profil

Ludzkie wybory w sytuacji zagrożenia.

poleca 85% 166 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Każdy z nas inaczej reaguje na zagrożenie. Jedni się poddają, ulegają rozpaczy,
są przekonani, że nie ma sensu walczyć. Inni natomiast, podejmują walkę, przeciwstawiają się złu, próbują się bronić. Właśnie taką, czynną postawę przyjęli bohaterowie książki Alberta Camusa pt. „Dżuma”.
Doktor Bernard Rieux to przykład postaci o wielkiej determinacji i niezwykłej odwadze. Jako pierwszy wykrył, że miasto opanowała dżuma. Bez reszty oddawał się swojej pracy, nie zważając na to, że może się zarazić od pacjentów. Wspierał i troszczył się o chorych. Próbował ulżyć im cierpieniu. Pracował do późnych godzin. Czasem nawet 20 godzin dziennie. Dżumę uważał za swojego wroga, z którym należy walczyć. Mówił: „W tym wszystkim nie chodzi o bohaterstwo. Chodzi o uczciwość. Ta myśl może się wydać śmieszna, ale jedyny sposób walki z dżumą to uczciwość”. I ciągnął dalej:
„(...) w moim przypadku uczciwość polega na wykonywaniu zawodu”. Wybór takiego,
a nie innego zawodu tłumaczy:, „Kiedy wybrałem ten zawód, był to wybór w pewien sposób abstrakcyjny; bo chciałem być lekarzem, bo jest to zawód jak każdy inny, jeden z tych, który wybierają młodzi ludzie.(...)A potem zobaczyłem jak się umiera. Czy pan wie, że są ludzie, którzy nie zgadzają się na śmierć? Czy słyszał pan kiedyś kobietę krzyczącą „nigdy!” W chwili śmierci? Ja słyszałem i zrozumiałem wtedy, że nie będę się mógł do tego przyzwyczaić. Byłem wówczas młody i zdawało mi się, że moja niechęć godzi w porządek świata. Potem stawałem się bardziej skromny. Po prostu nie jestem wciąż przyzwyczajony do widoku śmierci”.
Z wypowiedzi doktora wynika, że jest silny
i odporny psychicznie, potrafi opanować emocje, zachować zimną krew. Jednak widok śmierci jest dla niego czymś przerażającym.
Doktor wiele w życiu wycierpiał, jednak nie szukał pocieszenia u Boga, ponieważ uważał, że: „Gdyby wierzył we wszechmogącego Boga, przestałby leczyć ludzi zostawiając Bogu tę troskę”. Bernard przez swoje osobiste cierpienie uświadomił sobie, że porażki, niepowodzenia, są wpisane w ludzką egzystencję. Okrucieństwa, jakie zsyła mu los (np. śmierć żony) nie niszczą go, ale uczą pokory i umacniają w przekonaniu o konieczność ciągłej walki. Doktor Rieux to także człowiek wrażliwy i wyrozumiały. Nie potępia Ramberta za chęć ucieczki z Oranu. Wręcz przeciwnie rozumie go i jego plany wydają się mu słuszne i dobre. Doktor wie, że Rambert czuje się samotny i dla niego ważniejszą wartością jest ukochana.
Rambert był dziennikarzem, który przybył do miasta, aby przeprowadzić ankietę na temat warunków życia ludności arabskiej. W mieście zatrzymała go dżuma. Początkowo próbował uciec, myślał tylko o ukochanej i własnym szczęściu. Uważał,
że problem choroby go nie dotyczy, ponieważ nie jest mieszkańcem Oranu. Swoją postawę tłumaczył tym, że jego najważniejszymi wartościami w życiu są uczucia, miłość, spokojne życie. Zapewnia doktora i Tarrou, że wie, co to jest cierpienie i zło, ponieważ walczył na wojnie w Hiszpanii. Mówi także, że byłby gotowy „zapłacić swoją osobą”. Rambert zmienił swoją postawę, gdy dowiedział się o tragedii Rieux. Został w Oranie. Przystąpił do formacji sanitarnych. Zrozumiał, że dżuma dotyczy wszystkich, którzy zostali zamknięci w mieście. „Zawsze myślałem, że jestem obcy w tym mieście i nie mam z wami nic wspólnego. Ale teraz, kiedy widziałem to, co widziałem, wiem,
że jestem stąd, czy chce tego, czy nie chcę”. Rambert przeżył pewną metamorfozę, dzięki której zrozumiał, że: „Może być wstyd, że człowiek jest tylko szczęśliwy”.
Jean Tarrou sprowadził się, do Oranu na kilka tygodni przed wybuchem zarazy.
Był kronikarzem okresu epidemii. Nawiązał przyjaźń z Rieux. Jako ochotnik zgłosił się do prowadzenia oddziałów sanitarnych. To człowiek przenikliwy i doświadczony. Tarrou wiele przeszedł w życiu. W młodości doznał wielkiego szoku dowiadując się, że jego ojciec uczestniczył w egzekucjach osób skazanych na karę śmierci. To wydarzenie stało się dla niego „początkiem wszystkiego”. W wieku osiemnastu lat odszedł z domu
i próbował żyć na własny rachunek, „chwytał się każdej pracy”, ale wciąż czuł, że ma do spełnienia dług, że nie chce być „zadżumiony” jak jego ojciec. Zaczął, więc zajmować się polityką. Jednak po kilku latach na własne oczy zobaczył egzekucję i zrozumiał,
ze jego działania niczego nie zmieniają. „ Zrozumiałem wówczas, że przynajmniej ja nie przestałem być zadżumionym przez te wszystkie długie lata, choć wierzyłem z całej duszy,
że walczę właśnie z dżumą. Dowiedziałem się, że pośrednio kładłem swój podpis pod śmiercią tysięcy ludzi, że nawet tę śmierć powodowałem uważając za słuszne czyny
i zasady, które ją nieuchronnie sprowadzały. (...) Od dawna czuję wstyd, śmiertelny wstyd, że ja z kolei, choć z daleka, choć działając w dobrej woli, byłem mordercą”. Tarrou swe życiowe doświadczenia stara się wykorzystać w walce z epidemią, która jak mówi, „niewiele może go już nauczyć”. Twierdził, że najtrudniejszym i najbardziej męczącym zadaniem w życiu jest
„ nie chcieć zarażać innych”.
Dążył do tego, aby zostać świętym bez Boga. Jean umarł na dżumę w chwili, gdy choroba powoli zaczynała opuszczać miasto.
Rieux, jego przyjaciel Rambert i Tarrou są przykładami bohaterów, którzy się nie poddali, podjęli walkę, próbowali przeciwstawić się złu. Chociaż zdawali sobie sprawę,
że „Bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie zanika”. Dżumę uważali za swojego wroga,
z którym należy walczyć wszelkimi dostępnymi środkami. Są uosobieniem szlachetności
i uczciwości, gdyż nie zważają na swoje dobro i zdrowie. Uważam, że wszyscy ludzie powinni brać przykład z opisanych wyżej postaci, bo tylko przyjęcie takich postaw może doprowadzić do zaprzestania rozprzestrzeniania się zła.
Postacią, z którą mogłabym się utożsamić jest doktor Bernard Rieux, ponieważ był to człowiek, który nie godził się na bezsensowną śmierć i mimo wyczerpania walczył do końca. Myślę, że w obliczu takiego zagrożenia też przyjęłabym taką czynną postawę.
Nie potrafiłabym patrzeć bezczynnie na cierpiących ludzi, na to jak umierają w samotności
i bólu.
Zło na świecie będzie istnieć zawsze. Pamiętajmy jednak, że mamy możliwość sprzeciwu i podjęcia walki.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut

Teksty kultury