profil

Debiut poetycki.

poleca 85% 213 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze


PASTWISKO ŚMIERCI


"Ten którego nie było i nie będzie "

wiedza jest kanionem piękna
tak państwo egzaminatorowi
głuche dźwięki przechodzą przez was , tłumiąc te nędzne uczucia
gniew rozpościera wasze serca......może rzucisz płonącą linę
zahaczając o moje serce , widnieje las....zgrzytania płaczliwego Ja
szukając ciebie wybrałem świadomie
wybierając ciebie wybrałem szaleństwo
tak!!!....płacz , a ja...udam że nie czuje
pestis arem vivus , moriens aut mors ero!!!
pustka
ukształtowaniem mego serca była jego utrata
niewiadomą stała się kurtyna cieni w przydrożnym teatrze
gra śmierci , sen grobowy...........
śmiech jest ironia , życie pustką

uciekaj

uciekaj stąd powiedziała matka życia
uciekaj stąd powiedział twój anioł
to tylko zgliszcza
to tylko umarły świat
szukaj dalej
szukaj swojego przeznaczenia
znadziejsz dyszając
znadziejsz swój los
nie proś o więcej
nie proś o wino , bez dna
krzycz i walcz
nie , lepiej nie walcz..
poddaj się...
prośże cię , poddaj się..
gdy miłość tuż , tuż
wszystko zamienia się w proch
przepraszam to tylko moje uczucia
uciekaj..

Dobranoc

dobranoc syreno , Ty przecież doglądasz gwiazd
przepraszam że jestem , nie będę przeszkadzał.
gwałcisz moje myśli
tak to jest sen
podporządkuj się swojej sile.
odejdź...nie zajdziesz do lasu
bądź symbolem , bądź natchnieniem..
gdy odchodzisz nie pytam kiedy wrócisz
gdy śnisz nie pytam gdzie jesteś
gdy obnażasz myśli , nie pytam dlaczego to czynisz
gdy cierpisz , nie ratuje twego życia...
gdy kochasz udaje że nie widzę.
gdy toniesz tonę razem z tobą
gdy grasz , lecz twa gra nie równa się z moja
gdy....
przecież ty jesteś motylem marzeniu..
porzuciłem marzenie o pokochaniu Ciebie..

śmierć

gwiazdy tańczyły tańcząc poloneza na górze ból
obłoki gdzieniegdzie wirowały , wyczuwając ironie tego życia
myśli do studni umknęły , spoglądając na twój gniew
szmer liści , szmer twego głosu
akustyka twego serca , nie równa się z akustyka trzęsienia ziemi
ziemia stała się siedliskiem pcheł - na ogonie człowieka.
ulicami płynie krew , napijmy się z kielichów nicości.
lżyjmy sobie dobroci , chociaż raz możemy się zapomnieć
tańczmy póki jeszcze żyjemy , póki resztki uczuć...
plątają nam figle , okłamujmy własne dusze
sprzedajmy swe dusze , oddzielmy serce od duszy
krwawmy bardziej , w godzinie śmierci poczuć iż nie żyliśmy....

nieznajomy wiersz( naśladowanie z wojaczka)

oto jest czego nie ma
nie ma w spisie ocen , nie ma w wykazie podatków
za pobudzenie życia , nie jest opłatą za wodę
nie jest nawet sercem , które drwi z życia ,
nie jest piersią , tlącą w sobie skrę miłości
nie jest horyzontem , wodą , falą , zapachem mew i wiatru
nie jest ginącym ciałem , pod twoją obserwacją
nie jest depresją , przeszłością , przyszłością
nawet dzwonkiem czekającym na śmierć
po drugiej stronie przystanku autobusu
ochlapanego przez marzenia
nie jest krwią , płynąca po twoich ulicach
Jest drogą która idę do ciebie Rafale

dusza

przeszedłem metamorfozę krwi
odkryłem twą dłoń , kiedy spływała samotnie
po mych włosach...
oszałamiająca jest twoją łza
która spływając rzeźbi zmarszczkę
na twym sercu , gdy spojrzenie uskrzydla
twe marzenia , wtedy spalimy nasze dusze

Krew

pierwszy śnieg odkrył twoją duszę
zamroził serce , oblodził słowem
skreślił marzenia , obalił teorię nieważkości
zaćmił sen , zabił te szare dni i stałaś się pusta
trochę tak jak ja , przyłącz się do ten gry
twój dramat jest dramatem moim
okryj swą twarz , jest ślepą kamień
spadający w studnie nicości
a w żyłach płynie samotna Krew.

twa postać

krew tryska z twych skrzydeł
płacz wylewa , schodami marzeń
biel z czernią się przeplata
jak widniejąca śmierć zeszłego lata
pot marzeń zatapiany przez wilgoć niewiary
Ty wielbienie milionów snów
ja cień , szukający odnóża twej przepychy
jaskrawe słońce tylko świeci....


Ten płacz

Ten płacz przenika duszą mą
Twoje kuchenne spojrzenie
twe rozdarte ciało , twoje usta
twe życie , trochę tak jak moje
twe iskry rozpalają mnie
jesteśmy chemikami własnego losu..
podaj mi eliksir grzechu
podaruj mi miłości.....
podaj mi eliksir śmierci

czy jesteś?

czy jesteś tą którą szukam w snach ?
mówisz ze miłość posiadasz
iż kochasz szczerze?.
A co ty na to gdy ja nie uwierzę..?.
gdy moja wiara już nie wystarcza
Mieszkam w instynktach zapomnienia..
oboje zginiemy , lecz ..pokochasz mnie

milczenie grzechu

Czym są moje uczucia , prochem na wietrze opływającym duszą mą
Czy tylko podświadomym wytworem mojej wyobraźni
Czy uczucia które wystawiam na wystawy , muszą być plądrowane
I zabijane przez moje własne legiony śmierci , które przenikają mnie
Samotność ogarnia mnie , przenika mnie...wicher...jest za mgła , śmierć
zawsze wygrywa...
Kruchy samotności , własne umarły ze starości , moje słowa jak próżnią
czyny jak
bierność , ma miłość jak śmierć grobowa i milcząca..

kocham

Nadchodzi koniec ,
spustoszenie mego ciała , jest ogromne
Chciałem żebyś wiedziała
iż nie warto ginąć za coś , czego nie widzisz..
Nie wierzysz. , mówisz , że w miłości nie wierzysz.
mówisz....kocham.,
kocham kiedy grasz...

żegnaj

Moje marzenia dryfują gdzieś samotnie , ty niedostrzegasz ich które
ocierają się o twoją nieskazitelną duszę
Chcesz wiedzieć tylko radość , ale czy niewidzisz mego
cierpienia....myślisz jestem tacy jak oni
Bez ducha , bez miłości , jaki łatwy , taki twardy , jestem bezbronny ,
każdy gra....wszystko to jest jedna gra..
Jestem zbudowany z rań widzisz mój ból i kiedy ciebie wzywam , moja
duszo kochana , ty udajesz że nie widzisz mnie
Dlaczego jesteś taka okrutna dla mnie?.........jestem już za słaby , żeby
udźwignąć to nędzne życie , to uczucie , ten bezwład...ta anarchia w moim
sercu , jestem w środku pusty , trochę tak jak ty...
Moja psyche to piekło na ziemi widzisz tego?...chyba dobrym jestem
aktorem......przyszłość zatarta ., przez wpływająca
Przeszłość , która obnaża moją łódź, zapadam w sen....czy tylko ja w nim
jestem.?....kiedy jestem z tobą musze Wierzyc w miłość , lecz ..gdy
ciebie nie ma?......ochocze w zapomnienie.....zapomnij bardzo chciałem
ciebie pokochać...jedyne co pragnę ci powiedzieć...przez tym wyborem..
to żegnaj......

imitacja wiersza

Czarna sosna wiruje śmiercią ,
świat jest skażony twoimi brudami
człowiecze....bezwład jest tak piękny..
miłość pokrył kurz twych uczuć
zapomnij proszę?..

drwin

spijam nektar zbawienia z twojej duszy
...choć gwiazdy oddalają się od naszych żyć
tonę razem z tobą , i dotykam twoich ponurych słońc
zdruzgotane dusze , szukają wytchnienia
kleszcze są sprawiedliwe
...one tylko żerują ,
...............drwin miał racje.....

powrót do wojaczka

nie ma snów
nie ma snów
widzę twe myśli
jestem obłąkany , trochę tak jak ty
Przepraszam , idę do ciebie..
droga samotności

tragedia

Krwawe liście rozpościera ograniczenie
Pachnące szarością , widzę grzech
widzę to czego wzrok nie sięga..
Milczę , mów do mnie bez słow..
Milczenie jest strachem , słowo jest śmiercią
...księżyc jest ciętą farbą twego obicia , jesteś wielka...
dziękuje za bilet na tragedię naszą..

sny

Miłość w strach się przeraża
Twoje ciało w iskrę się przeraża
"są sny ale nie ma snów , są sny
--ale wtedy się nie śpi"
demony kwitną , płacz krwi
i TY...łachy niedbale rozłożone przed tobą...
cenzor łez , widmo snów , wicher chmur , głos twój
i księżyc .....jest w nas...
choć moje serce gnuśne jest
na dnie duszy zawsze coś jest...
....norma.
jest serce , ale nie ma uczuć
jest miłość , ale nie ma duszy
jest strach , lecz nędza w umyśle mym
była wieczność , a zostały spalone gwiazdy
przeniknięta krew , nieśmiertelność i ciecz...
wypływająca....z
kwiatów zła , stosu nienawiści , światła i lęk.....
dzikie biesie kochające nasze zwęglone ciała , spróchniałe
oczy tortury marzeń , kwiaty...przykrył popiół...
bramo....schodzę do ciebie
...ty mi jedynie powiedzieć
żegnaj.....ten którego nie było.....
wartości , których nie ma
Wznieść się na wyżyny świadomości
I dotrzeć do najgłębszej z gwiazd , która otacza dusze
Spojrzeć w otchłań i poczuć pustkę
Ogromna siła przeszywa ciało
Tęsknota za miłość...spalone uczucia...na
Fala rozgoryczenia ogarnia umysł
Skrzydlaste demony , wirują....sączą zgnitą dusze...
Przeżartą niezaspokojonym pragnieniem
Wszystko umarło , szczątki życia kruche jest
Wszystko niewidoczne boli...
Twój umysł zatruty jest , serce kona w bezruchu marzeń
Dusza cierpi na bezsenność , dawne idee SA martwymi skrzydłami..
Które odeszły ze snami kiedy mgła przysłaniała oczy , łzy.....
......oceny łez...spływały niczym demony na bruk...
samotna walka....kres...życia....wartości...odeszły...

parodia miłości

jesteś katem , kocham cię...choć
miłości nie znam , zniszczę cię
ty też mnie zniszczysz...płomienie będą
takie same...krew...na stole rzeźnika...
kochajmy się , bo jutro umrzemy...
zgorzkniałe życie , nędzne marzenia
upadłe gwiazdy , ryk mew!
Podświadomy świat , widniejący strach
Pędzący w dali , duch - śmierć
Wilczy ból , nienasycenie rozbiją całe
To życie
Mam w dupie twoją miłość
Mam w dupie twoją miłość
Mam w dupie twoją miłość
Kocham cię..


Kiedy

Kiedy ty mówisz życie , ja mowie korzeń
dlatego ty mówisz miłość - ja widzę śmierć
dlatego ty mówisz życie - ja widzę pętle zawiązaną na szyi anioła własnej
duszy
kiedy ty mówisz śmierć - na mej twarzy uśmiech pojawia się..
dlatego mówisz dusza - ja czuje strach dławiący mnie
dlatego mówisz nicość - ja ciągle czuje nicość rozrywająca moje życie
kiedy ty mówisz pragnienie , ja nic nie mowie

serce

serce poety skazanego na powieszenie
..serce obrosło w nieskazitelne sople
łzawiących sopli , wyrastających z każdej części
tego ponurego i zaniedbał ego ciała
kolce pulsują , wydalając niebezpieczną insulinę - truciznę
strach...który przemienia się w obłok skry lodu , nad oceanem myśli
tajemnic
widniejące kolce mają w sobie teatr...mieszka tam jeden aktor z garderobą
ubrań
i zasłon dymnych w razie zagrożenia , gdy upał przyćmi skrzydła miodowego
uczucia
które tragicznie zaniedbuje obowiązki , stasuje wówczas dygresję własnego
przemijającego
pragnienia , wśród woni Marzen nicości..
kochanka powieszonego , skazanego poety widnieje na liście skazanych
obserwując listę pasażerów na przejście przez lustrzane odbicie...
granatowy sen , duch paruje , skrapla się człowieka , który był...
ziarniste powietrze , skrywa w sobie diament
światła przebijają ludzie świadomości , nieparzysty pryzmat , tworzy koła
zaokrąglając ciecz się z próżny żołądkowej.
Cwale nie musze być idealny , wcale nie musze być wielki jak Wy
Odkryłem w sobie sile , niepozwalała mnie---wagarowiczowi własnego
Ciemiężonego niebieskiego obłoku jaskrawych uniwersalnych cieni - ludzi...
Wagarowicza , któremu nie pozwolono przejść do następnej klasy


Ona mówi

Ona mówi że miłość ją boli
ona mówi że kocha mnie
ona mówi że aniołem jest
ona mówi że miłość chwilą jest
też mówi że sięga najdalszej z gwiazd
iż zna tajniki Bogów..
.....................................
więc trwaj chwilo śmierci

Ona

Ona leży ukrywając się w ciemności nocy
przykrywa płaszczem miłości
dopadł ją piorun gromu miłości
dopadł nas Rożnowy sen
dopadły nas gwiazdy przeznaczenia
........gwiazdy nicości
ona klęczy
ona płacze
oczy jej biją promieniem bieguna zimna
gra skończona , sezon rozpoczęty..
kolejny martwy sezon , zjechałem windą
a ludzie mówią...ze prądu nie ma..

Ona . czyli płochliwa miłość

Ona wiruje gromem miłości
leży obok martwa , miłość ja dopadła..
rzeczywistość zabiła nasze grzechy , a ona drwi...z tęsknoty
Ona taka gwiazda nieruchawo , ona przechodzi do ataku
ona płacze miłością , ja Syzyf...kamień
ona miłość , ja poeta
ona uczucie , ja śmierć
ona niewinność , ja demon
ona wybawienie , ja niedoskonałość
ona wielkość , ja ogień jej duszy
ona czas ograniczony , ja skrzywiony romantyk
ona wielkość , ja wieża...jej
ona anioł , ja jej skrzydła..
ona , ja nie..
płyń kochanie , pływać nie potrafię
płyń kochanie , ona koło ratunkowe
ona maska bez maski , ja masek maskarada
ja organizuje świat , ona...się zgadza..
ja....kocham......ją
bądź......miłością
kocham chwile..

Mniej

milczenia
milczenia
milczenia
więcej wrzasków , więcej...
przybądźcie duchy
nie potrzeba ciszy
nie pragnę słońca
ja pragnę cienia
choć cały czas mi towarzyszy
nie mam gdzie się schronić
potrzeba
mniej
mniej
mniej
milczenia
mowa to słowa
miłość to głód
nienasycony

krótka imitacja...

Książe lękał się samotności , lękał się ciszy gruzach ciszy zrodziła
się śmierć , obdarta z twórczej godności przeznaczenia.
Jego myśli wciąż wirowały wokół ukochanej , choć była tak daleko...choć ich
dusze były blisko pojednania , symbolem ich częścią zabicie równowagi
między ciszą na słowem głośnym.
Marzyli parzyście , marzyli jednostajnie o przyjacielu księżycu.


czarne słońce ( pisane z tęsknotą , na ramieniu )

I nawet kiedy ziemie ogarnie twój lęk
i nawet kiedy zwątpisz w swoją moc
i kiedy twoje życie , przykryje cień
i nawet kiedy....
i nawet kiedy będziesz samotną gwiazdą
i nawet kiedy poczujesz na swym sercu cień
i nawet kiedy poznasz nasz ból
i nawet kiedy.....
i nawet kiedy staniesz....przed czarnym słońcem
choć nie ważne jak daleko , nasze dusze będą wirować
przy blasku księżyca....i nawet...wtedy.....będę ja
wygnaniec raju , dziecko klęski
choć nieważne że złem jestem
przemawia przeze mnie miłość
......choć obdarty z godności.
będę tam , dokąd zmierzasz....

Przyjście...związek Bogów

choć sam będę jechał do ciebie
będę czuł twą bliskość
nie opuszczę tych myśli
czy kolej jest wybawieniem czy pożąda niemczy pożąda niemczy obłudą?
choć przeciwności będą wykolejeniem śmierci
choć ciało spłonie , uczucie pozostanie
choć obłąkanie...jest wielkie , będzie jeszcze większe
gwiazdy błyszczą choć promieni brak - teatr
nie potrafię zmienić tego uczucia , którym obdarzyłem cię
nasze oczy ukazują nam zniekształcone lustro
wspomnienie....wspomneine...wspomnienie...ono jest studnią bez dna
serce mi bije jak za starych czasów
każde jutro staje się wczorajsze..
kiedy płakałem...kiedy płakałem...nie mogę sobie przypomnieć
oczy węża nakazują....wyssać uczucia żeby przetrwać..
uczucia przeznaczenia....
żmija pełza wewnątrz mego ciała......ty jesteś jego jadem..
udajmy się przejażdżką wieczności , przeżajdzką śmierci
w sercu nocy płonące ciała..
dyliżans prowadzony przez Wojaczka
kołysząc cienie nocy...krwawej nocy
i wiąż zdaje mi się ze jesteś tylko teatralną iluzja
2 minuty do północy ---w niewoli nocy i snu
spokój ducha , uczucie ulgi to ty...
jestem zagadka , jestem kośćmi...twojego życia
moje myśli to strach , przed życiem...
śmierci się nie boje , poczułem jej smak....
jest taka słodka jak landrynka z twego serca kryształowego.
pokaz mi miłość , pokaz mi szczęście.....ja dam ci prawdę
A my spadamy w życia studnie....".nienasycenie jest jak głód.."



stadnina zła

perspektywą śmierci było jej odnalezienie
w głuchej duszy , w głuchej pustyni
na pustyni jest mrocznie , na pustyni panuje grzech
paradoksalnie poezją , odkryta jest potajemną drogą
do losu przeznaczenia , myśli nadpływają
uczucia odpływają , ocean wilgoci...wilgoci nie wody
śmierć jest jak przeznaczenie
"tylko głupiec żyje z nadzieją poranku"

ironia.

woda jest bezbarwna
krew jest czerwona
uczucia nie przemijaną
noc to słonce z zapadnią chmur , lecz bez gwiazd
perspektywą miłości jest piękno idei
na pustyni leży deszcz nieruchawo
rzeki są wysuszone przez szlachetne gwiazdy
ludzie są wspaniali doktryny umierają
śmierć jest kochana , poezją nieśmiertelna
miłość jest wieczna..


miłość

miłość to puste uczucie bez dna
miłość to paraliżująca siła bez cienia przetrwania
miłość to nie istniejące przeznaczenie
miłość to moje 6500 dni bez cienia prawdziwego uczucia
miłość to więzy krępujące cię przez wolnością
bo miłość to więzienie
.....chciałbym być twoim więźniem


zabawa

gdy życie znudzi ci się , kup sobie pistolet pobaw się nim
lecz nie naciskaj spustu...szukaj dalej , to zarosty spust
gdy życie znudzi ci się spraw sobie anioła , lecz nie kochaj go długo
anioły tak szybko odchodzą...
gdy życie znudzi ci się kup sobie poezje , lecz nie czytaj zbyt długo
bo światło w twojej duszy zgaśnie szybciej niż potrafisz sobie wyobrazić
gdy życie znudzi ci się idź zagraj przy wódce z kolegami w karty
lecz pamiętaj ci którzy mają szczęście w kartach nie mają szczęścia w miłości
gdy znudzi ci się życie załup na siebie poczciwy łach
pamiętaj że perspektywa życia nie jest ciało , lecz dusza
gdy życie ci się znudzi idź na wino z lumpami
lecz pamiętaj że , to tylko chwila
gdy znudzi ci się życie idź po gazetę
i spójrz czy są usługi grabarskie
gdy znudzi ci się życie
wyjdź wreszcie do ludzi , i spójrz na nekrologi czy twoje nazwisko nie jest już wywieszone
ileż można pisać o śmierci...
gdy znudzą ci się życie...................


czymże jestem?

ptakiem , piekłem , listem , tobą , nigdy sobą , aktorem , wilkiem , diabłem
smykiem , pijakiem sączącym wino , śmiercią , niewierną i nieszczerą miłością?
czymże jestem.........nie wiem kim jestem...

moje życie

moje życie to zagubione złudzenia zgubione przez miłość
moje życie to wódka bez dna , moje życie to martwa perspektywa wiecznej miłości
moje życie to złamane życie diabelskiego posłańca...moje życie to sen


milczenie

milczenie jest nadzieją
jest posłannictwem wszystkiego co żyje i egzystuje
nikt nie potrafi milczeć , bo grają wrzaskliwą role...
znienawidzoną role , piekielnego diabła..
słońce zatrute pasożytuje nasza spragnioną wolność
więc pozostało nam mówić martwym językiem...szeptu.
świat jest poronieniem , zatrutym grzybem który gnije
wzmaga swoją egzystencje , prosi o więcej.....nienasycenie
szliśmy moja droga , pustą ulicą , z nas tętniło zubożenie ust
martwy język falował nad nami


ktoś

wyjdę na przestworza i ogarnie mnie ciemność
wyjdę na pustkowia i poszukam pustyni
pokazało się światło prawdy , światło przeznaczenia
ogarnął mnie strach , strach przed miłością
czy nie dostrzegałem szczęścia , czy nie dostrzegałem miłości
a zarazem cierpienia...może to mało poetyckie powieś z..
ale przede wszystkim jest zachowana perspektywa prawdy..
obce mi są szczere uczucia , obca mi jest miłość obcy
bo dotykam każdego dnia gwiazd , mam je na dłoni.
a może w dłonią księżyc świeci...



drzewo

1.
wszystkie członki są jednakowe
wszystkie końce są początkiem
mroczna jaskrawość odbijająca światło
brzyszczy szukając zawiłych koncepcji prawdy
śmierć jest blisko , chyba już na blisko...szanujące krzywdy...
ja i mój brat jesteśmy w piekielnej kuchni piekła

.................

2.te myśli są jak katiusze , są jak szlachetne wino
dojrzewając uprawiając moją chorobę
jestem winny jakiemu systemowi?
jestem winny jakiemu demonowi...przeznaczenia?
prośże miłość o oczyszczenie tych myśli...........
a noc tylko tańczy....szepcząc mrocznie przyłącz się..

17.5.2000

młodzi artyści

młodzi artyści nie kaleczcie ran swych
nie dosypujcie soli w wasze przeznaczenia
bądźcie sceptyczni , bądźcie spontaniczni
nie szukajcie prawdy , skupcie się na realiach!.

młodzi artyści ! , tak mowie do ciebie
młodzi utalentowani spalcie poezje , póki
nie zakwitała i zakrwawiła wam serc
nim osiągniecie dno ideału , wypełnicie śmierć

młodzi artyści!szaleńcy..mówie do was..
bądźcie jak deszcz , jak rosa porankowa
bądźcie ulegli , bądźcie jak pełnia księżyca
nim czas zabij swój wiersz na gilotynie , bo pokosi cię treścią



Rimbaudowi z Wrocławia(niejakiemu wojaczkowi Rafałowi)

kolejna plama krwi na witrażu okiennym
kolejne spojrzenie na niezrozumienie z perspektywy wysokości
w sercu rysy brzmią determinującą pieśń
ciało pełne robactwa , dusza obfita w marzenia
kształt poezji zachowany...

tańczyłeś z gwiazdami , legitymowałeś się cierpieniem
obdarzyłeś słońce swoim istnieniem - niewielu potrafi tak uczynić
obdarzyłeś nas nadzieją bez dna , nadzieją na śmierć oczywistą
pokazałeś mi drogę , pokazałeś mi drogę do lasu
poddałeś się procesowi , poddałeś się destrukcji

dzisiaj Ty to ktoś inny , dzisiaj ty to ja
na końcu uroczej gwiazdy widnieją twoje zamglone oczy
wydaje mi się? , czy kolejny wytwór wyobraźni?
siedzisz pod ścianą nieruchomo , samotnie jak zawsze
ogarnięty przez noc , poczekaj...idę do Ciebie.


Przeznaczenie

jest niewybaczalne , jest ponad nami
szczęście żre podniebne sklepienie gwiazd
obejmując ich objętości na łące pustych wzruszeń
coś targa duszą oziębłą , to wilgoć tęgich róż , one tylko rosną
moja krew jest biała , tak jak jej łzy
delikatne jak jej nogi , jej pustka pragnąca być moim zaskojeniem
on patrzy , zamknij oczy , oczy duszy...Rafał patrzy
moja akfitania leży zakryta darnią , przykryta wolnością..
omamił mnie strach przed jej miłością...
wiem że poddając się jej znowu będę przemierzał dwa światy..
wyrocznią samobójstwa są owe dwa światy , nienawidzę skrajności



Gwiazda

moja gwiazda otulona na łące krwi
kapiąca się razem z księżycem , wiatr delikatnie szumi
zaskojając nasze instynkty , moja gwiazda mnie przesyca..
ona zabrała mi język
"pierwszy lepszy trup jest lepszy , od żywego byle martwy"
w pewnej chwili nie wytrzymałem zakłamanego momentu
i poszedłem zwrócić przeznaczenie...do wiadra..


ballada o kobietach

Babilon grzechu to jej niewinność
o ostatnia gwiazda spustoszona na końcu sparaliżowanego
....obscenicznego zdeptanego księżyca
kobiety i ich mroczne uczucia splątane krwią spojrzenia
budzą w nim lęk , ironizuje miłość choć jego twarz zamglona grzechem
stopy oblane piaskiem , którego nie było
w uszach dławią i przelewają się fobie...Fobi której nie było
w ogrodzie jego zmysłów utrzymuje się doktryna spuścizny po dawnym uśmierceniu
bagatelizująca jest jego obsceniczna ballada o śmierci , szanuje ją...
ona mówi że kocha , ona próbuje się wtopić w uroki deszczu , ona...krwawi
jak co miesięczny cykl bólu , jej ciało jest jak węgiel..
jej liberalność niczym żywa krew jego zapomnienia .
przykazanie strachu - nie bój się , które jest treścią jego duszy
przykazanie miłości - kochaj kwiat , uśmierć kwiat
stopiona w słońcu rana przepaści , rana przeznaczenia
wyrwa w ziemi , nerw serca.......
myśli falują na wietrze opatrując gniewne podmuchu przepaści
naga jak Wenus , wilczyca piękna...zakazana miłość
szaleństwo Wojaczka , mrok rafki , symbol tetmajera to moje życie
czy jest miejsce na anegdotyczną miłość czy to zwykłe szaleństwo
skrępowanego poety , szukającego...prawdy..

kim jest?

Kim jest ten cień , który dziś wyszedł przed zamknięte drzwi stłumionej świadomości?
Kim jest ta dziewczyną ? która dała mi nadzieję na lepsze jutro bezbożnego dnia doczesnego?
Kim jest to uczucie ? które nie daje się zaliczyć do jakiegokolwiek podręcznika z ideałami buntowników?
Kim jest ten cień , kim oni są ?
To chyba chybiona miłość?
Niewdzięcznego grzesznika
..idealistę
30.5.2000r

wrażenie

one jest ulotne , jak dym z papierosa
ona jest jak miłość , jak anioł , tak szybko odchodzą
czym jest to czym władam , kiedy sen z powiek zestudza i ciemięży się
reasumując , jest cień ale nie ma wrażenia..

widok mydlanej opery , widok tatr i całej maskarady
Rafał przenika przez moje życie , nadając mu sens i ubierając go również
poezja nie musi mieć kształtu , ona jest sama w sobie
nic odkrywczego , jak obserwacja trafna

ona jest jak demon , ktoś zawładnął mną i przenika mnie jak Rafał
mój znajomi pochowali się za świeci blask
płyną nieskończoną drogą do bram nieba
stoję sam , milczę z tobą , kocham noc

mówię nie rozumiejąc słów , kocham nie znając tego uczucia
pisze mając w sobie zwiędły atrament , mówię nic szczerego..
słucham uważnie , konam nieostrożnie , ulegam i bronie się - to tutaj jest sprzeczne
cnotę poezji chowam i bawiąc się nie umieram , w diamencie pękniętego szkliwa

odchodzę pójdziesz za mną do nieba bram?
Całuję twe stopy , czynię to nieświadomie
Biegnę przełęczom , ty zataczasz mi drogę do prawdy
Bez ciebie , nie doszedł bym nawet tam , do przełęczy


Żadnej logiki , czyste wrażenie , ulotny stan
Nic odkrywczego jak kształt mej pojemy
Nic szczególnego , a jakże jadowitego
Jak alkohol samobójcy - wiersz.

31.05.2000r g.21.54 , po dziwnym dniu.



Swoista autobiografia

Zrobię tak
Upiję się , by poświęcić się ideałom
Pokocham , by zaznać jedności miłości i śmierci
Potne sobie oczy , by nie widując gwiazd nigdy
Wyskoczę przez okratowane okno...do drzwi nie pasuje żaden klucz
Zasztyletuje strumień zagubionej cywilizacji w swoim sercu
Umrę , by zacząć żyć
Zrobię tak...
Upije się , by poświecić się wtórnie ideałom..
Ta lista nigdy się nie skończy..
31 maj .tej samej nocy
arkadia

czy arkadia została uśpiona na cmentarzu złudzeń?
Domy szklane , domy z kart , szaleństwo.....
Prawowitość gwiazd , świst serc , powiew wiatru i ona

Szybkość świetlistych wstęg na malowniczym pastwisku zła
Świetlistość przekroju gwiazd , dygresyjność marzeń
Wspaniałomyślność śmierci polega na zastosowaniu o anegdotę o miłości

Przez zakamarki cienia , za głosem duszy unosi się lęk twój
Progresywność i satelitarność spustoszeń po frunących gwiazdach
Liberalność mitycznych korzeni bezpieczeństwa słupów grzechu

Co za nielogika? , cóż za bezczelność z mojej strony ?
Ustosunkowując się do straconych marzeń , wyznaczyłem
Sobie idee subiektywną , zapoczątkowaną wraz z pierwszym dotknięciem cienia

Miłosierdzie anioła , polega na jego destrukcji , wyniszczenie
Wszystkiego co materializmem pustym jak wilgoć morza .
Zapoczątkowaniem słońca było jego upadek

Każdy ma swojego anioła , jak każdy ma swój poranek
Ludzie całe życie konają w samotności
Choć ich naiwność , jest innego zdania

Mój stosunek do życia jest bierny
Zastygłem w marzeniach , oszukałem przeznaczenie
Widziałem prawdę na ostrzu gniewu pańskiego

To jest już koniec , moja świetlista gwiazdo nocy
Ty już jesteś z innym z marzeniu o miłości..
Ja stoję w deszczu , trzymając złożony parasol


Czekając na Ciebie.




Noc

Jest jak fatum serca na duszy przezroczystej
Ogarnia mnie cień przeznaczenia , coś nadchodzi aby spłodzić
Nowe plony samobójstwa , on jest coraz bliżej...
Ogień przeszłości dociekł prawdy , chwilowe wybawienie...
Cienie zbiegają się coraz niżej , niżej prawdy
A kosmos nieruchomo patrzy za wschód gwiazd szklanych

6.6.2000r



Niemoc

Ciemność...
Ciemność...
Ciemność..
Czyż więcej o dniej oczekujemy , patrząc w ślepe gwiazdy?
Rzucone przez nasze z małpi one zęby oficerskiego demona nocy
Zdjął paszczę soli z głowy , namaścił się olejem beznadziei
Ciemność
Ciemność
Ciemność
Ruszył w stronę słońca by spalić nadzieje w jej ramionach
W pędzącym pędzie gwiazdy wpadł na sztylet podniebnego gwiazdozbioru
Ruszył w przepaść by zbadać wolność
Ciemność
Ciemność
Ciemność
Popatrzał , owionął się z bólu duszy
Spopielił marzenia , spopielił nadzieję
Zabił noc , zabił dzień...pozostała gwiazda
I głos z najwyższej wierzy przeznaczenia
Ciemność
Ciemność
Ciemność


uszanowanie

Ona mówi ze kocha , ona szanuje jego rozkosze
Ona ceni go jak Boga , ona pielęgnuje jego marzenia
Ona jest głosem z dobiegających torów jasności
Ona...
Ona pragnie słońca , ona jest za słaba by dać szczęście..
On jest...wygnaniem księżyca , uszanowaniem Bogów
Jego dusza jest jej duszą , są jaskrawością...serc..

19.6.2000r.


on cierpi , on jest w cieniu
on szybuje błyskawicami do słońca
szukać odrobinę cienia , spokoju
wokół duszy jej tańczyły gwiazdy
on chciałby być gwiazdą , na jej mlecznej drodze.
Choć dzieli ich wieczność , skale można zmienić
Wtedy powstanie pustka...
Poszybujmy na słońce , poszybujmy do najdalszej wierzy przeznaczenia..
.....tylko co dostaniemy??
........."aktorzy kochają cię tylko wtedy kiedy grają.."


19.6.2000r..



kształt

system odpornościowy nie jest myślą
serce nie jest pierwiastkowanym uczuciem
cały wagon w nasze dusze
nadzieja zmęczona ciszą , egzystencjalny ból
szaleństwo w przestworzach - miłość
zakończony sezon - rozpacz
poeta kolorów w żyłach twych
przekleństwo i sztuczne łzy
.........malując szukając właściwego wyrazu wiersza

pieść bohaterów

widzisz jaskrawe słońce wpatrzone
w decydujący obraz życia - śmierć
dzikie przestworza gdzieniegdzie
obmazują potną cześć ciała

pomniki lirycznych bohaterów
wystąpiły z piedestałów , marzenia
bez krzu spełnienia
nocą tylko migoczą diabelskie oczy mroku


krew

krew sączyła się rynnami przeznaczenia
on stał i patrzył na ławę uczuć
przepływały przez niego fale egzystencjalne
próby ratowania duszy nie powiodły się
on umierał , patrzył na ach
przykrywając się solą
wokoło tylko gdzieniegdzie było
oddychać falami odbijającymi się
o jego gniewny , zbuntowany umysł

ona X

czekam nie licząc dni , godzin , minut , sekund
rozczepił marzenia na miliony cząstek
czyjeś cierpienie , stało się obsesją
bieguny świec przebiegają poprzez kwadraty
jego nieskończonej duszy , powieki stają
się bezwładne , ręce skrępowane stały się
spojrzał w niebo i ujrzał pustkę
widział niedokończone gwiazdy
szalejące pośród milionów cząstek
wirujących wokół jej kwiatu róży


chwile

powiedziałaś " dam ci tylko chwile"
on powiedział " w życiu piękne są tylko chwile"
on powiedział " dziś przeżywam najwyższą swoją chwile"
ktoś z tłumu powiedział " życie to jedna wielką zgubna chwila"
ktoś z przodu powiedział " szanujmy chwile , ich jest tak niewiele"
on powiedział " kocham chwile , pragnę je wydłużyć w nieskończoność"
los powiedział " to życie jest sprzeczne"

Ewa

szare mury duszy
pośród oni , diabelskie serca
szmer uczuć trochę pełnych lęku
przez pojednaniem...
choć nie zna jej życia
wirując w jej oczach
nieśmiertelnych

zabierz mnie

zabierz mnie od tego bólu
zabierz te syreny , opatrznościowe
ja samotny że gal dryfujący
w przestworzach tego świata
postrzegam blask księżyca jako oczywistość
sen spływa z mych oczy , widzę przestrzeń
mimochodem przemierzam twoje oczy
kwiat krwawi nocą , ja płacze
niech trwa.....
niech trwa.....
niech trwa.....

chwila

podeszłaś do mnie i rozebrałem cię
oczami duszy , rozprężyłem całe zmysły
ma egzystencja była rozkruszona

wydobyłem z siebie dźwięki niebiańskie
poczuł skrę wyzwolenia , szybowała jego myśl
na oceanami krwi ludzkiej

na jak długo matka bufetowa chować na ladą się będzie?
uderzył piorun , połamał jego odnurza
ta chwila się nie powtórzy...

21 ( pewien przełom )

ciemność

wyszedł w przestworza
koił ból imaginacyjny
uczucia zlewały się niczym paleta kolorów

nie było gwiazd , nie było marzeń
nie mów kocham
to nie istnieje

twórczość

"poezja to życie - poezja to ja"
stworzył mit egzystencjalny
przykrył się popiołem
pożerał okiem gwiazdy
gnębiła do nienasycona otchłań
spijał krew z koczów litościwych
prosił o sól , chwila skupienia
krwawi , krwawi , krwawi
on żyje!

prawda

on był stworzony do miłości
miłość nie była stworzona do niego
on był stworzony do życia
życie nie było stworzone do niego
co wieczór umiera samotnie
po kilka razy , więc co wypełni jego czas

śmierć

to naga bestia wyglądająca zza księżyca
niewidoczna małpa wrzucona w wir istnienia
naprzód słońce! odpędź szalony krwowieg śmierci
ulituj się zadnim i zabierz go z Tą

ty religio barbarzyńców , jesteś okrutna , jesteś ulotna jak poranna rosa
ty miłości kruchej i przecudownie okrutnej
ty piekle na ziemi , przysądzi one jego wartość
ty drewniany piorunie , ty wieżo samolubna

kocham cię - anioł

*nikt*

nikt nie potrafi oddychać słońcem
nikt nie potrafi czekać na marzenia ( one się nie spełniają )
nikt nie zakosztuje śmierci szczęśliwej
pioruny uderzają w piersi kolczaste
a księżyc jest lunatykiem" - to z wojaczka
liście dogłębnie przykrywają jego spaloną mogile...


droga

idę droga która szli nieliczni ,ale tez droga do której koniec był śmiercią świadomą
idę drogą która szło wielu , ale końca dotarła tylko garstka posępionych
idę drogą w której gwiazdy świecą bardziej niż w normalnej drodze
idę drogą w której ciało , jest czarne..
idę drogą w przestrzeń niewidoczną
ta toga nigdy się nie skończy....


życie

ono się skończy , ono śmierdzi
ono sączy brudem , ono jest podobne do gnoju..
pierdolony wymysł...kogoś...

glos z duszy

w otchłani poronionego świata
nieznajomy głos go wzywa
nakazał mu podejść do świetlistej
bramy przeznaczenia

podał mu klucz , podał mu kielich krwi
pożegnał się z niewidomym losem
pożądał ludzkość , pragnął miłości
osaczył go rządzą pojednana

głuche myśli przemierzały mroczne
pustkowia jego niezmierzonej duszy
krew wezbrała się nad jego
sercem przeżartym zgiełkiem próżności

dziś stoczył ostatnią potyczkę bogów
nagła eliminacja stała się rzeczywista
padł nieruchomo na czarną ziemię
głoś z wieży patrzy jak umiera....

przemyślenia ducha

dlaczego słońce omija jego dłoń?
dlaczego jego spojrzenie przepełnione jest goryczą?
dlaczego miłość stała się martwym płodem?
dlaczego wbito mu style w mózg?
muzyka przenika jego duszę , rozgałęziając
myśli na mniejsze atomy metafizyki
po co?
gdy wiersz jest ostatnią deską ratunku?
a pustka i tak go dopadnie
choćby przykrywałby się milionami wierszy!


ktoś

głód rodzi nienasycenie
miłość rodzi nienawiść
piękno rodzi brzydotę
ryk duszy rodzi piękno

podejdź

podejdź gwiazdo niewzruszona
podejdź wierszu
otul me serce , niech skonam
niech wiruje dno , niech paruje krew
nie patrz
nie patrz
to tak blisko , za blisko..
samotność...

ktoś i coś

ktoś nieustannie targa jego sercem
mięso modlitwy zostawił przed wejściem
do kolejnego sezonu..

nazywasz się człowiekiem?
a cóż to oznacza ?
prośże państwa o odpowiedz

nienawidzę tego miejsca , ono mnie hamuje
ktoś mnie deprymuje , coś mnie zachamowywuje
ktoś prosi o miłości , a on nie potrafi wskrzesić nawet litości

cóż z niego za pies bezbożny?
cóż z niego za potępieniec nocny?
cóż z niego za człowiek?

mógłby tylko pisać ballady o prawdziwej krwi
tak jak on....
czy nie czujesz śmierci , która chowa się jemu za paznokciem..
może puste , może mało efektowne ..
ale prawdziwe...szalenie prawdziwie...
muza dany wita mnie porankiem..


Poranny wiersz..

wyczuwam prawdę na skroni twych oczu
wuczywam prawdę jak promień nieskończonego serca
wczuwam liść na twej mokrej duszy
poranny wiersz , zawsze rodzi nadzieje śmierci
po co wracać?
połacie gwiazd w twych oczach
cały legion obłoków w twych ramionach
i samemu tam być , aby przeżyć taki dzień
by poranny wiersz nie był ostatnim wierszem..

Mrok

determinująca jest myśl o śmierci
bezbożna jest myśl o życiu
mroczna jest dusza , zacietrzewienie umysłu
ballada o miłości nic mu nie mówi

przerażająca jest pustka jego życia
ogniste bestie tańczą w jego cieniu
ociągnął Mrok , jego dusza odleciała

pragnął dosięgnąć gwiazd , uskrzydlić myśl
o życiu wiecznym , dopadła go beznadzieja
puste jego życie po śmierci


nieśmiertelność

stoi na krawędzi umysłu
nieruchomo , gwiazdy lecą w dół
serce już skorstnaiłe upadło jak ciernisty kurz
niemożność oddychania
żyć nie ma.....
pustka...
nieśmiertelność
wolność
śmierć 15 lipiec ..........beznadzieja w sercu i w życiu


.......pustka

śmiech jest pusty ,
lat aria jest wyczerpana
życie jest głębią
życie jest murem
nie do przebicia......
osiągnę stadium śmierci
odejdę w szumie gwiazd
nienasyconych

ktoś kto kocha

ktoś kto kocha
ktoś kto kocha
ktoś kto kocha
musi być wyrocznia prawdy
ktoś kto kocha
ktoś kto kocha
ktoś kto kocha
czy musi umrzeć aby żyć?
ktoś kto kocha
ktoś kto kocha
ktoś kto kocha
.....................pustka.. 19 lipiec , 6.53 , przed wyjazdem

kiedy

kiedy pióro przestanie grać w jego sercu
wtedy on popadnie w stan gorączki
jego łzy staną się prawdą i wyrocznia
jego serce zakrwawi cieczą bezbarwną
jago łzy staną się słodkie
ale dlaczego właśnie on?
był jednym z wielu
był jednym z tłumów
był skazany na potępienie...
bowiem ten kto kocha
nie jest tym co umrze"


Nocą

nocą jego dusza jest główną drogą bezsenności
nocą jego życie jest drogą bezcelowości
nocą jego serce jest wyznacznikiem wiary
w ruch serca , spłodźcie głód mój posożytniczny

kim jesteś człowieku nic bez celu?
kim jesteś by nazywać się człowiekiem?
ty podła świnio bez tożsamości
nocą jego nogi są nogami stwórcy

ty głodna świnio bez poczęcia prawidłowego
ciśnięto w ciebie grzech , obdarto z ciebie godność
zabito w tobie łzy , ogień - pozostawili smutek
nocą jego głowa świeci jak żarówka i zniechęcenie

ty nie ulegniesz procesowi
ty poszybujesz myślami wyżej
polecisz aż do księżyca aby wykrwawić się...

ostudzić marzenia , spopielić głód
uśmiercić pragnienia , unicestwić serce
by w godzinę śmierci
nie odkryć że nie kochałeś

nocą
nocą
nocą


fortepian nadziei

szklane myśli owija życie
balastując oczy jak słupy popiołu
w twoim serce pożar , nic nie
zdoła go ugasić - żadna bezsenność
ciało pełne robactwa , z każdego miejsca
wydostają się pajęcza szczypawic
tacza krew , reasumując doktrynę o pracowitości
ostrożnie popiołu , gdzie podziałeś oczy swe
cisza osaczona nadzieją , wydostała się z
tysięcy grających inną muzykę fortepianów
te drzewa , wokół światło rozpalone nutami...

po odwiedzinach na cmentarzu po 24...



Sól


sól w nasze serca , krew w nasze umysły
zdledłe różnice , lustrzane ja nic mi nie mówi
zjechałem windą samobójstwa , oczyściłem
uczucia twe , piach mi w oczy
na dłoni Saharę mam

SEZON 2

sezon 1 zakończony
mundurek krwi odplamiony
czarną nocą staje się wybawiony
wyjdę na przestworza wniebowstąpiony
trzeźwy cieleśnie , pijany na duszy
by ciszą jak krystaliczna łza
szepnąć ci do ucha
sezon 2 rozpoczęty

TY

ty i twoja postać - ona taka nierealna
ja i moja dusza - ona taka powikłana
ty i twoje życie - one nieosiągalne
ja i moje życie - one takie nieczyste
choć moda na bunt zapomniana
pierdole z lana w to zapomnienie

matka

mów do mnie bez słów
słowa są nieczyste , one są przeźroczyste
szeptaj do mnie cicho
tak cicho żeby nikt już tego nie usłyszał z twoich ust
kochaj mnie mocno
tak mocno jak me raz darcie na sercu
bądź przy mnie zawsze
wiem ze nie obiecasz
karmi mnie piersią przeznaczenia
ucz mnie chodzić , ucz mnie kochać
ucz mnie spać , ócz mnie jeść , marzyć
jak za czasów arkad w której niegdyś żyłem

Tłum

wchodzi do tłumu , niczym na ring niebezpieczny
nie ma reknawić , choć nie raz dostał po twarzy
zapada gong , i czas zacząć grać
przeciwnicy wyczuli że strach ma wypisane na piersi
a dopiero 6 runda
mówią że przegra bitwę , nie używa soli jak oni
mają przewagę , czuje się przegrany
rezygnuje z walki , poddaje się 3 nie będzie

* * *
poezja do życie
poezja to ja
poeta jest kaskaderem uczuć..
śmierć jest wszystkim...
"życie jest buntem przeciw śmierci"


STRACH

z przyjemnością patrzę na jego twarz
serce jest ostatnim dzwonem na tej planecie złudzeń
czytuje parado :
każdy strach jest miłością
myśli są rozpustne
strach

miłość

odnalazłszy puste kaszty marzeń
wyswobodziwszy esencję myśli
wydobywszy róże z przeznaczenia
przeznaczenia , które nie miało nadejść

parasole krwi , zaułki pragnień
głuche czekanie na prawdę
i myśl , która szybuje niczym latawiec
bez więzi , bez nadziei...ziemski latawiec...


śmierć

brudne niebo rozprzestrzenia
spadające gwiazdy wirujące
na wodospadzie księżyca
lecące obłoki zbliżają się
w kierunku rytmicznego snu

śmierć zaopiekowała się mną
Sącze z niej esencję dobroci
rozległa krew szanuje nasze
sumienia...

wytatuowany obraz znikającego
wiersza wydobywającego się z
zgnilizny umysłu spadająca
gwiazda rani nasze spalone płuca

zjechałem tu nie w porę
światło dobiegające z ostatnich latarń
znika gdzieś z przedsionku
piekła...

z wysokości

z wysokości spoglądasz na odległe ciało
z wysokości szanujesz ziemską miłość
z ironią natomiast że żyje jest piękne
mówisz , że kontrolujesz swe życie
a namiastką prawdy jest jej
pogrzebanie...
z wysokości twe sny cię kłamią
nie wierz im
nie ufaj im

TŁUM

"człowiek wchodzi w tłum i zgadza się z rozsądkiem stada"

tłum nie rozgrzeszy kurwy
tłum okaleczy ciebie z godności
tłum nie pokaże ci prawdy
wynikającej z niesfasobriwości
poronionego świata
tłum
tłum
tłum
jest niebezpieczny

miłość ( ileż to można pisać o miłości )

poeta nigdy nie powie kocham


napisać wiersz

napisać wiersz do samego siebie
czy to nie głupota?
pisać do siebie , to jakby pisać do nikogo
pisać z bólem w duszy , czyż to nie szaleństwo..?
a czym że szaleństwo nie jest?


próba

oceany myśli synchronizują wolność
zapadnia w księżycu otwarła czystą łzę
spływającą po twym policzku
myśli odchodzą jak kryształy
usytuowane na jego brodzie
czas obudzić jego osobę w jego sercu
on jest jak tlen , powietrze , jego słowo
obmywa czerń z duszy , wdrap się
wyżej , wyżej do jego oczu...

uciekaj daleko


jest taka dziura w mojej duszy
w której zza obłokami nieco ponurymi
czai się chorobliwa śmierć
wszystkie demony które osączają moje
skrzydła ukrywają się w tej
potwornej dziurze

zegar życia zatrzymał się , sumienie
pracuje opływając całą przestrzeń
nierealnych obrazów i kształtów
nadchodzi ciernisty ból , wolność skrzydlasta
propaguje krew , która gotuje się w
bezbarwnych żyłach przeznaczenia

strach , mój wojaczka przenika mnie
coraz dogłębnie owocem jest czerń w
mych oczach...
moją bronią jest wiersz,...jedyną bronią
siedzę samotnie w okopie , myśli bombardują
mą głowę , me serce przebite kulą miłości
bagnet na broń i jaskrawa , przeżuła
opowieść o tamtej dziewczynie , niewiadomego
pochodzenia...zgrzyt zębów
tamta strona przenikał mnie
jestem wewnątrz , jadę na poręczy , więc
dlaczego depcze mnie tłum
tak mój wojaczku..wtedy byłem tobą
a ta opowieść jest jakby nie kończącą
się opowieścią o człowieku który był...


łza

bycie poetą polega na wchodzeniu
w serce róży w brudnych butach?
bycie poetą polega na płakaniu łzami
niewiadomego pochodzenia?
czy bycie poetą polega na zmożeniu róż
wiadomego pochodzenia?
a gdy w listku róży palowi się łza
gdy kwiat zabłyśnie kolorami...co wtedy?



określenie przyszłości

w moim życiu są dwie drogi
albo zostanę poetą degeneratem
albo zostanę szczęścia żem z szóstką
we środowym , albo sobotnim losowaniu
choć obie drogi prowadza do tego samego
choć obie drogi są podobne...
wolałbym zostać tym pierwszym


strach

stojąc na bocznicy kolejowej
stojąc na mylnych torach
idąc wprost nie znaczy iść najkrócej
drzazga otarła się o sączącą krew wypływającą
z nogi , nogi świata , nogi przestworza
nogi kosmosu i mikro kosmosu
i szukasz w myślach tego czego ci brak
gdy nigdy myśl nie stanie się ciałem
gdy nagle zobaczysz Ją czyli Tą...
znajdziesz się po kołami ekspresu jadącego
w nieznane....


Ty

wymyśliłem Cię , choć jesteś
gdzieś tam w gwiazdach niedokończonych
jestem z Tobą , choć ty
nie lubisz gwiazd niedokończonych
ty cenisz coś innego
pokochałem Cię moja najjaśniejsza gwiazdo
na tym niebie ciemnym i smutnym
skonam .....lecz czy ta śmierć nie równa się z twoją?

próba nowego wiersza

stoi nagi pośród tęczowej gwiazdy
pod nim ciemność wynurza się za okrętów
lodowatego spojrzenia muzy
tarza się w wspomnieniach wiadomego pochodzenia

czeka na wir rzeki , która szarpie i wciąga
w swoją nędzną historię o micie szczęśliwym
tak blisko , tak daleko....wyspy z oczu pryskają
jak skwierczący olej ...

nadchodzi ta spustaszająca zarazem wspaniałomyślna chwila
gdzieś kłębkiem świadomości szukał jej całego dnia
by ślepo pomóc sobie i swojej głowie , która jest w ranach
jego podróż dobiega do najdalszej z gwiazd , on płynie drogą mleczną

dosięgną wiru świata?...dlaczego rejs trwał tak krótko
i będąc tylko wymysłem czegoś co tak naprawę nie da ci ukojenia
jego kapsuła rozbiła się na palniecie wymarłej
on wysiadł , przeżył...śmierć już czyha..
ale dokąd ma iść martwy , kiedy drogowskazów brak?


anse macabre

Gdzie jesteś różo ze spalonych ogrodów marzeń?
tańczysz a pod Tobą drzewa obrośnięte soplami cienia
ostatnie liście zgniły pośród korowodu
robactwa pełzających między alejkami rozkoszy
gdy z grobu miałoby wyjść przeznaczenie
nawet szum gwiazd i ryk księżyca
wrzeszczącego w tym bezpłodnym tańcu
gdy wyrok na niego zapadł
idzie do heliosowego słońca
napromieniowując duszę łykami życia
cóż z tego? , kiedy pleśń zardzewiała
panoszy pod jego głowę
a ostatnim z nadziei - śmierć
uśmiecha się do niego rozmawiając
o tym ostatnim deszczowym poranku


ze wszystkich

ze wszystkich luster świata
lubię te najdrobniejsza , pokruszone
ze wszystkich ludzie świata
lubię tych umarłych
ze wszystkich okien świata
lubię te otwarte na niedoznane i nieprzebyte
ze wszystkich pragnień świata
lubię te pielengnujaca się śmierć


"przepraszam ........ - czyli 29 lat później

oczy świeca jak najjaśniejsza latarki
niedoścignione bezrlo światłości
ciało jest bezbronne i szare jak
nędzna i przepocona rzeczywistość

piękne psy otaczają mnie wokół
czy śmierdzę jak one?
motyle wpływają mi do oczu
chyba muzyka ich wola

wolne i przeraźliwe myśli skaczą
po głowie , gryząc mnie
krew tryska niczym
zawody strażackie

kiedy tak leżałem ze śmiercią
opowiadając jej te historie na tej polanie
gdzie otaczały nas samotne gwiazdy
podniosłem głowę w przestworza
i krzyknolem " to nie był sen"...


.........
.........
szaleństwo

co by było gdyby księżyc był w ciąży
z matką wszechświata
no powiedz co?

Co było gdyby poeta był by w ciąży
Z najpiękniejszą z książek z tej biblioteki
No powiedz co?

Co by były gdyby głód był w ciąży
Z pokarmem wczorajszego pochodzenia
No powiedz co?

Wszystkie przypadki skończyły by się poronieniem


Krzyk z nikąd

Myśl płyną z daleka
Krew wije z bólu
Drzewa znikają w cieniu
Ból silniejszy niż radość
Myśli cięższe niż powietrze
Dźwięk ponad dżwiękowy
Głos co jest głosem najprawdziwszym
Co nikogo nie obchodzi

Piosenka z najwyższej wieży

Z wysokości wieży
Dosięgam istniejącego bruku
Zagłubionej świadomości
Pośrodku tego lasu złudzeń
Leży gdzieś nieruchomo prawda
Konają aniołowie , którzy
Boją się stąpać po tej lini..

głód

Pośród myśli tych skamieniałych
Musi gdzieś tlić się życie

Pośród tego życia nędznego
Musi gdzieś czaić się piękna śmierć

Pośród tej śmierci musi być
Mój głód dziecinny

Pośród mego głodu dziecinnego
Musi zawierać jeszcze straszniejszy głód

Ileż to można pisać o głodzie


Białe kruki

Gdzieś we mnie są białe kruki
Który chcą czy nie chcą muszą żyć
By póżniej jeszcze piękniej umrzeć

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 49 minut