profil

Poznanie Skrzetuskiego i Heleny

poleca 85% 208 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Henryk Sienkiewicz

Epizod wątku miłosnego
,,Poznanie Heleny i Skrzetuskiego”

Pan Skrzetuski wraz z Longinusem i reszta orszaku jechali z Czehrynu do księcia Wisniowieckiego. Pod czas tej podróży, jeden z jej uczestników Rozwan Usru urozmaicił ją zabawą. Wypuścił, bowiem raroga, którego należało złapać.
Wtem pan Skrzetuski ruszył koniem z kopyta by ptaka dogonić. Nie ujechał jednak zbyt daleko, gdy musiał konia zatrzymać. Bowiem zauważył nowy, dziwny widok. Oto przed jego oczami widniała na boku kolaska ze złamaną osią. Konie trzymało dwóch kozaków, zaś woźnicy nie było widać. Przy kolasce stały dwie niewiasty. Jedna ubrana w lisi tołbuł i takąż czapke z okrągłym dnem, twarz miała surową i męską. Druga, młodsza, panną jeszcze była. Wysoka i piękna. Spod koniego kapturka widniały oczy, jakich jeszcze pan Skrzetuski nigdy nie widział. Takie oczy, przy których oczy, Anusi były niczym. Zresztą cała twarz owej panny była śliczna. Brwi nad oczami widniały niczym dwa delikatne łuki, policzki zarumienione, usta malinowe, z których widniały żeby białe jak perły. A na ramieniu tej pięknej istoty siedział raróg.
Namiestnik był zmieszany nie lada. Nie wiedział, co ma mówić; czy witać się, czy o raroga prosić. Zmieszany był i dlatego, że nie wiedział, czy ta istota cudowna, która przed nim stała była człowiekiem czy może zjawą jakąś piękną? Jan Skrzetuski stał teraz i wpatrywał się w panienkę niczym w wspaniały obraz. I już miał rozpoczynać mowę, kiedy przyjechali poseł i Longinus, a za nimi sokolnik z obręczą. Wtedy to stała się dziwna rzecz. Bowiem panna nastawiła rarogowi rękę, na która ten zaraz zszedł. Namiestnik chciał zdjąć teraz ptaka, jednak raróg postawił jedna nogę na ręce panienki, zaś drugą chwycił się reki namiestnika, zamiast się jednak przesiąść na którąś z dłoni, zaczął je ciągnąć ku sobie aż się w końcu zetknęły. Po namiestniku mrowie przeszło, zaś raróg dopiero wtedy zszedł...Było to nie mal jak znak późniejszych wydarzeń...
Wtem zaczęła starsza niewiasta prosić o pomoc rycerzy. Okazało się, bowiem, że jechała do domu, do Łubniów, jednak po drodze zdarzył im się wypadek, skutkiem, czego gdy pomoc nie nadejdzie musieliby nocować na drodze. Jan Skrzetuski jednak na ‘ratunek’ nadszedł. I chociaż nie miał jego orszak zbyt wspaniałych wozów, to postanowił on przewieść kobiety wozami nieco niższej kategorii. Te były uradowane, rzecz jasna. I zaczęła starsza dziękować rycerzom i również opowiadać nieco o sobie. Mówiła:,,My z Rozłogów- Siromachów, ja wdowa po kniaziu Kurcewixzu, a to nie jest moja córka, jeno córka po strasznym Kurcewiczu, bracie mego męża, Helena, która jako sierotę swą nam na opiekę oddał. Synowie moi teraz w domu, a ja wracam z Czerkas, gdziem się do ołtarza Świętej- Przeczystej ofirowała.” Mowiła tak i mówiła, kiedy przyjechały wozy wśród gromady karałaszów. Wtedy to kniaziówna- po rozmowie z namiestnikiem, który ojca Heleny bronił -wysłała ją do przeniesienia rzeczy z kolaski do wozów. Skrzetuski żywo się do pomocy również garnął, byle z Heleną być. Bowiem spodobała mu się ona. A i on nie był jej obojętny. Panienka podziękowała mu za stawienie się za ojca, zaś namiestnik delikatnie dał jej do zrozumienia, iż nie jest ona dla niego zwykłą sierotą, jeno że chciałby się do niej na służbę zaciągnąć. Helena zarumieniła się na te słowa i rzekła tylko, ze taka służba by nieszczęście przyniosła. Nie chciała, bowiem uwierzyć, że ledwo ja poznał, już się zakochał.,,Ledwie cię ujrzał jużem o sobie zgoła zapomniał i widzę, że wolnemu dotąd żołnierzowi chyba niewolnikiem zmienić się przyjdzie, ale taka widać wola Boża. Afekt jest jako strzała, która niespodzianie pierś przeszywa, i oto czuję jej grot, choć wczoraj sam bym nie uwierzył, gdyby mi, kto opowiadał”- mówił Jan do panienki. Lecz ona dalej nie mogła w to uwierzyć, że nagle tak się spodobała waszmości. A Skrzetuski odparł, że czas najlepiej ja o tym przekona, a szczerość jego może zobaczyć nie tylko w słowach, lecz i w obliczu. I wtedy oczy ich się spotkały, a żadne nie odwróciło wzroku; patrzyli na siebie jak istoty, które, mimo że poznane na stepie, wybrały się od razu i razem być będą...
Jednak przerwała im ta uniosła chwile macocha Heleny, która zaczęła nawoływać do drogi.... Zakończyła się jeno chwila poznania, jednak przygoda miłości długo się jeszcze toczyła.....

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty