profil

Jak z sytuacji próby wychodzą bohaterowie znanych Ci utworów prozatorskich końca XIX i początku XX wieku?

poleca 85% 245 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski

Próba – to słowo kojarzy nam się raczej z teatrem niż z życiem codziennym, a jednak każdy z nas, prędzej czy później, będzie musiał taką próbę przejść. W przeciwieństwie do teatru nie ma tu gotowych ról do odegrania. Dopiero po fakcie okaże się, kim tak naprawdę jesteśmy. Sytuacje takie, wbrew pozorom, zdarzają się dość często. Wystarczy, że coś nieoczekiwanego zmusi nas do podjęcia ważnej decyzji. Wydaje się to proste, ale kiedy uświadomimy sobie, że ta decyzja może mieć wpływ na całe nasze życie, zaczynamy się zastanawiać nad jej słusznością. Wybranie właściwej opcji jest bardzo trudne, a często walczymy także z czasem. Po fakcie może się okazać, że decyzja nie była słuszna lub z żalem stwierdzamy, że zachowaliśmy się wbrew temu, co o sobie sądzimy. Zaczynamy analizować zaistniałą sytuację i zastanawiamy się, dlaczego nie postąpiliśmy inaczej. Tu pojawiają się żal i wyrzuty sumienia, które mogą doprowadzić do całkowitego załamania, przecież powszechnie wiadomo, że człowiek jest istotą omylną i uczy się na własnych błędach. Zobaczmy, jak z sytuacji próby wychodzili ludzie przełomu wieków.
Pierwszą postacią, która przychodzi mi na myśl jest tytułowy bohater „Lorda Jima” J. Conrada. Jim wywodził się z dobrej rodziny, był człowiekiem prawym i uczciwym. Spełnieniem jego marzeń było zostanie marynarzem. Pierwszą dużą próbą Jima była katastrofa statku, na którym był oficerem. Działając w stresie ucieka ze statku i pozostawia tam resztę załogi i pasażerów, w tym malajskich pielgrzymów. Po fakcie Jim uznaje swój czyn za tchórzostwo i postanawia o nim zapomnieć. Chcąc upewnić się, że nic nie będzie mu o tragedii przypominać, nasz bohater wyprowadza się na zamieszkałą przez Malajów wyspę Patusan. Z czasem zyskuje sobie wśród Malajów coraz wyższy autorytet i kiedy wydaje się, że wszystko jest już w porządku, Jim staje przed kolejną próbą. Na wyspie lądują krajanie bohatera, których Malaje biorą za bandytów i chcą ich zabić. Jim przypomina sobie katastrofę i chce jakoś wynagrodzić ludziom swoje postępowanie. Szansę taką daje mu wstawienie się za krajanami i ocalenie ich przed śmiercią. Niestety, ludzie ci okazują się prawdziwymi bandytami i po uwolnieniu zabijają syna wodza. Jak nietrudno się domyślić, tubylcy całą winą obarczają Jima, który dręczony wyrzutami sumienia przystępuje do trzeciej próby. Ma mianowicie do wyboru śmierć lub ucieczkę z wyspy. Wie, że nie uda mu się do końca życia unikać konsekwencji braku odpowiedzialności i wybiera śmierć.
Bardzo tragiczną postacią był Szymon Winrych, bohater „Rozdzióbią nas kruki, wrony...” Stefana Żeromskiego. Winrych pomaga powstańcom powstania styczniowego. Sam nie walczy, ale dowozi broń. Winrych nie przestaje pomagać nawet kiedy powstanie upada i pozostaje już tylko jeden walczący oddział. W końcu zostaje schwytany przez rosyjski oddział. Moskale zabili jednego konia i pozostawili śmiertelnie rannego powstańca na ziemi. Moskale nie zabrali nic ze sobą, bo chcieli jeszcze dogonić ów ostatni polski oddział. Chętny do okradzenia zwłok pojawił się dopiero później, kiedy nad zwłokami konia zdążyły się już zebrać ptaki. Był to chłop, który dzięki ukazowi carskiemu stał się właścicielem tej ziemi. Stojąc nad konającym powstańcem dziękował Bogu za ubranie powstańca i skórę koni, a także za wszystkie rzeczy, które udało mu się znaleźć przy Winrychu. Ten ostatni przez cały czas swojej działalności miał świadomość grożącego mu niebezpieczeństwa, jednak nie przestraszył się śmierci i wybrał walkę do końca.

Kolejną ciekawą postacią stworzoną przez Żeromskiego jest Tomasz Judym, bohater „Ludzi bezdomnych”. Judym na początku jest bardzo biedny, bo pochodzi z dolnych warstw społecznych, jednak z czasem udaje mu się zostać lekarzem. Od dawna jest to jego marzeniem, zawsze chciał pomagać innym. Wie, jak mu było ciężko i postanawia, że będzie pomagał takim jak on. Dla Judyma pomoc bliźnim jest kwestią priorytetową. W pewnym momencie dochodzi do wniosku, że dobro innych wyklucza jego własne szczęście. Nic nie przemawia za słusznością jego decyzji, jednak bohater odrzuca pomoc ze strony Joasi, bo twierdzi, że bliscy będą mu tylko przeszkadzać w pełnieniu jego misji. To był jego wybór. Potem okazało się, że pomoc jest mu niezbędna. prosił o pomoc innych lekarzy, ale został wyśmiany za swoje utopijne wizje. Postanowił więc rozpocząć własną praktykę. To z kolei nie przysporzyło mu zbyt wielu klientów, bo kto chciałby się leczyć u lekarza żebraków?
Sytuacje próby mają to do siebie, że odkrywają prawdziwą osobowość człowieka. Nie da się tego w żaden sposób zmienić, więc nie próbujmy cofnąć już podjętych decyzji. Dłuższe zastanawianie się nad celowością własnego działania może doprowadzić tylko do załamania, a tylko wytrwałość w swoich dążeniach prowadzi do osiągnięcia upragnionego celu.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty