profil

Moje miejsce na ziemi, gdzie uciekam, gdy jest mi źle

poleca 85% 1626 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Moje miejsce na Ziemi, do którego uciekam gdy jest mi źle”

Każdy człowiek ma swoje problemy. Niektóre są łatwe, a niektóre trudne do rozwiązania. By porozmyślać o gnębiącym problemie lub się wypłakać, każdy chodzi do swojego magicznego miejsca. Czasami to nie jest miejsce, lecz sposób by pokonać głęboki smutek.
Ja nie mam takiego specjalnego miejsca. Dla mnie jest to po prostu taniec. Gdy głębią mnie jakieś złe myśli to przebieram się jak najszybciej i biegnę na dyskotekę. W tańcu wyzwalają się moje wszystkie złe emocje nagromadzone w ciągu dnia. Tańcząc zapominam o moich kłopotach. Mogę się tam wyszaleć do woli i zużyć nawał energii, której mi nigdy nie brakuje. Cieszę się każdą piosenką, jednak jak każda osoba na tym świecie w ulubionej dziedzinie znajdzie się ulubiony temat czy rzecz. Ja przepadam za szybkimi melodiami, bo wtedy mogę się bardziej ruszać.
Kiedyś chodziłam na balet, niestety ze względu na moje problemy zdrowotne lekarz mi zabronił. Bardzo tego żałuję, ponieważ taniec jest całym moim życiem. Uwielbiam robić szpagaty, obroty i inne układy. Wirować na parkiecie lubiłam od dziecka. Jak tylko umiałam chodzić to tańczyłam słuchając melodii lecącej z radia. W miarę gdy rosłam to oczywiście mój gust co do piosenek się zmieniał. Tańcząc czuję, że żyję. Wtedy zapominam kompletnie co wokół się mnie dzieje. Zachowuję się jakby w transie. Liczę się tylko ja i taniec. Dzięki niemu przeszłam spokojniej wiele trudnych chwil, których w moim życiu nie brakowało.
Niestety nie zawsze jest to możliwe by iść na dyskotekę. Dlatego często wchodziłam do mojego pokoju, zamykałam drzwi na klucz, włączałam muzykę jak najgłośniej i tańczyłam dopóki mi starczyło tchu i sił albo dotąd aż zapomniałam o moim problemie i byłam znowu szczęśliwa i sobą. Jednak nie zawsze można po paru zawirowaniach zapomnieć o smutku. Wtedy kładę się i leżę słuchając muzyki. Czasami też płaczę. Moim zdaniem gdy ból jest tak wielki to nie należy go zwalczać. Naturalne jest to u ludzi, że ma się dobre i złe dni. A także to, że każdy chce się czasem wypłakać. Ja też miewam takie chwile, wtedy płaczę. Płaczę dopóki moja cała gorycz nie minie. Dopóki nienawiść do świata i wszystkich ludzi nie odpłynie tak samo nieświadomie jak przyszło. Bo wylaniu tych wszystkich gorzkich łez pełnych smutku i żalu łatwiej jest mi wrócić do poprzedniego stanu ducha, czyli szczęśliwej, wesołej, wiecznie uśmiechniętej dziewczyny. Jest mi wtedy lżej, dużo lżej na sercu.
To jest mój sposób na zabicie smutku. Jest jeszcze wiele sposobów. Moim zdaniem mój się sprawdza. Jednak jestem otwarta na propozycje i chętnie wysłucham innych zdanie, bo może znajdzie się lepszy. Najważniejsze to próbować zwalczyć smutek lub po prostu wypłakać się, a nigdy nie udawać, że problemów nie mamy. Nie okłamywać siebie i innych, że jesteśmy beztroskimi ludźmi bez problemów, ponieważ takich nie ma. Musimy się nauczyć mówić o swoich problemach, nie wstydźmy się ich mówić, każdy człowiek je ma. Mówiąc o nich zdobywamy nowych przyjaciół i ich zaufanie. Ale jeśli to Wam to nie odpowiada to znajdźcie miejsce lub sposób na zwalczanie gnębiącego was żalu.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty