profil

Magia filmów katastroficznych.

poleca 87% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Od początków swego istnienia film miał zdolność niezwykłego przyciągania. W ciemnych, dusznych salach potrafił jednoczyć ludzi w różnym wieku, pochodzących z różnych stanów - wszystkich z jednakową fascynacją wpatrzonych w „ciągi ruchomych obrazków”. Już na przełomie wieków wiedziano, że film nie poprzestanie na krótkich, kronikalnych filmach braci Lumire’re. Tak też się stało.

W dzisiejszych czasach film stanowi nieodłączną część naszej codzienności. I mimo wciąż rosnącej potęgi telewizji, ludzie wciąż przychodzą do kina. Wstępując w chłodny mrok sali kinowej ściskają w ręce zwykły papierowy bilet, który w rzeczywistości jest biletem do nierzeczywistej krainy, tworzonej już przez ponad sto lat. Chcą płakać i śmiać się, trząść się ze strachu, a nawet nudzić się, by potem wychodząc na światło dzienne mogli powiedzieć szczęśliwi, albo zawiedzeni: „Mnie to się nigdy coś takiego nie zdarzy.”

W latach trzydziestych naszego wieku rozwinął się nowy gatunek w kinematografii, który dzisiaj zapewnia dużą szansę na sukces, każdemu kto odważy się podjąć wyzwanie. Film katastroficzny - straszliwe przedstawienie łączące w sobie elementy napięcia i tragedii, przedstawienie w którym główną rolę gra siejąca strach katastrofa, która niszczy i zabija. Dostarczając zaskakująco realistycznych obrazów filmy pozwalają widzowi oddać się naturalnej fascynacji zagrażającą życiu klęską, zapraszając nas do odbycia podróży po świecie nieustających pożarów, powodzi, potężnych eksplozji i tornad, które w rzeczywistości byłyby prawdziwym koszmarem.

Od tragicznego końca starożytnych Pompei, ginących wśród gorącej lawy wulkanu do zagrożenia wybuchem bomby atomowej, katastrofy zawsze były motorem powstających wciąż filmów, pochłaniających masę pieniędzy obrazów, mających przestrzec widza prze niebezpieczeństwem i udowodnić mu, jaki jest szczęśliwy mając tę świadomość, że siedzi sobie bezpiecznie w kinie pochłaniając kolejną paczkę ciastek (katastrofą będzie gdy stanie na wadze, ale tego chyba nikt jeszcze nie sfilmował).

Filmy katastroficzne, oparte na wydarzeniach historycznych, są chyba tymi, które cieszą się największym powodzeniem. Pierwszym tego typu filmem były „Ostatnie dni Pompei” z 1935. Rok później nakręcono „San Francisco” przypominające straszliwe trzęsienie ziemi z roku 1906. Potem był „Huragan” Forda i szarańcza w „Dobrej ziemi”.

W 1953 zaskoczył widzów „Titanic”, oddający w niepowtarzalny sposób dramatyzm tonącego statku. Do łask film katastroficzny powrócił w latach siedemdziesiątych. Sukces „Lotniska” i „Przygody Posejdona” ugruntowały pozycję tego gatunku. Z tamtego okresu pochodzą również „Trzęsienie ziemi”, „Lawina” i „Meteor” - filmy, których jest znacznie bardziej skomplikowana od tytułu.
Z ostatnich lat pochodzi między innymi „Terminator” i „Twister”(1996). Ten ostatni był dziwną mieszanką trąb powietrznych i latających krów ( co jednak autor miał na myśli nie wiadomo).

Wreszcie produkcja roku 1997 - „Titanic”. Najdroższy film w historii kina. Zdobywca kilkunastu Oscarów. „Titanic” to przede wszystkim historia miłości, rozgrywająca się właśnie podczas dziewiczego rejsu najsłynniejszego w historii statku. Film trzeba przyznać był w niektórych momentach tragiczny, a nawet mrożący krew w żyłach. Reżyserowi nie udało się jednak stworzenie takiego obrazu, który trzymał by widza w napięciu od początku do końca. Film, pomimo niewiarygodnych efektów specjalnych i dokładną kopią statku, nie był typowym filmem katastroficznym, dramatyczne wydarzenia rozgrywały się w tle.

Jeszcze przed premierą wszędzie można było znaleźć informacje typu: >>„Titanic” - tylko u nas<<. Dzięki ogromnej masie pieniędzy włożonej w promocję filmu pod kinami na całym świecie ustawiały się długie kolejki. Każdy musiał zobaczyć „Titanica”. Widzów można podzielić na tych którzy szli na film z ciekawości, tych którzy koniecznie chcieli podziwiać „boskiego” Leonardo DiCaprio (tu przede wszystkim widownia żeńska) oraz tych którzy twierdzili, że nie pójść po prostu nie wypada. A po filmie. Po pierwsze było ciemno. Po drugie ci którzy płakali, wciąż byli tak strasznie wzruszeni, że słowa nie mogli z siebie wydusić. Poza tym najczęściej słyszane to: „Fajny, ale przereklamowany”, „Za długi”, „Za bardzo babski”. Cóż... Znalazł się nawet nauczyciel, który stwierdził, że „...to kicz, a na dodatek to jeszcze łóżka były nie z tej epoki, a główny bohater miał nie taki charakter.” Z zasłyszanych wypowiedzi wynika przed wszystkim, że większość widzów spodziewała się czegoś innego, ale czego nie wiedzą.

Sława „Titanica” powoli cichnie, a widzowie oczekują kolejnego filmu, który pokaże im kolejną katastrofę, gdzie kolejne tysiące statystów będą musiały umierać na ekranach, aby kolejny raz mogli sobie powiedzieć, jacy to są szczęśliwi, że to ich nie dotyczy, oni mogą siedzieć sobie bezpiecznie w domku pałaszując kolejną paczkę ciastek. Bo to jest właśnie magia filmów katastroficznych.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty