profil

Konformizm

Ostatnia aktualizacja: 2022-02-12
poleca 85% 971 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Potoczne rozumienie konformizmu


Konformizm nie jest uważany za poprawną postawę społeczną. W rozumieniu potocznym konformista to osoba bez własnego zdania, która dla pewnych korzyści podporządkowuje się okolicznościom i władzy, nie potrafi więc samodzielnie ocenić sytuacji lub dojść do konstruktywnych wniosków. W przypadku takiej osoby nie mówi się zazwyczaj o kreatywności, pomysłowości, oryginalności czy niezależności, więc nie będzie ona raczej postrzegana jako atrakcyjna towarzysko. Z drugiej zaś strony jest to ktoś, kto gotów jest podporządkować się okolicznościom, które mogą mu przynieść zysk. Najczęściej zysk ten polega na akceptacji grupy, czyli jesteśmy w stanie ulec presji otoczenia, by poczuć się w grupie bezpiecznie. Problem w komunikacji z osobą konformistyczną polega na tym, że jeśli jej ugodowość jest zbyt silna, nie potrafimy ocenić, na ile ta osoba jest dla nas wiarygodna. Poza tym ciężar podejmowania wszelkich decyzji i formułowania wniosków zostaje zrzucony na nas.

Psychologia pojmuje zachowania i postawy konformistyczne w odmienny sposób. Przede wszystkim psychologowie nie potrafią określić czy konformizm jest zły czy dobry. Elliot Aronson stwierdza, ze jest to absurdalne pytanie. Konformistą możemy określić kogoś, kto jest pozbawiony indywidualności, własnego zdaniea- wtedy pojecie konformizmu ma negatywne zabarwienie. Z drugiej strony dobrego członka zespołu także możemy nazwać konformistą. Analogiczna sytuacja pojawia się w przypadku nonkonformisty. Indywidualista będzie w tym przypadku pozytywnym synonimem, ale określenie „dewiant” brzmi już negatywnie. Oprócz tych przeciwstawnych pojęć Aronson wyróżnia także antykonformizm, który najlepiej obrazuje przykład nastolatki postępującej całkowicie wbrew oczekiwaniom i wymaganiom rodziców. Zbuntowana młoda dziewczyna pali, późno wraca do domu tylko, dlatego, iż wie, że rodzice potępiają tego rodzaju zachowania. Nie myśli samodzielnie, lecz automatycznie przeciwstawia się ich oczekiwaniom. Aronson wyróżnia także dwa odmienne typy zachowań konformistycznych.

Ludzie dostosowują się z obawy przed karą (lub w celu uzyskania nagrody) albo w sytuacji, gdy zachowanie innych jest dla nas wskazówką oczekiwanego przez daną grupę zachowania. Rozwój społeczny oznacza nabywanie umiejętności zachowania się zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami, a więc między innymi kształtowanie się postawy konformistycznej. Stawanie się istotą uspołecznioną opiera się na trzech powiązanych ze sobą procesach socjalizacji. Są to: uczenie się zachowań aprobowanych społecznie, pełnienie ról społecznych, rozwój postaw społecznych. Aby stać się uspołecznionym, dziecko musi nie tylko wiedzieć, jakie zachowanie jest aprobowane, ale musi także swoje własne zachowanie dostosować do aprobowanych kierunków zachowania, co siłą rzeczy wiąże się w znacznym stopniu z konformizmem.

Warto więc zastanowić się z czego wynikają różnice w pojmowaniu konformizmu. Dlaczego potocznie klasyfikujemy owe pojęcie w kategoriach negatywnych i ogólne ustosunkowanie do ludzi nazywanych konformistami nie jest zbyt pozytywne?

Spróbujmy rozważyć ten problem w kontekście współczesnych realiów społeczno-gospodarczych. W dobie kapitalizmu i niezwykle silnej konkurencji na rynku pracy- stajemy przed koniecznością zaciętej walki o własną pozycję społeczną.

Przedstawiona sytuacja gospodarcza warunkuje niejako określone postawy społeczne. Sukces zawodowy i uznanie w społeczeństwie najczęściej bowiem osiągają osoby energiczne, pomysłowe, ambitne i charyzmatyczne. Bardzo często osoby takie nazywamy „indywidualistami”. Ludzie o największym prestiżu społecznym zazwyczaj głośno i jasno wyrażają swoje opinie. Nierzadko postrzegamy ich jako publiczne autorytety. Natomiast człowiekowi biernemu, chwiejnemu i słabemu, który szuka poparcia i aprobaty trudno będzie wygłaszać niezależne sądy na forum grupy.

Konformizm w ujęciu psychologicznym


Elliot Aronson definiuje konformizm jako zmianę zachowania lub opinii danej osoby spowodowaną rzeczywistym lub wyobrażonym naciskiem ze strony jakiejś osoby lub grupy ludzi.

Proces kopiowania zachowań otoczenia pokazał w sowim eksperymencie psycholog amerykański- Salomon Asch. Doświadczenie zaprojektowano w następujący sposób: grupom studentów, złożonych z siedmiu, ośmiu lub dziewięciu osób, pośród których tylko jedna była badana, reszta zaś była podstawiona. Eksperymentator pokazywał każdemu dwie plansze. Na pierwszej znajdowała się pojedyncza linia, na drugiej zaś trzy linie zaopatrzone w kolejne numery (1, 2, 3). Następnie poproszono, by każdy ocenił, która z trzech linii na drugiej planszy jest najbardziej zbliżona długością do linii z pierwszej planszy i dopiero potem głośno wypowiedział swoją opinię. Długość odcinków była tak zróżnicowana, że w normalnych warunkach udzielenie poprawnej odpowiedzi było bardzo proste. Kiedy sytuacja zaczyna wydawać się nudna, a odpowiedzi proste i gdy eksperymentator pokazuje kolejna serię planszy nagle jeden z uczestników podaje błędną odpowiedź. Wtedy osoba badana myśli, że pewnie się pomylił lub, że jest zmęczony. Jednak gdy pozostali wskazują na tę samą linię zaczyna zastanawiać się czy to przypadkiem on nie jest w błędzie. Asch stworzył taką sytuację, by można było stwierdzić, czy ludzie zachowają się konformistycznie nawet wtedy, gdy poprawna odpowiedź jest zupełnie oczywista. Inni uczestnicy eksperymentu byli w rzeczywistości współpracownikami eksperymentatora i mieli udzielać błędnych odpowiedzi w 12 na 16 przeprowadzonych prób. Wbrew oczekiwaniom Ascha pojawiło się zaskakująco dużo zachowań konformistycznych. 76% osób badanych przyjęło ocenę innych w przynajmniej jednej próbie. Badani z grupy kontrolnej, którzy sami oceniali długość linii, prawie nigdy się nie mylili. Nawet wtedy, gdy badani nie znali pozostałych uczestników eksperymentu, strach przed wejściem w rolę samotnego odszczepieńca był bardzo silny i to on powodował, że ludzie- od czasu do czasu- zachowywali się konformistycznie. Jeden z uczestników tak później wyjaśniał sytuację: „To była grupa. Oni mieli sprecyzowany pogląd, a moje zdanie z nim się nie zgadzało. To może budzić gniew. Mogłem wyjść na wielkiego niedołęgę. Nie miałem ochoty zrobić z siebie głupca. Czułem, że mam całkowitą racje, ale oni mogli pomyśleć, że jestem głupcem.

Jakie są powody naszej skłonności do ulegania większości? Aronson podaje tu dwie możliwe motywacje. Albo grupie udało się zmienić nasz pogląd, albo zgadzamy się z grupą, by uniknąć kary za sprzeciwianie się ogólnie przyjętej opinii. Karą taką może być utracenie sympatii lub nawet odrzucenie przez grupę. Analogicznie możemy się spodziewać akceptacji ze strony grupy, jeśli poprzemy jej stanowisko. Wobec tego można zapytać, jak psychologia klasyfikuje nasz konformizm w kontekście pobudek, które popychają nas ku zachowaniu konformistycznemu? Okazuje się, że możemy być konformistyczni na trzy różne sposoby w zależności od okoliczności i towarzystwa, w jakich się znajdziemy.

Pierwszym rodzajem konformizmu, u którego podstaw leży władza nad jednostką, jest uleganie. Osoby, które grupie ulegają kierują się właśnie strachem przed karą lub spodziewają się nagrody. Jest to postawa sztuczna, ponieważ postępujemy wbrew własnym przekonaniom, nie wierzymy we własne sądy i podporządkowujemy się grupie tak długo, jak długo zagraża nam odrzucenie, bądź istnieje obietnica nagrody. Uleganie przypomina potoczne pojęcie konformizmu.

Drugim rodzajem konformizmu, uwarunkowanym atrakcyjnością grupy bądź osoby, do których odnosi się jednostka, jest identyfikacja. Polega ona na przejęciu zachowań osoby lub grupy, które wywarły na nas duże wrażenie. Naśladujemy wartościowe i ważne dla nas jednostki, gdyż dzięki temu podnosi się nasza samoocena. Podziw i sympatia dla tych jednostek jest na tyle silna, ze chcemy się do nich upodobnić.

Trzecią formą konformizmu, jest internalizacja- przyswajanie do własnego ustalonego systemu zasad nowych wartości i norm, które uznajemy za słuszne. Zinternalizowanie przekonania są odporne na działanie takich mechanizmów jak kara czy pokusa nagrody, gdyż są one głęboko w nas zakorzenione i ugruntowane.
Na podstawie powyższej klasyfikacji możemy opisać pierwszą i podstawową różnice między psychologicznym ujęciem konformizmu a jego potocznym rozumieniem.
Definicja potoczna akcentuje głównie uleganie, pomijając internalizację, która jest zjawiskiem naturalnym i, co więcej, potrzebnym. Ponad to – jak starano się zasygnalizować –psychologia bardzo dużą uwagę zwraca na okoliczności, w jakich skłonni jesteśmy do podporządkowania się innym ludziom.

Społeczne uwarunkowania konformizmu.


Istnieje wiele społecznych uwarunkowań, które wzmacniają nasz konformizm. Philip Zimbardo pisze, ze ulegamy grupie tym łatwiej, im bardziej owa grupa jest jednomyślna. Potwierdzają tę tezę różne warianty eksperymentu Ascha. Wykazały one bowiem, że jeśli osobę badaną poparł chociaż jeden inny uczestnik doświadczenia –konformizm zdecydowanie się osłabiał. Wynika stąd, że całkowita zgodność i jednomyślność grupy stanowi podstawowy bodziec dla
naszej uległości.

Eksperyment tureckiego psychologa Muzafera Sherifa pokazuje, jak dostosowujemy własne opinie do opinii grupy, gdy nie jesteśmy pewni własnego zdania. W eksperymencie tym wykorzystano złudzenie optyczne, zwane efektem autokinetycznym. Polega ono na tym, że jeśli w zaciemnionym pomieszczeniu wyświetli się punkt, który w rzeczywistości jest nieruchomy, to jednak obserwatorzy ulegają wrażeniu wzrokowemu, sugerującemu jego ruch.

Tak więc badanych poproszono o ocenę kierunku przemieszczania się punktu, który w rzeczywistości był statyczny. Wyniki, jakie uzyskał Muzafer Sherif były następujące: jeśli badanych poproszono o indywidualne oceny – odpowiedzi znacznie różniły się między sobą. Jednak kiedy badanych połączono w grupę i ponownie poproszono ich o wyrażenie swej opinii – tym razem publicznie - okazało się że udzielali oni takich odpowiedzi, które byłyby zbieżne ze średnią ocen grupy.
Widzimy więc, że jeśli rozwiązać mamy zadanie trudne i nie jesteśmy pewni słuszności własnego sądu – podporządkowujemy się głosowi większości.

Drugą zależność wymienioną przez Zimbardo, a mianowicie zwiększanie stopnia konformizmu w miarę wzrostu naszej sympatii do grupy i jej atrakcyjności, można udowodnić w oparciu o badania, jakie przeprowadził Theodore Newcomb. Psycholog ten przyglądał się zmianom, jakie zachodziły w poglądach studentek Bennington College.

W college’u tym panowała atmosfera liberalna. Zwolennikami politycznego i ekonomicznego liberalizmu byli wykładowcy o najsilniejszej pozycji w strukturze władz uczelnianych i studentki, które cieszyły się największą sympatią koleżanek. Jednocześnie większość

rekrutowanych studentek pochodziła z domów o tradycjach konserwatywnych. Na pierwszym roku 60% studentek deklarowało się po stronie konserwatywnej, podczas gdy Franklina Roosevelta (kandydata demokratów) popierało nie całe 30% dziewcząt. Proporcja ta zmieniła się znacznie w trakcie trwania studiów. Liberalna atmosfera uczelni i przywileje wynikające z liberalnych poglądów sprawiły, że liczba studentek o przekonaniach liberalnych wzrastała systematycznie, tak,
że wśród studentek czwartego roku już tylko 15% głosowało na kandydata republikańskiego, podczas gdy 54% głosowało na demokratę, a 30% opowiedziało się nawet za kandydatami socjalistów i komunistów. Wpływ społeczności college’u okazał się więc bardzo duży i mocno zmienił postawy młodych kobiet.

Jeszcze silniej, być może, warunkuje nasz konformizm wpływ autorytetu. Jeśli czujemy się za mało kompetentni, bardzo często podporządkowujemy się opinii człowieka, którego uznajemy za eksperta, czyli kogoś kto jest specjalistą w danej dziedzinie, posiada dużą wiedzę w jej zakresie. Możemy też ulegać wpływowi osoby, która ma nad nami formalną władzę lub która jedynie podaje się za autorytet.

Naszą gotowość do postępowania zgodnego z zaleceniami autorytetu, aż do bezgranicznego posłuszeństwa, udowodnił Stanley Milgram.

Prowadząc na Uniwersytecie Yale badania nad wpływem kary na proces uczenia się i zapamiętywania, Milgram wykazał, jak ślepo posłuszni potrafią być ludzie, gdy są bezpośrednio kontrolowani. Władza autorytetu okazała się niezwykle silna. Grupę osób dzielono na nauczycieli i uczniów, przy czym role nauczycieli zawsze przypadały badanym, a role uczniów – pomocnikom eksperymentatora. Na początku eksperymentu podawano informację, że każda niepoprawna odpowiedź ucznia karana będzie zaaplikowaniem impulsu elektrycznego, silniejszego za każdym razem, gdy uczeń popełni błąd, o 15 woltów. Skala napięcia obejmowała zakres od 15 do 450 woltów, przy czym odpowiednie przedziały napięcia opatrzone były napisami stopniującymi poziom szoku elektrycznego – od słabego, poprzez średni, silny, bardzo silny, intensywny, bardzo intensywny, niebezpieczny aż do poziomu nazwanego XXX. Przed rozpoczęciem eksperymentu nauczyciel otrzymywał impuls o sile 45 woltów, by był świadomy bólu, jaki będzie za chwilę zadawał uczniowi. Tymczasem uczeń narzekał na chore serce i mówił o swoich obawach związanych z doświadczeniem. Mimo to przywiązywano go do urządzenia przypominającego krzesło elektryczne, zaś nauczyciela umieszczono w innym pomieszczeniu, w którym znajdowała się maszyna do aplikowania wstrząsów. Osoby biorące udział w eksperymencie nie widziały się, łączność utrzymywały za pomocą nagłośnienia w obydwu pokojach. Sytuację eksperymentalną zaaranżowano więc tak, by pomocnicy eksperymentatora mogli swobodnie symulować cierpienie, zaś badani byli przekonani, że faktycznie aplikują obcym osobom wstrząsy elektryczne. Uczeń zobowiązany był do nauczenia się na pamięć listy wyrazów ułożonych w pary tak, by po usłyszeniu pierwszego słowa potrafił dobrać odpowiednio drugie. Nauczyciele, kontrolowani przez eksperymentatora (autorytet), mieli więc zadawać coraz mocniejszy ból, zwiększając siłę wstrząsów. Przy 75 woltach nauczyciel mógł usłyszeć jęki ucznia, przy 150 krzyki i stanowcze protesty oraz narzekania na ból serca, przy 180 – głośne wołania, że ból jest nie do zniesienia i coraz bardziej dramatyczne protesty. Za każdym razem nauczyciele protestowali przeciwko męczeniu uczniów, prosili, by przerwać eksperyment, wyrażali sprzeciw wobec tak nieludzkiego traktowania badanych, jednak autorytet nakazywał stanowczo kontynuowanie eksperymentu. Po przekroczeniu bariery 300 woltów uczeń jęczał i głośno krzyczał z bólu, uskarżając się na bóle serca. Przerażeni badani odmawiali dalszego prowadzenia eksperymentu, jednak autorytet twierdził, że nie ma wyboru – doświadczenie trzeba kontynuować. Po pewnym czasie za ścianą zapadała cisza. Nauczyciel w desperacji prosił o sprawdzenie stanu zdrowia ucznia, bojąc się o jego życie. Autorytet natomiast utrzymywał, że milczenie należy traktować jako odpowiedź błędną, a co za tym idzie – trzeba porazić ucznia silniejszym impulsem elektrycznym. Mimo strachu o uczniów i świadomości ich cierpień ponad 80% badanych zwiększało dawkę prądu po tym, jak zapadła cisza i uczeń przestał okazywać znaki życia, a 65% doprowadziło eksperyment do końca – porażając ucznia 450 woltami.
Wszystkie przytoczone wyżej eksperymenty dowodzą, jak mocno wpływa na nas i warunkuje nasze zachowania sytuacja, w której się znajdujemy i w jak dużym stopniu nasze zachowanie uzależnione jest od otoczenia. Skoro wiemy, że nie jesteśmy w stanie uniknąć konformizmu, a przeprowadzone doświadczenia skłaniają do poważnego zastanowienia się, jak my zachowalibyśmy się, gdybyśmy znaleźli się na miejscu badanych w eksperymentach Ascha czy Milgrama, spróbujmy rozważyć społeczną użyteczność naszego konformizmu.

Przyczyny konformizmu


Nie sposób oceniać postaw konformistycznych bez uprzedniej analizy powodów, dla których skłonni jesteśmy się podporządkować innym. Jeśli godzimy się na coś, musimy zakładać osiągnięcie pewnych – szeroko rozumianych – korzyści. Według Cialdiniego – znanego psychologa i autora książek o psychologii socjalnej- istnieją trzy główne cele naszej uległości, a mianowicie: dokonanie prawidłowego wyboru, uzyskanie aprobaty społecznej i zarządzanie wizerunkiem własnej osoby.

Dokonywanie słusznych wyborów.


Jedno z podstawowych praw psychologii społecznej głosi, że jako ludzie lubimy czuć się racjonalnymi, dokonującymi właściwych wyborów jednostkami. Utrata takiego wizerunku jest dla nas bolesnym przeżyciem, przed którym bronimy się za wszelką cenę. Gdzie w perspektywie pragnienia podejmowania słusznych decyzji znajduje się miejsce dla postawy konformistycznej? Rozważmy to w kontekście traktowania innego człowieka jako źródła informacji. Często kierujemy się radą, sugestią lub opinią innych, gdyż nie czujemy się pewni słuszności własnych poglądów. Wraz ze wzrostem niejasności sytuacji wzrasta nasza potrzeba poszukiwania informacji u innych. Powraca w tym miejscu pojęcie autorytetu.

Jak opisano w poprzedniej części pracy, autorytet może prowokować zachowania konformistyczne. Nie należy jednak tego związku traktować wyłącznie negatywnie. Możemy uznać kogoś za autorytet, ponieważ jest człowiekiem kompetentnym, który posiadł znacznie większą wiedzę niż my i dlatego postanawiamy wysłuchać jego rad i postąpić zgodnie z nimi, przekonani, że postępujemy słusznie. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy podporządkowujemy się zasadom, których uczą nas rodzice,
kiedy zgodnie z przestrogami policji uciekamy, a nie stajemy do walki z agresywnymi bandytami, lub gdy bierzemy sobie do serca uwagi nauczyciela. Mamy tu do czynienia z internalizacją, dzięki której nie tylko tworzymy własne systemy wartości, ale również jesteśmy zdolni do prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie. Zasady internalizowane przez nas za sprawą wiedzy eksperta są zazwyczaj słuszne, bo poparte wiedzą i doświadczeniem. Jest to więc potrzebny rodzaj konformizmu, który daje nam poczucie słuszności podjętej decyzji i przekonanie o poprawności naszej postawy.

Inną odmianą konformizmu jest uleganie na skutek przyzwyczajenia do zdawania się na opinię autorytetu. Jeśli uznamy, że podporządkowanie się opinii autorytetu zaoszczędza naszą energię, ponieważ nie musimy samodzielnie zastanawiać się nad rozwiązaniem problemu –możemy wpaść w pułapkę. Opisane przyzwyczajenie oducza bowiem od samodzielnego myślenia, co może być – przede wszystkim dla nas, ale i naszego otoczenia – przykre, a nawet dramatyczne w skutkach.

Doskonałe przykłady obrazujące owe zagrożenie znajdujemy w pracy Cialdiniego. Opisuje on na przykład eksperyment przeprowadzony w pewnym szpitalu. Otóż mężczyzna przedstawiający się jako lekarz dzwonił do pielęgniarek i zlecał podanie pacjentowi leku w dawce dwukrotnie przekraczającej normę. Aż 95% pielęgniarek gotowych było wykonać polecenie, mimo przewidywalnych skutków dla zdrowia pacjenta. Powodem takiego wyniku doświadczenia był fakt, że pielęgniarki przyzwyczajone były do wykonywania zaleceń lekarskich, a lekarze, jako osoby stojące wyżej w hierarchii szpitala i posiadające większą wiedzę, postrzegani byli jako autorytety. Podobna praktyka wykorzystywana jest w reklamach, których treści „wkładane są” w usta aktorów, wcielających się w specjalistów: farmaceutów, lekarzy czy charakteryzatorek. Opisany tu rodzaj konformizmu jest wysoce szkodliwy i niebezpieczny społecznie. Przede wszystkim odciąża nas z odpowiedzialności za własne zachowanie. Jeśli autorytet twierdzi, że dany wybór jest dobry, to zakładamy, że tak jest w istocie. Co więcej – nie martwimy się o skutki owego wyboru, gdyż ewentualna pomyłka obciąży autorytet, nie nas. Postawa taka odzwyczaja od twórczego myślenia. Właśnie za taką postawę – potocznie – konformistów krytykujemy. Człowiek stale uległy, przyzwyczajony do oddawania odpowiedzialności za własne decyzje w ręce drugiej osoby, uczy się roszczeniowego i bezrefleksyjnego sposobu funkcjonowania.

Wszystkie omówione powyżej zachowania ogólnie uwarunkowane były potrzebą poczucia, że dokonaliśmy słusznego wyboru. Paradoksalnie zaledwie w części wybory te były zgodne z naszymi poglądami i uczuciami. Ulegając autorytetowi, który zwalnia nas po części z odpowiedzialności za nasze czyny i który w różnym stopniu ma nad nami władzę (fizyczną bądź psychologiczną), łamaliśmy często własne zasady moralne i w rzeczywistości odbieraliśmy sobie poczucie słuszności.
W pełni satysfakcjonowały nas tylko te zachowania, w których postępowaliśmy zgodnie z zaleceniami wydanymi odgórnie.

Uzyskanie aprobaty społecznej.


Drugi cel konformizmu, o którym mówi Cialdini, to uzyskanie aprobaty społecznej. Wszyscy pragniemy być akceptowani, lubiani. Chcemy mieć pewność, że należymy do społeczeństwa i tworzymy je. Świadomość ta daje nam niezwykle ważne poczucie bezpieczeństwa.

Akceptację i bezpieczeństwo dają nam głównie grupy, do których należymy i które znamy. Funkcjonowanie w grupie i działanie zgodnie z jej mechanizmami nie zawsze jest łatwe do przyjęcia i zaakceptowania. Jeśli nie zgadzamy się z opinią grupy, możemy postąpić dwojako: albo głośno wyrazić swój sprzeciw, albo przemilczeć problem, z którym się nie zgadzamy i ulec większości. Pierwszy wariant zachowania jest nonkonformistyczny, drugi konformistyczny.

Nonkonformizm, czyli niedostosowywanie się może być równie niebezpieczny dla prawidłowego przebiegu rozwoju społecznego. Osoby, które nie potrafią lub nie chcą się dostosować będą uważane za tzw. wyrzutków społeczeństwa. Za przyczyny nonkonformizmu uznaje się brak motywacji do dostosowywania się, a także brak wiedzy na temat tego, czego oczekuje grupa. Jeśli ktoś bardziej ceni sobie indywidualizm niż wartości płynące z przynależności do grupy w jego zachowaniu również będzie przeważać nonkonformizm.

Najbardziej niebezpieczny jest jednak antykonformizm- czyli wybieranie wzorów zachowania najbardziej odchylonych od aprobowanych przez grupę. Prawie zawsze powoduje odrzucenie i pogardę społeczeństwa w każdym okresie życia.

Większość ludzi (zarówno dzieci jak i dorosłych) pragnie zdobyć aprobatę społeczną i dlatego dostosowuje się do oczekiwań grupy. Uczymy się zachowywać tak, aby ukryć swoje prawdziwe myśli i uczucia, obawiając się, że mogłyby one nie zyskać akceptacji. To, w jakim stopniu poszczególne grupy społeczne wymagają dostosowania się jest bardzo zróżnicowane. W pewnych kręgach kulturowych jednostka może zachować pewne cechy indywidualne nie tracąc na akceptacji, podczas gdy w innych już nie. W bardzo spójnych grupach oczekuje się większego konformizmu niż w grupach mniej zwartych. Im wyraźniej ukształtowany jest w grupie wizerunek ”jednostki idealnej” tym większego dostosowania wymaga się od danego jej członka dla uzyskania aprobaty społecznej.

Zarządzanie wizerunkiem własnej osoby.


Ostatnim z celów konformizmu, wymienianych przez Cialdiniego, jest zarządzanie wizerunkiem własnej osoby. Często postępujemy w zgodzie nie z własnymi emocjami, a z wizerunkiem nas samych, który stworzyliśmy. Ludzie chcą widzieć samych siebie jako uczciwych, sprawiedliwych, uprzejmych, ceniących spokój itd. Chcą również być w taki sposób postrzegani przez otoczenie.

Z tego właśnie względu często ma miejsce sytuacja, w której własne postępowanie dopasowujemy do naszego „wizerunku idealnego”. Wyobraźmy sobie na przykład złośliwą i niewychowaną kobietę, która usiłuje wepchać się do długiej kolejki. Stojący przed nią mężczyzna prawdopodobnie pozwoli jej stanąć przed sobą nie dlatego, że czuje taką wewnętrzną potrzebę, bo owa pani może budzić w nim co najwyżej irytację i złość, tylko dlatego, że jako człowiek kulturalny i uprzejmy powinien tak postąpić, mimo iż w kolejce nie obowiązuje uprzywilejowanie płci.

Ważne jest, by przy tym rodzaju ulegania być świadomym własnych decyzji. Istnieje bowiem wiele (nie zawsze nieuczciwych) technik, które
wykorzystują naszą skłonność do postępowania zgodnie z zasadami pasującymi do naszego publicznego wizerunku.

Informacyjny wpływ społeczny


Ważnym zagadnieniem, o którym należy tutaj wspomnieć jest informacyjny wpływ społeczny, czyli wpływ innych ludzi, który prowadzi nas do konformizmu, ponieważ spostrzegamy te osoby jako źródło informacji, dające wskazówki dla naszego zachowania; dostosowujemy się ponieważ wierzymy, że cudza interpretacja niejasnej sytuacji jest bardziej poprawna niż nasza. Dla zilustrowania posłużę się przykładem w którym wykorzystanie innych osób jako źródło informacji może mieć wpływ również na nasze emocje:
„Przypadek ten wydarzył się jednemu mężczyźnie podczas lotu samolotem. Gdy czytał sobie spokojnie gazetę, nagle spojrzał przez okno samolotu. Zobaczył, że z silnika wydobywa się smuga pary albo dymu. Pomyślał, że to normalne, może to jakiś podmuch. Ponieważ jednak nigdy nie widział czegoś takiego, trochę się zdenerwował. Postanowił zobaczyć jak na tą sytuację reaguje załoga samolotu. Na początku nie zauważył żadnej osoby z personelu, więc odwrócił głowę i sprawdził co dzieje się z tyłu. Zauważył, że jedna osoba wpatruje się w okno z twarzą wykrzywioną grymasem strachu, dwie inne trzymają się w objęciach i płaczą. Natychmiast ogarnął go paniczny strach. Zrozumiał, że pali się silnik i że samolot znalazł się w ogromnym niebezpieczeństwie. Na szczęście pilotowi udało się wykonać awaryjne lądowanie.”

Czasami informacyjny wpływ społeczny może w nas uderzać w bardziej dramatyczny sposób. Pojawia się on gdy człowiek doświadcza przemiany, czyli nagłej zmiany w pojmowaniu swojego życia, opartej na nowej wiedzy otrzymanej od grupy. A także podczas kryzysów, gdy człowiek staje w obliczu niepokojącej, potencjalnie niebezpiecznej sytuacji i nie ma wystarczającej wiedzy, by na nią zareagować. Kiedy zagrożone jest bezpieczeństwo jednostki, uzyskanie informacji staje się konieczne. Wtedy właśnie zachowanie innych bywa jej bogatym źródłem.

Psychoza tłumu


Jeszcze inną formą konformizmu jest psychoza tłumu, czyli pojawienie się w grupie ludzi podobnych fizycznych symptomów bez żadnej fizycznej przyczyny. Zwykle zaczyna się ona tak, że jedna osoba lub więcej osób informuje innych o pojawieniu się u niej pewnych dolegliwości, najczęściej związanych ze stresem. Ich otoczenie formułuje wtedy opinie, które wydają się racjonalnym wytłumaczeniem stwierdzonej choroby. To wyjaśnienie, a więc nowa definicja sytuacji, rozprzestrzenia się i coraz więcej osób zaczyna sądzić, że odczuwa te same objawy. Wraz ze wzrostem liczby ludzi dotkniętych tymi dolegliwościami- tak fizyczne symptomy jak i ich domniemane wyjaśnienie staja się bardziej wiarygodne i tym samym coraz szerzej rozpowszechnione. Szczególną rolę w rozpowszechnianiu przypadków psychozy tłumu maja środki masowego przekazu.

Podsumowanie. Konformizm – jasne i ciemne strony


Po rozważeniu powodów, dla których skłonni jesteśmy do zachowań konformistycznych, spróbujmy zastanowić się, gdzie jest granica, na której kończy się społeczne i indywidualne przyzwolenie – bądź nawet akceptacja – konformizmu, a zaczyna się jego potępienie.

Ciemną stroną konformizmu jest zmniejszenie poczucia odpowiedzialności za stan sytuacji, w której się znajdujemy, o ile uczestniczy w niej grupa osób – ma to związek z rozproszeniem odpowiedzialności. Ludzie mają bowiem tendencję do bierności, jeśli zakładają, że inna osoba może zareagować.

Doskonałym, choć drastycznym przykładem, jest sytuacja, którą opisuje Eliot Aronson. Otóż w Nowym Jorku na oczach 38 sąsiadów zakłuto nożem młodą kobietę. Przez 30 minut trwania napaści nikt nie wezwał ani policji, ani pogotowia. Badania nad podobnymi zachowaniami wykazały, że obojętność w przypadkach podobnych do opisanych wyżej wynika głównie z braku poczucia odpowiedzialności na innych świadków. Wynika stąd, że im więcej świadków uczestniczy w zdarzeniu, tym mniej osób zdecyduje się na reakcję, myśląc, że pewnie zareagował już ktoś inny.

Konformizm to jednak równie¿ pozytywne aspekty naszego funkcjonowania społecznego, często pomijane w rozumieniu potocznym tego zjawiska. Porozumienie z innymi, komunikacja interpersonalna i zawieranie kompromisów nie byłyby możliwe, gdyby nie nasza naturalna skłonność do konformizmu. Dzięki temu możemy budować ład i normy rządzące zachowaniami społecznymi. Z kolei dzięki tym normom jesteśmy zdolni do oceny naszych powinności wobec innych i jednocześnie możemy oczekiwać określonych reakcji nawet obcych osób. Poza tym, dzięki konformizmowi możliwa jest budowa więzi międzyludzkich, gdyż przecież nasza atrakcyjność i akceptacja uzależnione są od sympatyczności, na którą składa się również zdolność do ustąpienia i kompromisu.

Wszystkie te aspekty psychologicznej teorii konformizmu są nieobecne w potocznym rozumieniu postawy konformistycznej. Dlaczego? Odpowiedzi można szukać w dwóch obszarach funkcjonowania ludzkiej psychiki. Jednym z nich jest nasza naturalna skłonność do upraszczania obserwowanych zjawisk – czyli najłatwiej nam dostrzec wokół te zjawiska, z którymi mamy kontakt najczęściej lub które są najbardziej dla nas wyraziste.

Myśląc konformista, widzimy człowieka bez własnego zdania, nieciekawego, odtwórczego, ale gdybyśmy chociaż przez chwilę zastanowili się nad tym zjawiskiem doszlibyśmy do wniosku, że każdy człowiek jest konformistą, ponieważ jest częścią społeczeństwa, żyjąc w nim podporządkowuje się pewnym normom, regułom, prawom, autorytetom... Współcześnie charakter autorytetu uległ zmianom w stosunku do przeszłości nie jest już jawny, lecz anonimowy. Pozostawia pewien margines wolności, nie zmusza do niczego, lecz mimo to jednostka chce się mu podporządkować. Mechanizm za pomocą, którego działa ten anonimowy autorytet, to właśnie konformizm.

Źródła
  1. E.Aronson – „Człowiek- istota społeczna”
  2. Roman Smolski, Marek Smolski, Elżbieta Helena Stadtmller: “Słownik Encyklopedyczny Edukacja Obywatelska”
  3. P.G. Zimbardo „Psychologia i życie”
  4. „Charaktery” nr 3/2001
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty
Komentarze (1) Brak komentarzy

Baardzo interesująca praca :-)

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 24 minuty