profil

Człowiek jest tajemnicą - opowiadanie.

poleca 89% 106 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Człowiek jest tajemnicą – z tajemnicą przychodzi i z tajemnicą odchodzi” – kiedyś te słowa nic dla mnie nie znaczyły, były jednym z wielu cytatów, które beznadziejnie kłębiły się w mojej głowie. Po zdarzeniu z przed 50 lat, jest to coś więcej, zawierają one tyle magii, co niejedna fantastyczna książka. Nie każdy potrafi zrozumieć treść tego zdania, a przynajmniej nie tak jak ja. Kiedy chodziłem do 1 klasy liceum życie wydawało się piękne, nie miało żadnych skaz, nie było9 poważniejszych problemów ani zmartwień. Myślałem wtedy jak dzieciak, liczyły się dla mnie tylko rzeczy materialne. Nie zdawałem sobie sprawy, że najważniejsza jest rodzina!! Byłem rozpieszczonym jedynakiem, rodzice dawali mi wszystko czego zapragnąłem, lecz ja nie dawałem im nic w zamian. Kiedy ja poznałem moje życie natychmiast się zmieniło. Serce zaczęło szybciej bić, a krew wrzała na samą myśl o niej! Była piękna i niezwykle bystra, miałam wielkie serce, które było pełne miłości. Na początku nie mówiła dużo, lecz po pewnym czasie wiedziałem czego potrzebuje. Nigdy nie znałem i nie udało mi się już poznać takiej osoby, była moim bóstwem!! Kiedy pierwszy raz ja zobaczyłem wiedziałem, że kryje w sobie jakąś niezwykłą tajemnice, było w niej cos niesamowitego. Nigdy nie zapomnę Cię Anne, Ciebie i Twoich cudownych oczu...
Jest marzec 1995 rok, wychowawczyni ogłosiła, że ma do nas dojść jeszcze jeden uczeń, miała to być dziewczyna – Anne Michalik. Pochodziła z miejscowości Oświęcim, rodzice wynajęli jej mieszkanie w Krakowie, aby mogła się tu kształcić. Po kilku miesiącach zaprzyjaźniłem się z Anne, byłem jedynym z chłopców którzy jej nie dokuczali. Często słyszała różne przezwiska ze strony klasy, a zdania na temat jej rodziny były okrutne, czasami nie wiedziałem co mam robić w takich sytuacjach. „Wracaj do Oświęcimia tam gdzie Twoje miejsce”, kiedy słyszałem coś takiego od razu robiłem się czerwony na twarzy, ale ona nie przejmowała się tymi słowami, brała mnie wtedy za rękę i szeroko się uśmiechała.
Po roku czasu klasa zmieniła nastawienie do Anne, byli dla niej mili i często całą klasą chodziliśmy do kina. Zauważyłem, że moja przyjaciółka zrobiła się strasznie zamyślona, wręcz nieobecna, nie wiedziałem o co jej chodzi. Kiedy pytałem się, czy może cos złego zrobiłem, odpowiadała, że wszystko jest w najlepszym porządku. Coraz częściej nie było jej na lekcjach, zacząłem się martwic. Nie mogłem wytrzymać tego napięcia, spytałem co się dzieje i czekałem na szczerą rozmowę, przecież była dla mnie jak siostra. Wtedy powoli osunęła się na moje ręce byłem przerażony, zacząłem krzyczeć na całą szkołę, wybiegła nasza wychowawczyni, a później dyrektor. Zadzwonili po pogotowie, wszystko działo się tak szybko. Czyżby to się stało przeze mnie?! Uciekłem z reszty lekcji i udałem się do szpitala, chciałem być blisko niej! W szpitalu dowiedziałem się, że jej stan jest dobry i raczej nie powinien się pogorszyć. Pozwolono mi wejść do pokoju, w którym znajdowała. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w ciszy, trzymałem ją za rękę i patrzyłem na jej piękne oczy. Po godzinie milczenia zaczęła mówić... Opowiedziała co się stało i dlaczego ostatnimi czasy była taka zamyślona. Anne przeprowadziła się do Krakowa nie z powodu szkoły, lecz dlatego że jest chora i czeka na przeszczep nerki. Codziennie musi mieć robione badania i musi być pod stałą kontrolą lekarzy. Wykryto u niej chorobę 2 lata temu i od tego czasu czaka na przeszczep, lecz na razie nie ma dawcy. Siedziałem tak bezradnie i nie wiedziałem co powiedzieć, w mojej głowie pojawiła się wielka burza. Anne była zwykłą uczennica, na pozór niczym się nie wyróżniała od reszty klasy, a przecież była niesamowicie dzielna!!
Czas płynął szybko, a Anne nie mogła znaleźć dawcy. Codziennie po szkole chodziliśmy razem na badania, teraz potrzebowała podpory którą chciałem aby we mnie znalazła. Pewnego sobotniego popołudnia, kiedy byliśmy na spacerze, dostała telefon. Zadzwonił jej tata, powiedział żeby jak najszybciej znalazła się w szpitalu, w którym robiła sobie badania. Bezzwłocznie wsiedliśmy w tramwaj i pojechaliśmy na wyznaczone miejsce. W szpitalu lekarze wzięli ja na długie badania, nie wiedziałem co się dzieje. Tata Anne powiedział, że znalazł się dawca, ale będą musieli wyjechać. Cieszyłem się z tej wiadomości, ale uświadomiłem sobie, że zabiorą mi ja i już nigdy jej nie odzyskam. Zdarzyłem się z nią tylko pożegnać, na nic innego nie było czasu. Po zabiegu moja Bogini przyjechała jeszcze kilka razy do Krakowa, później zostały tylko listy.
Nigdy nie spotkałem cudowniejszej kobiety, została ona w mojej pamięci. Nie miałem żony, w wieku 23 lat zostałem lekarzem. Miałem nadzieję że w taki sposób kiedyś ja jeszcze zobaczę. Dziś jest 5-ta rocznica jej śmierci. Co pewien czas wyjmuje jej listy i czytam wieczorami przy kominku. Popijam wtedy herbatę z dużą ilością cytryny i kilkoma kroplami soku malinowego, taka herbatę uwielbiała Anne...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Podobne tematy