profil

Opisz wydarzenie które ostatnio mocno cię poruszyło.

poleca 85% 344 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Poruszyło?”- powtórzyła końcówkę zdania, które było tematem zadania domowego, odłożyła kartkę i spojrzała na ulicę. Tłumy bloków,parę pojedynczych postaci przemykających między betonowymi placami zabaw, parę skromnych drzewek, krzywy chodnik, ziemia i niebo.W większości okien migotały i śnieżyły ekrany telewizorów, co dawało jako taki blask, i dzięki czemu można było cokolwiek zarejestrować z tego co dzieje się na zewnątrz; bo latarni najzupełniej w świecie nie było. O tej jesiennej, smutnej, szarej, pachnącej palonymi liśćmi porze roku dawało to jeszcze silniejsze wrażenie mówiące, że ten dziadek na górze najwyraźniej nie zauważył tej śmiesznej, i jakże mało znaczącej dla ogółu, uliczki; poszedł przecznicę za daleko. Ludzie w tym fragmencie rzeczywistości zdawali się także być pominięci: przez szczęście, przez zmiany które napewno gdzie indziej nastawały. Jedno słowo na określenie widnokręgu jaki się rozpościerał przed jej oczami: monotonia. Co tam mogło poruszać? Jej życie także zdawało się być constans; momentami aż nadzbyt.Odwróciła wzrok od okna i obiema dłońmi chwyciła czerwony kubek.Myślami była już daleko, abstrahując od codzienności,cyzelując każde słowo które przemykało przez jej głowę.

Spotkała go przypadkiem zupełnym. A może to nie był przypadek, dywagacje na ten temat należą juz do zupełnie innej opowieści. Był zawsze jednym z wielu dobrych kumpli. Bo zawsze jakoś wolała towarzystwo mężczyzn, co wcale nie zakłócało jej kobiecości; poprostu łatwiej można było nimi porozmawiać o czymś innym niż randki, kosmetyki, dyskoteki tudzież inne imprezy,solarium (które tańsze, które ma dodatkowe lampy na twarz, a do którego z kolei przychodzą ładni faceci z ładnymi samochodami), nowe buty i tym podobne bardzo elokwentne rozmowy o życiu, śmierci i egzystencji człowieka na tym marnym świecie. I On był właśnie tym jednym z „normalniejszych” wśród gatunku homo sapiens. Ona z kolei była zawsze osobą szorstka z ironicznym podejściem do świata i często ciętym językiem. Była także bardzo samotna i jeszcze bardziej z tego faktu niezadowolona, choć z jej zachowania niewiele na to wskazywało. W nawyku miała omijanie ludzi szerokim łukiem. Była problemem sama dla siebie,o ile jest to w ogóle możliwe. Nie wzruszało ją płaczące dziecko, rozjechany gołąb którego w ostatnich dniach codziennie mijała w drodze do szkoły. Nie wywoływały w niej oburzenia wojny, zamachy i inne tragedie. Uważała że tak ma być. Że widocznie ktoś tak ustanowił; fatalizm miała na stałe wyryty w świadomości. Uważała że ktoś musi cierpieć aby ktoś inny był szczęśliwy. Ona była pomiędzy; swoisty czyściec. Nie starała się nic zmieniać, bo i po co. Chociaż musiała przyznać że od pewnego czasu zaczynało ją to wszystko powoli wytrącać z równowagi. Tak samo jak irytowało ją zachowanie tego chłopaka. Był taki inny. Zdawał się znajdować poza tym wszystkim, poza problemami codzienności i szarymi blokami. Poza jej świadomością także.

Dotknął jej ręki. Nie podobało jej się to. Nie lubiła ludzi a co dopiero fizycznego kontaktu z nimi. Spojrzała wrogo, odsunęła się i rzuciła jedno z tych swoich ulubionych ironicznych haseł. Uśmiechnął się. Powiedział, że lubi tę jej zgryźliwość. Poza tym nie zrobił nic innego- nie obraził się, nie odpowiedział równie inteligentnym zdaniem, nie odszedł. Usiadł obok. Ostatnimi czasy często rozmawiali. Irytował się jej rezygnacją i ,wręcz dziecinnym, uporem. Ona poprostu prowadziła konwersacje;żadnych głębszych odczuć czy doznań. Tylko teraz ta dłoń... W tym samym momencie usłyszała jego głos oświadczający, że On- w odróżnieniu od niej- widzi w ludziach wielki potencjał. Drzemie on w każdym z nas, tylko potrzeba drugiej osoby aby mógł on się rozwinąć,obudzić i ziewnąć szeroko. Myśli o potrzebie dotknięcia Go jeszcze raz zostały zepchnięte na tor przez suchą analizę wypowiedzianego przez Niego przed chwilą zdania. Odpowiedziała po chwili rzeczowym tonem, że ona nie wierzy, że coś takiego w dzisiejszym świecie dzisiaj nie istnieje, że bujda na resorach i nic jej nie przekona. Popatrzył jej w oczy i spytał czy kiedykolwiek płacze. Jak mógł jej zadać tak bezsensowne pytanie? Niby dlaczego miałaby płakać? Nie widziała w takich zabiegach głębszego sensu ani celu. Zaśmiała się chłodno, po czym wygłosiła krótkie oświadczenie prasowe, mające na celu uświadomienie Go, że ona nie wierzy w taka instytucję jak człowiek. Według jej mniemania człowiek,zwykła szara jednostka w równie szarym tłumie innych osobników, jest niczym;ot zwykłym pyłem we wszechświecie. W pewnej chwili jej przemowa stanęła w miejscu. Wziął ją za rękę i zapytał czy chce aby jej pokazał jak ważnym „pyłkiem” można być dla drugiej osoby. Jej chłodny umysł zamilkł.Coś tam jednak w środku drgnęło; coś jakby na kształt małego okruszka lodu spadającego z samego wierzchołka wielkiej góry.Spadł z wielkim hukiem.

Parę dni później znów spojrzała w to samo okno. Widziała wiecej niż ostatnim razem. Szarośc powoli uwalniała całą ogromną paletę barw.Plusy i minusy rzeczywistości z każdym dniem stawały sie dla niej coraz bardziej wyraźne. Poczuła jak ktoś obejmuje ją w pasie. Uśmiechnęła się i odwróciła aby pocałować Go w policzek. Już wiedziała jaka jest odpowiedź na pytanie postawione zaledwie parę dni temu. Wiedziała że tym, co ją kiedykolwiek poruszyło, jest drugi człowiek. Wiedziała że zaczyna się zmieniać. Wiedziała że coś tam w środku niej zaczyna pękać. Zmieniały się jej ruchy,gesty. Zmieniała się cała ona. Coś się w niej poruszyło, drgnęło nieznacznie wprawiając w ruch nieznane i nieużywane dotychczas zakątki jej osobowości. Zaczęła wierzyć w gatunek homo sapiens. Zmieniały się jej poglądy, a i kształty jej ciała stały sie bardziej kobiece, kuszące, krzyczące z obfitości nowych uczuć. Wzięła do ręki arkusz papieru i zaczęła pisać, słowa same polały się po kartce. „ Jedyną rzeczą, która kiedykolwiek wywołała we mnie uczucia jest drugi człowiek”. Odłożyła długopis, On podał jej czerwony kubek z ciepłą herbatą. Uśmiechnęła się do swoich myśli.

Pisząc ten swoisty twór mego grafomaństwa, chciałam pokazać coś czego do tej pory niedostrzegamy. Żyje w nas zepsucie, jesteśmy ślepi. Chodzimy ulicami bez celu i sensu, wieczorem włączamy telewizor i wyłączamy rzeczywistość. Tak jest łatwiej, tak jest wygodniej. Żyjemy w ludzkich mrówkowcach, wszyscy identyczni, wszyscy z takimi samymi wyrazami twarzy. Komuna mentalna. Co nas może poruszyć? Jakiś śmieszny, jakże ambitny, serial w telewizji lub też romansidło zakupione w kiosku na rogu. A tymczasem tyle rzeczy nam umyka. Tyle ludzi, równie samotnych, żyje obok nas. Nie dostrzegamy siebie nawzajem. Ślepotę swobodnie można nazwać chorobą ludzkości. A co mnie ostatnio poruszyło? Wstrzsnęła mną świadomość ułomności –mojej jak i całej naszej populacji- oraz ta wszechogarniająca obojętność panująca niczym najgorsza zaraza, zabijając coraz więcej kontaktów między ludźmi, a w efekcie i nas samych.

[Nie bójmy się spojrzeć drugiemu człowiekowi w oczy.]

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut