie ci dopomóc. W końcu istnieją na tym świecie totalni egoiści, dla których jedynym słusznym mieszkańcem planety są oni sami. A co z pozostałymi ludźmi, zauważającymi w swoim otoczeniu jeszcze kogoś oprócz swojego cienia? Ja zaliczam się chyba do tych drugich. Pomimo wielu momentów, kiedy moje zachowanie było gorzej niż podłe i samolubne, nie jestem egoistą z ‘krwi i kości’. Właśnie dlatego poczuwam się do obowiązku napisania nieco o moralności w dzisiejszych czasach. Powróćmy znowu do sytuacji przedstawionej na poprzedniej stronie; Niech każdy teraz zamknie oczy i wcieli się w rolę tego przechodnia. Skręcasz w uliczkę, aż tu nagle widzisz scenę zbrodni… Co robisz? Uciekasz jak najszybciej potrafisz, odchodzisz spokojnym krokiem jak gdyby nigdy nic, czy może starasz się przeciwdziałać agresji rzezimieszka? Pierwsze wyjście to po prostu tchórzostwo, które właśnie udowodniłeś swoim zachowaniem, drugie natomiast bez odpowiedniego przygotowania i uzbrojenia, akt nieroztropny, można by rzecz nawet samobójczy. Prawdopodobne okaże się, iż oprócz zwłok kobiety znajdą się za chwilę także i twoje… A jak powinno się zareagować według mojego zdania? Nie chcę służyć tu za wszystkowiedzącą wyrocznię, jednak najbardziej logicznie byłoby niepostrzeżenie wycofać się z zasięgu wzroku bandyty i poinformować o zajściu odpowiednie służby porządkowe. Następnie zastosować swoje zdolności pertraktacji, by nawiązać kontakt z przestępcą. Odpowiednio długie ‘zagadywanie’ i gra na czas pozwolą dotrzeć w porę ochronie czy straży. Teraz na pewno ktoś sobie pomyśli: Nikczemny marzyciel z niego! Wiem, że łatwiej jest powiedzieć niż zrobić, ale właśnie takie działanie uznałem za stosowne w tej sytuacji. Znów konieczne jest rozeznanie w sytuacji; Czy wszyscy postąpili według moich instrukcji? – głucha cisza… Coś mi się wydaję, że większość wstrzymała się od głosu… Czas więc powrócić do momentu pierwszego zetknięcia z aktem zbrodni. Dla tych co wybrali pierwszą opcję, czyli ucieczkę mam następującą prośbę: wcielcie się w skórę tej okradanej kobiety. Idziecie sobie spokojnie ulicą, po całym dniu pracy, nie spodziewacie się żadnych niemiłych niespodzianek, aż tu nagle ktoś chwyta was za kark, jednocześnie przyduszając, byście przypadkiem nie wydali z siebie żadnego krzyku. Bandyta wyciąga scyzoryk grożąc że nam poderżnie gardło, a my bezsilnie patrzymy jak wysypuje całą zawartość torebki na ziemię w poszukiwaniu portfela. Sytuacja wydaje się być beznadziejna, nie mamy tego dnia przy sobie gotówki, jedynie kartę bankomatową, a bandzior coraz bardziej rozwścieczony złorzeczy naszej niepewnej przyszłości. Gdy wydaje już nam się, iż za chwilę zakończymy swój los pojawia się jakiś człowiek. Szarpiąc się i wyrywając z rąk dresiarza staramy się krzyknąć, niestety z naszych ust wydobywa się jedynie cichy warkot, stłumiony przez ramię trzymające nas za kark. Osoba, która nagle pojawiła się na widoku, wzbudziła światełko nadziei, lecz gdy spoglądamy powtórnie w stronę gdzie stała, okazuje się, iż jest już tam zupełnie pusto. Przepadliśmy. Teraz zastanówmy się, jak będzie wyglądać przyszłość tej kobiety, jeśli przeżyje. Czy chcielibyście miewać koszmary, w których co noc zostajemy uśmierceni, a każde wyjście wieczorem na ulicę będzie u nas powodowało większy wzrost adrenaliny niż przy górskiej wspinaczce bez uprzęży? Wątpię by była to kusząca propozycja dla kogokolwiek, kto naprawdę uświadomił sobie, jaką krzywdę może wyrządzić tej bezbronnej kobiecie, przechodząc obok rabunku obojętnie…
Czas nawiązać do tematu: ‘(…)naiwność i nieodpowiedzialność’ – czy właśnie tak zachowują się przedstawiciele dzisiejszego społeczeństwa? Jest w trochę racji. Choć co do tej naiwności bym jeszcze mógł polemizować, ale co się tyczy nieodpowiedzialności, tak, sądzę że to właściwe słowo, by określić poniektórych oponentów psujących i tak już nadszarpnięty wizerunek XXI wieku. Bo czy każdy postępuje na tyle odpowiedzialnie, aby móc bez zająknięcia oznajmić, że wszystko, czego w życiu dokonał było słuszne? Wątpię w istnienie ideału, a w powyższym przypadku byłby to raczej narcyz, gdyby odpowiedź zabrzmiała ‘tak’. Jak wygląda wiec moja ostateczna decyzja? Świat otaczający nas wszystkich bywa nieczuły i okrutny, ale komu to zawdzięczamy? Właśnie ‘nam’, ale już nie wszystkim. Zawdzięczamy to pewnej części społeczeństwa, której jakiekolwiek ludzkie uczucia są obce. Nie możemy jednak bezpodstawnie oskarżać o to wszystkich napotkanych osobników. Nie jesteśmy w stanie zmienić tego stanu rzeczy w pojedynkę, więc lepiej pogodzić się ze swoim losem, aniżeli ciągle narzekać i utyskiwać na niego… Sami nie naprawimy całego zła rozsianego na ziemi, lecz gdyby każdy choć trochę zmienił swoje ‘ja’, swoje postępowanie wobec innych na bardziej ‘ludzkie’ z pewnością nie odnosilibyśmy się do siebie nawzajem z zapobiegliwą ostrożnością, a rzeczywistość byłaby przyjemniejsza i łatwiejsza do przyjęcia. Niestety, to tylko marzenia…

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 9 minut

Podobne tematy