profil

Czy mówić małym dzieciom o prawdzie życia?

poleca 85% 165 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

To właśnie pytanie stawiali sobie w życiu nie tylko wszyscy psycholodzy i psychoanalitycy, ale także rodzice, chcą jak najlepiej dla swoich pociech. Dzisiaj to pytanie zadaję sobie ja, ani dziecko, ani dorosła osoba. Po dłuższej refleksji dochodzę do wniosku, że odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta jak mi się wcześniej wydawało.

Uważam, że zgodnie z utworem Lechosława Kaczmarka *** „prawda pleciona ze świata książek różni się od prawdy życia”. W szkole podstawowej uczymy się, o tym, iż świat jest dobry i dlatego też my również powinniśmy być dobrzy. Nauczyciel, dla jednych autorytet, a dla innych nie, oprócz wiadomości zawartych w programie nauczania, wpaja nam wartości, jakimi powinniśmy kierować się w naszym dorosłym życiu, opowiada nam o wielkim, pozytywnym świecie, przepełnionym uczciwymi oraz godnymi zaufania ludźmi. W tym właśnie miejscu pojawia się bardzo istotne pytanie: dlaczego nie mówi o tej drugiej, zdecydowanie negatywnej i zepsutej stronie świata? Pojawia się również odpowiedź: ze względu na nasze pozbawione jeszcze doświadczenia, młode umysły. Jednak czy życie z takim, według mnie pozbawionym sensu, przekonaniem ma znaczenie. Jednym słowem mówiąc tak.

Myślę jednak, że to stwierdzenie, jak wiele innych rzeczy, musi mieć swoje granice. Owszem, małe dziecko nie powinno do końca wiedzieć czym jest wojna albo zawiść. Jednak wraz ze zmianą jego wieku, powinny się też zmieniać jego przekonania na temat otaczającego go świata. Rodzice, jak i nauczyciele, powinni rozmawiać z dzieckiem o negatywnej działalności człowieka i jej skutkach. Jednak tak nie jest. W tym momencie można zrozumieć tych pierwszych, rodziców, którzy dla swoich dzieci skoczyliby z wielkiego „drapacza chmur”. Nie mogę zrozumieć dlaczego to właśnie nauczyciele nie mogą pokazywać im wszystkich odsłon otaczającego nas świata. Po następnych kilku, kilkudziesięciu latach życia w totalnym zakłamaniu, nadchodzi ten moment, kiedy człowiek pierwszy raz zawodzi się na najbliższym przyjacielu. Co może sobie wtedy pomyśleć? Jakie pytanie może sobie zadać? Nad odpowiedzią nie trzeba się zbyt długo zastanawiać: Dlaczego pani w szkole mówiła, że wszyscy ludzie są uczciwi i godni zaufania.

Moi rodzice nigdy mi nie mówili o tym, że jeden człowiek może zabić drugiego, czy o tym, że moja największa przyjaciółka może zdradzić wszystkie moje sekrety. Sama wyrobiłam sobie zdanie na temat rzeczywistości, nie tej przyjemnej, o której słyszałam od dziecka, tylko o tej brutalnej i przepełnionej agresją. Czasami odnoszę wrażenie, że trochę winią siebie za to, że mój światopogląd jest trochę kontrowersyjny. Dziwię się jedynie, dlaczego sami nie szukają odpowiedzi na to zjawisko. Bo ja taką już dawno znalazłam. Włączam telewizor, akurat pokazywane są obrady komisji śledczej w sprawie Lwa Rywina. Włączam komputer, a tam na co drugiej stronie internetowej jest napisane o wojnie w Iraku.

Szczerze mówiąc, ja sama nigdy nie obwiniałam moich rodziców i nauczycieli, o to, że nie opowiedzieli mi o prawdziwym życiu. Nie mogę jednak zaprzeczyć, iż nigdy z tego powodu nie cierpiałam. Prawdą jest, że człowiek uczy się na własnych błędach. Stosunkowo do niedawna byłam wstanie całkowicie zaufać każdemu człowiekowi napotkanemu chociażby na ulicy. Widziałam ich tak jak uczono mnie w domu i w szkole. Było tak dopóki nie zawiodłam się na osobie, której bezgranicznie ufałam. Teraz wiem jak to bardzo boli. Pomimo, że od tamtego czasu minęło już kilka długich tygodni, nie jestem w stanie po jednej rozmowie komuś zaufać. Jestem przekonana, że gdyby ktoś wcześniej mnie uprzedził, chociażby nauczyciel, jak ludzie potrafią być wredni, pewnie nie przeżywałabym tego tak mocno.

Lubię mieć wyraźne i jednoznaczne zdanie na danym temat, jednak w tej sprawie nie mam żadnego stanowiska. Nie chciałabym, aby będąc jeszcze dzieckiem, ktoś mi powiedział, że świat jest beznadziejny, a to co robią ludzie kompletnie pozbawione sensu. W końcu wszyscy, nawet dorośli ludzie, zawsze z uśmiechem wspominają swoje dzieciństwo. Wspominają je jako najpiękniejszy okres ich życia i ja również chcę je tak wspominać za dziesięć czy dwadzieścia lat. Z drugiej strony wolałabym, aby ktoś uprzedził mnie o tym, jak jest w rzeczywistości, zdjął mi różowe okulary znacznie wcześniej, a dokładnie przed tym gdy pierwszy raz w swoim życiu zawiodłam się na człowieku.

Nurtuje mnie jeszcze jeden, bardzo ważny problem. Dlaczego w szkołach unika się tak zwanych tematów „tabu”. Zazwyczaj dyrekcja danej placówki organizuje się tzw. Zajęcia z przygotowania do życia w rodzinie. Tylko w czasie tej jednej godziny tygodniowo możemy poruszać te tematy. Co najgorsza dla wielu uczniów, jest to moment kiedykolwiek rozmawiają o nich z drugim człowiekiem, gdyż wielu rodziców unika tych tematów.

Powoli dochodzę do wniosku, że właśnie taka jest istota człowieczeństwa: najpierw żyć przez kilka dobrych lat nieuświadomionym o prawdzie życia, zatraconym w marzeniach, by później nadeszła „rzęsista ulewa spłukując cały róż mgły, w którym było nam tak dobrze” (Lechosław Kaczmarek „***”). W tej chwili uświadomiłam sobie jak te kilka set słów, które do tej pory napisałam, jest po prostu pustych. Przez cały czas chciałam, aby ktoś przeżył życie za mnie, uzmysławiam sobie, iż moim celem było obwinianie ludzi o to, że nie pomogli mi w poznawaniu tej gorszej strony świata, ale przecież dzięki takim bolesnym momentom nabywam nowych doświadczeń, uczę się na swoich błędach. Najbardziej przykro jest mi z tego powodu, że mówiłam o człowieku jako o istocie zepsutej, a ja sama nie odbiegam od tego stereotypu. Jak powiedział Izaak Nawton „Ludzie boją się tego, czego nie rozumieją”. Te właśnie słowa znakomicie odzwierciedlają ludzkie zachowanie i jego potyczki na krótkiej drodze życia.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut