profil

Opowiadanie sensacyjne

Ostatnia aktualizacja: 2020-08-29
poleca 82% 3031 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Okrutne życie zmusiło Al’ a do szybkiego dorośnięcia. Jego ojciec, agent CIA, został zamordowany w starej fabryce części samochodowych podczas śledztwa, a matka zmarła z wyczerpania wahaniami temperatury jej ciała. Mimo, że Al miał zaledwie dwanaście lat, myślał rozważnie i podejmował słuszne decyzje. Po śmierci rodziców nastoletni chłopiec zamieszka ze swoją ciotką- znienawidzoną przez nieżyjącą już rodzinę starszą siostrą ojca Al’ a. dwukrotnie pojawiła się w zakładzie dla chorych na umyśle. Prawdę mówiąc naprawdę zachowywała się dość nietypowo...
Al był zadowolonym z życia, szczęśliwym, pełnym energii, wiary w siebie i ludzi chłopcem. U ciotki miał całkowity spokój, nie licząc kilku incydentów z powodu jej nie całkiem normalnego zachowania. Długo jednak tym spokojem się nie cieszył, gdyż FBI odkryło jego matematyczny umysł...

Kwatera główna FBI, Waszyngton:
- Poruczniku, melduję, iż znaleźliśmy kogoś na miejsce podporucznika Collinsa. Być może jest to śmiała propozycja, gdyż jest to niespełna trzynastoletni chłopiec, lecz prawdopodobnie jest on naszą ostatnią deską ratunku.
-Kapralu, powiadomcie go, iż ma szansę pomóc Stanom Zjednoczonym Ameryki, działać ku chwale ojczyzny! Nie ma prawa odmówić...
Dom Al’ a i jego ciotki, Annapolis:
-Witam szanowną panią, mamy zaszczyt poinformować, iż pani bratanek jest jedną z grona nielicznych osób wytypowanych do walki o stanowisko w FBI. Czy moglibyśmy nim porozmawiać?
-Niestety dziś nie ma go w domu, pojechał Charleston...
-Ciociu, co to za mężczyźni?- spytał nieśmiało Al chowając się za poręczą schodów.
-Chłopcze, my do ciebie. Jesteśmy z FBI i chcielibyśmy cię o coś zapytać, ale szczerze mówiąc nie masz żadnego wyboru...
-Nie zgadzam się, aby mój bratanek uczestniczył waszych krwawych śledztwach, które tyle pochłaniają ofiar i pieniędzy podatników!
-Pani bratanek będzie miał doskonałe warunki do pracy, wysokie wynagrodzenia, własny apartament i dwudziestoczterogodzinną opiekę medyczną. Oczywiście pod warunkiem, że już dziś się spakuje i pojedzie z nami do Waszyngtonu...

Cztery godziny później…
- Dziękuję wam, że mnie zabraliście od tej wariatki! No dobra, jesteśmy na miejscu. A tak między nami, co tu będę robić, w tym całym FBI?
- Będziesz dla nas łamał szyfry i kody przestępców i grup działających nielegalnie na terenie całego naszego kraju...

Mijały lata. Od czasu, kiedy chłopiec rozpoczął współpracę z FBI, schwytano wszystkich członków najgroźniejszego gangu w kraju, a także osoby z jego najbliższego otoczenia i kilkudziesięciu dealerów narkotyków.

Przez współpracę z agencją rządową miał wcale niemało wrogów. Do tego nie za bardzo wiedział jak pogodzić naukę ze służbą krajowi, więc zamieszkał z innymi agentami i nauki pobierał na miejscu- w kwaterze głównej.

Ciotka nie była zadowolona, że nie może kontrolować bratanka, ale wiedział, że Al zostaje nagradzany za swoją pracę dla FBI i jest to pokaźna sumka...

***

Mijały lata. Od czasu, kiedy chłopiec rozpoczął współpracę z FBI, schwytano wszystkich członków najgroźniejszego gangu w kraju, a także osoby z jego najbliższego otoczenia i kilkudziesięciu dealerów narkotyków.

Przez współpracę z agencją rządową miał wcale niemało wrogów. Do tego nie za bardzo wiedział jak pogodzić naukę ze służbą krajowi, więc zamieszkał z innymi agentami i nauki pobierał na miejscu- w kwaterze głównej.

Ciotka nie była zadowolona, że nie może kontrolować bratanka, ale wiedział, że Al zostaje nagradzany za swoją pracę dla FBI i jest to pokaźna sumka...

Pewnego wieczoru, gdy księżyc świecił jasnym blaskiem, wracał do swojej kwatery z długiego spaceru. Nagle usłyszał czyjś głos wołający o pomoc. Nie tracąc ani chwili i nie zastanawiając się nad konsekwencjami nierozwagi pobiegł za głosem. Było to coś jakby jęk, zawodzenie… Dało się również słyszeć śmiech niższego głosu, najprawdopodobniej męskiego. Al stanął za rogiem i spojrzał w kierunku miejsca, z którego jeszcze przed chwilą dochodziły dźwięki wydawane przez dwie osoby. Nikogo w tym miejscy nie ujrzał...
~to niemożliwe, nie mogli tak po prostu się rozpłynąć w powietrzu~ pomyślał Al.

Nagle poczuł czyjś oddech na swojej szyi, tuż za nim pojawiła się jakaś postać. Bał się odwrócić, ale i nie potrafił uciec, gdyż nogi miał jakby zabetonowane w gruncie. Spojrzał w dół i spostrzegł, że asfalt wciąga jego stopy. Momentalnie podniósł głowę i spojrzał przed siebie. Jego wzrok przykuło małe światełko. Złapał świetlistą kulkę i w tym samym momencie coś jęknęło za jego plecami, asfalt wyrzucił z siebie ciało Al’ a zanurzone w nawierzchni drogi już do połowy. Chwilę później zdobył się na odwagę i się odwrócił... u jego stóp leżał wilk powoli przemieniający się w człowieka. To była jego ciotka... Al upadł na kolana i złapał ciotkę za rękę, nie oddychała... Niespodziewanie otwarła oczy i złapała Al’ a za gardło. Świetlista kulka z powrotem zaczęła zmieniać kobietę w wilka, lecz nim zdążyła to uczynić ciotka zaczęła pluć smołą i cała się nią pokryła. Człowieczo- wilcza postać upadła na ziemię, a Al zaczął rozmyślać, dlaczego jego ciotka doprowadziła się do takiej dzikości... Jego kontemplacje przerwało migoczące teraz światełko, które oddalając się powoli, zdawało się mówić- „chodź za mną”.

Al gonił światełko, ale ono było nieuchwytne i w pewnym momencie zniknęło. Niespodziewanie chłopiec zdał sobie sprawę, że wszystkie punkty, na których próbował zaczepić swój wzrok, zapadały się. Jednak w rzeczywistości to on się unosił coraz wyżej i wyżej. Spojrzał pod nogi i ze strachu zeskoczył z podestu razem z którym jeszcze przed chwilą szybował w górę. Po czym to „coś” zaczęło go gonić. Ciotka cała ze smoły rozpoczęła pościg za bratankiem.

Noc miała się ku końcowi, a słońce miało niedługo rozpocząć swoją codzienną wędrówkę po nieboskłonie.

Myśli Al’ a przebiegały przez jego głowę szybciej niż goniąca go ciotka. Ta noc zdawała się nie mieć końca. Gonią go myśli ciotka i sam strach(jak w książce Harry Potter).nie ma już sił- jego droga dobiegała końca, bo przed nim ukazała się przepaść bez dna. Spojrzał za siebie, a tam ujrzał zdyszaną człowieczo- wilczą postać, którą niegdyś nazywał ciotką. Teraz to „coś” nie jest godne tego tytułu. Skoczył w objęcia śmierci. Twarz ma spoconą i zapłakaną- nie wiadomo od czego bardziej mokrą. Spada. Podnosi przeraźliwy krzyk.

Obudził się.
-to było nie wiarygodne, ciekawe co mnie jeszcze dzisiaj spotka- pomyślał Al i z powrotem ułożył spoconą twarz na poduszce w kwaterze FBI...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 6 minut