profil

Wytworny dworak u rubasznego sarmaty - opowiadanie.

poleca 86% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Mijał kolejny dzień. Słońce zachodziło mieniąc się złotawo w pałacowych szybach. Spoza jednej z nich wyglądał zadumany, młody, przystojny dworak.
„Eh, bien! Jakże nudnym wydaje się być życie! Książęta powyjeżdżali, żona po ogrodach pałacowych spaceruje. Przydałaby się jakaś odmiana. Od życia dworskiego odwyknąć trzeba...Do krewnego, który niedaleko mieszkając na gospodarstwie swym siedzi wybrałbym się. Co też i rano uczynię !”

I wstawał nad dworskimi dachami kolejny piękny poranek, a słońce oświetlało miodowymi połyskami błyszczący dach dworskiej karocy oddalającej się brukowanym traktem w stronę sarmackich włości. Podskakując w rytm stukoczących kopyt, młodzieniec rozmyślał:
„Jakże przyjemnie do niczego nie spodziewającego się kuzyna, dziwnym trafem zawitać! Pewnie we włościach jego kilka dni zostanę. I znowuż
jak niegdyś nocne godziny spędzać będziemy na dysputach trzeźwym zachowawszy umysł. Ale otóż i mego kuzyna dworek. Och! Je ne comprends pas! Jaki to budynek brzydki. Ach, cóż to się stało. Musiała chyba jaka nawałnica przejść, albo inne tornado!
To rzekłszy postukał w dach karocy, na znak który stangret chwycił za lejce i sprawnie zatrzymał bryczkę. Dworak, uważając, żeby nie zniszczyć kosztownych francuskich koronek i upudrowanej peruki wysiadł z powozu. Po czym nogą natrafił na miękkie kurze guano. Skrzywił się, lecz mężnie brnął dalej przez błotniste podwórko ku drzwiom wejściowym. Nagle drzwi otworzyły się i wypadł z nich pijany jegomość, uderzając pustym kielichem po winie wprost w błoto przydomowego dziedzińca. Zza drzwi odezwało się tuzin chrypliwych, pijackich głosów : „Panie Radomski, wracajże do braci szlachty! Nie opuszczaj nas tak szybko! Gdzież pan się do jasnego gwinta wybiera?!”
Młody panicz skrzywił się po usłyszeniu tak nieokrzesanych słów. Przez myśl przeszło mu , iż może pomylił dwory i jego oczom ukazało się inne gospodarstwo pełne spitej szlachty , z gębami czerwonymi jak wieprze. Ale nagle podwoje otworzyły się znowu i zanim młodzieniaszek zdążył pomyśleć „C`est faux”, wytoczył się z nich tęgi jegomość odziany li i jedynie w szlafmycę i kalesony, ale za to z szablą przytroczoną do pasa. Trzymając półpełny kielich sarmata wykrzyknął:
„A co to francuskie straszydło tu robi ?! Wsiadaj pan ino migiem do swej karety wystrojony francuziku ! My tu Ojczyznę Matkę kochamy i nie potrzebujemy do tego wystrojonych fircyków! Won, bo psami poszczuję i to tak, że te frymuśne portki po drodze szanowny pan zgubi. Nie lubimy takich co to nie piją mocnych trunków tylko jakieś frykasy zza granicy sprowadzają, a własną ojczyznę za kilka wsi gotowi by byli sprzedać. Coś ty za jeden?”
Strwożony młodzieniec odrzekł bojaźliwie:
„Wszak ja twoim krewnym jestem! Ojciec mój z twoim ojcem wszak bracia rodzeni. W gościnę do twego domu przybyłem. Cela ne va pas!”
Na te słowa mętny wzrok począł się sarmacie przejaśniać, po czym zdumiony wykrzyknął:
„Na Boga i Matkę Przenajświętszą! Wybacz kuzynie, ale dziwnie jakoś wzrok mi się mąci. Myślałem, iż to jakiś zdrajca w koronkach, których tu teraz mnóstwo się szwenda.
Na to dworak, któremu jeszcze łydki trząść się nie przestały, z godnością odrzekł :
„Zaiste, inaczej cię widzę niźli kiedyś na sejmikach dysputować okazję z tobą miałem. Dwór masz zapuszczony , kury i kaczki po dziedzińcu latają. Jednym słowem ubóstwo i zaniedbanie! Dnie jak widzę na piciu spędzasz, do pospolitego ruszenia jak wnioskuję nie przystąpiłeś, ino siedzisz na tym zapyziałym gospodarstwie. Co z ciebie za sarmata? Niegodnyś swego rodu i gdybym był twym ojcem nie wahałbym się z wydziedziczeniem cię . Widzę, iż szlachta polska już swej nazwy niegodna. Czy nie wstyd ci ,gdy patrzysz na pogłębiający się przez kolejne dni upadek i poniżenie twych braci, a raczej , rzekłbym z całą śmiałością jedynie kompanów do kielicha...
-„Kończ waść, wstydu oszczędź!”- załkał gospodarz i padł na kolana -„Dobrze mówisz , a więc choć napij się z nami, bo w rodzinie upadać zawsze raźniej” – po czym wstał i krzyknął w stronę drzwi:

„DOBRZE MÓWI, DAĆ MU WINA!!!!!”





Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty

Teksty kultury