profil

Recenzja filmu "Good bye Lenin!"

poleca 84% 2820 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Może się nam wydawać, że pomysł Wolfganga Beckera na film “Good bye Lenin” jest stary i ograny. Wiele razy widzieliśmy jak bohater zapada w śpiączkę lub dobrowolnie poddaje się hibernacji, np. w naszej rodzimej „Seksmisji” (1983) czy w „Hibernatusie” (1969) z Louisem de Funèsem, a potem po przebudzeniu nie umie odnaleźć się w otaczającym go nowym świecie. „Good bye Lenin” to jeden z tegorocznych hitów ekranowych w Niemczech, laureat nagrody dla najlepszego filmu europejskiego na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Berlinie, a także reprezentant tego kraju w konkursie oscarowym w kategorii najlepszy film zagraniczny.

Obraz ten śmieszy chyba każdego widza. A zaczyna się niewesoło: pani Kerner (Katrin Sass), matka nastoletniego Aleksandra Kernera (Daniel Bruhl) , zapada w śpiączkę po ataku serca latem 1989 r. Budzi się z niej po ośmiu miesiącach, ale radość matki i syna nie trwa długo. Lekarz ostrzega Aleksa, że każde silne wzruszenie może zagrozić życiu kobiety. To wiadomość najgorsza z możliwych, bo przecież zapadła w śpiączkę w Niemieckiej Republice Demokratycznej, a obudziła się w zupełnie innym kraju – w zjednoczonych Niemczech. Fakt ten nie byłby aż tak groźny, gdyby nie to, iż pani Kerner w NRD funkcjonowała jako zagorzała komunistka.

Co więc zrobił w tej sytuacji kochający syn? Urządził w domu pewien rodzaj skansenu, aby rodzicielka miała wrażenie, że ciągle żyje w swoim ukochanym kraju. Nie było jednak to takie proste – musiał skompletować przedmioty, ubrania, urządzenia, które dawno już trafiły na śmietnik, a składały się na dzień powszedni obywateli NRD. Jak na nieszczęście chłopaka matce zachciewa się jej ulubionych ogórków ze Schwarzwaldu, czy kawy Mocca Fix. Nie ma na to żadnej rady: trzeba więc wygrzebać ze śmietnika stare opakowania i napełnić je innymi produktami. Młodzieniec musi jeszcze przynieść z piwnicy tandetne sprzęty komunistyczne i udekorować nimi pokój chorej. Alex niestety nie przewidział, że cała ta iluzja będzie musiała zataczać coraz to szersze kręgi i że będzie musiał wciągać w tę grę coraz więcej osób.

Matka jest oplatana pajęczyną pozornej rzeczywistości. A widzom, którzy początkowo drwili z naiwności kobiety, uśmiech zamiera na ustach. Bo Aleksander spotyka coraz częściej ludzi, którzy przyznają, że znacznie lepiej żyło im się w NRD, a to nie dlatego, że wtedy opływali w dostatki, tylko mogli się poruszać w świecie dla nich zrozumiałym. Razem z NRD przeminęły najlepsze lata ich życia.

Film ten wprawił mnie w ogromne zdumienie z kilku powodów: po pierwsze – został zrealizowany bez zbędnych efektów specjalnych. Po drugie- wciągnął mnie tak bardzo, iż nawet nie spostrzegłam, jak szybko minęły 2 godziny w kinie. Kolejnym powodem, który utwierdza mnie w przekonaniu, iż to dzieło wybitne, to fakt, że muzyka nie przytłaczała treści, tylko była do niej odpowiednio dopasowana. Z wielką przyjemnością spędziłam czas w kinie. Choć muszę szczerze przyznać, że początkowo film oglądałam z niechęcią, która spowodowana była faktem, iż film okazał się dziełem niemieckiego reżysera, a ja jakoś nie jestem przyzwyczajona do oglądania efektów pracy europejskich twórców. Nie zdradzę zakończenia filmu, ponieważ chciałabym zachęcić wszystkich koneserów dobrego kina europejskiego do obejrzenia dzieła Wolfganga Beckera. Efekt jego pracy jest dla mnie iście wybitny – już dawno nie widziałam tak prostego, wciągającego widza filmu, na którym krew nie leje się strumieniami, a człowiek nie okazuje się przedstawicielem rasy ludzkiej, tylko jakimś robotem, bo do tego typu produkcji przyzwyczaiło nas ostatnio przesycone efektami specjalnymi kino amerykańskie. Niech każdy przekona się, iż nasi bliscy sąsiedzi niewielkimi kosztami potrafią stworzyć arcydzieło kina europejskiego. Gorąco polecam!

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty

Podobne tematy
NRD
Gramatyka i formy wypowiedzi