profil

Twój spacer przez "dantejskie piekło".

poleca 85% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Pewnego słonecznego dnia, podczas spaceru po gęstym lesie, natknąłem się na nieznane mi dotychczas podnóże góry. U jej dołu znajdowały się trzy dzikie bestie; lew, pantera i wilk. Lecz nagle pojawiła się obca mi osoba, jak się później okazało był to Wergiliusz, którego pasją było oprowadzanie nieobytych po piekle i czyśćcu. Poziom jego samokrytycyzmu był bardzo wysoki, ponieważ po spytaniu go odnośnie raju, odparł, że nie jest godzien czynić tego. Nagle z ziemi wyrosła brama, przez którą przeszliśmy, była to brama do piekieł. Zaraz potem zatrzymaliśmy się w przedsionku, gdzie dusze ludzkie cierpiały, ponieważ za życia nie rozróżniali dobra od zła. Poszliśmy dalej, ignorując błagania o litość, nie było mi ich żal, ponieważ wiedziałem, że kara jaką ponosili była im słusznie nadana. Idąc z Wergiliuszem nie rozmawialiśmy zbytnio, co mnie wręcz przerażało, gdyż nie miałem pojęcia gdzie mnie prowadzi. W końcu dotarliśmy do jakiejś rzeki a w oddali widziałem Charona, którego pracą było przewożenie dusz umarłych do piekła. Nie minęły trzy minuty jak tam staliśmy, aż tu nagle obok mnie przeleciała błyskawica, oślepiła mnie i straciłem przytomność. Obudziłem się po drugiej stronie rzeki, obok mnie stał Wergiliusz i mrocznym głosem do mnie powiedział: „Jesteśmy w pierwszym kręgu piekła”. Trochę mnie to rozśmieszyło, ale rozglądnąłem się i po chwili już mi nie było do śmiechu. Wokół mnie były zmarłe dzieci, pomyślałem wtedy” „Czym dzieci mogły zawinić Bogu, że tak je ukarał!”, na to Wergiliusz, ku mojemu zdziwieniu, wytłumaczył mi, że były to dzieci, które nie były odrzucone. Zrobiło mi się ich żal, ale taka była wola boska.
Po przejściu niewielkiej odległości, okazało się że jesteśmy w drugim kręgu piekła. Tam wraz z Wergiliuszem spotkaliśmy greckiego króla Minosa, który wyznaczał każdej duszy karę i miejsce w piekle. W tym kręgu cierpiały dusze ludzi zmysłowych, takich jak Franceska da Rimini, która opowiedziała innym poetom historię swojej miłości. Udaliśmy się dalej i wędrując pośród przerażających mnie grobów, napotkaliśmy na dwóch byłych mieszkańców Florencji, z których jeden przepowiadała przyszłość.
Po przejściu do siódmego kręgu, gdzie cierpieli bluźniercy przeciw Bogu, zobaczyłem niekonwencjonalne metody karania, ponieważ dusze tych, którzy splamili się symonią, były wsadzane głową do ziemi a po stopach byli chłostani ogniem. Słuszna to kara lecz brutalna.
Na naszej drodze minęliśmy już tyle kręgów, że straciłem rachubę i po dotarciu do następnego, ku mojemu przerażeniu zobaczyłem dusze złodziei, które były gryzione przez węże. Ciarki po mnie przeszły jako to zobaczyłem i szybko się stamtąd oddaliliśmy. Zaczęliśmy się kierować ku czyśćcowi, po drodze spotykając trzech największych zdrajców świata; Brutusa, Judasza i Kasjusza. W końcu dotarliśmy nad brzeg rzeki, gdzie czekała na nas łódź a ja znowu w podejrzany sposób usnąłem i obudziłem się już pod czyśćcem. Zobaczyłem wrota, obok których stał anioł. Po przekroczeniu tych wrót natknęliśmy się na czarną procesję, zdziwiło mnie to w jakim celu była organizowana, lecz po jej zatrzymaniu zobaczyłem życiową miłość Dantego, była to Beatrycze, a między czasie Wergiliusz zniknął, wystraszyłem się. Ona do mnie podeszła i poczęła mi opowiadać o błędach życiowych jakie Dante po jej śmierci uczynił. I tedy zorientowałem się dlaczego Wergiliusz nie mógł wprowadzić mnie do raju, ponieważ musiała zrobić to osoba, która czuła się godna to uczynić.
Po pewnej chwili ja i Beatrycze zaczęliśmy się wznosić ze szczytu góry czyśćcowej, po przebyciu sfery ognia dotarliśmy do pierwszego nieba, na księżyc, tutaj Beatrycze wyjaśniła mi pochodzenia plam księżycowych. Zaczęliśmy chodzić po tym niebie i spotkaliśmy Justyniana, który opowiedział nam swoje dzieje, a także jakie dusze zamieszkują Merkury. Podczas naszej wędrówki po niebie napotkaliśmy wielu świętych takich jak św. Tomasz, czy św. Bonawentura. Wzbudziły we mnie te postacie zdumienie, ponieważ opłakiwały klasztory, które po ich śmierci (założycieli) zostały zreformowane.
Podczas naszej wędrówki spotkaliśmy niejakiego Cacciaguidę, który przedstawił nam duszę Karola Wielkiego, pomimo tego że nie byliśmy w raju, czułem respekt wobec nich, gdyż cieszyli się autorytetem. Po chwili wraz z Beatrycze zaczęliśmy się wznosić ku szóstemu niebu, na planetę Jowisza. Była to planeta sprawiedliwych. Ucieszyłem się bardzo, że taka planeta istnieje, ponieważ było to dla mnie bardzo ważne, lecz zaraz po wizycie u św. Benedykta , udaliśmy się do następnego nieba, skąd oglądaliśmy znajdujące się poniżej planety. Było to niebo właściwe, gdzie zobaczyłem Chrystusa pod postacią słońca w otoczeniu niezliczonej ilości iskier. W pewnej chwili zapatrzyłem się na pewną Różę utworzoną z aniołów. Niestety nie wiedziałem jak Beatrycze ode mnie odeszła. Podszedł do mnie św. Bernard i wskazał mi gdzie przebywała Matka Boska.
Zarazem wspaniałe jak i tajemnicze przeżycie, lecz obudziłem się na zielonej łące, nie byłe już w lesie, wiedziałem że to był sen, to był tylko sen, po czym zobaczyłem piękny zachód Słońca.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty

Teksty kultury