profil

Niepokoje i wątpliwości młodego pokolenia u progu niepodległości. Rozważ wykorzystując interpretację podanego fragmentu „Przedwiośnia” S.Żeromskiego”

poleca 85% 108 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Stefan Żeromski był pisarzem, który całą swoją dotychczasową twórczością zyskał sobie prawo do pytania o kształt nowej Polski, do upominania się o sprawiedliwość społeczną w niepodległej ojczyźnie. Najwybitniejszym dziełem obrazującym te niepokoje jest „Przedwiośnie”. Pisarz z właściwą sobie pasją, ukazuje bolesną dysproporcję między marzeniami romantyków, inspirowanych narodowym mesjanizmem, oraz pozytywistów o społecznej utopii i rzeczywistością pełną społecznych krzywd i politycznych walk.
W powieści dysproporcja ta przybrała symboliczny kształt różnicy między wizją szklanych domów a odrapanymi ruderami przygranicznego miasteczka. Mit szklanych domów stał się więc symbolem marzeń ludzi ginących za Polskę, marzeń o bezgrzesznej, sprawiedliwej, szczęśliwej ojczyźnie. Tym większe, boleśniejsze było rozczarowanie z rzeczywistością.
Cezary, główny bohater utworu, przybywszy z rewolucyjnego Baku do nowej Polski, czuje się, jak wszyscy Polacy, odpowiedzialny za przyszłość ojczyzny. Podczas pobytu w kraju docierają do niego przeróżne programy naprawy Polski. Jednym z nich jest droga rewolucyjna, której Cezary się przeciwstawiał. Baryka ponadto pamięta obraz rewolucji w Baku, ten straszny, krwawy, siejący pożogę i śmierć koszmar. On wiedział, co oznacza rewolucja i jaka jest jej cena. Wiedział, ze ona nie doprowadziłaby Polski do szczęśliwej przyszłości, natomiast pozostawiłaby wiele nieszczęść i cierpienia. Mimo tego poszedł na spotkanie komunistów, według których realizacja ich programu, może odbyć się jedynie drogą rewolucji. Opuścił spotkanie w samym środku, nie został tam zbyt miło przyjęty, a ponad to został nie wysłuchany, jego słowa nie obyły się bez krytyki.
Po wyjściu ze spotkania komunistów, udał się do kawiarni, gdzie zaczął rozmyślać nad tym co usłyszał na zebraniu. Przez ogromną szybę, zauważył maszerującego w kółko policjanta. Dostrzegł wtedy jak wielką władzę on posiada. Oskarżał go w głębi siebie, za traktowanie innych prądem elektrycznym, za wkładanie ołówków między palce i ściskanie maszynką. Długo obserwował „tego kata” od stóp do głów, ciągle brzmiały mu gdzieś w najdalszej cząstce mózgu oskarżenia, które tak nie dawno usłyszał. Na chwilę odwrócił swą uwagę od policjanta i zaczął obserwować co się dzieje na ulicy. Oczy Cezarego wodziły za szybkimi samochodami, wiozącymi wygodne i wytworne Żydówki, dygnitarzy. Doszedł do wniosku, że wśród tego pędu on jeden jest niewzruszony, przy czym porównuje się do cegieł wmurowanych w mur. Owe zjawiska porównuje do wahadła, które uciekających ludzi we dwie strony rozdziela. Szczególną uwagę zwraca na „znędzniałego Żydzinę” , który pcha ręczny wózek, pełen ciężaru. Stwierdza, że ów człowiek nie pasuje do tej wrzącej, wielkomiejskiej ulicy, a raczej jego miejsce jest w zółtawej glinie, która jest zarazem kolorem jego twarzy.
Cezary drwiąco dziwi się czemu pan policjant ma smutną twarz, przecież to na nim polega cały świat, to on ma prawo torturować innych, czy wkraczać do domostw ludzi, w środku nocy, kiedy się tego najmniej spodziewają. Jednocześnie zawdzięczając mu porządek i spokój na ulicy.
Wciąż jednak się wahał w którą stronę pójść po wyjściu z kawiarni. Uważa, że nie ma nic prostszego niż wrócić na zebranie, powiedzieć to co komuniści chcieliby usłyszeć i zebrać tysiące oklasków, ale nie widzi w tej drodze sensu, widzi w niej tylko krwawą próżnię.
Baryka, podobnie jak większość młodego pokolenia międzywojennego, chciałby, aby nie doszło do rewolucji, boi się jej, ale rozumie, że konieczne są szybkie i gruntowne zmiany. Wciąż szuka i nie znajduje sposobu realizacji tych zamierzeń. Zakończenie powieści może sugerować, że Baryka połączył się z robotnikami idącymi na Belweder, ale pamiętajmy, że wciąż miał wątpliwości.
Autor dostrzega jedynie szanse dla młodej, postępowej inteligencji, pełnej zapału i dalekiej od uprzedzeń. Szansa jest jej zaangażowanie społeczne w kierunku ucywilizowania polskiej mentalności. To właśnie na jej barkach spoczywać musi obowiązek prowadzenia reform, gdyż kokietowana przez rewolucjonistów klasa robotnicza jest zbyt biedna, schorowana i ograniczona, aby zaistnieć na arenie międzynarodowej.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty