profil

Opowiadanie o współczesnym Don Kichocie

poleca 86% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Był piękny, ciepły sierpniowy poranek kiedy Don Kichot wraz ze swoim giermkiem Sanczo Pansą postanowili że zaraz po śniadaniu wyruszą na stare miasto aby sprzedać złoto które udało im się znaleźć w czasie zamieszek na meczu piłki nożnej. Don Kichot wiedząc że na starówce będzie niebezpiecznie przywdział nową lśniącą zbroję zdobytą podczas aukcji internetowej i hełm. Sanczo niósł mu ciężki, ostry topór. Nie jechali autobusem chcąc zaczerpnąć odrobinę świeżego powietrza. Gdy byli już na starówce zauważyli jak zgraja młodych ludzi w wieku od czternastu do szesnastu lat maluje graffiti na murach nadszańca. Z każdą kreską namalowaną na murze w Don Kichocie narastała złość.

- Naprzód Sanczo musimy położyć temu kres! Nie wolno niszczyć cudzej pracy! Podaj mi mój topór.
- Oczywiście, tym razem się nie mylisz.

Na początku grafficiarze śmiali się z Don Kichota lecz gdy ten wyjął olbrzymi topór nie było im już do śmiechu.

- Szkoda by było zabijać ich od razu. Oddamy ich w ręce policji.

Po tym incydencie ruszyli w dalszą drogę. Już prawie byli u złotnika lecz zza rogu wyszła banda dresiarzy chcąca zemścić się na Don Kichocie za przerwanie graficiarzom malowania. Rzucili się gwałtownie na Don Kichota i Sanczo Pansę przed czym obrzucili ich serią niecenzuralnych wyrazów. Większość ciosów zadawanych rycerzowi chroniła zbroja, ale zbroja nie ochroni nikogo przed trzydziestoma ludźmi uzbrojonymi w kije, łańcuchy i butelki. Kichot walczył zaciekle jak Zawisza Czarny z Grabowa, obcinał ręce, nogi oraz głowy swoją niezawodną bronią. Sanczo też nieźle się spisał lecz nie używał miecza ponieważ pomyślał sobie że w tym przypadku lepiej będzie użyć broni palnej, więc sięgną do kieszeni po pistolet. Tym sposobem wymordowali dwudziestu trzech dresiarzy. Reszta uciekła zauważając że nie mają już praktycznie żadnych szans. Przed lokalem złotnika leżały zwłoki w kałuży krwi. Don Kichot stracił ucho, miał pełno siniaków i złamaną rękę. Sanczo nie doznał żadnych obrażeń. Szybko pobiegł do złotnika i wymienił dwa kilo złota na sześć tysięcy złotych. Zabrał rannego do szpitala a za te pieniądze kupił nowy topór, ponieważ stary zabrali dresiarze którzy uciekli i wymienił pistolet na karabin żeby szybciej strzelać. Po dwóch miesiącach Don Kichot wyzdrowiał lecz jednak wolał się nie pokazywać na starówce przez kolejne dwa miesiące.



Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty