TEZA: „Są samotności różne na ziemi...” – słowa Jana Twardowskiego jako punkt wyjścia do rozważań o samotności.
Szanowna Komisjo! Nie od dziś wiadomo, że człowiek z natury potrzebuje bliskości, wsparcia. Obcowanie z drugim człowiekiem, poczucie akceptacji jest dla nas tak samo ważne jak inne fundamentalne uczucia takie jak miłość czy przyjaźń. Dlatego też nie wielu z nas decyduje się na bycie samotnym. Samotność jest bowiem bolesną świadomością, że brak nam znaczących kontaktów z innymi ludźmi. Pociąga za sobą wrażenie wewnętrznej pustki, połączonej ze smutkiem, zniechęceniem. Istnieje wiele form samotności i nie sposób ich wszystkich sklasyfikować. Można czuć się samotnym po stracie bliskich, można zrezygnować z towarzystwa dla wyższych celów i dobra ogółu. Można także czuć się osamotnionym wśród tłumu. Z reguły samotność kojarzy się z niszczącym uczuciem, warto jednak pamiętać, że potrafi być budująca, dająca możliwość rozwoju, poznawania siebie. Cenią ja szczególnie artyści. W literaturze z motywem samotności wiążą się główne postacie spiskowców, romantycznych kochanków, poetów, osób chorych, odosobnionych, odrzuconych przez społeczeństwo. Współcześnie dużą wagę przywiązuje się do osamotnienia w tłumie. Ponadczasowa jest jednak samotność w obliczu tragedii, cierpienia i śmierci.
W swojej pracy pragnę nie tylko przyjrzeć się wybranym formą samotności ale także pokazać jej dwa główne oblicza.
Swoje rozważania zacznę od średniowiecznego ascety – Aleksego, który był dla mnie natchnieniem do podjęcia owego tematu i rozważań. Jestem dla niego pełna podziwu, ponieważ uważam, że nie wielu z nas zdecydowało by się na tak odważny krok jak on.
Dobrowolnie opuścił dom rodzinny, najbliższych, bogactwo by przez samotność służyć Bogu. Droga jaką wybrał ściśle wiąże się z założeniami epoki, w jakiej żył bohater. Aleksy uważał, że poprzez skrajną ascezę i samotność zbliży się do Boga. Jest typem bohatera, dla którego samotność stała się swego rodzaju ucieczką, odskocznią. Bez wątpienia ścieżka jaką wybrał była dla niego słuszna, a samotność pozwoliła na rozwój duchowy, tym samym potwierdziła, że nie koniecznie uczucie to prowadzi do załamania, smutku czy zniechęcenia.
Zafascynowana historią św. Aleksego nigdy nie zastanawiałam się nad jego żoną – Famiana a przecież ona także doświadczyła uczucia samotności. Podobnie jak ja większość twórców nie zastanawiała się nad ta postacią. Dopiero Kazimiera Iłłakowiczówna zrobiła to w swoim utworze pt. „Opowieść małżonki świętego Aleksego”. Autorka dowiodła, że cel, do którego dążył Aleksy słono kosztował jego żonę. Podczas gdy asceta rozwijał się duchowo, Famiana nie potrafiła się zdobyć na jakąkolwiek formę rozwoju. Wiersz Iłłakowiczównej wnosi bardzo wiele do historii św. Aleksego, bowiem do tej pory nie było żadnej wzmianki o żonie Aleksego. Mogliśmy się jedynie domyślać co ta biedna kobieta mogła czuć, po stracie męża. A co w rzeczywistości czuła wg Iłłakowiczównej??! Przede wszystkim cierpienie, rozpacz i pretensje, które żywi do męża. Bohaterka w swojej opowieści przez większość strof opisuje swoja trwającą już wiele lat samotność oraz bezskuteczne poszukiwanie męża oraz ogromna nadzieję na jego odnalezienie.
Uważam, że forma samotności jaką doświadczyła Famiana jest jedną z najgorszych. Utrata więzi łączących ją z Aleksym doprowadziła Famianę do załamania i rozpaczy. O czym świadczą jej słowa „moje serce, rozdarte, rozdarte, ciężkie, ciężkie jak ołów”, które wypowiada w chwili spotkania, z już martwym mężem.
Kolejnym przykładem samotności, która prowadzi do destrukcji jest przykład Jana Kochanowskiego. Już sam fakt napisania przez niego trenów dowodzi, że nie mógł sobie poradzić ze śmiercią córeczki. Cykl 19 trenów to pamiętnik cierpienia i załamanie renesansowego światopoglądu poety.
Śmierć Urszulki przyszła nagle, niespodziewanie burząc sielskie i szczęśliwe życie Kochanowskiego. Dziewczynka miała zaledwie 2,5 roku była jedna nad wiek rozwinięta i utalentowana po ojcu z pewnością odziedziczyła zamiłowanie do poezji. Ojciec miał nadzieję, że gdy dorośnie osiągnie miano starożytnej poetki Safony. Dlatego tym trudniej było mu się pogodzić z utrata dziecka. Spośród cyklu trenów wybrałam dwa, które moim zdaniem najpełniej obrazują cierpienie i żal ojca. W trenie VIII podmiot liryczny- zrozpaczony ojciec, zwraca się do swej córki w monologu. Mówi jak widoczne jest jej zniknięcie. Stosuje kontrast: W pierwszej części pokazuje dom przepełniony jej osobą, a w drugiej obraz pustości i szarości. Kochanowski wykazuje typowe cechy troskliwego i kochającego rodzica, któremu śmierć dziecka przysłoniła świat. Aby to w pełni zobrazować, postanowiłam przyjrzeć się bliżej trenowi IV. Jest pierwszym terenem zawierającym pretensje do Boga. Podmiot liryczny zwraca się bezpośrednio do śmierci z pretensjami i wyrzutem.
Uczucia jakie towarzyszyły Kochanowskiemu świadczą, że z samotnością wiąże się wiele innych uczuć. Mowa tu np. o tęsknocie, poczuciu pustki, zniechęceniu, smutku, żalu. Są one tym silniejsze im sytuacja, w której się znajdujemy jest dla nas trudniejsza. Mówiąc samotność często mamy na mamy na myśli wiele innych, pokrewnych uczuć.
Rzadko kiedy stajemy w sytuacji kiedy ktoś lub coś nakazuje nam być wyeliminowanym jednak kiedy się to stanie musimy się z tym pogodzić. Jak w przypadku Lebbrosa – głównego bohatera „Wierzy” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Samotność trędowatego jest specyficzna, bo ludzie odizolowali go od siebie ze względu na chorobę. Został odosobniony i umieszczony w wieży, gdzie żył samotnie aż do śmierci.
Lebbroso odczuwał silną potrzebę kontaktowania się z ludźmi. By zagłuszyć samotność, wymykał się ze swej pustelni i błąkał się po okolicy. Zdarzyło się też, że nie widziany przez nikogo, przytulał się do drzew i błagał Boga, by je ożywił i dał choć jednego przyjaciela. Jego choroba i fakt, że nie może utrzymywać żadnych kontaktów z ludźmi nawet z własną siostrą bardzo go dręczył. Bywało, że w przypływach depresji myślał o samobójstwie. Zawsze jednak próbował sobie jakoś poradzić z tym uczuciem. Z czasem nauczył się kochać przedmioty, zaczął dostrzegać rzeczy, które dotąd były mu obce. Na prośbę zmarłej siostry przyjął postawę, pełną pokory i miłości do Boga. Samotność, która dotychczas była niszcząca sprawiła, że Lebbroso odnalazł w sobie samym upragnionego przyjaciela.
Zupełnie inną postawę przyjmuje nauczyciel z Turynu. Ten stary człowiek jest samotny z wyboru. W czasie trzęsienia Ziemi stracił rodzinę. Przeżył załamanie, próbował nawet popełnić samobójstwo, stracił sen życia. Zamieszkał w domku pod Muchone. Odizolował się od ludzi oraz stracił wiarę w Boga. Jednak, kiedy do miasteczka przyszli Niemcy, wszyscy oczekiwali, że poświęci życie jako zakładnik za innych. Nie zrobił tego. W zamian zginął proboszcz. Nauczyciel zmarł w samotności, skazał się na udrękę i cierpienie.
Obydwaj mężczyźni dotknięci zostali nieszczęściem, jednak ich postawy były zupełnie różne. Trędowaty- samotny z konieczności, choć cierpiał umiał pogodzić się ze swoim losem. Mimo tragedii, jaką doświadczył kochał ludzi, służy im i pragnął kontaktu z nimi. Tego samego nie można powiedzieć o nauczycielu, który skazując się na samotność tym samym skazał się na udrękę i cierpienie, nie mógł się pogodzić z utratą najbliższych oraz ułożyć sobie życia na nowo.
Ostatnią forma samotności jaką się zajmę jest samotność w obliczu tłumu. Przykład ten jednak różni się bardzo od pozostałych i nie sposób go jednoznacznie sklasyfikować. Myślę, że utwór Czesława Miłosza Campo di Fiori najpełniej obrazuje ten problem. Wiersz jest zestawieniem dwóch tragedii- śmierci Giordana Bruna z okrutną śmiercią Żydów w warszawskim getcie. Oba przykłady pokazują obojętność tłumu wobec ludzkiej tragedii oraz samotność jaka towarzyszyła im w obliczu własnej śmierci. Po mimo, iż cierpienie tych ludzi obserwowały tłumy nikt z gapiów nie podszedł do tych ludzi, nikt nie pocieszył, nie podniósł na duch! Obecny tłum nie jest nawet zainteresowany obecnymi wydarzeniami. Lud rzymski na chwilę staję się „ciekawą gawiedzią”, zaś warszawski nawet nie dostrzega dramatu.
Obraz Campo di Fiori zaskakuje nas ostrym kontrastem. Nie ma w nim nic z powagi chwili, refleksji nad cierpieniem ginących. Wprost przeciwnie Campo di Fiori tętni życiem jest barwne, radosne. Równie niefrasobliwa jest atmosfera warszawskiej niedzieli. Wiosenny wieczór, pogodne niebo, karuzela... Ukazując kontrastowe sytuacje poeta zwraca uwagę na zjawisko obojętności wobec ludzkiego dramatu i brak wrażliwości na cierpienie. To co dla jednych jest tragedią i znakiem śmierci, dla innych może stać się niczym nie znaczącym szczegółem. Samotność ginących nie polega tylko na braku kontaktu z ludźmi ale także na ich braku zrozumienia.. Zarówno Żydów jak i Giordana dzieliła ogromna przepaść między otoczeniem. Do dziś trudno sobie wyobrazić co Ci biedni ludzie mogli czuć wiedząc, że ich śmierć jest zupełnie obojętna.
Samotność na ogół kojarzy się z uczuciem destrukcyjnym, niszczącym porównać ją można również do silnie działającej substancji. Może być lecznicza – dającą okazje do rozwoju i odkrywania siebie, lub trująca- szczególnie dla ludzi przeżywających wielkie nieszczęścia. Może być koniecznością ale i okazją do konfrontacji z sobą, do zdefiniowania siebie, swoich pragnień albo lepszego poznawania siebie. Bywa dobrym rozwiązaniem ale warto pamiętać, że nie moglibyśmy istnieć bez związków między ludzkich. Miłość, wspólny śmiech przyjaciół to największe tęsknoty ludzi, niezależnie od stanu, wieku, zamożności, epoki w której żyją. Nie można wyzbyć się tych uczuć ani ich stłumić. Świadczą o tym liczne wiersze, utwory literackie, w których człowiek samotny szuka ucieczki, ukojenia. Potrzeba bycia z kimś jest wrodzonym instynktem człowieka i nie można się jej wyzbyć. :)