profil

Stół - opowiadanie.

poleca 85% 369 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Stół był nieodłącznym elementem mojego dzieciństwa. Duży, dębowy, dla małego brzdąca mógł być nieustannym źródłem zabaw i uciech. Miałam pięć lat, kiedy jedząc śniadanie, przy tym właśnie stole, dowiedziałam się, że będę miała siostrzyczkę. Jakiś rok później , cała rodzina (moi rodzice, starszy brat, brat bliźniak i maleńka siostra) rozmawiając przy Stole, usłyszała dzwonek do drzwi, a do kuchni weszła mama mojego ojca, która pokłóciła się z nim rok przed moimi narodzinami. Idąc do „zerówki”, miałam dokładnie 110 cm wzrostu, prawie tyle, ile Stół. Stało się to później przyczyną groźnego wypadku, kiedy mój najdroższy brat bliźniak popchnął mnie na ostry kant Stołu, który znajdował się na wysokości mojego oka. W pierwszej klasie tata, przy tym meblu, wprowadzał mnie w zawiłe zasady poruszania się po ulicach, a starszy brat (Kuba - świetny matematyk) próbował wytłumaczyć mi dlaczego w zadaniach matematycznych jest mowa o cukierkach i gumie do żucia, kiedy w rzeczywistości, jedzenie takiej ilości słodyczy może doprowadzić co najmniej do bólu brzucha (od małego miałam bzika na punkcie zdrowia).

Dopiero po skończeniu 10 lat, po raz pierwszy płakałam przy Stole. Mój tata był kapitanem statku – dokładnie miesiąc po swoich urodzinach, przyszła do nas wiadomość, że ...utonął , w katastrofie... Huragan, duża fala itp. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj, choć minęły od tego czasu 44 lata. Każdy z nas reagował w inny sposób. Kuba wyszedł gdzieś i wrócił o 4 nad ranem – pijany. Jasiek zamknął się w pokoju i bez przerwy słuchał jednej piosenki – z kasety którą mama kupiła mi na 8 urodziny. Pamiętam ją do dziś. Mały Książe. Ja siedziałam przy Stole i przez cały wieczór wpatrywałam się w kubek taty, do kawy, z napisem „Kubek Szefa”. Mama płakała .Ale najdoroślej zachowała się moja pięcioletnia, wtedy, siostrzyczka. Kiedy wytłumaczyłam jej, że tatuś nie wróci, wyszła bezszelestnie z domu i poszła do kościoła.

Mając czternaście lat przeżyłam swój pierwszy w życiu zawód miłosny. Po dyskotece wróciłam wściekła do domu. Skierowałam swoje kroki do kuchni, stanęłam przed Stołem, na którym stały zerwane przeze mnie stokrotki w maleńkim wazoniku mamy, i kopnęłam go z całej siły. Wazonik się przewrócił, woda zaczęła rytmicznie kapać na podłogę. Wzięłam szmatkę, usiadłam przy kałuży i zaczęłam płakać. Za chwilę wstałam, wyjęłam plaster z szuflady i przykleiłam go tam, gdzie kopnęłam Stół.

Rok później mama zarządziła przeprowadzkę. Zamieszkaliśmy w domku jednorodzinnym na obrzeżach Torunia. Stół został brutalnie wyrzucony z kuchni, ale za to znalazło się dla niego miejsce w moim nowym, obszernym pokoju.

Uczyłam się przy nim do matury, na egzaminy, na moją wymarzoną od dzieciństwa medycynę. Stół został w domu, a ja , po studiach zamieszkałam w Warszawie, potem wyjechałam do Stanów. Przyjeżdżałam z mężem co jakiś czas do Polski (on jest Polakiem, poznałam go na studiach – lekarz), utrzymywałam kontakt z rodziną...

Wróciłam na stałe do kraju. Moja mama zapisała mi w spadku Stół i dom. Zmarła miesiąc temu. Siedzę teraz w moim starym pokoju, przy Stole. Widzę ślad po plastrze i rysę, którą zostawiłam protestując przeciwko słodyczom w zadaniach matematycznych...

Moja młodsza wnuczka poprosiła mnie o Stół dla siebie. Polubiła go będąc u mnie ostatnio. Może historia się powtórzy?


Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty

Podobne tematy