profil

Felieton - Pan z Psem czy pies z Panem ?

poleca 85% 177 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Pan z psem czy pies z panem?
Na wieczorne spacery właściciele wychodzą ze swoimi pupilami na dwór, żeby mogły one wypróżnić się na osiedlowych skrawkach zieleni. To niby nic nowego, ale musiałam napisać „niby”, bo uważam, że to nie jest cała prawda o tak niewinnie wyglądających spacerach. Sama jestem właścicielką małego czworonoga, więc spotkania i obserwacje innych posiadaczy psów są dla mnie codziennością. Już od dłuższego czasu zastanawiam się, kto tak naprawdę potrzebuje tych spacerów - właściciel czy pies? Zajęłam się, więc dokładną obserwacją wybranego przeze mnie faworyta, którego spotykam w wieczornych porach wśród blokowych zieleniaków. Zacznę od przedstawienia starszego pana. A więc, jest to szpakowaty, niski pan mający około 52 lata, spokojny mieszkaniec mojego niespokojnego osiedla a nawet i szarego bloku. Tajemniczy pan albo jest bardzo nieśmiały albo ma wszystkich gdzieś, bo odkąd się tu wprowadził z nikim jeszcze nie rozmawiał. No chyba, że ktoś wymusił od niego wieczorny zwrot „dobry wieczór”. Pewnie gdyby nie fakt, że posiada psa, to w ogóle nie wychodziłby na dwór. Bo, po co, skoro i tak z nikim nie rozmawia a nawet i na nikogo nie patrzy. Choć to może i dobrze, bo jak raz się na mnie spojrzał, to aż zamroził mnie wzrokiem. Zniszczył na wstępie. Ten niewerbalny przekaz był aż zanadto czytelny. Tak, więc bardzo asympatyczny pan każdego wieczoru o godzinie 19.00 wychodzi ze swoją małą kundelką na spacer. Jego zmęczona pracą a może ogólnie życiem twarz jest jak głaz, bez żadnych emocji. Obojętnie, co by się wokół niego działo, on i tak będzie miał ten sam grymas. Wiecznie niezadowolony człowiek ożywia się trochę dopiero po paru krokach, gdy wyciąga pogniecioną paczkę z lewej kieszeni, szarej kurtki. Oczywiście pierwszą czynnością, jaką wykonuje to zapalenie papierosa. Po smrodzie, jaki tworzy się wokół niego, wnioskuję, że nie są to papierosy z wyższej półki, wątpię też czy mieszczą się w kategoriach średniej. No, ale ważne jest, że dym tytoniowy wzbudza w nim trochę życia. Czarno - biała suczka chyba naśladuje swojego pana, bowiem z niej też nie emanuje żadna psia energia. Zamiast biegać z napotkanymi psami, obwąchiwać drzewa i krzaczki a nawet i bez powodu szczekać na przechodniów, to chowa się za krzywymi nogami swojego pana, kuli wiewiórkowaty ogon i wystraszonym wzrokiem wciąż wraca do drzwi prowadzące do ich domu. Spokojny spacer suczki wygląda raczej na katusze. Jednak zapatrzony w siebie właściciel nie zauważył, że jego sierściuch wolałby na chwilkę wyskoczyć na trawnik, załatwić wieczorną toaletę i wrócić szybko do domku. On ma to gdzieś i delektuje się każdym pociągnięciem krzywego papierosa i zgarbiony robi już drugie kółko wokół bloku, obijając się o łapy swojej kundelki. Spalony papieros oznacza koniec spaceru. W końcu! Patrząc na osiedlowe ścieżki, po których wyprowadza się psy, sama nie wiem, czy więcej jest psich kup czy spalonych papierosów?! Ale połączony zapaszek jest nie do opisania…i nie do zniesienia!

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty

Podobne tematy