profil

Próba interpretacji Sonetu II Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego.

poleca 85% 1696 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Życie Mikołaja Sępa Szarzyńskiego to nieustanny proces ewolucji, rozwoju, poszukiwania, błądzenia i odnajdywania. Liczne podróże, dające możliwości poznania sprzecznych nastrojów panujących w Europie, pozwalające młodemu humaniście poczuć we własnym wnętrzu napięcia religijne, wyzwoliły w umyśle twórcy uczucia, doznania, wątpliwości, burze myśli i nastrojów. Studia w Wittenberdze i w Lipsku wskazują na możliwość kontaktów z protestantyzmem i luteranizmem, nieobce były więc „prowincjuszowi spod Lwowa” nurty i prawdy reformacyjne. Po fazie reformacyjnej nadszedł czas na dalsze podróże- do Włoch i Szwajcarii, z czego zwłaszcza ta pierwsza pozostawiła wyraźny ślad w religijności Sępa- ślad, który wpisał się w sferę życia duchowego na tyle mocno, by zmienić jego orientację religijną i nakierować młodzieńczy zapał na odkrywanie na nowo Boga i jego nieskończoności. Tak też po krótkim epizodzie protestanckim, do końca życia pozostał Sęp gorliwym katolikiem, utrzymującym kontakty z środowiskami jezuickimi i dominikańskimi.

Bogate życie wewnętrzne, transformacje religijne, burzliwe poszukiwanie śladów, dowodów na istnienie Boga i jego potęgi w obliczu ludzkim, to te procesy, które swą esencjonalnością, intensywnością wywoływały we wnętrzu młodego studenta prawdziwe burze przemian, natłok myśli, uczuć i namiętności. I właśnie taką jest twórczość Sępa- pełna rozdarcia, niepewności ale i prawdziwości, siły błądzenia- żaru, wciąż podsycanego poprzez nie możliwe do rozwikłania próby rozwiania myśli.

W rozdarciu swym nieprzejednany, wciąż buntowniczy, a jednocześnie pełen pokory wobec Stwórcy, do dnia dzisiejszego przysparza Sęp badaczom wątpliwości przy próbach wpisania go w ramy jednej epoki historyczno-literackiej. Już nie renesansowo egocentryczny ale i nie barokowo teocentryczny, nie pozwala zaklaysyfikowac się, wstawić w szereg jednoznaczności. W przytoczonej przez Dębickiego rozprawie Sienkiewicza pada stwierdzenie, iż stał on po prostu „w epoce przejścia z fazy rozumu w fazę uczucia religijnego”. Kojarzony przede wszystkim z cyklem sześciu sonetów, w sporym uproszczeniu o tematyce metafizyczno- religijnej Sęp daje się też poznać od innej strony niż z opublikowanego w 1601 roku, staraniami młodszego brata Jakuba tomiku „Rytmy albo wiersze polskie”, Brckner w 1891r. ujawnia bowiem Sępa jakiego nie znamy- autora cyklu erotyków.

Skupmy się jednak na istocie zagadnienia, a więc na cyklu sonetów, sonetów w pełni poświęconych mistycznym rozważaniom poety. Pisane po okresie poszukiwań najwłaściwszej drogi religijnej, a właściwie już u schyłku życia, dostarczają czytelnikowi możliwości wnikliwej analizy stanów uczuciowych i psychicznych artysty. Sonety to świadectwo usilnej walki antynomii ścierających się we wnętrzu poety. Tocząca się tu bitwa to jednak nie tylko manicheizm, to przede wszystkim zmaganie się z sobą samym, swoją świadomością, wiarą, upadkiem a dążeniem do świętości, by wreszcie móc postawić sobie pytanie o istotę potęgi boskiej i roli człowieka w realizowaniu zamierzeń, wymagań i oczekiwań Stwórcy.

Błędem było by jednak sprowadzić rolę sonetów jedynie do pochwały, wyrazu uwielbienia Najwyższego, to przede wszystkim próba rozliczenia się człowieka z losem, jaki zsyła mu Bóg, próba rozliczenia się ducha z ciałem, bytu ziemskiego z kosmicznym, pierwotnych potrzeb, dążeń śmiertelnika z przeznaczeniem, z wyższością dóbr niematerialnych.

W sonetach często pojawiają się odwołania do motywów lub postaci biblijnych, religijność jest ich nieodłącznym składnikiem, elementem niepodważalnym, ale to przede wszystkim człowiek jest podmiotem walczącym- Bóg wywołuje życie zsyłając go na Ziemię, lecz to on sam musi stawić czoło swojej ułomności. Istota ludzka może doprowadzić do ewolucji, rozwoju, ale tylko w swoim wnętrzu, może ograniczyć się tylko do obszaru własnego umysłu, własnego ciała. Nie jest to jednak proces dowolny, cały „byt podniebny” kontrolowany jest przez Najwyższego, dlatego też człowiek nie jest jednostką wolną, a zamkniętą w pewnych ramach, schematach, niezaprzeczalnie skazaną na marność, powolną eksploatację zakończoną śmiercią. Może rozwijać się, szukać, błądzić, ale nigdy nie uda mu się wyjść poza odgórnie (rzec by się chciało „podniebnie”) ustalone ramy.

W ten sposób Sęp tworzy poezję pełną antynomii, opartą na paradoksach wynikających z różnic pomiędzy Bogiem, a człowiekiem na Jego podobieństwo przecież tworzonym, „zdumiewa go i przeraża przepaść pomiędzy własną, czyli ludzką ułomnością, a doskonałością Stwórcy. Nie pyta o ostateczny wymiar człowieczej wędrówki; trapi go niezdolność utrzymania właściwego kursu”.

Fenomen twórczości Sępa Szarzyńskiego polega głównie na tym, że oprócz daru pisania, ujmowania świata w poezję, posiadał on też dar refleksji, filozoficzno- moralnego nastawienia do świata, zagłębiania się w siebie, skupienia. To cechy nie tylko artysty, ale też filozofa, moralisty, to one pozwoliły mu w sposób głęboko uczuciowy, namiętny, ale też racjonalny i chłodny zrealizować siebie w świecie zewnętrznym. Pragnął zdobyć wiedzę na temat życia przyszłego, ale nie możemy wykluczyć też możliwości, iż tworzył, by wspierać reformę.

„Sonet II” to właśnie poetycka realizacja obaw, sprzecznych myśli i wątpliwości nękających umysł młodego humanisty. Utwór poprzedza motto- cytat z księgi Hioba, który w tłumaczeniu na język polski oznacza: „Człowiek zrodzony z niewiasty krótki ma byt i bolesny”. Sam już ten cytat i jego źródło sugerują czytelnikowi że tekst ten dotyka trudnych problemów egzystencjalnych, opowiada o życiu jako o wartości wanitatywnej, podkreślając jego ulotność, kruchość i marność wobec boskiej nieskończoności. Człowiek, jako istota poczęta na skutek grzechu, zrodzona w bólu, nie jest w stanie uwolnić się spod ich wpływów. Swoją słabością, przyciąga zło, tragedie i nieszczęścia, stale wpisane w jego żywot. Musi mieć świadomość, że jego istnienie to zaledwie chwila wobec wieczności, w dodatku chwila naznaczona niepewnością, strachem, wystarczy bowiem moment, by „zginął, od słońca jak cień opuszczony”. Zatrzymajmy się na chwilę przy metaforze słońca- nie znalazła się ona tu przypadkowo, bowiem Sęp jako duchowy uczeń Ludwika z Granady często wzorował się na twierdzeniach i rozważaniach Dominikana-filozofa.

W rozprawie pt. „Exercycia albo zabawy duchowne(…)”wpisuje on ludzkość w funkcjonowanie kosmosu, twierdząc że w raz z każdym obrotem ciał niebieskich mija fragment ludzkiego życia. Można by zatem stwierdzić, iż „czas ludzki wyczerpuje się jakby wraz z biegiem słońca, nieuchronnie podążającego za horyzont- to piękna amplifikacja ludzkiego życia, bowiem zdaje się ono trwać nie dłużej niż dzień zaledwie. Zarazem lektura kolejnych strof podsuwa wykładnię duchową: człowiek ginie nie oświetlany promieniami Bożej łaski”. Podkreśla w ten sposób przemijalność, przechodniość życia, które niczym cień ginie, w przeciwieństwie do ogromu wszechświata. Człowiek jest zatem niczym więcej jak tylko cieniem, odbiciem tego co boskie, a więc może go tylko naśladować, nie może być takim jak On. Twierdzenie takie jest polemiką wobec nauki, racjonalizmu- to nie człowiek jest jednostką kreującą świat- jest tylko bezwładną marionetką w jego dłoniach, a dokładniej w rękach Boga, bo to przecież On wprawia w ruch planety, a więc i cały wszechświat. Na paradoksie wszechmocny Bóg- słaby człowiek opiera się przewodnia myśl utworu. Czas i ruch to dwie moce wpływające na istotę ludzką destrukcyjnie- odbierają człowiekowi tą zaledwie chwilę kiedy może wielbić stwórcę żyjąc, są też przyczyną transformacji, napięć i walk.

Ta właśnie zmienność, niepewność, i przemianom tym towarzyszący strach, obawy, są cechami typowo ludzkimi, ziemskimi; są wyrazem słabości, lęku, bo ruch to przecież to co nie pozwala na budowę stabilności, jedności, oparcia:

……krótko tu na świecie żywie,
i to odmiennie, nędznie, bojaźliwie.

Człowiek nie jest w stanie przerwać pędzącego świata, otaczającego go przemian i nieprzerwanej potrzeby walki i to właśnie stanowi przyczynę jego klęski. Z metaforą ruchu zestawiona zostaje statyczność Boga, będąca świadectwem Jego wyższości- Bóg nie podlega przemianom, od zarania dziejów jest wciąż tym samym Bogiem, punktem najwyższym, bo nieruchomym, bytem niezależnym i nieograniczonym:

…..Boże nieskończony,
W sobie chwalebnie i w sobie szczęśliwie
Sam przez się żyjąc(…)

Jego prawa nie zmieniają się, od ludzi wciąż wymaga tego samego:
żądasz jakmiarz chciwie
Być miłowany i chcesz być chwalony!

W tej części utworu, w apostrofie do Boga, ujawniony zostaje paradoks- wszechmocny Stworzyciel niedoskonałego, ułomnego istnienia ludzkiego, przez niego właśnie żąda być chwalonym i wysławianym. Bóg zatem wymaga dowodów uwielbienia i wiary, wierności sobie samemu choć doskonale zna przecież słabość i ludzkie ograniczenie. I do tego fragmentu odwołać można wyżej wspomnianą metaforę cienia- człowiek odbija to co Boskie, więc odbijać powinien nieskończoną miłość. Bóg w tym utworze nie jest Panem pobłażliwym, jest srogim ojcem, stawiającym wymagania czemuś, co jest zaledwie cieniem, czemuś niedoskonałemu, kruchemu, i tu objawia się kolejny paradoks- niedostępność i surowośc łączą się tutaj z łaską miłosierdzia Bożego.

Podmiot liryczny się też na autorytet najwyższych aniołów- Serafina i Cherubina, którzy(w przeciwieństwie do człowieka), obdarzeni nieskończoną miłością i mądrością, mogą oddawać ją na cześć boskiej chwały. Powołując się na autorytety z Pisma świętego, podmiot jak gdyby usprawiedliwia ludzkość dostarczającą niewystarczające dowody uwielbienia ze względu na swą niemoc:

Dziwne są twego miłosierdzia sprawy;
Tym się Cherubim (przepaść zrozumności)
Dziwi zdumiały

Nie tylko dla człowieka niezrozumiałe bywają wyroki boskie, zdumienia przysparzają też aniołom, istotom świętym i bezpośrednio z Bogiem obcującym. Natomiast Serafim:

stąd pała prawy
Płomień, (…) w szczęśliwej miłości.

Działanie bożej łaski objawia się w nim płomieniem, żarem, uczuciem ciepła, po raz kolejny więc działanie Boga porównać można do działania słońca, promieni słonecznych, które ogrzewają, dają ciepło, oświetlają, ale ich brak z kolei odbiera życie. Podobnie jest z Bogiem- jego światłość nadaje sens, oczyszcza, rozpala wiarę i miłość, ale już jej brak sprawia, iż człowiek (a zapewne i anioł) ginie. Okazuje się zatem, że i człowiek i aniołowie jako wytwory tego samego Kreatora posiadają cechy wspólne, oboje nie mogą egzystować bez wpływu Bożej miłości i łaski.

Jako jednostka twórcza, Pan Wszechświata ma prawo wymagać i oczekiwać od człowieka nawet tego, co wykracza poza ramy jego podstawowych zdolności. Mimo to, ostatnia strofa sonetu wyraża prośbę, aby „Święty Pan” nadał człowiekowi moc, natchnął go darem miłości, posłuszeństwa i wszystkiego tego, czego oczekuje, by móc dary te zwrócić, wielbiąc Boga i wypełniając jego wolę.

O, Święty Panie, daj, niech i my mamy
To, co mieć każesz, i tobie oddamy!

Kreacją ważniejszą od podmiotu lirycznego jest tu kreacja Boga- Stwórcy, oparta na kontrastach paradoksach i antytezach. Moc, nieskończona władza nad światem to te przymioty, które znacznie wywyższają Go ponad wszelkie stworzenie, mimo iż ludzkość powstała właśnie na boski wzór i podobieństwo. Byt boski i byt ludzki są ze sobą nierozerwalnie połączone i splecione, choć mocno schierarchizowane, „skoro konstrukcja Boga jest paradoksalna to i leżący w jego gestii byt człowieka musi być paradoksalny. To Bóg jest bowiem w centrum zainteresowania Sępa, nie człowiek(…)”. tylko Bóg może wpływać na człowieka, ten zaś może jedynie, a nawet musi bezgranicznie oddawać Stwórcy cześć i uwielbienie, Bóg spogląda na katusze psychiczne nękające ludzkość, lecz nie ułatwia egzystencji- naznaczył ją potrzebą rozwoju, walki, bitwy i tegoż właśnie (oprócz uwielbienia i całkowitego podporządkowania własnej woli)zapewne oczekuje. Bóg nakręca spiralę świata, wprawia w ruch jednocześnie samemu stojąc ponad wszystkim tym, co ziemskie, zachowując stateczność, spokój. Jest Bogiem wymagającym, surowym, a jednocześnie Bogiem Ojcem, do którego można zwrócić się z potrzebą, z prośbą o łaski.

Podmiot liryczny jest nie mówi o sobie jako „ja”, lecz „my”, jest podmiotem zbiorowym, ale nie ujawnia swojej tożsamości, nie pada żadne imię, stworzone zostaje w ten sposób uniwersum, odpowiadające całej ludzkości, każdemu pojedynczemu istnieniu:

Z wstydem poczęty człowiek.

Świadczy to o tym, że przedstawiona tu wizja żywota ludzkiego nie ogranicza się tylko do wybranej jednostki, taki model relacji Bóg-człowiek, scenariusz egzystencji, dotyczy każdego.

Ludzkość pełniąca tu rolę bohatera, podmiotu mówiącego jest zbiorowością głęboko wierzącą w Boga, kochającą go i pragnącą wielbić swego Stwórcę ponad wszystko. Nie śmie podważać jego przykazań czy zaleceń- mimo, że dostrzega ich paradoksalność, wszystkie polecenia boskie uznaje za dogmaty. Twórca o sobie samym, jak i o innych ziemskich bytach wyraża się z pogardą, jest świadomy własnej słabości i niedoskonałości, nie próbuje jednak tego zmieniać. Zaznacza, iż człowiekowi od poczęcia towarzyszy wstyd, ból, niepewność- wszystko to, co pomniejsza go w obliczu boskim. Jest pogodzony ze swoim losem, jedyne czego pragnie, to wypełniać wolę bożą i czynić to tak dobrze, jak tylko to możliwe.

Sposób w jaki w „Sonecie II” przedstawione zostaje życie nie przypomina ewolucji, rozwoju, jest raczej procesem i tak skazanym na marne zakończenie. Przedstawione w ten sposób życie można porównać do „życia” rośliny(człowieka), która bez słońca(Boga) skazana jest na okrutną śmierć. Nie buntuje się i nie sprzeciwia wyrokom nieba- wręcz przeciwnie- pogodzony z swoim przeznaczeniem chce jeszcze doskonalej sławić Boga i spełniać powierzone mu zadanie. Jego postawa jak i prośba o łaskę możliwości wypełnienia tegoż zadania, wyrażają pokorę i gotowość na powierzenie swego losu w ręce Stworzyciela.

Jednak ta wizja wiary jest wizją pesymistyczną, wręcz obsesyjną, dominującą, nie dopuszcza do siebie żadnych możliwości twórczych człowieka, człowiek jest i może być zaledwie cieniem, odbiciem, nie od niego zależy los, a mimo to nic nie znosi z niego obowiązku wiernego służenia Bogu; „wiara Sępowego bohatera jest dążeniem do złej wiary, w trakcie którego byt-dla-siebie, choć nieustannie przekreślany przez byt-dla-Boga, każe być odpowiedzialnym za kolejne jednostkowe wybory.” Sępowy bohater to z pewnością postać będąca w bliskiej relacji ze Stwórcą. Kiedy błaga o łaski, nie jest to prośba o dary dla siebie, a o dary, które będzie mógł oddać Bogu.

Nastrój jaki wytwarza ten utwór jest nastrojem charakterystycznym dla całego zbioru „Sonetów”. Opiera się on na wyżej już wspomnianym budowaniu sprzeczności- wszechmocny Bóg i słaby człowiek. Mnożą się epitety dotyczące Stwórcy- jest on nieskończony,

W sobie chwalebnie i w sobie szczęśliwie
Sam przez się żyjąc(y)

a w dodatku chcący „być miłowany i chwalony”, przepełniony miłosierdziem. W trzeciej strofie nazwany zostaje także „Świętym Panem”, zaś miłość pochodząca od Niego jest „szczęśliwa”. Są to zatem cechy dostępne wyłącznie dla bóstwa, świadczące o potędze, ale i o świadomości swojej niczym nie ograniczonej władzy.

W opozycji do niego powstaje człowiek,

Z wstydem poczęty(…), urodzony
Z boleścią, krótko tu na świecie żywie,
I to odmiennie, nędznie, bojaźliwie,
Ginie, od Słońca jak cień opuszczony

Cechy ludzkie to wszystko to, co uznać można za synonimy słabości, marności, ulotności i lęku. Epitety są tu narzędziem opisu, kreacji bohaterów utworu, towarzyszą też opisom boskich towarzyszy- Cherubin to „przepaść rozumności”, a mimo to zdumiały” (nawet w przypadku aniołów ujawniają się paradoksy!), Serafim zaś nazwany zostaje prawym.

Swą pokorę, bezgraniczną miłość wobec stwórcy, przybrał Sęp w formę sonetu, co świadczy o jego erudycji. Nie bez przyczyny zwany jest przecież Sęp następcą Jana Kochanowskiego w kulturze polskiej, choć przedwczesna śmierć nie pozwoliła w pełni rozwinąć się jego talentowi. Choć to za sprawą Kochanowskiego sonet przywędrował do Polski, nie tylko jego twórczość wpłynęła na rozwój literacki Sam przecież odbył liczne podróże, nieobca była mu też kultura włoska, wzorował się bowiem także na Dantym i Petrarce, były to jednak tylko wzorce, przykłady do których się odwoływał.

Sęp czerpał z dorobku klasycznych ale przede wszystkim odnalazł własną drogę rozwoju twórczego, w wierszach religijnych z kolei coraz bardziej starał się uwalniać spod wpływów klasycznych. Toteż pozwala umieszczać jego twórczość bardziej po stronie baroku niż renesansu, bo to właśnie barok łamie stereotyp poezji polskiej sielskiej, łatwej i przyjemnej; w poezji religijnej postępowanie boskie jest tutaj absurdalne, lecz połączone z tajemnicą miłosierdzia. Środkiem stylistycznym pełniącym równie istotną rolę jest apostrofa, kierowana do Boga. To w niej zawiera się prośba narodu ludzkiego, to wokół niej oscyluje cała myśl przewodnia sonetu. Pojawia się także porównanie „jak cień opuszczony” służące podkreśleniu marności, kruchości ludzkiej. W zdaniach pojawia się typowy dla poezji barokowej szyk przestawny, liczne przerzutnie, elipsy, np.

Z wstydem poczęty człowiek, urodzony
Z boleścią, krótko tu na świecie żywie.

W przytoczonym fragmencie człowiek i sprawy ludzkie są celowo litotowane, aby podkreślić ich błachośc i marność. Dwukrotnie zastosowane są też parentezy dostarczające czytelnikowi ważnych informacji na temat opisywanych bohaterów (bóstw):

I od takiego (Boże nieskończony,
W sobie chwalebnie i w sobie szczęśliwie
Sam przez się żyjąc) żądasz jakmiarz chciwie

Oraz:

Tym się Cherubim (przepaść zrozumności).

Na końcu „Sonetu II” pojawia się też wykrzyknienie, by podkreślić wagę prośby składanej przed oblicze boskie:

O, Święty Panie, daj, niech i my mamy
To, co mieć każesz, i tobie oddamy!

Jak już wspomniałam wcześniej ogólna treść utworu skonstruowana została na paradoksach, które jaki środki stylistyczne także odnaleźć można w tekście, np.

Tym się Cherubim (przepaść zrozumności)
Dziwi zdumiały.

Na zasadzie paradoksu, w opozycji treściowej do siebie skonstruowane zostały też dwie pierwsze strofy sonetu, których różność i cel zastosowania omówiona została już wcześniej.

Utwór posiada klasyczną budowę sonetu: 14 wersów w 4 strofach, 3 pierwsze czterowersowe, ostatnia dwuwersowa. Można podzielić go według reguły 12+2, pierwsze 12 wersów, a więc trzy pierwsze strofy maja charakter opisowy: pierwsza jest opisem marności człowieka, druga świadectwem wyższości Boga, trzecia zaś dotyczy aniołów, Cherubina i Serafina. Ostatnia strofa, a właściwie dystycht stanowi puentę utworu. Rymy żeńskie, w układzie abba, abba, cdcd, ee, świadczy o tym, iż jest to sonet tzw. „spenserowski”, stworzony przez poetów angielskich epoki elżbietańskiej.

„Sonet II” doskonale wpisuje się w cykl sonetów Szarzyńskiego uważane za wzorcowy przykład poezji metafizycznej. Ich tematyka oscyluje wokół Boga, spraw sakralnych, Sęp prowadzi rozważania na temat niestałości dóbr ziemskich w opozycji do nieskończoności łask bożych.

Sonety są swego rodzaju spowiedzią z drogi religijnej Sępa, przyznaje się do „młodości swej skoków”, co często uznawane jest przez interpretatorów za wyraz skruchy za innowierstwo. „Sonet II” tym jednak różni się od pozostałych, że jest nieco spokojniejszy, Sęp nie posługuje się tu metaforyką walk, wojny, co nie zmienia jednak faktu, iż utworowi towarzyszy uczucie napięcia, atmosfera niepokoju wyczuwalna jest nieomal w każdym wersie.

Utwór ten powstał zapewne (podobnie jak dwóch cały cykl sonetów) z dwóch przyczyn: by podkreślić marność ludzkiego żywota oraz w apostrofie do Boga zwrócić uwagę na problem, jakim jest wielbienie tworu doskonałego (Boga) w sposób godny przez twór niedoskonały (człowieka). Sonety Mikołaja Sępa Szarzyńskiego to zarys wzajemnej relacji tych dwóch bytów. To także spowiedź ze sposobu poczucia religijności poety, z obaw, rozterek i doświadczeń towarzyszących dążeniu do świętości, pełnego zjednoczenia, oddania Bogu- Stwórcy, Sędziemu, ale i Ojcu wszelkiego stworzenia.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 18 minut

Epoka
Teksty kultury