profil

„Kąt”

poleca 87% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wróciłem do domu cały mokry. Lało jak z cebra. Gdy tylko przekroczyłem próg mieszkania od razu wiedziałem co się stało. Dziwne! Rano miałem wrażenie, przeczucie, że znowu „to” się wydarzy.
Wokoło unosił się zapach przypalonej zupy, zresztą jak zawsze, lecz tym razem było to coś innego, coś czego zawsze się bałem, czego unikałem. Już jako dziecko marzyłem, aby to wszystko skończyć. Ale nie dałem rady. Nie mogłem tak po prostu uciec! Wszystko zostawić, zapomnieć. Matka nie wytrzymałaby z rozpaczy. Bardzo ją kocham. Wiem, że ona cierpi – ja też. Jesteśmy sami – z nim.
Mój ojciec jest nałogowym alkoholikiem. Odkąd pamiętam nie było dnia bez uniknięcia awantury. Ojciec zawsze przychodził pijany. Kiedy stracił pracę (miałem wtedy 10 lat), był tak strasznie zamroczony, że każde słowo działało na niego jak płachta na byka. Właśnie tego dnia trafiłem do szpitala. Miałem złamaną rękę i kilka szwów. Lekarz nie mógł uwierzyć, że spadłem z roweru. Matka skłamała. Gdyby ojciec trafił do więzienia nie utrzymalibyśmy się. I tak jest nam ciężko odkąd tylko mama pracuje. Czasem ojciec coś zarobi, ale wszystko przepije. Tak jak zawsze. Trudno mi o tym mówić, ale chyba już nie traktuję go jak tatę (zresztą ja nigdy nie miałem taty, a tak bardzo tego pragnąłem). Przestałem go szanować. Teraz go nienawidzę.
Płaczę nocami. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego co posiadają.
Mam bardzo dużo znajomych. Oni znają moją sytuację, wiedzą. Kiedy jest naprawdę źle nocuję u nich. Nie lubię tego, bo wtedy widzę cudowne, kochające się, wręcz idealne rodziny. Taki obraz zmusza mnie do refleksji. Refleksja pociąga za sobą depresję, depresja śmierć. Raz chciałem się zabić – podciąć sobie żyły. Nie mogłem, nie dałem rady. Czy jestem tchórzem? Tak jestem tchórzem, bo nie potrafię przeciwstawić się ojcu, ale nie miałem dość siły, aby podciąć sobie żyły. Co by stało się z matką? O nią najbardziej się martwię.
Teraz mam 17 lat. Za rok będę pełnoletni i uciekną razem z mamą. Zabiorę ją od tego okrutnego człowieka. Nie wiem gdzie pójdziemy, co zrobimy, ale dłużej tak nie możemy żyć. To męczarnia. To tak jakbyś był przypięty kajdanami do maszyny tortur, a twój ojciec uruchamiał całą tą machinerię.
Przykro mi, bo muszę w tym trwać...do końca. Aby inni mieli to czego ja nie mam, muszę być. Czasem nawet „być” się nie chce, bo „być” to znaczy zbyt wiele. Gdyby ktoś mnie rozumiał...nikogo na drodze.
Teraz siedzę w kącie swego pokoju i skomlę ja pies. Czuję się tak bardzo bezużyteczny. Mój ojciec zasnął, matka płacze w kuchni. Wciąż unosi się odór po kolejnej awanturze. Nic nie mogę zrobić, tylko czekać...wciąż czekać.
Skulony w kącie siedzę pomiędzy ścianami i wołam o pomoc...nikt mnie nie słyszy.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty