profil

Rodion Raskolnikow - zbrodniarz?

poleca 85% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Morderstwo doskonałe. Znajomy termin...można go uznać za motto przyświecające twórcom powieści kryminalnych , filmów. Jednak te dwa słowa bardzo często są mottem nie tylko fantastycznych, zmyślonych dzieł np. literackich. Morderstwo doskonałe - zbrodnia, którą się wykona bądź wykonało. Zaplanowana, wyrachowana, wykalkulowana na zimno, bez uczuć. Dzięki temu idealna. Ale czy na pewno ? Czy nie jest tak, że zawsze coś się nie powiedzie, o czymś morderca zapomni, czegoś nie dopatrzy. Takie niedociągnięcia sprawiają, że więzienia zapełniały się i wciąż zapełniają ludźmi z wysokimi wyrokami, z karami śmierci. Cóż...dawnej ten element nieco różnił się od tego, co oglądamy dziś. Według starszych osób - kiedyś było bezpieczniej, ludzie się tak nie mordowali nawzajem, można było spokojnie wyjść na ulicę po zmroku. Takiemu wyobrażeniu nie trzeba hołdować. Nie jest ono słuszne...jednak nie o to chodzi w tej pracy, by oceniać zmiany jakie zaszły przez lata. Mówmy o konkretnej osobie...o Rosjaninie, bohaterze powieści Dostojewskiego pt. „Zbrodnia i kara”...o Rodionie Raskolnikowie.

Czy student prawa, należałoby to słowo podkreślić, może stać się mordercą ? Tak z dnia na dzień ? Niektórzy powiedzieliby, że w Polsce, w dzisiejszych czasach niemożliwe staje się możliwe, więc...Ale Rodion żył wcześniej, w Rosji, był tylko biednym żakiem, uczył się, dawał korepetycje, nie był typem, którego można by wskazać i oznajmić : on wygląda na mordercę. A mimo to chłopak zabił, pozbawił życia starą lichwiarkę, kobietę dość bogatą, żyjącą dostatnio. Pewnego dnia po prostu poszedł do jej domu...miał ze sobą siekierę...uderzenie ciężkim trzonkiem w kruchą, starą czaszkę zamieniło studenta prawa w zbrodniarza. Plan Rodiona nie powiódł się, jednak może zacznijmy od początku. Dlaczego młody, inteligentny mężczyzna zaatakował staruszkę, zamordował ją, okradł ?

Rodion wychował się w domu, którego nie można określić mianem zamożnego. Mimo to wyjechał na studia, matka Raskolnikowa wysyłała mu pieniądze na szkołę, na w miarę przyzwoite życie. Chciała, żeby synowi było jak najlepiej, chociaż niewiele mogła mu dać. Wszystkim brakowało pieniędzy - Rodionowi, jego rodzinie. Chłopak studiował z myślą, że powinien sam zatroszczyć się o swój byt, a nie wykorzystywać skromne fundusze matki. Była jeszcze ukochana siostra, która zarabiała na życie pracując jako guwernantka. Zdarzało się, że narażana była przy tym na spore nieprzyjemności. Dziś powiedzielibyśmy, że była molestowana seksualnie przez swojego pracodawcę. Praca guwernantki, choć szanowana była niezbyt opłacalna. Dunia również nie miała więc pieniędzy. Wiedza o tym przytłaczała Rodiona, nie dawała spokoju. Mężczyzna zastanawiał się wielokrotnie co zrobić, aby poprawić jakość życia rodziny i oczywiście swojego własnego również. Brak odpowiedniej ilości gotówki dyskredytował go jako studenta, a stawiał na równi ze szmatławcami chodzącymi po mieście w poszukiwaniu łatwego grosza. Raskolnikow miał jedną wadę - wyolbrzymiał niektóre fakty. Był bardzo wrażliwy, zupełnie inny od swoich kolegów czy znajomych. Bardzo inteligentny, wręcz z przebłyskami genialności, pochłaniał wiedzę, pisał artykuły mówiące o dobrze znanych sprawach w zupełnie odmienny sposób. To wszystko sprawiło, że Rodion nie tylko myślał o biedzie, ale wręcz zadręczał się, katował coraz głębszym rozrachunkiem z otaczającym go światem. Zdarzało się , że chłopak wracał do swojej "trumny" czyli minimalnego , ciemnego, ubogiego pokoju, i rozmyślał. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nic wtedy nie jadł, nie wychodził z pokoju na krok, tylko leżał i myślał, leżał i myślał. W taki stan wpadł na niedługo przed popełnieniem zbrodni. Brak pieniędzy - oto co krążyło w jego głowie w tamtym czasie. Jednak z drugiej strony, mężczyzna zdawał sobie sprawę z tego, że bieda, którą klepał nie była czymś niespotykanym, przecież Razumichinowi równie często brakowało gotówki. Rodion chciał wyzwolić się spod jarzma biedy od razu, nie wdrapując się po kolejnych szczebelkach drabiny, ale już , natychmiast. Brzydziło go własne życie, ciemność zaniedbanego pokoju, szarość i lichość ubrań. Chłopak czuł się tak, jak gdyby brakowało mu słońca...słońca, które wszystko rozjaśni, które jest blisko, jest osiągalne...ale stopniowo. On chciał, aby słońce zawitało do niego w jednej chwili. Wtedy mógłby żyć normalnie, pracować, uczyć się i nie męczyć wiecznymi problemami, nie męczyć matki. No a Dunia mogłaby wtedy wyjść porządnie za mąż. Tak, trochę złotych monet - i życie staje się życiem, nie utarczką. Jednak jest mały problem...jak zdobyć pieniądze, jak zdobyć je szybko ? Można dawać korepetycje, ale ile godzin trzeba spędzić na uczeniu innych, żeby zyskać więcej niz. kilka rubli ? Stanowczo za dużo. Rodion chciał swoje słońce ujrzeć znacznie szybciej. Nie znaczy to, że był leniwy i nie miał ochoty tracić czasu na jakieś korepetycje. Nie, był po prostu mężczyzną o bardzo wrażliwej psychice, postrzegał taki sposób zdobywania funduszy jako coś, co można przyrównać do wspinaczki na bardzo wysoką górę, której szczyt wydaje się odległy jak samo niebo. Taka myśl jest deprymująca, zniechęca do walki o lepszy byt. Rodion czuł, że ugrzązł w swoim życiu jak w bagnie i tylko jednorazowy większy przypływ gotówki był w stanie go z dna wyciągnąć. Czy wyciągnął ? Niestety nie...ale o tym później.

Rodion był bystrym studentem. Uczył się prawa i odpowiadało mu to. W tej dziedzinie, czuł się dobrze. Chłopak umiał myśleć analitycznie, roztrząsać pewne problemy i mówić o nich w sposób oryginalny, podczas gdy inni patrzyli na sprawę szablonowo. Swoje myśli przelewał na papier, tworzył ciekawe artykuły. Jeden z nich ukazał się nawet drukiem. Raskolnikow, student prawa wypowiedział się na temat zabijania. Jego teoria mówiła o wielkich ludziach historii, którzy znaleźli się na jej kartach dzięki swoim sukcesom, a sukcesy te zawdzięczają niczemu innemu jak zabijaniu. Wystarczy podać przykład oszałamiającej kariery Napoleona. Rodion stworzył teorię, która mówiła, że niektórzy ludzie mają prawo władać życiem innych, mogą uśmiercać jeśli jest to droga do celu, którego wynikiem będzie coś dobrego. Wybrane jednostki ze względu na swoja uprzywilejowaną pozycję otrzymywały pozwolenie na zabijanie. Taka teoria może zaszokować, ale według Raskolnikowa była ona prawdą. Niestety chłopak uznał siebie samego za nadczłowieka, który może uśmiercić, gdyż cel, który pragnie osiągnąć jest szczytny. Przecież chęć studiowania, rozwijania się, chęć pomocy biednej matce i siostrze, to właściwe żądze. Czyli...Rodion może zabić...może...

Myśli o zabójstwie, biedzie, rublach, siostrze, matce, możliwościach, nadziei, zbrodni, dobrym życiu, zbytku, zataczały kręgi w umyśle chłopaka, który jak martwy leżał na zniszczonej kanapie. Wreszcie pojawiło się w jego zachowaniu zdecydowanie. Wstał, pod pazuchę włożył siekierę, skierował swe kroki w stronę mieszkania Alony Iwanownej. Szedł...pewny siebie, pewny tego, co chce zrobić. Ale jednocześnie znajdował się w jakimś amoku, poruszał się, ale jakby nie w swoim ciele...był otępiały, z pozoru zupełnie bez uczuć. Niedługo później było po wszystkim, siekiera opływała krwią, krew miał Rodion na dłoniach. Na podłodze leżały dwa ciała. Alona...starucha, lichwiarka i Lizawieta, dużo młodsza kobieta, która zginęła...przypadkiem ? Umarła, bo weszła do mieszkania Alony w nieodpowiednim momencie, zobaczyła coś, czego nie powinna była widzieć. Rodion dokonał własnej inicjacji...na mordercę. Lizawieta zginęła, bo Rodion nie zachował zimnej krwi, przestraszył się, wręcz spanikował. Serce biło mu jak oszalałe, a kiedy zobaczył krew, która z dłoni kapała mu na buty - przeraził się, dostrzegł co właściwie zrobił i pojął, że nie powinien był nigdy do tego dopuścić. Ale stało się, więc należało dokończyć dzieła, zabrać kosztowności, zniknąć, zacząć nowe, lepsze życie, w którym słońce odbijałoby się jasnym blaskiem od złotych monet. Ale wszystko poszło nie tak, całe przedsięwzięcie okazało się fiaskiem. Strach ogłupił chłopaka. Rodion stracił resztkę swojej "zimnej krwi". Zabrał kilka błyskotek i uciekł z miejsca okropnej zbrodni. Szedł jak pijany, wydawało się, że zupełnie stracił zmysły. Pod wielkim głazem ukrył swoje zdobycze. Nie chciał ich oglądać, nie chciał ich...był zbyt roztrzęsiony, żeby myśleć o przyszłym szczęściu. Właściwie...to już wiedział, że marzenia o sutym życiu są tylko ułudą...teraz wręcz koszmarem. Dotarł do swojego pokoju. Przekroczył pewną granicę. O tym również wiedział. Zabił, a to było niewybaczalne. Jak mógł kiedyś sądzić, że zdolny jest do wyrachowanej zbrodni, że nie będzie później o niej rozmyślał, że nie będzie miał wyrzutów sumienia, poczucia winy ? Jak mógł przypuszczać, że zabije, po prostu weźmie kosztowności staruchy i zacznie żyć normalnie ? Dopiero po fakcie zdał sobie sprawę z tego, że cała teoria o możności zabijania dla dobrego celu jest może i trafna...ale przeznaczona dla Napoleona, a nie Rodiona Raskolnikowa, studenta prawa. Wyrzuty dręczyły go...wciąż widział czerwień spływającą z palców, męczył się obrazem rozłupanej czaszki. Nikomu nic nie powiedział. Żył w ciągłym strachu i jeszcze większej niż wcześniej samotności. Kosztowności nie sprzedał. Czyli nie wydobył się z bagiennego dna, a zanurzył w nim jeszcze głębiej.

Na swojej drodze spotkał Sonię, kobietę dzięki której odzyskał sens życia. Sonia powiedziała mu "przyjąć cierpienie i odkupić się przez nie - oto co trzeba". Prosiła, by powiedział o zbrodni i przyjął karę za swój postępek. Uświadomiła mu, że jeśli tego nie zrobi, zamęczy się psychicznie. Rodion został zesłany na katorgę, a razem z nim pojechała dziewczyna. Każdy zbrodniarz ma swoja karę - oto czego dowiedział się Rodion. Czy to katorga, zesłanie, więzienie czy wyrzuty sumienia, które nie pozwalają normalnie egzystować, a w środku nocy budzą koszmarami - nie ma winy bez kary. To przesłanie, często pojawiające się w wielu utworach jest i w "Zbrodni i karze" bardzo widoczne. Rodion wiedział, że spędzając wiele lat swojego życia na katordze odkupi winę. Później, kiedy skończą się dnie i noce wśród innych więźniów może zacznie się życie bez wyrzutów, sennych mar.

Dlaczego Rodion zabił, choć nie był tak silny jak przypuszczał, że jest ? Zabił, bo całe mnóstwo czynników wpłynęło na jego wrażliwą naturę, zabił, bo sądził, że zbrodnia jest tylko tak okropna jak myślenie o niej, zabił, bo myślał, że może być Napoleonem, zabił, bo klepał biedę, a wiedział, że jest zdolny do czegoś więcej niż dawanie nieopłacalnych korepetycji...tylko nie miał na to pieniędzy. Jego rozmyślania pozbawione były sensu, bo o sobie samym myślał jak o innym człowieku. Zapomniał, że nie jest mordercą, ale mężczyzną , który czuje, kocha. To wydaje się być wręcz paradoksalne - zamordował, gdyż jego wrażliwa natura czuła się osaczona w świecie brudnej biedy, nadwrażliwość pchnęła go do czynu, który może nie pociągnąłby za sobą żadnych poważniejszych konsekwencji, gdyby dokonał go ktoś zimny, pozbawiony cieplejszych uczuć lub po prostu silny psychicznie.

Rodion to nieco tragiczna postać. Należy mu współczuć ? Tak.



Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 10 minut

Teksty kultury