profil

Wszystko jest jedność, wszystko jest rozmaitość. Ileż natur w naturze człowieka, ileż powołań przypadkowych. Bohaterowie literaccy w poszukiwaniu prawdy o sobie i o świecie.

poleca 85% 201 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„... wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia...” Tak według Księgi Rodzaju został stworzony człowiek- istota słaba, wątpiąca, ciągle szukająca celu i sensu życia. Istota pragnąca poznawać i na swój sposób kształtować świat. Wyznaczająca sobie pewne zadania, realizację których obiera za cel życiowy. Istota , która ciągle dąży do osiągnięcia ideałów, lecz w kolejnych etapach swego życia poznaje jak trudne jest to do zrealizowania. Często jest tak, że w miarę upływu lat zatraca własne marzenia, pragnienia, ideały- zatraca własną osobowość. W poszukiwaniu prawdy o świecie gubi prawdę o sobie. Czy możliwe jest całkowite poznanie siebie, przewidzenie własnych zachowań, reakcji ? Czy może natura ludzka jest na tyle skomplikowana i tajemnicza, iż całkowite poznanie jej graniczy niemal z cudem? Poszukiwania odpowiedzi na te pytania i ciągłe dążenie do poznania świata determinują nasze życie, ale jaki to wszystko ma sens skoro możemy z góry założyć, że i tak stoimy na przegranej pozycji?

Podobne ludzkie postawy możemy zaobserwować wśród bohaterów literackich różnych epok. Bohaterów którzy pragnęli poznać świat, poznać samych siebie, odnaleźć cel swojego życia i poświęcić się jego realizacji. Trudne i ambitne zadania, czy byli w stanie im sprostać?

Bohaterem , który podjął się realizacji takiego zadania był Kordian. Młody chłopak, „dziecię swego wieku”, zafascynowany powieścią Goethego „Cierpienia młodego Wertera”.
Młodzieniec pełen ideałów, marzeń, wiele oczekujący od świata, od życia. Słaby psychicznie, załamują go nawet najmniejsze niepowodzenie. Kłótnia z ukochaną zakończyła się ogromną rozpaczą i próbą samobójczą. Następnie wyruszył w podróż po Europie. Podróż, z którą wiązał wielkie nadzieje, oczekiwania. Okazała się jednak podróżą, która pozbawiła go wszelkich złudzeń i diametralnie zmieniła jego spojrzenie na świat. Wiele oczekiwał, wierzył w rzeczy piękne, podniosłe, a okazały się szare i przyziemne. Był przekonany ze ustrój panujący w Wielkiej Brytanii jest doskonały, dający ludziom szczęście. Prawda była jednak zupełnie inna. Okazało się że u podstaw tego ustroju, ustroju demokratycznego, leży pieniądz. Liczą się tylko ci którzy go posiadają, ci którzy są biedni nic nie znaczą, są nikim. Wszystko jest na sprzedaż, wszystko można kupić: miejsce na ławce w parku, a nawet coś, co wcześniej zarezerwowane było tylko dla ludzi wielkich, zasłużonych- miejsce na cmentarzu westminsterskim. Lektura „Króla Leara” uświadomiła mu ogromną przepaść pomiędzy fikcją literacka a światem rzeczywistym. Są to dwa różne światy, które w gruncie rzeczy niewiele mają ze sobą wspólnego. Zrozumiał że to, co w książkach jest idealne, doskonałe ,oczywiste i piękne, w rzeczywistości okazuje się być skomplikowane, niezrozumiałe , niedoskonałe i podłe. Następne rozczarowania przeżywa we Włoszech. Upada kolejny mit- mit doskonalej, szczerej, bezinteresownej i prawdziwej miłości. Wioletta okazuje się być kobietą żerująca na jego naiwności, niedoświadczeniu. Kordian poznaje gorzką prawdę- miłość między nim a Wiolettą to tylko złudzenie, w rzeczywistości chodziło jej tylko o jego majątek. Gdy usłyszała że Kordian stracił wszystko po prostu od niego odeszła. Było to niezwykle bolesne doświadczenie dla tak uczuciowego i wrażliwego chłopca. Dalsze rozczarowania przeżywa podczas spotkania z papieżem. Był on dla niego pewnym autorytetem, wzorem mądrości, liczył na słowa pocieszenia, na wsparcie narodu polskiego w walce o niepodległość. A tymczasem słyszy gorzką krytykę i potępienie. Zamiast błogosławieństwa i współczucia otrzymuje nakaz dziękowania Bogu za cara. To prawdziwa tragedia jeśli to w co wierzymy, to co buduje i tworzy cały nasz świat, świat naszych wartości w jednej chwili się rozpada.

Tak było w wypadku Kordiana, wszystko to w co wierzył okazało się być iluzją, zwykłą utopią. Ale on nie poddał się. Na szczycie Mont Blanc odnajduje i odkrywa cel swego życia. Niczym legendarny Winkelried postanawia poświęcić się dla ojczyzny. Decyduje się zabić cara. Decyzja świadcząca o jego odwadze a może głupocie? Podjęcie takiego wyboru na pewno jest przejawem pewnego rodzaju odwagi, ale czy śmierć cara uwolniłaby Polskę, Polaków spod władzy Rosjan.? Zapewne pociągnęłaby za sobą szereg represji i zwiększyłaby ucisk narodu Polskiego. Takich właśnie argumentów używali przeciwnicy zamachu. Nie przemawiały one jednak do Kordiana. On nie zamierzał zmienić swojej decyzji. Uparcie trwał w przekonaniu, że zabójstwo cara uwolni Polskę z rąk znienawidzonego zaborcy. Był pewny siebie, pewny swojej racji, siły i odwagi. Kolejny raz się pomylił. Przecenił swoje możliwości. To takie ludzkie, mieć o sobie wysokie mniemanie, uważać się za kogoś kim tak naprawdę nie jesteśmy. A potem tylko gorycz porażki... w sytuacjach wyjątkowych, ekstremalnych ukazuje się nasze prawdziwe oblicze, często tak różne od wcześniejszych oczekiwań. Targany strachem, niepewnością, wyrzutami sumienia Kordian pada nieprzytomny prze komnatą cara. Nie udaje się zrealizować planu. Mimo ogromnych chęci plan zabójstwa cara kończy się fiaskiem.

Kolejnym bohaterem literackim, który odkrywa prawdę o sobie i o świecie jest Joachim Goriot z powieści Balzaca. Kiedy go poznajemy, jest to już stary, schorowany, biedny, żyjący w skrajnej nędzy człowiek. Człowiek który wiele przeżył. Nie zawsze był w tak trudnej sytuacji. Kiedyś był bogatym kupcem, handlował mąką. Nie brakowało mu niczego. Może tylko szczęścia? Po siedmiu latach małżeństwa zmarła jego żona, osoba którą bardzo kochał. Pozostawiła mu dwie córeczki: Anastazję i Delfinę. Od śmierci żony to one stały się sensem jego życia. Dla nich żył, pracował. Pragnął ich szczęścia. Wiedział, że tylko wtedy będą mogły dobrze wyjść za mąż , gdy będą miały duże posagi. Zapewnienie córkom szczęścia stało się celem jego życia. Udało się, można powiedzieć, że osiągnął swój cel. Córki wyszły za mąż za bogatych arystokratów. Wtedy już nie potrzebowały ojca, potrzebowały raczej sponsora. Rola Joachima ograniczyła się tylko do dawania. Dawania pieniędzy, miłości. Dawał, nic nie otrzymując w zamian. Córki wykorzystywały go w każdej sytuacji. Wstydziły się pokazać z nim na bankietach, ale nie wstydziły się brać od niego pieniędzy....coraz więcej i więcej....A Goriot naiwne wierzył w miłość córek. Może ktoś powie że był głupcem. Głupcem bo kochał nie dostrzegając wad. Kochał bezgraniczną miłością, miłością której nikt nigdy nie docenił. Jego miłość przerodziła się w prawdziwą obsesję. Sprzedał wszystko to co posiadał, wszystko to co miał najcenniejsze, by sprawić córkom przyjemność. A one ciągle chciały więcej. Nie chciał wierzyć w złe intencje córek. Na wszystko miał usprawiedliwienie. Często pewnie sam nie wierzył w to co mówił. Poświęcił wszystko miłości i co z tego miał? Samotność, odrzucenie, przy łożu śmierci towarzyszył mu zupełnie obcy człowiek – Rastignac. Córki pewnie nie zauważyłyby jego odejścia gdyby nie potrzebowały nowych pieniędzy. Przed śmiercią Goriot zrozumiał swój błąd. Dostrzegł wreszcie to, co widzieli inni – fałsz i zakłamanie swoich córek. Zdał sobie sprawę z tego że źle postępował, przestał łudzić się że córki go kochają. Zrozumiał, że kochały nie jego lecz jego pieniądze. Ale czy przestał kochać? Zapewne nie, bo czy można tak po prostu przestać kochać? Czy ojciec może tak po prostu przestać kochać swoje dzieci? Odpowiedz jest raczej oczywista...

Kolejny bohater, Raskolnikow, jest bohaterem chyba najbardziej skomplikowanym i złożonym psychologicznie. Jest to młody chłopak, student prawa, żyjący w skrajnej nędzy. Nie obcy był mu głód. Był nadzieją rodziny, która wysyłała mu wszystkie zarobione pieniądze, wszystko to co miała. Mieszkając w dzielnicy biedoty dostrzegał olbrzymią przepaść i niesprawiedliwość społeczną. Dostrzegał ludzi którzy bogacili się na nieszczęściu i trudnej sytuacji materialnej innych. Trudno mu było pojąć tak ogromną niesprawiedliwość- jedni mają wszystko, a inni nic nie posiadają. Uważając się za jednostkę wybitną, zdolną do poświęceń, odważną, postanowił zmienić świat. Postanowił zabić osobę którą obwiniał za całe zło- lichwiarkę Alone Iwanowną. A może prawdziwym powodem tak desperackiego kroku nie była tylko i wyłącznie chęć pomocy innym, ale sprawdzenie własnych możliwości, sprawdzenie siebie samego w tak bardzo ekstremalnej sytuacji. Raz na zawsze chciał się przekonać czy jest „drżącą kreaturą, czy Napoleonem”. Czy jest w stanie popełnić taką zbrodnie? Wszystko dokładnie zaplanował, dopracował w najmniejszych szczegółach. Plan teoretycznie doskonały. A jednak....a jednak nie wszystko poszło tak, jak Raskolnikow to przewidział. W mieszkaniu Alony pojawiła się jej siostra- Lizawietta. Ją również musiał zabić. Tego nie planował. Nie planował tego, że jego ręce zbroczone będą krwią niewinnej osoby. Było to dla niego szokiem. Zamordował nie tylko ,jak sam ją określał „starą wesz”, ale również niewinną dziewczynę, która przypadkowo pojawiła się w jej mieszkaniu. Świadomość zbrodni jaką popełnił była dla niego ogromnym ciosem. Siłą destrukcyjną, która niszczyła jego psychikę, która nie pozwalała mu zapomnieć. Żył w ciągłym strachu, strach przed tym, że jego zbrodnia zostanie odkryta, że on zostanie ukarany. Miał ogromne wyrzuty sumienia. A przecież wszystko wydawało się takie proste...więc skąd te wszystkie wątpliwości? Czyżby zrozumiał swój błąd? Konsekwencje zderzenia świata racjonalnych oczekiwań i zimnych kalkulacji ze światem zasad moralnych i wiary były czymś, czego on nigdy się nie spodziewał. Nie spodziewał się tego, że ta zbrodnia w tak diametralny sposób zmieni całe jego życie. Spowoduje, że stanie się ono jednym, wielkim, niekończącym się koszmarem, z którego jak najszybciej chciałby się wyrwać. Ale nie ma już odwrotu. Przekonał się, że wbrew swoim wcześniejszym oczekiwaniom, nie jest jednostką wybitną, nie jest kimś wyjątkowym. Kolejny bohater, który najzwyczajniej w świecie przecenił swoje możliwości. I teraz musi za to ponieść karę. Na szczęście miał wokół siebie ludzi, którym na nim zależało- kochającą Sonie, siostrę Dunie. Ludzi którzy chcieli mu pomóc. Dzięki Duni zrozumiał, że jego życie nie jest jeszcze przegrane. Zrozumiał, że powinien przyznać się do zbrodni, ponieść za nią zasłużoną karę. Zrozumiał podstawową prawdę, płynącą z nauki chrześcijańskiej, iż żaden człowiek nie ma prawa odbierać życia drugiemu. Żaden, nawet najbardziej wzniosły cel nie usprawiedliwia zabójstwa. Życie ludzkie jest najwyższą wartością, którą powinniśmy cenić i dbać o nią.

Biografie bohaterów literackich niejednokrotnie ukazują niejednolitość postaw ludzi wobec życia i świata. Odsłaniają i prezentują jedną, bardzo ważna prawdę, pokazują jak trudno jest poznać i oceniać siebie samego. Często nasze wyobrażenia, oczekiwania, opinie ulegają zmianie. Okazuje się że w obliczu trudnych, traumatycznych, ekstremalnych przeżyć stajemy się zupełnie kimś innym, odsłania się ta część naszej osobowości której wcześniej nie znaliśmy. Szokująca, przerażająca . Bo oto w obliczu zagrożenia, z bohaterów, za których się wcześniej uważaliśmy stajemy się zwykłymi, bezradnymi tchórzami, drżącymi o własne życie. Kolejne wydarzenia z naszego życia ukazują jak bardzo wiele tajemnic kryje jeszcze nasza osobowość. Jak wiele na świecie jest rzeczy, z istnienia których nie zdajemy sobie sprawy. Człowiek powinien za wszelką cenę starać się poznać świat, poznać siebie. Tylko wtedy będzie mógł powiedzieć, że nie zmarnował swojego życia, że przeżył je dobrze i godnie, że jest w pełni człowiekiem.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 10 minut