profil

"Koniec Grozy" opowiadanie autorskie.

poleca 86% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Nazywał się Neo. Był samotnym wędrowcem, przemierzającym krainy opętane przez złe moce mrocznej trójcy: Mephisto, Diablo i najpotężniejszego
z nich Baala. W trakcie swej samotnej wędrówki spotykał wielu mędrców, kupców odzianych w złote szaty, rycerzy pilnujących porządku w miastach,
a także demonów zsyłanych przez siły zła. Jego niezwykła historia zaczęła
się następująco.
Kilka lat temu był zwyczajnym szewcem, zajmującym się sprzedażą obuwia, które sam produkował w domowym zaciszu. Zgodnie z tradycją w oddalonym o parę dni stąd drogi mieście odbywał się coroczny targ na cześć wielkiego księcia Jerhyna. Miasto to nosi nazwę Lut Golein i znane jest ze swych bogactw, pięknie zdobionych budynków na wzór arabskich, a także kupców i mędrców corocznie przybywających na święto. Wiedział, że w czasie trwania obchodów nie może go tam zabraknąć. Postanowił spakować cały swój towar do skrzyń ustawionych na wozie i ruszył na wschód w kierunku legendarnego miasta. Już pierwszego dnia swej podróży zaczął się nieco niepokoić. Co roku, przemierzając tą dobrze mu znaną pustynną trasę męczyły go piekielne upały, a tym razem błękitne obłoki znikły na rzecz czarnych ogromnych chmur, z których rozpętała się burza i straszna ulewa. Neo był bardzo przerażony, gdyż pierwszy raz w życiu ujrzał zjawisko, o którym wiedział tylko z książek. Nie wiedział, co się dzieje, lecz mężnie postanowił jechać dalej. Przez cały okres swej podróży, ulewa nie ustępowała. Był biały ze strachu, ale na duchu podtrzymywała go myśl o dotarciu do krainy bogactwa, jaką jest Lut Golein. Po wielodniowej jeździe bez zmrużenia oka był coraz bliżej upragnionego celu. Mimo szatańskiej pogody i paru godzin do przybycia, postanowił odpocząć. Udał się do środka karawany z nadzieją, iż po przebudzeniu burza ustąpi. Niestety nic takiego się nie stało. Burza wciąż szalała wkoło i za żadne skarby nie chciała zniknąć. Na szczęście już nie daleko było do Lut Golein…
Wreszcie dotarł na miejsce, jednak widok miasta przyprawił go o jeszcze szybsze bicie serca. Wschodnie strony miasta stały w wysokim piekielnym ogniu, a najdorodniejsze budynki zostały okradzione i zrównane z ziemią. Wszyscy kupcy, większość mieszkańców, a także sam książę Jerhyn uciekli
w popłochu przed tym dziwnym zjawiskiem. To samo miał uczynić zdruzgotany Neo, gdy nagle zaczepiła go, skromnie ubrana, nieznajoma kobieta.
- Witaj, Neo w tym przeklętym miescie.
- Skąd znasz moje imię??? Co tu się stało??!!
- Zostałeś wybrany.
- O co Ci chodzi? Kim ty w ogóle jesteś?
-Jestem Atma i pracuję w tutejszej karczmie. Od pewnego czasu nasze miasto nawiedzają demony i potwory spod ciemnej gwiazdy. Parę dni temu, modląc się do Boga o pomoc, zstąpił na ziemię Archanioł Tyrael, który kazał właśnie mi czekać na wybawcę.
- Nie rób ze mnie idioty! Skąd wiesz, że to właśnie ja jestem tym wybawcą?!
Co ja z resztą miałbym robić? Przecież jestem tylko młodym, prostym szewcem.
-Rozpoznałam Cię dzięki talizmanowi otrzymanemu przez Tyraela, zaczął świecić niesamowitym blaskiem, gdy tylko Cię ujrzałam. Archanioł zostawił także bronie, ekwipunek i zbroje dla Ciebie, które okażą się niezbędne w trakcie ratowania opętanego świata.
-Ale, ja nie potrafię walczyć! Nie mam zamiaru zginąć z rąk potężniejszych bestii!!!
-Proszę Cię, tylko o jedno, załóż tą zbroję.
-Ale, ale…
Nagle tajemnicza Atma znikła, pozostał sam na sam ze złotą, śniącą zbroją.
Po dłuższym namyśle postanowił ją na siebie założyć. Gdy już zapiął ostatnią klamrę niebiańskiej zbroi, zstąpiła na niego niezwykła moc, którą od razu poczuł. Dzięki niej stał się najpotężniejszym człowiekiem na ziemi, jedynym, który mógł stawić czoła niebezpiecznym bestiom. Jednak nie tylko wszechpotężna moc zbroi stanowiła jego siłę. Jego czyste serce i nieodkryta do tego czasu waleczność sprawiały, że pokonywał demony, stające mu na przeszkodzie.
Jednak pewnego dnia załamał się, mimo iż pokonywał bestię, jedną po drugiej. Gdy zrozpaczony chciał paść na ziemię, nagle oślepiło go bardzo białe światło znajdujące się tuż przed nim.
-Co to? Co się dzieje???!!!
-Jestem Archanioł Tyrael.
-Wszechpotężny Tyraelu, to ty?
-Dlaczego zwątpiłeś? Czego się boisz?
-Niczego mistrzu, ale nie mogę już tak dalej żyć. Gdy już mi się zdaje, że pokonałem ostatnią zjawę, pojawiają się następne. I jeszcze jedno. Dlaczego mnie wybrałeś???
-Twoi pradziadowie walczyli z siłami mrocznej trójcy. Niestety polegli. Przyszła kolej na Ciebie, musisz pomścić swoich przodków, jednak twoje zadanie nie będzie proste. Chociaż ręka Boska dosięgła Mephisto i Diablo, to
wciąż na świecie przebywa Baal, którego musisz pokonać ostatecznie.
-Co??? Mam spotkać się z panem grozy?!!! Nie mam z nim szans!
-O twojej sile nie decyduje ekwipunek, lecz waleczne serce i wiara w ludzi.
Dzięki temu pokonasz Baala, jednak musisz przezwyciężyć strach.
-Zrobię to dla ludzkości i dla moich przodków. Jednak, gdzie mam go szukać???
-Udaj się na wzgórze Arrat. Tam spotkasz zło czające się na twoją duszę.
Po tej długiej rozmowie Neo nabrał wiary w swoje możliwości. Jednak nie czekał długo na wyruszenie w kierunku Arrat, ponieważ wiedział, że czeka na niego długa męcząca podróż przez pustynię, lasy, rzeki. Jednak Baal niezbyt chętnie czekał na spotkanie sam na sam z Neo. Słysząc o jego sile
i o pokonanych przez niego sługach postanowił już w pierwszych dniach rozprawić się z nim zsyłając z piekła najokropniejsze zjawy. Neo nie miał prostej drogi na wzgórze, na każdym kroku czekały na niego gromady bestii posyłanych przez ,,pana grozy’’ , chcące jego duszę. Jednak on mężnie stawiał im czoło przypominając sobie rozmowę z Tyraelem. Mijały tygodnie, a on niestrudzenie szybkim krokiem szedł do siedziby zła. Wszedł do dziwnie wyglądającego lasku, w którym nie było słychać radosnego ćwierkania ptaków, lecz przeraźliwe wycie wilków. Gdy mijał już ostatnie drzewa między gałęziami świerków i modrzewi ujrzał przeraźliwy widok wzgórza Arreat. Tym razem serce nie biło mu tak szybko, jak wtedy gdy wjeżdżał do miasta zdemolowanego i opętanego przez bestie. Cała w tym zasługa rozmowy z archaniołem. Lekko zwolnił. Wolnym krokiem podążał w stronę wejścia zwanego w opowieściach mędrców, jako tron zniszczenia. Gdy doszedł na sam szczyt ujrzał zamknięte drzwi, wykonane z kłów słoni i wszelkiej maści zwierzyny leśnej. Gdy stał na środku małego placu wyłożonego z kanciastych kamieni, usłyszał przerażający dźwięk dochodzący z posągów ustawionych tuż przy wejściu do siedziby zła.
-Jeśli chcesz walczyć z naszym panem, musisz najpierw pokonać nas.
I w pewnej chwili kamienne posągi zmieniły się w stwory przypominające zbuntowane anioły. Walka była zacięta, lecz nie honorowa, ponieważ Neo musiał odpierać ataki trzech zjaw. Mało brakowało, a świat na zawszy pogrążyłby się w ciemnej sile zła. Zmęczony długą walką upuścił swój miecz na ziemię, a demony otoczone wokół niego czekały z podniesionymi mieczami w górze na wykonanie ostatecznego ciosu. Gdy pierwszy z nich dał sygnał, on przytomnie odskoczył i zdezorientowane bestie wykończyły się własną bronią. Po tej walce serce zaczęło mu bić mocniej ze strachu przed utratą życia. Drżącymi rękoma otworzył drzwi i wszedł do środka. Do samego Baala prowadziła droga długim ciemnym korytarzem, w którym co jakiś czas pojawiały się dusze zmarłych grzeszników, proszących o pomoc. Neo z niespotykanym strachem szedł przed oblicze zła. W pewnym momencie usłyszał głos
-Ha,ha,ha doszedłeś tak długą drogę po to, aby teraz zginąć!!!
i przed swoimi oczami ujrzał okropną postać Baala. Był dwa razy wyższy od niego, jego dłonie zakończone były wielkimi szponami. Całość zdobiła peleryna wykonana z ludzkiej krwi. Gdy sparaliżowany ze strachu czekał na wykonanie egzekucji przez pana grozy, nagle usłyszał głos Tyraela
-Nie możesz zginąć, zrób to dla ludzkości i dla swoich pradziadów.
Gdy roześmiany piekielnym śmiechem Baal gotów był zadać ostateczny cios
wybraniec Boga ocknął się i przestał bać się piekielnej bestii. Szybko złapał za miecz umieszczony przy jego prawym boku i zadał cios, który zniszczył władcę zła. Gdy to się stało, w miejscu zwłok Baala pojawił się wysoki ogień, z którego wylatywały dusze więzione przez niego, ziemia zaczęła się trząść, a ciemne chmury zrobiły miejsce błękitnym obłokom. Gdy ziemia przestała drżeć,
a ogień, ugasał przed twarzą bohatera po raz kolejny ukazała się postać Tyraela.
-Wiedziałem, że Ci się uda!!!
-Wreszcie wszystko wróci do normalności.
-Udało Ci się pokonać zło, dzięki twojej silnej wierze i braku strachu.
-Wiem to. Teraz mogę wreszcie powrócić do Lut Golein!!!
Po przybyciu do miasta ludzie zapracowani przy jego odbudowie zaczęli stawiać mu pomniki i wychwalać go w wielu pieśniach na jego cześć. Sam książę Jerhyn zaproponował mu przyjęcie posady dowódcy wojska pilnującego miasta, lecz on odrzucił jego propozycję i powrócił do domowego zacisza produkować obuwie…

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 8 minut