profil

Scenariusz do filmu na podstawie fragmentu „Imię róży” Umberto Eco

poleca 85% 294 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Osoby:
Mistrz ~brat Wilhelm z Baskervill
Narrator ~ Adso
Mnich ~ klucznik Remigiusz z Varagine


Bohaterowie podążają mułami krętą, górską drogą, która się rozwidla. Widać sosny rosnące na zboczu, a na nich śnieg. Mistrz podziwia krajobraz.

MISTRZ ~ Bogate opactwo. Opat lubi pokazać się w uroczystych chwilach.

Narrator i bohater podążają dalej drogą. Za zakrętem napotykają na oddział mnichów i sług. Jeden mnich rusza w stronę Narratora i Mistrza.

MNICH ~ Witaj, panie, i nie dziw się, że domyślam się, kim jesteś, albowiem uprzedzano nas o twoim przybyciu. Jestem Remigiusz z Varagine, klucznik klasztoru. A jeśli ty jesteś, jak przypuszczam, Wilhelmem z Baskervill, trzeba nam zawiadomić opata.
(Mnich odwraca się i rozkazująco mówi do jednego z orszaku.)
~ Ty, ruszaj do góry z nowiną, że nasz gość wkroczy niebawem w mury opactwa!

MISTRZ ~ Dziękuje Ci, panie kluczniku i tym droższa mi twoja uprzejmość, że dla powitania nas przerwaliście pogoń. Lecz nie martw się, koń przegalopował tędy i ruszył ścieżką po prawej stronie. Nie oddali się zbytnio, gdyż będzie musiał zatrzymać się, kiedy dotrze do miejsca, gdzie wyrzucacie zużytą ściółkę. Jest zbyt mądrym zwierzęciem, żeby zapuszczać się w stromy teren...

MNICH ~ Kiedy go widziałeś?

MISTRZ ~ Prawdę rzekłszy, nie widzieliśmy go, czyż nie tak, Adso?
(Mistrz mówiąc obraca rozbawioną twarz w stronę Narratora.)
~Ale jeśli szukacie Brunellusa, zwierzę powinno być w miejscu, które wskazałem.

Na twarzy Mnicha widać zdziwienie. Rozgląda się to na Mistrza, to na ścieżkę. Pyta z zaciekawieniem.

MNICH ~ Brunellusa? Skąd wiesz?

MISTRZ ~ Jakże to, jest przecież rzeczą oczywistą, że szukacie Brunellusa, umiłowanego konia opata, najlepszego bieguna w waszej stajni, karej maści, wysokiego na pięć stóp, pyszny ogon, kopyta krągłe i małe, ale galop dosyć regularny; łeb drobny, uszy spiczaste, ale ślepia duże. Pomknął w prawo, mówię wam, i tak czy inaczej musicie się pospieszyć.

Klucznik po chwili wahania ruszył ze swymi ludźmi prawą ścieżką. Muły Mistrza i Narratora ruszają dalej pod górę. Idą tak kilka minut. Po chwili słychać dobiegające okrzyki radości i wyłaniających się zza zakrętu mnichów ze sługami prowadzących konia. Mnisi wyprzedzają Narratora i Mistrz, spoglądając na nich z ciekawością, kierują się w stronę opactwa. Przez cały czas Narrator przygląda się Mistrzowi z zainteresowaniem.

NARRATOR ~ A teraz powiedz mi, proszę skąd to wszystko wiedziałeś?

Mistrz zwalnia konia i po chwili z mądrością w głosie odpowiada.

MISTRZ ~ Mój poczciwy Adso. W ciągu całej podróży uczę cię rozpoznawać znaki, przez które świat do nas przemawia niby wielka księga. Alanus ab Insulis powiada, że: omnis mundi creatura
quasi liber et pictura
nobis est in speculum
mając na myśli niewyczerpane zasoby symboli, którymi Bóg mówi nam poprzez swoje dzieło stworzenia o życiu wiecznym. Ale świat jest jeszcze bardziej wymowny, niż myślał Alanus, i nie tylko mówi o rzeczach ostatecznych (w którym to przypadku wyraża się zawsze w sposób niejasny), ale również o tym wszystkim, co nas otacza, i wtedy wyraża się całkowicie jasno. Prawie wstydzę się, że muszę powtarzać ci to, o czym winieneś wiedzieć. Na skrzyżowaniu dróg, w świeżym jeszcze śniegu, wyraźnie rysowały się odciski kopyt końskich biegnące w kierunku ścieżki po naszej lewej ręce. Te odciski, rozmieszczone w sporej i jednakowej odległości jedne do drugich, były małe i okrągłe i wskazywały na bardzo regularny galop – stąd mogłem wywnioskować o charakterze konia i o tym, że nie pędził byle gdzie, jak to czyni zwierzę spłoszone. W miejscu, gdzie sosny tworzą jakby naturalny okap, niektóre gałązki były świeżo ułamane dokładnie na wysokości pięciu stóp. Na jednym z tych krzaków morwy, tam gdzie zwierzę musiało zawrócić, żeby ruszyć dalej ścieżką po swojej prawej stronie, powiewając przy tym pysznym ogonem, utkwiło między igiełkami długie czarne włosie. Nie powiesz mi, na koniec, że nie wiesz, iż ta ścieżka prowadzi do miejsca, gdzie wyrzuca się ściółkę, pokonując bowiem dolny zakręt, widzieliśmy pianę nieczystości spływającą stromo u stóp baszty południowej i brukających śnieg; a przy takim położeniu rozstajów ścieżka mogła prowadzić jedynie w tamtym właśnie kierunku.

NARRATOR ~ Tak, ale drobny łeb, spiczaste uszy, wielkie ślepia...

MISTRZ ~ Nie wiem, czy ma to wszystko, ale z pewnością mnisi święcie w owe przymioty wierzą. Izydor z Sewilli powiedział, że piękno konia wymaga „ut sit exiguum caput et siccum prope pelle ossibus adhaerente, aures breves et argutae,oculi magni, nares patulae, erecta cervix coma densa et cauda, ungularum soliditate fixa rotunditas. Gdyby koń, o którym wydedukowałem, iż tędy przegalopował, nie był naprawdę najlepszym koniem w stajni, czemu w pogoń za nim ruszyć by mieli nie tylko stajenni, czemu trudził się sam klucznik.
(Wypowiadając ostatnie zdanie Mistrz ironicznie uśmiecha się do Narratora.)
~A mnich, który uważa konia za doskonałość przewyższającą formy naturalne, musi widzieć zwierzę takim, jakim auctoritates mu je opisały, szczególnie jeśli jest uczonym benedyktynem.

NARRATOR ~ No dobrze, ale czemu Brunellus?

MISTRZ (wykrzykuje) ~ Oby Duch Święty wlał ci więcej oleju do głowy, niż masz w tej chwili, mój synu! Jakież inne imię dałbyś mu, skoro nawet wielki Buridan, który ma zostać rektorem w Paryżu, kiedy przychodzi mu mówić o pięknym koniu, nie znajduje imienia bardziej stosownego?

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut