Gdzie ta sprawiedliwość?
Kiedy w piątek 18.11.2005r rozmyślałam Sobie czy jeszcze na świecie jest jakaś sprawiedliwość .Gdy wracałam ze szkoły, uświadomiłam sobie, że nie zawsze jest tak jak by się chciało żeby było. Stwierdziłam też, że im bardziej się czegoś chce, tym bardziej nam to nie wychodzi. Idąc ulicą mijałam niskiego pana. Myślę, że około czterdziestki. Wyglądał i pachniał jak biznesmen, a bardziej wyglądał niż pachniał. Kiedy tak szedł wypadł mu z kieszeni banknot, nie wiem o jakim nominale. Tak bardzo usiłował go podnieść i gonić, że mu się to nie udało, bo wiatr zwiał jego pieniądz w nieokreśloną stronę. Pomyślałam „cóż Ci po tej forsie, może znajdzie ją ktoś biedniejszy”.
Cóż, może moje myśli w tym momencie były nie na miejscu, ale możliwe, że to wynikało z mojego niezbyt dobrego humoru w tym dniu. Dlaczego „niezbyt” ? No właśnie. Siedząc w szkole, dokładnie na sprawdzianie, na który się nie uczyłam, zobaczyłam jak moja „serdeczna” koleżanka z klasy ściąga sobie w najlepsze. Gdzie tu sprawiedliwość pomyślałam. .Szturchnęłam Olę, z która siedziałam w jednej ławce i powiedziałam „Ty Olka, no patrz na nią, ma tupet”. Nauczycielka do mnie w tym samym momencie „Madziu możesz oddać kartkę, konsultacje nie są wskazane.” Więc pytam – gdzie jest sprawiedliwość. Oczywiście dostałam jedynaczkę, kiedy to moja koleżanka czwórkę. Następnego dnia poszłam do hipermarketu po drobne rzeczy gdy dochodziłam już do kasy usłyszałam pisk alarmów gdy się rozejrzałam zobaczyłam jak banda ochroniarzy rzuca się na Panią Ewę (jest moją sąsiadką i cierpi na reumatyzm),która nie miała jak się bronić dopiero później okazało się że wzięła apaszkę myśląc że to jej .Gdyby nie policja która znała już panią Ewe jako miłą i sympatyczną kobietę potraktowano by ją jako złodziejkę .I następny przykład tego co dzieje się na świecie .
„Ja już nie wiem, GDZIE TA SPRAWIEDLIWOŚĆ”? Uśmiechnęłam się do siebie, dlatego, że sama od kilku dni zadaję sobie to pytanie. Wróciwszy z hipermarketu , weszłam do domu, po czym usłyszałam, że nie dostanę w tym miesiącu kieszonkowego, bo szanowni rodzice postanowili zrobić remont. Tylko pytam „kosztem czego? kosztem mnie?”. Obserwując mamę i jej wielką radość z powodu nowego koloru ścian w pokoju zapytałam „mamo, a wiesz gdzie jest sprawiedliwość”?. Zastanowiła się przez chwilę, ale nic nie odpowiedziała, no bo skąd ona może to wiedzieć. Poszłam do swojego pokoju i jeszcze długo zastanawiałam się nad „sprawiedliwością”. Zastanawiałam się, ale moje przemyślenia do niczego nie doprowadziły, jedynie do stwierdzenia, że na świecie jej nie znajdę. Patrząc przez okno znów widziałam pana biznesmena łapiącego pieniądze, których ma setki w neseserze, kiedy dzieci głodują, znów widziałam moją jedynkę i jej
czwórkę w dzienniku, znów widziałam panią Ewę, moją mamę, ale najważniejszego nie widziałam – nie widziałam Sprawiedliwości...