profil

Niebezpieczna podróż - opowiadanie

poleca 85% 183 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Minął już kolejny z kolei dzień tej bezsensownej wędrówki. Gdyby nie to, że musiał służyć swemu panu na dobre i na złe dawno by już zawrócił. Żmudny marsz trwał i trwał... Nigdzie nie widać żywej duszy. Marcelli tracił już nadzieję, aż tu nagle znad horyzontu wyłoniły się pierwsze zabudowania. W prażącym słońcu wraz z wielkim czarnoksiężnikiem Kadetharem wkroczyli do wymarłego miasta, które śmiało można było nazwać ‘miastem umarłych’. Właściwie – wielki czarnoksiężnik? Marcelli podejrzewał, że jego pan coś ukrywa, lecz nie chciał się wtrącać.

Kilka dni wcześniej, gdy na pustyni napadł ich wielki robal zwany Czerwem Pustynnym wydarzyło się coś, co młody mężczyzna nie potrafił ogarnąć swoim ubogim umysłem, mianowicie nagle całe ciało Czerwa stanęło w ogniu, natomiast Kedethar odmawiał po cichu jakieś formułki w dziwacznym języku – islandzkim, lecz tego młodzieniec nie wiedział. Od tamtego momentu Marcelli czuł jeszcze większy respekt wobec chlebodawcy.

Ale wróćmy do wymarłem wioski. Od strony kościoła dobiegło ich nagle uderzenie dzwonu, a czarne, tajemnicze kruki z wrzaskiem odleciały jak najdalej od tego miejsca. Mercelli zatrwożony wpatrywał się w Kadethara, który powolnym krokiem zaczął iść w stronę kościelnego cmentarza.

‘Zaraz coś się stanie” przeleciało mu przez głowę, „Dlaczego, u licha się na to zgodziłem?”.
Odpowiedź na to pytanie była prosta, lecz nie zdawał sobie z tego sprawy.

Cmentarz okazał się niemiłosiernie zarośnięty i mieli spore kłopoty z przedostaniem się do kościoła. Gdy im się to udało powietrze przeszył ryk wściekłości i z ziemi zaczęły wyłaniać się szkielety umarłych, które obrały sobie ich za cel. Właściwie, to zaczęły wychodzić ze swoich doczesnych grobów...Jednak czarnoksiężnik nie próżnował. W swoim języku zaczął wypowiadać magiczne formułki i wyczyniać przeróżne gesty, od których jego towarzyszowi włos zjeżył się na głowie...

Z tych wydarzeń chłopak zapamiętał niewiele. Uznał to wszystko za sen, tak było mu najwygodniej. Gdyby po tym wszystkim opowiedział komuś o Czerwie, Kościejach wychodzących z grobów czy wielkich, cuchnących trolach, to czy ktoś by mu uwierzył? Może pomyślałby, że zwariował? Tak, najlepiej było uznać to wszystko za koszmarny sen – tak było najbezpieczniej.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty

Ciekawostki ze świata