profil

Bohaterowie "Quo vadis" - Neron, Marek Winicjusz, Gajusz Petroniusz

Ostatnia aktualizacja: 2020-06-16
poleca 82% 2997 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Henryk Sienkiewicz Petroniusz

Neron


Neron był cesarzem Rzymu. Młody, niespełna 30 letni mężczyzna wcześnie objął najwyższe stanowisko w państwie. Wynikało to z jego pochodzenia, tron bowiem był dziedziczny. Był on synem Agrypiny Młodszej oraz Gnejusza Domicjusza, adoptowany jednak przez cezara Klaudiusza. 


Neron był odrażający. Jego wielka postawa była zupełnie nieproporcjonalna do wręcz tłustego ciała. Spod jego dużej twarzy wylewał się tłuszcz tworząc drogi podbródek, głowę miał osadzoną na wielkim karku. Przez cały czas nosił wieniec laurowy. „Włosy miał ciemne, utrefione modą zaprowadzoną przez Ottona, w cztery rzędy pukli. Brody nie nosił, gdyż przed niedawnym czasem poświęcił ją Jowiszowi, za co cały Rzym składał mu dziękczynienie, jakkolwiek po cichu szeptano sobie, iż poświęcił ją dlatego, że jak wszyscy z jego rodziny zarastał na czerwono. W jego silnie występującym nad brwiami czole było jednak coś olimpijskiego. W ściśniętych brwiach znać było świadomość wszechmocy; lecz pod tym czołem półboga mieściła się twarz małpy, pijaka i komedianta, próżna, pełna zmiennych żądz, zalana mimo młodego wieku tłuszczem, a jednak chorobliwa i plugawa.” Neron był krótkowidzem. Wzrok jego przypominał oczy nieboszczyka- zupełnie bez wyrazu, bez myśli. Był szalenie w sobie zakochany, sądził, że wszystko co ma i co należy do niego jest najpiękniejsze i najlepsze.

Neron w dzieciństwie nie posiadł zdanych umiejętności współżycia z innymi. Wciąż był pochłonięty sobą i swoja twórczością. Miedzianobrody nie potrafił sam myśleć, robili to za niego podwładni, a on wydawał tylko polecenia. Dowodem na to, że był niezrównoważony psychicznie było morderstwo własnej rodziny - matki, żony i brata. Był nieobliczalny. Nie umiałby żyć bez takich wygód jakie ma: bez uczt, rozpusty i posiadania wszystkiego, czego się zapragnie. Przez lud nierzadko był nazywany Matkobójcą bądź Żonobójcą, on jednak starał się nie zwracać uwagi na te obelgi; każdy wiedział, ze nienawidzi krytyki.

Wobec ludu Neron był nielojalny, ale robił wszystko, aby mu się upodobać, był dla niego dobry, ale naprawdę oszukiwał i kłamał. Kiedy czul się bezpieczny gardził ludźmi, uważał ich za bezwartościowych, nazywał ich tłuszczą. Ważniejsze dla niego było, aby kontynuować słuchanie grania na harfie, niż spotkać się ze zrozpaczonym ojcem Ligii. Tak samo egoistycznie postępował podczas pożaru Rzymu oraz po tragedii, która wydarzyła się z rozkazu Nerona. Podczas pożaru cezar myślał nad słowami nowych pieśni, wierszy oraz nad przemówieniem, jakie musiał wygłosić dla poddanych. Nie skinął palcem, by pomoc swemu ludowi, a dla załagodzenia paniki i strachu, jakie wybuchły po spaleniu miasta zorganizował huczne igrzyska. Tym samym chciał oczyścić siebie z podejrzeń o podpalenie Rzymu.

„ Lecz najpowszechniej powtarzano, iż cezar kazał spalić Rzym dlatego, by uwolnić się od zapachów zalatujących od Subury i by wybudować nowe miasto pod nazwiskiem Neronii.”

Winnych natomiast szukał w chrześcijanach i ich rozkazał wymordować, jako winnych tragedii. Cezar nie miał wyrzutów sumienia, ze skazał na śmierć niewinnych ludzi, którzy giną za jego bezmyślny czyn. Lubił być świadkiem cierpienia innych. Jednak gdzieś w środku odczuwał strach związany z popełnionymi przez niego czynami. Świadczy o tym ten fragment:
„Nero nie wierzył w bogów, ale bał się ich, zwłaszcza zaś tajemnicza Westa taką przejmowała go obawą(…)”

Miedzianobrody wciąż tonął w rzekomych komplementach, jakie udzielali rywalizujący o jego względy poddani. Artystą Neron był fatalnym, nie potrafił grać, śpiewać, komponować, nikt, prócz Petroniusza, nigdy nie ośmielił się ocenić dzieła cezara negatywnie Chwalono go, jego wiersze, pieśni. Sam uważał się za artystę niezwykle utalentowanego, wybitnego, ale za razem niespełnionego. Poddani z wielka cierpliwością słuchali jego dziel, chwalili i poddawali nowe pomysły. Myślał jednak, że nie jest rozumiany przez społeczeństwo, a jedyną dusza powiernika jest Petroniusz. Neron nienawidził Rzymu i jego mieszkańców, jedyną rzeczą jaka kochał były jego pieśni i wiersze. W obliczu pożaru najważniejsze były utwory, nie zważał na to że lud cierpi - wręcz przeciwnie, o to mu chodziło, to było tematem na jaki czekał od lat, natchnieniem i motywem do napisania nowego dzieła, które miałoby podbić świat.

Nigdy jednak nie przewidział cezar, że prawda o podpaleniu Rzymu może wyjść na jaw. Tak właśnie się stało. Chilon widząc twarze i ciała chrześcijan umierających w mękach poczuł wyrzuty sumienia i na forum, podczas igrzysk wyznał ludowi, kto jest sprawcą pożaru. Za ten czyn został skazany na śmierć, a wściekły Neron przez długi czas nie wiedział co począć. Miał wizje przeszłości, widział twarze swej rodziny - matki, żony i brata, które zabierają go do czarnej dziury. Dopiero w momencie, kiedy uświadomił sobie, ze zbliża się śmierć, miał wyrzuty sumienia. Największą dla niego tragedią było być wielkim i wszechwładnym panem i to wszystko co miał, stracić w jednej chwili. W chwili końca powtarzał słowa: „Jakiż artysta ginie!”. Przyłożył sobie nóż do szyi, ale wszyscy obecni wiedzieli, ze sam się nie zabije, za bardzo się kochał. Nóż pchnął Epafrodyt, a Neron począł konać. Akte spaliła go na pachnącym stosie. 


W oczach ludu, który nie znał cezara takim jakim był, pozostał on jednak jako człowiek niezrównoważony, nielojalny, oszust i kłamca, choć cenili igrzyska jakie organizowali jego poddani.


Myślę, że Neron został władcą zupełnie przez przypadek i nie nadawał się do tego stanowiska. Był próżny, dumny i pusty. We wszystkim decydowali za niego zaufani patrycjusze. Nie był w pełni świadomy tego, co robił, a czynił to, co chciał.

Marek Winicjusz


Winicjusz – postać, która przez cały okres wydarzeń w książce pt. „Quo Vadis” Henryka Sienkiewicza szukała odpowiedniej drogi w życiu. Dokonała się w nim metamorfoza. Z okrutnego, żądnego władzy patrycjusza, poganina stał się dobrodusznym i kochającym bliźnich chrześcijaninem.

Winicjusz był "młodzieńcem pięknym i atletycznym". Na "żołnierskim karku" spoczywała młodzieńcza głowa, pokryta ciemnymi i prostymi włosami. Wyraz jego twarzy był surowy. W pierwszym etapie życia młody trybun kochał rozkosz. Nie szanował ludzi. Kobiety traktował przedmiotowo. Kiedy którejś pożądał, musiał ją mieć. Nie zwracał uwagi na piękno wewnętrzne. Był okrutny dla swoich niewolników. Mówi o tym następujący fragment: "Winicjusz chwycił brązowy świecznik i jednym uderzeniem strzaskał czerep niewolnika".
Żył w rozpuście, chętnie brał udział w ucztach Nerona. Nie znał granic ani umiaru w dążeniu do celu. Był typowym patrycjuszem - porywczym i wybuchowym.
Po ucieczce Ligii chciał się na niej zemścić. Świadczą o tym następujące słowa: "Każe ją chłostać, ilekroć mu się podoba". Początkowo nie kochał Kalliny, a jedynie pożądał jej. Chciał, aby była jego nałożnicą.

Po długich poszukiwaniach dziewczyny i życiu wśród chrześcijan, Markus zmienił się nie do poznania. Niewolników zaczął traktować jak ludzi. Czuł wstręt do Nerona i wszystkiego, co wiązało się z jego rządami. Świadczą o tym następujące słowa: "Kochałem się w rozkoszy, teraz uciekłem ze stawu Agryppy, bo mi tchu od obrzydzenia nie stało". Jego życie nabrało sensu, kiedy pokochał Ligię szczerym, głębokim uczuciem. To właśnie dla niej przyjął chrzest i stał się prawdziwym wyznawcą Chrystusa. Miłość Marka i
Kalliny, chociaż została poddana próbie podczas prześladowań, przetrwała i stała się wieczna. 

Winicjusz z okrutnego, brutalnego i porywczego patrycjusza zmienił się w świętobliwego i dobrodusznego chrześcijanina. Uważam, że w drugim etapie życia, Marek stał się prawdziwym wzorem do naśladowania. Jest on przykładem człowieka, który po nawróceniu na wiarę chrześcijańską odmienia swe życie

Gajusz Petroniusz


Petroniusz – bogaty patrycjusz w średnim wieku , określany mianem „arbitra elegantiarum”. Petroniusz mieszkał w Rzymie , lecz autor wspomina , iż niegdyś był on rządcą Bitynii.
Petroniusz był krewnym Marka Winicjusza. Wielki patrycjusz, autor „Uczty Trymalchiona”, arbiter elegantiarum, doradca Nerona, erudyta, był uwielbiany przez Rzymian. Petroniusz uchodził za niezwykle przystojnego, wzbudzał zachwyt kobiet – „Petroniusz bowiem, lubo starszy i mniej atletyczny, piękniejszy był nawet od Winicjusza”. 
Twarz miał nieco wychudłą, ale pogodną, oczy zaś „błyszczące dowcipem”. Ciało jego było gładkie i zadbane. Każdego ranka „wstawszy późno zażywał, jak zwykle, kąpieli. Dwaj ogromni balneatorzy złożyli go właśnie na cyprysowej mensie (...) i dłońmi maczanymi w wonnej oliwie poczęli nacierać jego kształtne ciało”.

Charakteryzował się sprawnością fizyczną. „Lecz nagle stała się rzecz zadziwiająca. Ów wysmukły i zniewieściały Petroniusz chwycił wpijającą mu się w ramię dłoń młodego atlety, zaczym chwycił drugą i trzymając je obie w swojej jednej rzekł:
- Ja tylko z rana jestem niedołęgą, a wieczorem odzyskuję dawną sprężystość”.

Jak przystało na arbitra elegancji, Petroniusz bardzo dbał o swój zewnętrzny wizerunek – nosił wymyślne, gustowne i piękne stroje, zawsze doskonale dobrane.
Rozmawiając z autorem „Uczty Trymalchiona”, każdy zwracał uwagę na „jego dowcip, błyskotliwość, jego wykwintne określanie myśli i dobieranie trafnych słów dla każdej idei”. Petroniusz był wesoły, żartobliwy i ironiczny, odznaczał się ogromnym poczuciem humoru.
Często okazywał się „jedynym człowiekiem, który w ciężkich chwilach potrafił wszystko i wszystkich ocalić”. Pomagał mu w tym jego dar przekonywania, przebiegłość, pewność siebie i odwaga – bez strachu wjechał na swym białym koniu „przez (...) szeregi pretoriańskie ku czarnej, wyjącej tłuszczy, bezbronny, mając w ręku cienką laskę z kości słoniowej, którą się zwykle podpierał”. On jednak ani nie przestraszył się rozwścieczonych mieszkańców płonącego Rzymu, ani drągów, wideł i mieczy „chwiejących się nad jego głową”. Wjeżdżał wtedy coraz głębiej, „zimny, obojętny, pogardliwy”.

Prawie zawsze osiągał to, co zdobyć zamierzał. Gdy zaś mu się nie udawało, nie potrafił pogodzić się z porażką. 
Arbiter „miał pamięć zadziwiającą”. Wielokrotnie cytował raz usłyszane poematy, czym zaskarbiał sobie przychylność cezara i wzbudzał zazdrość innych patrycjuszy przebywających w pobliżu Nerona.
Krewny Winicjusza „był kiedyś rządcą Bitynii i co większa, rządził nią sprężyście i sprawiedliwie (...) dlatego lubił wspominać te czasy, albowiem stanowiły one dowód, czym by być mógł i umiał, gdyby mu się podobało”.
Kolejną cechą Petroniusza było lenistwo. Nigdy nie wykonywał pracy fizycznej, nawet ubierały go niewolnice. „Petroniusz już miał na ustach: . Lecz wrodzone mu lenistwo przemogło. Być prefektem znaczyło właściwie dźwigać na barkach osobę cezara i tysiące spraw publicznych. I po co ten trud? Zali nie lepiej czytywać w rozkosznej bibliotece wiersze, oglądać wazy i posągi, lub trzymając na łonie boskie ciało Eunice przebierać palcami w jej złotych włosach i schylać usta do jej koralowych ust”.
Rzeczywiście, ulubieniec tłumów sam nimi gardził, uwielbiał zaś nade wszystko rozkosz, podziwiał sztukę i piękno do tego stopnia, że można by go nazwać próżnym. „Lubię książki (...), lubię poezję (...), lubię naczynia, gemmy (...) i wreszcie znalazłem Eunice. Mnie dobrze w domu, wśród arcydzieł”.
W życiu kierował się zasadami epikureizmu – nauki głoszącej zasadę rozumnego dążenia do szczęścia. Kochał przyjemności i uciechy życia. Wrażliwy na krzywdy innych – nie zawahał się zamordować Mirmilona mówiąc: „Przyjacielu – cuchniesz winem i zawadzasz mi”. Mądry i rozumny – zamiast wysłać Winicjusza do domu Aulusów z prośbą o rękę Ligii, zamierzał odebrać ją Pomponii siłą i uczynić z niej nałożnicę. Brzydził się komediantami, a właśnie wśród nich przebywał najczęściej.

Petroniusz lubił hazard. „Dla mnie ta niepewność stanowi ponętę życia” – powiedział. Wielokrotnie igrał z ogniem ryzykując swą pozycję na dworze Nerona. Gdy, myśląc o swym siostrzeńcu, stanął w obronie chrześcijan, jego los był przesądzony. Wielu ludzi w takiej chwili załamałoby się. On jednak nie bał się przeznaczenia. „Gdyby na ciebie śmierć przyszła, przy całej twej odwadze i wszystkich smutkach umarłbyś ze zdziwienia, że trzeba już świat opuścić, ja zaś przyjąłbym ją jako konieczność z tym przeświadczeniem, że nie ma na świecie takich jagód, jakich bym nie spróbował. Nie spieszę się, ale nie będę się też ociągał, postaram się tylko, aby mi było do ostatka wesoło”. Tak też uczynił – kazał lekarzowi przeciąć sobie żyły podczas uczty. Razem z nim zginęło „to, co jedynie jeszcze pozostało światu, to jest jego poezja i piękność”.

Petroniusz traktował swoich niewolników bezosobowo. Wraz z Winicjuszem „tak nie zważali na obecność niewolnic, jakby nie zważali się na kręcące się koło nich psy”. Był jednak „zbyt wykwintny, by być dla nich okrutnym. (...) W razie uchybienia (...) umiał jednak nie żałować kar, jakim wedle ogólnego obyczaju podlegali”.
Te uczucia nie przeszkodziły mu jednak w odwzajemnieniu gorącego uczucia miłości, jakim darzyła go jego piękna niewolnica Eunice.
Do Marka Winicjusza „Petroniusz miał (...) pewną słabość, graniczącą z przywiązaniem”. Traktował go jak syna i pragnął jego szczęścia. Bez skrupułów wykorzystywał swoją pozycję na dworze Nerona, by pomagać siostrzeńcowi.
Cezara zaś wyśmiewał i gardził nim. Nie mówił mu tego wprost – był obłudny. Zachwalał śpiew i wiersze Miedzianobrodego, mimo że nie uważał ich za dobre. Arbiter potrafił jednak go też krytykować: „Ahenobarbowi można przyganić pod warunkiem, żeby w małej przyganie mieściło się duże pochlebstwo”. Patrycjusz ten był wspaniałym dyplomatą, nie tylko w stosunku do „boskiego”, ale i innych ludzi.
Peroniusz nie rozumiał chrześcijan. Początkowo sądził, że „nauka Chrestosa” to sekta. Nawet gdy zrozumiał ideę chrześcijaństwa, przez długo czas był jej przeciwny. Nie mógł zostać wyznawcą tej religii, gdyż nadto miłował rozkosz. „Nie chcę – rzekł – wiedzieć o niczym, co mogłoby mi popsuć życie i zniweczyć jego piękność. Mniejsza, czy nasi bogowie są prawdziwi, ale są piękni, jest nam przy nich wesoło i możemy żyć bez troski. (...) To nie dla mnie. Wolę moją Eunice”. 
Nie dbał o sławę i gardził opiniami innych, był powszechnie znany i lubiany. „Petroniusz dobrze był znany przez tłumy. O uszy Wnicjusza obiło się ustawiczne - - Lubiono go za hojność, a zwłaszcza popularność jego wzrosła od czasu, gdy dowiedziano się, że przemawiał przed cezarem przeciw wyrokowi śmierci wydanemu na całą familię, to jest na wszystkich bez różnicy płci i wieku niewolników prefekta Pedaniusza Sekunda, za to, iż jeden z nich zabił tego okrutnika w chwili rozpaczy. Petroniusz powtarzał wprawdzie głośno, że mu było wszystko jedno i że przemawiał do cezara tylko prywatnie, jako arbiter elegantiarum, którego estetyczne uczucia oburzała owa barbarzyńska rzeź, godna jakichś Scytów, nie Rzymian. Niemniej lud, który wzburzył się z powodu tej rzezi, kochał od tej pory Petroniusza.”
Mężczyzna ten wzbudzał zachwyt u płci pięknej. „Kobiety w Rzymie podziwiały nie tylko jego giętki umysł i smak, który mu zjednał nazwę arbitra elegancji, ale i ciało. Podziw ów znać było nawet na twarzach owych dziewcząt z Kos, które układały teraz fałdy jego togi”.

Dla cezara arbiter był prawdziwą wyrocznią. Po każdym odczytanym przez siebie poemacie lub odśpiewanej pieśni, Neron „patrzył pilnie na Petroniusza, którego pochwały przede wszystkim były mu zawsze pożądane”. 
Tylko przez Tygellinusa wielki patrycjusz traktowany był jak wróg. Zazdrościł mu bowiem mądrości, zdolności mentorskich i towarzyskich, a także dobrego smaku.


Co zaś ja sądzę o Petroniuszu? Na pewno wzbudził moją ogromną sympatię. Podziwiam w nim wiele zalet, ale nie jest dla mnie wzorem do naśladowania, gdyż oprócz pozytywnych cech, arbiter posiadał także mnóstwo wad. Mimo to uważam go za jedną z najciekawszych postaci z powieści Henryka Sienkiewicza.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 14 minuty

Teksty kultury