profil

Czy "Niemcy" Kruczkowskiego to dramat ponadczasowy?

poleca 85% 245 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Niemcy

W latach 1939 – 1945 trwała II wojna światowa. Był to okres kiedy wydarzyło się wiele rzeczy, które wydawały się wcześniej niemożliwe. Niemcy hitlerowskie budziły strach w każdym. Były jak szarańcza, pochłaniały i niszczyły wszystko co im nieprzychylne. Zamordowano w nieludzki sposób kilka milionów ludzi, wykorzystując nawet ciała zmarłych. Bohater „Medalionów” Zofii Nałkowskiej mówi, że umieli coś zrobić z niczego. Część społeczeństwa niemieckiego wierzyła w swego przywódcę, pogardzając innymi rasami niż swoja. Uważali się za lepszych, nienawidząc Żydów, Cygan, Słowian. Nawet nie będąc na froncie prowadzili wojnę w myślach, słowach, czynach. Leon Kruczkowski w swojej książce: „Niemcy” opisuje rodzinę profesora Sonnenbrucha, słynnego niemieckiego naukowca, i postawy poszczególnych jej członków podczas II wojny światowej. Można ich podzielić na trzy grupy: zagorzałych faszystów, popierających Hitlera i to poparcie wyrażających swoim życiem, pozornych przeciwników nazistów, którym brak odwagi by wypowiedzieć głośno swoje zdanie i otwartych wrogów gestapowskich rządów, przeciwstawiających się im czynnie. Okres największej wojny zakończył się ponad 58 lat temu, a wyżej wspomniany utwór czytamy do dziś. Czy tylko dlatego, żeby poznać ludzkie reakcje i stanowiska sprzed pół wieku? Wydaje mi się, że nie. Czy więc „Niemcy” Leona Kruczkowskiego to dramat tylko o II wojnie światowej?

Moim zdaniem nie jest to utwór tylko o II wojnie światowej. Postaram się to udowodnić przy pomocy następujących argumentów:

Bardzo aktualnym dziś problemem, poruszonym także w „Niemcach”,
są badania biologiczne. W utworze prowadził je profesor Sonnenbruch - sławny naukowiec. Mimo iż, jak sam twierdził, potępiał faszystów, to była to tylko ukryta gdzieś w głębi postawa. Uważał się za uczciwego Niemca i wstydził się tego, co robią jego rodacy - gestapowcy. Nie spotykał się nawet z zagranicznymi kolegami, bo bał się z ich strony potępienia. Jednak jego walka z nazizmem ograniczała się do jakiś pojedynczych gestów i słów, na które odważał się tylko przed rodziną. Gdy Ruth, jego córka, przywiozła mu z Francji koniak, nie przyjął go, nie chcąc mieć nic wspólnego z tym co dzieje się za granicą. Był to dla niego znak protestu. Wobec obcych ludzi był bardzo powściągliwy z okazywaniem swoich poglądów. Prawdopodobnie bał się. Leon Kruczkowski opisuje okres w życiu profesora Sonnenbrucha gdy obchodzi on jubileusz swojej pracy. Dzień ten celebrowany jest jak wielkie święto. Zaproszono wielu gości, przygotowano kolację. To wszystko od Rzeszy Niemieckiej dla naukowca, w dowód uznania za jego pracę – badania wroga faszystów, które pomagają skutecznie zabijać Żydów, Cygan, Słowian. Jednak on sam uważa się ciągle za porządnego obywatela, przeciwnika totalitarnych rządów. Nie chce uświadomić sobie, że w pewien sposób współpracuje z mordercami. Podobne zafałszowanie można dostrzec
u współczesnych nam badaczy. Polacy, w większości katolicy, potępiają na ogół klonowanie, pracę na ludzkich komórkach. Kościół Katolicki wyraźnie wypowiada się na ten temat, jako o ingerencji człowieka w dzieło stworzenia Boga. Większość naszych rodaków chodzi do kościoła, słucha nauk kapłanów, przystępuje do Komunii Świętej. Wydawałoby się wzorowi wyznawcy Chrystusa.
A jednak, mimo to, Ci sami prowadzą badania genetyczne, bo taki jest ich zawód. Codziennie tłumaczą sobie i innym, że to nic złego. Żyją w sprzeczności
z wyznawanymi prawdami, nie chcą określić jasno czym jest i czemu służy ich praca. Zresztą nie musimy szukać wśród naukowców. Mnóstwo przeciętnych katolików popiera ten rodzaj studium nad ludzką komórką.

Innym istotnym problemem, który wbrew pozorom ciągle istnieje, to faszystowskie przekonania u wielu ludzi, szczególnie młodych. To nie prawda, że ludzie tacy jak Willy, Berta czy Liesel z „Niemców” już nie istnieją. Nawet dziś możemy spotkać się z przejawami takich zachowań. I nie jest to tylko jakiś pojedynczy i w dodatku nielegalny przypadek. Faszystowskie partie istnieją
w Polsce na równych prawach z innymi. Przykładem mogą być: Młodzież Wszechpolska lub, bardziej mi znane Narodowe Odrodzenie Polski, które bardzo prężnie działa w Łodzi. Jest ono od 11 lat zarejestrowane jako stronnictwo polityczne. Wydaje dwa ogólnopolskie pisma: miesięcznik: „Szczerbiec”
i dwutygodnik: „Nowa Sztafeta”. Autorzy tych pism przekonują, że głównymi wrogami narodu polskiego są Żydzi, postkomuniści, i „demoliberałowie”. Według koncepcji twórcy i szefa NOP Adama Gmurczyka opór stawić im mogą tylko karne szeregi Nowych Ludzi – politycznych żołnierzy, rzecz jasna, pod jego przywództwem. Hasłem tego stowarzyszenia jest: „Jestem dumny z tego, że jestem Biały, być może niedługo tylko to mi pozostanie”. Młodzież uczęszczająca na spotkania tej organizacji najczęściej nie zdaje sobie nawet sprawy
z przekonań jej założyciela. Bardziej imponuje im styl i zachowanie jej członków. Czytają otrzymane książki i rodzi się w nich chęć do użycia siły – przeciw słabszym rzecz jasna. Golą głowy, tatuują się – częsty motyw to faszystowski orzeł ze swastyką. W jednym z mieszkań policja znalazła flagi i emblematy z symbolika nazistowską, telefon komórkowy z Hitlerem unoszącym rękę w salucie na wyświetlaczu, amunicję oraz książki: „Jak rozpoznać Żyda” i „Jak bić człowieka” z tablicą poglądową pokazującą gdzie należy uderzać, by ofiara zginęła natychmiast, a gdzie – by umierała w długich męczarniach. Spotykamy się więc tu nie tylko z zamiłowaniem do faszyzmu, ale także z antysemityzmem. W książce problem ten również był poruszony. Na posterunek Hoppa, Shultz przyprowadza żydowskie dziecko, aby ten je rozstrzelał. W jego wypowiedzi wyraźnie widać nienawiść, powodowaną tylko narodowością małego. Żandarm pewnie wypuściłby chłopca i wszystko dobrze by się skończyło, ale zawziętość Niemca obserwującego go i skłonnego donieść o wszystkim wyższym władzom, spowodowała, że musiał on rozstrzelać malucha. W dzisiejszych czasach, mimo iż minęło pół wieku, nienawiść jest taka sama. Wspomnę tu wydarzenia z Listopada 1999 roku, o których wspomniano w 45 numerze „Polityki”: „Grupa Skinheadów pobiła w akademiku Uniwersytetu Łódzkiego kilku obywateli byłego ZSRR. Narodowcy zarzucili im przynależność do mafii rosyjskiej i zbieranie haraczy od studentów”. W innym miejscu czytamy: „W dniu ataku na World Trade Center grupa skinów wyposażonych w transparent z napisem: „Arabowie won!” wznosiła antyarabskie hasła pod akademikiem UŁ, którego mieszkańcami są studenci zagraniczni, także Arabowie. Kilka dni później, również w pobliżu tego akademika, nieznani sprawcy pobili arabskiego studenta”. To jednak przecież nie wszystko. Coraz częściej słyszymy o morderstwach na tle rasowym. W Polsce istnieje również organizacja World Church of the Creator (Światowy Kościół Stwórcy), której członkowie nazywają siebie zwolennikami IV Rzeszy, głoszą wyższość białej rasy nad innymi i nadejście Rahowy ( Racial Holy War – Świętej Wojny Rasowej), po której powstanie lepszy świat. Jest to moim zdaniem najlepszy dowód na to, że sytuacje opisane przez Leona Kruczkowskiego są jak najbardziej aktualne we współczesnych czasach.

Innym bardzo aktualnym i chyba nigdy nie przemijającym problemem jest samotność wśród ludzi. W utworze „Niemcy” bohaterami, którzy ją odczuwali byli profesor Sonnenbruch i Joachim. Mimo iż właściwie wszystko ich dzieliło, to uczucie to, było cechą wspólną. Powstało ono z różnych powodów, bo zajmowali oni zupełnie inne pozycje. Naukowiec był bardzo szanowany i ceniony za swoją pracę, jak na złość właśnie przez faszystów, których rzekomo był wrogiem. Stary przyjaciel profesora również był przeciwnikiem nazistów, ale on otwarcie przeciw nim występował, za co trafił do więzienia. Gdy go poznajemy jest zbiegiem i szuka pomocy w domu Sonnenbruchów. Pierwszy rodzaj samotności polega na własnoręcznie zbudowanym pancerzu, który ma odgrodzić od ludzi. Badacz chował się w siebie przed wszystkimi. Prawdopodobnie gdzieś w głębi czuł, że nie postępuje dobrze i bał się usłyszeć to od innych. Nie znajdował zrozumienia wśród zwolenników rządów Hitlera, choć był traktowany przez nich pobłażliwie. Nie był też przyjacielem wrogów faszyzmu, którzy widzieli jego zafałszowanie. Jest to dość normalny ludzkich odruch. Występuje prawie zawsze gdy człowiek postąpi źle i boi się kary lub potępienia. Staje się nadwrażliwy na tym punkcie
i zamyka się na innych. Niektórzy wolą nie mieć przyjaciół niż być zranionymi brakiem zrozumienia. Taką postawę obserwuję dość często u siebie, co jest dla mnie dowodem na ponadczasowość dzieła Kruczkowskiego. Wyalienowanie Joachima spowodowane jest jego poglądami. Nie bał się skrytykować gestapowców i trafił do więzienia. Nie spotkał wyrozumiałości wśród własnych rodaków. Czuł się sam ze swoimi poglądami. Występował przeciw władzy, wychylał się z tłumu, robił coś innego niż inni, więc był niebezpieczny. Łatwiej było go odrzucić niż samemu się na razić. Takie stanowisko też jest aktualne i to właściwie wszędzie. Trudno czynić inaczej niż ogół, bo ludzie zwykle reagują negatywnie. Choćby w szkole, uczeń pragnący być uczciwym i proponujący wytłumaczenie pracy domowej koledze, który chce ją przepisać, jest wyśmiewany i nie znajduje przyjaciół. Lub znany nam przykład Grzesia Gałązki. Jego zachowanie różniło się od reszty klasy. Trudno porównywać go z Joachimem, ale też musiał płacić samotnością za swoje poglądy.

Dwulicowość. Wystarczy nazwać zachowanie profesora, aby zobaczyć jak współczesny to problem. Z jednej strony przeciwnik faszyzmu, który w domu deklaruje swoją niechęć do hitlerowskich Niemiec, z drugiej wielki uczony, przyjmujący hołdy uznania od tych samych, których jest wrogiem i to za bardzo pomocne im badania. Potępia nazizm, a gdy pojawia się przyjaciel w potrzebie, woli wyprosić go z domu, niż mieć jakieś problemy ze strony władz. Ten problem istniał chyba zawsze i tak już zostanie. Zawsze znajdzie się ktoś, kto co innego mówi i robi. Umie przystosować się do sytuacji, także w kwestii poglądów. Trudno wymieniać konkretne przykłady z życia, bo trzeba byłoby osądzać ludzi, a to nie moja rola, ale chyba każdy umie dostrzec objawy tej nieprzemijającej wady.

Hoppe zabijający żydowskiego chłopca, to tylko przykład jednego z wielu mordów Niemców dokonanych podczas II wojny światowej. Jak wiemy zginęły miliony ludzi i to jak mówi Nałkowska: „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Jedni zabijali, drudzy nienawidzili. A przecież każdy człowiek ma prawo do życia. Gwarantuje je konstytucja i uważa za najważniejsze. A jednak ludzie sami depczą swoje prawa. Idąc za tłumem wybierają faszyzm, przez co pozbawiają się wolności słowa, czasami wyznania. I potem nie mogą już się sprzeciwić odezwać. Dziś jakże to aktualny problem. Aborcja – zabieranie życia drugiemu człowiekowi. Czy popierający eutanazję nie zdają sobie sprawy, że kiedyś to ich pozbawi się istnienia? Przykładów można by przytoczyć bardzo wiele, ale ja chciałabym użyć jeszcze jednego. Po przeczytaniu „Niemców” w mojej klasie przeprowadzono doświadczenie. Pani profesor poprosiła uczniów aby przeszli po kartkach, na których wypisane były prawa człowieka. Nikt się nie sprzeciwił, mimo iż nie groziły żadne konsekwencje. Wszyscy przespacerowali się po nich – zdeptali. Pokazuje to jak łatwo manipulować innymi, jak ludzie bez zastanowienia robią wiele rzeczy. Oczywiście można tłumaczyć, że to tylko papier i uważać się za porządnego. Profesor Sonnenbruch też mówił, że to jedynie niewinne badania.

Wydaje mi się, że udało mi się przekonać, że „Niemcy” Leona Kruczkowskiego to dramat nie tylko o II wojnie światowej. Oczywiście temat można było potraktować inaczej. Stwierdzić, że nie jest z nami tak źle, a poruszane w utworze problemy są już dawno nieaktualne. Lecz to również byłby dowód na moje twierdzenie, bowiem powstałoby kolejne zafałszowanie prawdy. Świat nie jest niestety ogrodem rajskim, gdzie jeszcze nie ma zła. Nie ma co się oszukiwać. Można walczyć – jak Joachim – starać się szukać tego co dobre, odkrywać piękno życia. Jan Paweł II, Matka Teresa z Kalkuty, polityk Tomasz Morus i wielu innych są,, mogłoby się wydawać, zaprzeczeniem pytania postawionego na początku tej pracy. Jednak przecież nie pisałam o wszystkich, ale o istniejących postawach. Kruczkowski też nie mówił o wszystkich Niemcach. Jego utwór powstał by pokazać, że istnieją ludzie i dobrzy i źli.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 11 minut