profil

Ucieczka od życia- artykuł

poleca 85% 194 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wiecznie wesoła, pogodna, z dobrą reputacja i wysokimi ocenami. Nagle zawalił jej się świat... Nikt nie wiedział, dlaczego. Dlaczego sięgnęła po narkotyki? Dlaczego chciała się zabić? Po dwóch latach walki z samej sobą Ania ujawnia, co popchnęło ją do zamachu na własne życie...

Wszystko jest w porządku...

Czułam, że już nikt nie jest w stanie mi pomóc. Nie widziałam żadnego wyjścia z tak trudnej sytuacji. Miałam przecież dopiero piętnaście lat. Nie wiedziałam, co to są prawdziwe problemy. Dla mnie najważniejszymi rzeczami były szkoła, rodzina i chłopak. Zawsze miałam dobre stopnie. W rodzinie, jak to w rodzinie bywało różnie, ale sytuacja ogólna była normalna. Miałam to, czego chciałam. Mieliśmy pieniądze. Ojciec czasami popijał, ale nigdy się tym aż tak nie przejmowałam. Zawsze tłumaczył się, że jest zmęczony po pracy. Należało mu się przecież kilka chwil relaksu przy koniaku. Później to nie był już koniak. Wódka, piwo. W coraz większych ilościach.

Monotonia, chłopak, pierwsza impreza, pierwszy skręt...

Moje życie stawało się nudne, wszystko było monotonne i wciąż takie same. Do chwili, kiedy poznałam Dawida. Był dwa lata starszy ode mnie. Przystojny, mądry inteligentny. I na dodatek modny. To był ktoś, o kim zawsze marzyłam. Wszystkie chwile spędzone z nim były niezwykłe. Poznawałam siebie z innej strony. Pewnego razu zostaliśmy zaproszeni na imprezę do jego kolegi. Wiedziałam, że nie mam szansy na nią pójść, ponieważ rodzice by mi nie pozwolili. Razem z Dawidem wymyśliliśmy więc historyjkę o referacie z historii. Miałam spać u Malwiny, mojej przyjaciółki. Były komplikacje, ale wszystko poszło po naszej myśli.
Dzień imprezy pamiętam doskonale. Wtedy zaczęły się moje kłopoty. Najpierw było wszystko ok. Dwa piwa. Później mój Dawid przyniósł jakieś skręty. Nie chciałam wypaść źle przy jego kolegach, więc zapaliłam. To był mój pierwszy raz. Czułam, że odlatuję. Było mi tak dobrze. Rano obudziłam się cała we własnych wymiocinach. Czułam się okropnie. Było mi niedobrze. Dawid powiedział, że nie może tak być i dał mi jakieś tabletki. Znowu było mi tak dobrze i przyjemnie.
Po powrocie do domu rodzice się mną nawet nie przejęli. Wszystko było w porządku. Teraz myślę, że w pewnym stopniu to przez nich chciałam się zabić. Takie niedopilnowanie. Ale nie o tym miałam teraz mówić.

Odlot na samo dno...

Z dnia na dzień brałam coraz więcej. Marihuana, haszysz, amfetamina... Co tylko było pod ręką.
Wszystko było teoretycznie w porządku. Do czasu. W pewnym momencie zaczęło mi brakować pieniędzy. Dzięki znajomością Dawida mogłam brać „na kreskę”. Nie mogłam wytrzymać bez dziennej działki! Po pewnym czasie zaczęli się upominać o pieniądze. Mi rodzice już nie dawali. Co więc miałam robić? Zaczęłam kraść. Najpierw takie drobne rzeczy, jak bransoletki. Później torebki, portfele.
W szkole miałam ledwo dwójki. W domu rodzice byli tak zajęci pracą, że niczego nie zauważali. Czasami tylko mama się pytała, czy wszystko w porządku, a ja przytakiwałam. Wszystkim było dobrze. Wszystkim, oprócz mnie. Czułam, że moje kontakty z rodziną i znajomymi są coraz bardziej znikome. Jedynie Dawid był ciągle ten sam. Teraz, po upływie czasu wiem, że on tylko chciał na mnie zarabiać. Tak też robił. A ja byłam młoda i naiwna. Później się okazało, że nie byłam jego jedyną. Obok mnie miał jeszcze trzy dziewczyny. Jedna była jego „na poważnie” a reszta „do zarabiania”.

Pamiętny dzień...

Kiedy wracałam ze szkoły, zobaczyłam go z inną. Jak to zobaczyłam, zawalił mi się świat. Poszłam do domu i chciałam o wszystkim powiedzieć rodzicom. Weszłam do ich sypialni i zobaczyłam mojego ojca z jego sekretarką w niedwuznacznej sytuacji. Poszłam do mojego pokoju, zabrałam ostatnie pieniądze i wybiegłam z domu. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Czułam, że wszystko, co było dla mnie ważne po prostu uciekło... Nie widziałam żadnego wyjścia. Poszłam do znajomego dealera i kupiłam heroiny za wszystko, co miałam. Poszłam na dworzec. Zamknęłam się w toalecie i wzięłam wszystko na raz. Szybko urwał mi się film. Pamiętam tylko rozmazane drzwi. Później obudziłam się w szpitalu. Podłączona do całej masy aparatury. Coś ktoś do mnie mówił. Ja nic nie słyszałam. Miałam swój odrębny świat. Sytuacja trwała jakieś dwa miesiące. Nic nie słyszałam. Chciałam tylko spać. Sen pozwalał mi na odejście ze świata, na którym nie chciałam być.

Powrót do rzeczywistości.

Później trochę się otworzyłam. Rozmowy z psychologiem naprawę dużo mi dały. Ale najbardziej pomogła mi moja mama. Nic nie mówiła. Po prostu ze mną była. Milczałyśmy trzymając się za ręce. Po pewnym czasie zaczęłyśmy coś mówić. Okazało się, że rozchodzi się z ojcem. Nie zrobiło to na mnie wrażenia. Zostawił nam dom, większość udziałów w firmie i płaci wysokie alimenty.
Po sześciu miesiącach wróciłam do szkoły. Znajomi powitali mnie serdecznie, ale z pewnego rodzaju respektem. Po kilku rozmowach było już, jak dawniej. Do tej pory mam rozmowy z psychologiem i spotkania z ludźmi, którzy tak jak ja nie widzieli innego wyjścia ze swojej sytuacji. Na tych spotkaniach poznałam Agatę. Ona miała dużo gorzej. Była zmuszana do kradzieży i innych przestępstw. Jest moją dobrą koleżanką.

Z perspektywy czasu...

Teraz liczy się dla mnie tylko nauka i moja mama. Wiem, że jeśli będę o te dwie rzeczy dbała, to wszystko będzie w porządku.
Z perspektywy czasu widzę, że byłam niedojrzała nawet jak na swój wiek. Problemy są częścią życia każdego z nas. A odebranie sobie życia ich na pewno nie załatwi. Samobójstwo to nie jest wyjście... Teraz to już wiem. Dziękuję komuś, kto otworzył drzwi toalety. W innym przypadku już by mnie tu nie było...

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 5 minut

Podobne tematy